Good Food, Wafle kukurydziane Bazylia & Quinoa

Mimo iż lubię siedzieć w domu i przedkładam ów przybytek nad bary i inne miejsca bytności ludzkiej, początek wiosny tego roku uwięził mnie w domu w sposób przykry. Powodem nieszczęścia była wcale nie kwarantanna – ta stanowiła raczej wygodną wymówkę, by nie spotykać się z nikim – ale kontuzja obu nóg, zupełnie jak rok wcześniej. W efekcie ledwo chodziłam, nie mówiąc już o wychodzeniu.

Konieczność siedzenia w domu, a dokładniej: leżenia z nogami-kłodami wysmarowanymi czymś tam w górze, przyczyniła się do powrotu do oglądania filmów. Wielogodzinne seanse zaś aż się proszą o odpowiedni prowiant, najlepiej niebrudzący palców i na tyle duży, żeby nie robić pauz i nie zakradać się po dokładki. Wafle kukurydziane Bazylia & Quinoa od Good Food wydawały się idealne.

Good Food, Wafle kukurydziane Bazylia Quinoa, copyright Olga Kublik

Wafle kukurydziane Bazylia & Quinoa

Wafle kukurydziane Bazylia & Quinoa otworzyłam kilka dni po wariancie Oregano & Chia. Odniosłam wrażenie, że znajduje się na nich jeszcze więcej przypraw – szacun dla Good Food za szczodrość. Krążki są cudownie złoto-białe i mają liczne kukurydziane wyspy. Widać nawet popcornowe łuski! Suszona bazylia, rozsiana po całej powierzchni wafli, wprowadza nutkę ciemności. Quinoa zaginęła w akcji.

Wafle kukurydziane Bazylia & Quinoa marki Good Food dostarczają 379 kcal w 100 g.
1 bezglutenowy wafel kukurydziany Good Food waży 5 g i zawiera 19 kcal.

Good Food, Wafle kukurydziane Bazylia Quinoa, copyright Olga Kublik

Za główny zapach ziołowych wafli kukurydzianych Good Food odpowiada suszona bazylia, czyli moje ulubione ziółko nakanapkowe. Jest tak intensywna, że aż pikantnawa. Jako odległe echo odnotowałam marihunaen (anegdotka: sąsiedzi z mieszkania pode mną wychodzą na balkon i palą na przemian papierosy i trawę. Wszystko wpada mi do mieszkania, zwłaszcza ohydny dym papierosowy. Czeka mnie trudne lato). Drugi, tylko odrobinę słabszy zapach pochodzi od soli. Powoduje kręcenie w nosie.

Good Food, Wafle kukurydziane Bazylia Quinoa, copyright Olga Kublik

Wysepki kukurydziane i łuski popcornu skradły mi serce, jak zwykle zresztą. Są twarde i ekstrachrupiące, na dodatek liczne. Mimo iż wafle miały odleglejszy termin ważności niż wariant z oregano, dały się poznać jako podszyte styropianem w większym stopniu. Ale! Poziom styropianowości różni się w zależności od krążka.

Smakiem Wafle kukurydziane Bazylia & Quinoa… mordują. Być może trafiłam na felerną paczkę, ale jak tylko ugryzłam pierwszy krążek, słoność mnie powaliła. Nie jestem przeczulona, a moje kubki nie są księżniczkami na ziarnku grochu – przysięgam. To w nowych waflach Good Food jest tyle soli, że lizawka dla konia się chowa. Potencjalna przyjemna ziołowość bazylii została zmarnowana.

Good Food, Wafle kukurydziane Bazylia Quinoa, copyright Olga Kublik

Nie rozumiem, po co powstają przekąski takie jak Wafle kukurydziane Bazylia & Quinoa. A przynajmniej partia, na którą trafiłam. Jak można uznać za smaczny – ba! w ogóle za posiadający jakikolwiek smak inny niż słony – produkt, w którym poziom soli sprawia, że język aż cierpnie od kwasu.

W paczce wafli Good Food trafiłam może na trzy krążki – podkreślam: z czternastu – które były godne spożycia. Resztę schrupałam z braku laku i w cierpieniu (nie uznaję wyrzucania jedzenia). Po degustacji czułam się jak po wsypaniu do gardła zawartości solniczki zwędzonej z domu olbrzymów.

Ocena: 2 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Skład: pełnoziarnista kukurydza 51%, grys kukurydziany 35%, ryż brązowy, quinoa (komosa ryżowa) 4%, bazylia 1%, sól morska 1%. Może zawierać sezam i soję.

Kalorie w 100 g: 379 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 3,2 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 0,6 g), węglowodany 74 g (w tym cukry 1,7 g), błonnik 7,9 g, białko 9,5 g, sól 1,03 g.

6 myśli na temat “Good Food, Wafle kukurydziane Bazylia & Quinoa

  1. Już od początku domyślałam się że te będą gorsze, ale to przez wzgląd na bazylię, bo ja osobiście wolę oregano. Nie spodziewałam się jednak że to sól będzie tutaj mordować :D nigdy bym nie przypuszczała że istnieją wafle kukurydziane które są bardziej słone niż chipsy (moja babcia na przykład nazywa chipsy słonizną bo już one są dla niej za słone xD) :D

  2. Co do pierwszego zdania – aż się zaśmiałam, bo pomyślałam właśnie, jak to ja zawsze latam dosłownie na otwarcie knajp / restauracji, bo wtedy prawie nikogo nie ma. Ach, miłość do jedzenia.
    Kontuzji jednak bardzo Ci współczuję. Jak to nazywam „chorobowy przymus siedzenia” to jedno z najgorszych rzeczy, które mogę sobie wyobrazić. Strasznie mnie coś takiego męczy. Wolę siedzieć, bo chcę, a tak? No właśnie.

    Przy recenzji zastanowiłam się, jak to u mnie z bazylią jest. Z torebki? Świeża? Ogólnie wielką fanką nie jestem, ale nic do niej nie mam, a to którą wolę, to zależy kiedy i do czego. Nie używam w swojej kuchni żadnej, ale nie tylko jej.
    Smak od razu przypomniał mi, że istnieje coś takiego jak chłodzące bazyliowe chipsy (?).

    A same wafle… Pikanteria tego wariantu wydaje mi się ok. Choć sam wariant? O quinoa nie mam zdania. Kieedyś próbowałam to sobie ugotować jako zamiennik dla moich kasz, ale niee.
    Sól jednak? Meh. Brzmi źle.
    Twoje tłumaczenie się, że nie jesteś przeczulona – ostatnio tak samo (sama przed sobą) miałam w związku z czekoladami z solonym karmelem. Były mi tragicznie za słone (nawet nie to, że było tam dużo za dużo soli, ale to nawet nie współgrało i np. przez połowę opakowania prawie nic, a nagle cała kula soli). Teoretycznie sól pasuje (bo tam, gdzie uzasadniona to nic do niej nie mam), ale… mam wrażenie, że w tych czasach tyle się mówi o zmniejszaniu ilości soli w produktach itp., a niektórzy producenci jak na złość – zero umiaru.
    Współczuję jedzenia tego. Wiem, że nie dałabym rady, mimo wpojonej mi zasady o niewyrzucaniu jedzenia. Zawsze sobie tłumaczę się sama przed sobą, że nie wyrzucam jedzenia. Wyrzucam ewentualnie produkty, które są śmieciem (np. mają zły skład), bo za bardzo cenię sobie swój organizm. Taką słoność też bym podciągnęła pod szkodliwą, jakbym czuła, że mi kubki smakowe wypala.

    1. „Wolę siedzieć, bo chcę, a tak?” – Dokładnie! Siedzenie z własnej woli i siedzenie z przymusu to dwa zupeeełnie inne siedzenia, nawet jeśli dla zabicia czasu robi się to samo.

      „Chłodzące bazyliowe chipsy” – cooo?

      „Nawet nie to, że było tam dużo za dużo soli, ale to nawet nie współgrało i np. przez połowę opakowania prawie nic, a nagle cała kula soli” – w Twixie Salted Caramel tak jest. Czysto, czysto, czysto i nagle SŁOOONOOO. Oczywiście producent walnął całe kryształki soli, bo czemuż by nie wkurzyć konsumenta? Recenzja już 23 lipca, ponieważ zostawiłam okienka na nowe batony MARSa.

      1. W zeszłym roku Mama kupiła sobie limitkę Laysów w srebrnej paczce o smaku bazyliowego pesto. Jadło się i pozostawiały chłodzący efekt (jak rzeczy miętowe). Aż spróbowałam. Chłodziły, fakt. Były też obleśnie chipsowe. Teraz są takie biedronkowe chyba.

        Jaka głupota z kawałami soli. Kawalarze z producentów nam się trafili. Czyli, tak jak myślałam, to tendencja ogólna. Nawet Mama, która się rok temu wciągnęła w lody o tym smaku, obecnie ma ich dość. Czekam więc na recenzję, bo w pierwszej chwili, jak zobaczyłam, chciałam go Mamie właśnie kupić, ale potem pomyślałam, że może być to samo, co z moimi czekoladami. Niech, cholera, jeszcze zrobią limitkę Snickersa z kulami soli zamiast fistaszków albo Liona najeżonego solą, a nie chrupkami.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.