Kocham batony owocowe, o ile są to raw bary (albo batony czekoladowe z nadzieniem owocowym, hłe hłe). Z kolei batony z przecierów, nektarów i soków owocowych leżą daleko poza obszarem moich zjadłabymtowym zainteresowań. Mają nieciekawą konsystencję, kleją się do palców jak wściekłe, brakuje im treściwości, na dodatek są bardzo słodkie. Na upartego zjeść można, ale po co się męczyć?
W przeszłości jadłam kilka batonów owocowych, m.in. marki FreeYu: z burakiem, z marchewką i bananowo-owsiany. Ten ostatni pochodzi z serii Vital Fruit & Oat Bar, zupełnie jak bohater dzisiejszej recenzji, którego otrzymałam od Marthy (dziękuję!). Spodziewałam się przyjemności godnej jednego razu.
Vital Fruit & Oat Bar Apple, Strawberry, Oat Flakes
wegański baton owocowy z płatkami owsianymi
Zacznijmy od tego, czym jest wzorcowy baton owocowy. To twór złożony z zagęszczonego przecieru, zagęszczonego soku, kawałków owoców i oleju. Czasem – jak w Vital Fruit & Oat Bar – znajdują się w nim dodatki, np. płatki owsiane. Utwardzone przeciery i soki czynią baton zastygniętą konfiturą. Jest bardzo lepki, kleisty, elastyczny, miękki. Można go wyginać i lepić z niego figurki.
Vital Fruit & Oat Bar Apple, Strawberry, Oat Flakes marki FreeYu dostarcza 334 kcal w 100 g.
Wegański baton owocowy z płatkami owsianymi waży 40 g i zawiera 134 kcal.
Jabłkowo-truskawkowy Vital Fruit & Oat Bar pachnie ponadprzeciętnie słodko. Mimo iż trzy pierwsze miejsca w składzie zajmują jabłka, czwarte zaś płatki owsiane, raczy nozdrza dżemem 100% truskawek prosto ze słoika. Aromat jest intensywny i ładny, niemniej poziom słodyczy stanowi problem.
Baton FreeYu ma konsystencję wzorcowego batona owocowego, którą opisałam wyżej. Przypomina rozgrzaną w dłoniach plastelinę. Nawet przy delikatnym trzymaniu w palcach pozostawia na nich konfiturowy ślad. Ponadto opuszki zapadają się w mięciutkie jabłkowe ciałko.
Smak batona owocowego stanowi dla mnie zaskoczenie. Może przez to, że dawno nie jadłam batonów FreeYu i nie pamiętam ich cech. Przede wszystkim daje się poznać jako superintensywny. Jest kwaśśśny, a równocześnie cukrrrowy (58 g cukru w 100 g batona to sporo). Już po małym kawałku język lekko drętwieje z uwagi na kontakt z tak mocnym, skondensowanym smakiem.
W mięciutkim i konfiturowym batonie znajdują się kostki jabłek. Stawiają zębom opór i podnoszą poziom treściwości produktu. Są gąbczaste jak suszone jabłka, ale przy tym twardawe i sprężyste. Kiedy gumowe ciałko się rozpuszcza – a robi to łatwo, choć wcale nie szybko – zostają na języku. Pomiędzy nimi znajdują się surowe, na szczęście dalekie od przesuszenia płatki owsiane. Dodatkowo zwiększają treściwość.
Dzięki licznym kostkom jabłkowym i płatkom owsianym baton owocowy Vital Fruit & Oat Bar FreeYu nie przepływa przez gardło obojętnie. Nie jest treściwy jak klasyczny baton czekoladowy, a jednak da się nim zaspokoić wstępny głód (bardzo wstępny, taki na chwilę przed właściwym posiłkiem). Ma postać konfiturowej gumy z twardawymi, sprężystymi dodatkami.
Baton FreeYu jest smaczny, tyle że zupełnie nie mój. Kwasek, który funduje, sprawia radość, ale cukierrr? Nie wrócę do niego ani też nie sięgnę po inne batony owocowe (bez względu na markę). Większą frajdę sprawia mi testowanie plebejskich słodyczy godnych 3 chi niż nudnych i nie moich z oceną 4 chi.
Ocena: 4 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: zagęszczony sok jabłkowy, zagęszczony przecier jabłkowy, jabłko suszone 19%, płatki owsiane 11%, truskawka suszona 11%, olej rzepakowy. Produkt może zawierać mleko, orzeszki arachidowe, inne orzechy soję i nasiona sezamu.
Kalorie w 100 g: 334 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 3,7 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 0,4 g), węglowodany 69 g (w tym cukry 58 g), błonnik 7 g, białko 3,1 g, sól 0,04 g.
Do batonów owocowych mam dokładnie taki sam stosunek jak do raw barów :D to zupełnie nie moja bajka :p już samo połączenie składników (owoce + olej) mnie jakoś odrzuca, a jeszcze na myśl o ogromnym kwasie i przecukrzeniu to już w ogóle zyskuję pewność że to baton nie dla mnie :D owocki na świeżo kocham, ale w slodyczach sobie daruję ^^
Pomiędzy batonami owocowymi z soków, nektarów i przecierów a raw barami widzę przepaść wielką jak między batonami musli z kawałkami czekolady a batonami czekoladowymi. Raw bary <3
W sumie nie myślałam, że takie z soków itp. to w ogóle osobna kategoria. Tak mnie nie kręcą, że… w ogóle o nich nie myślałam. Wydają się jednak okropne. Nie lubię soków, ale „jedzenie soku”, a właściwie wyobrażenie o śliskiej żelce z soku mnie odrzuca. Batony owocowe – jeszcze Fruppy mi się przypomniały. Takie pumepksowate (recenzowałaś, ale mogłaś zapomnieć). Mama kiedyś kupiła wiśniowego, myśląc, że to będzie coś jak chałwa / marcepan z owoców (no to sobie odleciała skojarzeniowo, haha). Mnie przerażały dźwięki tego, wygląd i brak zapachu.
Zastygła konfitura brzmi w porządku, ale cała reszta nie, więc marny wynik. Swoją drogą, pomyślałam, że poniekąd zastygłymi, ale rzadkimi i nasączonymi na bogato sokiem, konfiturami można by nazwać galaretki Zottera. Które jednak do batona do wyginania z kolei nie mają się ani trochę. Teraz ja odlatuję, bo do produktu nawet nie mam, jak się odnieść. Wybacz. Owoce z olejem, cukrem, gąbczaste jabłka, owoco-żelek z płatkami owsianymi? Jasne, zjem sobie na deserek po schabowym w panierce z żelek i kisielu w proszku.
Ha! Znowu zgodność. Co do podsumowania / stanowiska. Większą radość sprawiają mi ciemne czekolady na 6-7 niż mleczne / białe na 8. Niestety jednak przy 5/10 z jedzenia już wcale radości nie mam. Za wybredna jestem niestety, ale… wtedy przynajmniej mam radość z samego pisania.
Zdecydowanie pamiętam Fruppy. Za nic w świecie się nie zgodzę, że nie pachną. Mają wyraziste aromaty.* Truskawkowy jest smaczny, niestety wiśniowy i malinowy fundują czysty kwach. Marcepan, hah. Chciałabym.
Gdyby nie radość z pisania o przeciętniakach i obrzydliwcach, już dawno bym się załamała.
* Wróciłam do recenzji. Tylko wiśniowy nie pachniał, acz obstawiam, że to kwestia sztuki bądź partii.
Wiśniowy Mamy nie pachniał, bo właśnie aż się zdziwiłyśmy. Ja obstawiałam, że mocno walnie wiśniami po otwarciu.
Czyli już wiemy, że to wina produktu, a nie konsumenckich nosów.
Kiedyś lubiłam tego typu batony, pamiętam ”Urwisa”- był całkiem spoko ( chyba tylko dlatego, że cienki i mały). Jadłam go może ze 3 lata temu? Jakoś tak. Potem dłuuugo nic jeśli chodzi o batony owocowe. Smakowy flashback nastąpił niedawno, w Dniu Matki, no i cóż-wyraziłam swoja dezaprobatę w komentarzu pod recenzją batona freeYu bananowego z płatkami owsianymi. Sok pomarańczowy bez wódki bardziej kusi alkoholika niż mnie baton z dzisiejszego wpisu :/ Szkoda, że to takie niezbyt smaczne, bo pamiętam, że nic mi nie dolegało po konsupmcji.. coż, to co pyszne niestety często szkodzi.
Urwis marki Zmiany Zmiany jest raw barem. To zupełnie co innego.
Przykład z alkoholikiem <3
To pewnie dlatego mi smakował :) Wynika z tego, że nie lubię batonów owocowych. Miałam z nim w takim razie styczność tylko raz (bananowy od freeyu) i uważam je za kwintesencję kwasoty i wstrętnej konsystencji (chociaż może i są jakieś smaczne?- poszukam na blogu ;)
Niee, nie istnieją smaczne :P Albo inaczej: nie znalazłam zachwycających, ale też nie trafiłam na obleśne. Według mnie to słodycze nudne i niewarte uwagi.
Przepatrzyłam wszystko pod tagiem baton owocowy..nic w zasadzie powyzej 3chi ze wstążką. Także na 100% nie kupie nigdy. Co innego raw bary
Najlepsza decyzja <3
Stworzylam swoja liste must-have bazując na Twoich ocenach. Łowy niebawem :>
Konsystencję ma fajną, ale smakowo zdecydowanie wolę batony z dodatkiem orzechów, a nie takie przecierowe ulepki, jestem pewna, że i dla mnie byłby za słodki.
W ramach zapoznawczych kupić można, acz na ulubieńca się nie nadaje.