Wśród nielubianych słodyczy bez trudu wyróżniam takie, do których sympatię straciłam w wyniku lat doświadczenia z innymi słodyczami i zmiany gustu (np. czekoladki Malaga bądź pralinki Raffaello). Są jednak i takie, których nie lubię, odkąd pamiętam. Tu wymienić mogę m.in. baton Daim i cukierki Dumle.
Dumle stały się superpopularne, kiedy chodziłam do podstawówki. Obserwowałam znajomych i nie mogłam zrozumieć, cóż za diaboł ich opętał, iż z własnej woli ładują to właziwzębowe ustrojstwo do twarzy. Po latach błogiego odpoczynku od cukierków Fazera przyszło mi jednak zmierzyć się z nimi ponownie. Otrzymałam od Marthy limitowane Dumle bananowe (dziękuję!), które potraktowałam jako wyzwanie.
Dumle bananowe
Mimo niechęci żywionej względem cukierków Fazera Dumle bananowe wydały mi się atrakcyjniejsze od klasycznych z uwagi na rzadko spotykany smak. Bardzo lubię słodycze bananowe i ubolewam, że firmy nie wypuszczają większej liczby limitek poświęconych tym owocom. Nie obraziłabym się też za ciastka i wafelki bananowe dostępne w stałej ofercie. Ani za porządne bananowe jogurty.
Dumle bananowe marki Fazer dostarczają 471 kcal w 100 g.
1 cukierek Dumle bananowe waży 8 g i zawiera 38 kcal.
Spodziewałam się, że Dumle bananowe przywitają mnie zapachem intensywnych bananów, wszak syntetyczne owoce stosowane w aromatach i innych takich nie zostawiają jeńców. Nic z tego. Cukierki Fazera mają aromat czysto mlecznoczekoladowy z zaledwie poniuchem słodkiego karmelu. W 100% odpowiadają klasycznemu Marsowi. Ślinianki pracują jak szalone, co jest miłe. Tylko gdzie te banany?
Konsystencję Dumli bananowych można ustalić już podczas krojenia i rozrywania cukierków. Karmelowe wnętrze rozciąga się niczym utwardzona guma (ew. rozrzedzona, jeśli myślicie o Mambie bądź oponie). Mleczna czekolada kruszy się i odpada, ona bowiem również została utwardzona.
Mleczna czekolada jest twarda, ale cienka. Rozpuszcza się błyskawicznie, niestety na zero. Jest pylista. Nie sposób wyczuć w niej kakao, za to mleczność wprawia kubki smakowe w obłęd.
Może i zapachem Dumle bananowe nie wypełniają obietnicy złożonej w nazwie, ale smakem… ach! Wnętrze cukierków stanowi esencję bananowego syropu na kaszel z dzieciństwa. Pojawia się nuta karmelu, niemniej bardzo odległa. Konsystencja nadzienia to dla mnie – niemiłośniczki Dumli – koszmar. Jest jedną wielką śliską, aksamitną, lepką, kleistą, miękką-acz-utwardzoną mordoklejką. Włazi w zęby, oblepia je od przodu i tyłu, próbuje wcisnąć się w dziąsła i urządzić sobie beztroską podróż do mózgu.
Jestem miło zaskoczona faktem, że Dumle bananowe to cukierki pyszne i nostalgiczne. Tytułowy smak przeniósł mnie do dzieciństwa, w którym dużo chorowałam i co chwilę przyjmowałam nowe syropy, w tym bananowe. Niestety konsystencja cukierków Fazera wciąż stanowi dramat nie do przejścia. Musiałabym oszaleć, żeby chcieć całą paczkę. (Owszem, do normalności mi daleko, ale szanuję niepodległość zębów).
Za smak Dumlom bananowym należy się 5 chi, ale za konsystencję 2 chi. Ostateczna ocena wynika z uhonorowania efektu nostalgii. Pamiętajcie jednak, że jeśli skusicie się na zakup, nie uświadczycie tu owocowej naturalności. Banany – a raczej bananki – stanowią esencję syntetyczności.
PS Wiecie, kiedy Dumle sprawdzą się najlepiej? Gdy zaproszeni – bądź wproszeni, brr – goście zaczną gadać głupoty, a wy z wrodzonej uprzejmości nie będziecie umieli im powiedzieć, żeby się zamknęli. Wystarczy podać delikwentom miseczkę dowolnych Dumli i kontemplować błogą ciszę, gdy skleją sobie szczęki.
Ocena: 4 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: syrop glukozowy, cukier, tłuszcz roślinny (palmowy), pełne mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, słodka serwatka w proszku (z mleka), miazga kakaowa, mleko w proszku odtłuszczone, sól, emulgator (lecytyna sojowa), aromaty. Może zawierać orzechy, migdały i zboża zawierające gluten. Masa kakaowa w czekoladzie mlecznej minimum: 30%.
Kalorie w 100 g: 471 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 21 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 14 g), węglowodany 67 g (w tym cukry 53 g), białko 3 g, sól 0,29 g.
Mi bardzo smakowały a w tym roku oprócz tych producent wypuścił truskawkowe :) kuszą ;)
Z dumli najbardziej za dzieciaka kochałam te w ciemnej polewie. Szkoda że akurat te nie wróciły :(
Nawet nie wiedziałam, że były ciemne Dumle. Zdecydowanie nie moja bajka.
Ach, a dla mnie konsystencja Dumli to ideał ^^ uwielbiam takie zaklejające szczęki słodycze <3 no i ta intensywna bananowość… Ach! Jedne z lepszych cukierków jakie jadłam ^^ no i właśnie kolejna ich zaleta jest taka że można je podać gadatliwym ludziom :D
Jesteś gadatliwa? Czyżby Dumle były Twoim narzędziem pracy nad sobą? :D
Magda przetestujesz truskawkowe?
Dwa lata po premierze bananowych dumli dowiedziałam się o nich i ja. A mam duża słabość do bananowych słodyczy. Kupiłam pięć sztuk, są dostępne w Biedronce (w tych większych, w mniej jazzy nie było) na wagę, w kartonach leżą razem z tymi original, bananowych jest może 20% ale nie ma problemu by je wyłowić (kontrast zoltego papierka) Co za smak! Ja lubię podbity smak banana, to, co nazywasz syntetycznoscia, jest dla mnie w słodyczach i kosmetykach atrakcyjne :) Konsystencja dramat, ale ja należę do entuzjastów kruchych krówek więc nie mogło być inaczej. Ach, gdyby tak pojawiły się daimy bananowe! Marzenie :)
Nie jestem miłośniczką ani właziwzębowych ciągutek, ani kamieni łamiących zębiszcza typu Daim. Chętnie kupię coś syntetycznie bananowego ze środka osi konsystencji :P
Nie lubię takich mordoklejek brr
Piąteczka!
Nie ważne jak wspaniały miałyby smak, konsystencja je dla mnie skreśla. Nawet lekko ciągnące krówki mnie odrzucają, a co dopiero taka mordokleja.
Nie było łatwo zmobilizować się do degustacji, przyznaję.
Nigdy ich nie widziałam, ale specjalnie nie żałuję. Zwykłe Dumle bardzo lubiłam w dzieciństwie, choć rzadko jadłam, a obecnie są jak dla mnie zbyt przesłodzone i sztuczne.
Ja nie lubiłam ich nawet w dzieciństwie.
Co do słodyczy bananowych – i ja jakiś czas temu ubolewałam nad tym, że prawie ich nie ma. Potem jakoś zaskakująco sporo ich uzbierałam i… były niesmaczne, a czekolady z bananami niesatysfakcjonujące. Przeszła mi chcica na bananowe smaki, ale (jak to zawsze mówię) dobrze zrobione bananowe słodycze chciałabym.
Dumli-cukierków nie znam. Do Suwałk nigdy nie dotarły (moja wczesna podstawówka to czasy, kiedy tam marketów nie było – zaczynały powstawać). Konsystencja (po zdjęciach) klasycznych wydaje mi się niemoja, a te… wyglądają i opisałaś je jak takie, które w dzieciństwie nawet lubiłam (jakieś cukierki toffi z nadzieniem karmelowym z Biedry w bordowo-złotym opakowaniu – sto lat temu wycofali, a potem dali jakieś Mumsy i w ogóle mnóstwo tego się porobiło, ale wszystkie gorsze; dobrze więc, że zupełnie mi przeszły). Znaczy… podobnie, bo jednak tu chodzi o nadzienie, a tam już sam cukierek był mięknący, nie był w czekoladzie… Taak, znów nie mój typ słodycza to zbytnio odlatuję.
Zapach Marsa jakoś mnie nie dziwi. W ogóle, przekornie nawet jakiś czas temu pomyślałam, że tych cukierków mogłabym spróbować, ale potem doszłam do wniosku, że to pewnie marsowy paskudnik, to podziękowałam. Obstawiałam też chemicznego banana… i muszę przyznać, że bananowy syrop na kaszel brzmi fajnie (też nie znam takiego smaku).
Czuję, że nie plułabym, ale zachwycona pewnie też bym nie była.
Nawet nie dałabyś rady pluć, bo Dumle przykleiłyby Ci się do zębów :’D
Wiesz, że kiedyś Lion mnie tak zkleił, że mi łzy poleciały? Haha