Sante, Fit Granola Orzechy & Kakao musli bez cukru

Bawi mnie moda na produkty, które istnieją od dawna, ale nagle przypłynęły do Polski na fali zachodniej popularności i ludzie podniecają się nimi niczym Crocsami rzuconymi do Lidla w niskiej cenie. Mało tego, traktują je jako zupełną nowość tylko dlatego, że nadano im nową nazwę.

Kiedy chodziłam do podstawówki, gimnazjum i liceum, granola była obecna w Polsce i miała się umiarkowanie dobrze. Nazywała się musli, a w wersji na wypasiemusli crunchy. Zdarzało mi się ją wówczas chrupać, zwłaszcza w liceum, kiedy pojawiły się saszetki Fitella liczące 50 g. Dopiero kiedy poszłam na studia, do Polski przybyła wow-zupełne-wow-nowa-wow-granola-wow. Ludzie rzucili się na nią, jakby miotał nimi szatan, chociaż nie różniła się od starego musli crunchy. Na tym etapie moje zainteresowanie podobnymi produktami zmalało do zera, a irytacja „nowością” umocniła ich pozycję.

Sante, Fit Granola Orzechy Kakao musli bez cukru, copyright Olga Kublik

Fit Granola Orzechy & Kakao musli bez cukru

Fit Granola Orzechy & Kakao od Sante to odpowiednik Fitelli musli od Nestle. W mieszance śniadaniowej znajdują się płatki owsiane i jęczmienne, rodzynki i daktyle, orzechy i płatki migdałowe, kakao. Produkt nie zawiera cukru, oleju palmowego ani mąki (a więc chrupek). Liczy aż 300 g i nie jest dostępny w saszetkach w sam raz na raz. Opakowanie do testu dostałam od Marthy (dziękuję!).

Fit Granola Orzechy & Kakao od Sante dostarcza 419 kcal w 100 g.
Kakaowa granola bez cukru (musli bez cukru) zawiera 210 kcal w porcji 50 g.

Sante, Fit Granola Orzechy Kakao musli bez cukru, copyright Olga Kublik

Muszę przyznać, że Fit Granola Orzechy & Kakao pachnie wspaniale. Przywodzi na myśl słodki czekoladowy baton owsiany. Przed oczami stanął mi flapjack podobny do batonów Wholebake/Brynmor. Jednocześnie ma w sobie coś z gorącej czekoladowej owsianki. Ponieważ w aromacie biorą udział również orzechy laskowe, z czasem całokształt przybiera formę ciepłej, słodkiej w punkt owsianki o smaku Nutelli.

Czekoladowa granola Sante budzi radość również wyglądem. Jest ciemna i ma kolor typowy dla surowego kakao. Widać w niej dużo bakalii. Płatki migdałowe i orzechy laskowe są spore, niepołamane. Rodzynki mają średnią wielkość. O daktylach dowiedziałam się dopiero podczas czytania składu.

Sante, Fit Granola Orzechy Kakao musli bez cukru, copyright Olga Kublik

Granolę bez cukru po nasypaniu do miseczki schrupałam na sucho. Płatki migdałowe zachwyciły mnie wzorową chrupkością, podobnie zresztą orzechy laskowe. Te drugie są odpowiednio natłuszczone i w miarę smaczne: surowe, naturalnie słodkie. W miarę, ponieważ wkradła się w nie wyrazista nuta plastiku.

Kiedy byłam dzieckiem, nienawidziłam rodzynek i umierałam wewnętrznie, gdy trafiałam na nie w serniku mamy. Precyzyjniej: w każdym serniku mamy. Od wielu lat jednak jestem z nimi pogodzona, a nawet lubię je bardziej niż suszoną żurawiną. Z przykrością zatem stwierdzam, że rodzynki w Fit Granoli Orzechy & Kakao nie są smaczne. Zdają się ostrzyknięte olejem kokosowym (w rzeczywistości trzema innymi olejami). Mają smak jednocześnie rodzynek i parafiny. Są miękkie w środku i twardawe na zewnątrz. Zdają się jędrne-ale-przyschnięte (do końca daty ważności pozostało kilka miesięcy, więc szanujmy się…).

Zaskoczyło mnie, że płatki oblepione kakaowym spoiwem są słodkie. Przecież producent napisał, że granola nie zawiera cukru, prawda…? Ach, w składzie występują maltitole – wszystko jasne. Dla mnie to zaleta, bo lubię słodkie produkty, byle nie przesadnie. A musli Sante poziomu przesady zdecydowanie nie osiąga. Na dodatek Fit Granola Orzechy & Kakao smakuje cudownie, bo jak czekoladowy budyń.

Sante, Fit Granola Orzechy Kakao musli bez cukru, copyright Olga Kublik

Płatki Fit Granola Orzechy & Kakao zjadłam tuż po plebejskiej Whole Grain Granola Chocolate, czyli wersji czekoladowego musli słodzonej cukrem. Nie wiem, z którym produktem Sante poradziło sobie lepiej. Oba są smaczne. W Fit Granoli płatki zdają się nieuprażone albo uprażone w mniejszym stopniu niż w Granoli czekoladowej. Poziom słodyczy za każdym razem jest niski, przyjemny.

W obu przypadkach nie obyło się bez wad. Whole Grain Granola Chocolate ma nieciekawe kawałki polewolady, Fit Granola Orzechy & Kakao zaś zawiera orzechy podszyte plastikiem i rodzynki ostrzyknięte mdłym olejem AKA parafiną. Z obu musli musiałam coś wyciągnąć i wyrzucić. Do żadnego nie wrócę, jako że nie są to produkty z mojej bajki. Nie widzę dla nich miejsca w moim jadłospisie. Na dodatek nie wiem, czy chcę/mogę wam je polecić, gdyż brak mi rozeznania w odpowiednikach konkurencji.

Ocena: 3 chi


Skład i wartości odżywcze:

Skład: płatki zbożowe 47,8% (pełnoziarniste płatki owsiane 31,6%, płatki jęczmienne), rodzynka (rodzynka, olej bawełniany, lub/i olej słonecznikowy, lub/i olej rzepakowy), substancje słodzące: maltitole; orzechy 8% (orzechy laskowe, migdały), olej słonecznikowy, daktyl suszony, mąka (jęczmienna, kukurydziana), rozpuszczalny błonnik kukurydziany, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu 2,5%, sól morska, aromaty, cynamon. Produkt może zawierać mleko, soję oraz inne orzechy.

Kalorie w 100 g: 419 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 15 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 1,9 g), węglowodany 58 g (w tym cukry 14 g), białko 9,2 g, sól 0,41 g.

Witaminy w 100 g: witamina E 6,5 mg, tiamina 0,22 mg.

Składniki mineralne w 100 g: potas 482 mg, fosfor 290 mg, magnez 100 mg, żelazo 4,6 mg, cynk 2,1 mg, miedź 0,37 mg, mangan 1,2 mg.

14 myśli na temat “Sante, Fit Granola Orzechy & Kakao musli bez cukru

  1. Szczerze to nigdy nie zauważyłam jakiejś specjalnej mody na granole, ot po prostu sobie istniała tak jak majonez czy masło i nie widziałam żeby ktoś w jakimś momencie promował ją jako super nowość :D zastanawiałam się nad kupnem tej granoli bo orzechy laskowe + czekolada = wspomniana w zapachu Nutella ^^ jedyne co mi nie pasuje w kompozycji to rodzynki, choć same w sobie je lubię, ale jako dodatek do deserów tylko mi przeszkadzają. Plastikowe, surowe orzechy i parafinowo – olejowe rodzinki niestety wykluczają potencjalny zakup i nawet pyszne migdały i budyniowe płatki tego nie zmienią. Skusiłabym się tylko w wersji na raz no ale takiej nie ma ;p

  2. Nie wiem czy tak jest naprawdę, ale dla mnie granola i musli crunchy to dwa różne produkty. Granola jest drobna, crunchy (o ile odpowiednio zapakowane) ma duże grudki płatków. Nie jadam często takich produktów (granoli w sumie nigdy) ale musli cruchy od Sante w niebieskim opanowaniu jest według mnie świetne.

    1. Nigdy nie trafiłam w musli crunchy na całość w dużych kawałkach. Zazwyczaj może ćwierć paczki była duża i zbita, reszta mała. „Nieodpowiednio pakowane”? Niewykluczone, acz nie przekonuje mnie to. Mama kupowała w kartonach.

      Jestem za to skłonna przyjąć, iż musli różni się od granoli. Chciałabym jednak poznać rzeczywiste – „oficjalne” – rozróżnienie.

  3. O, właśnie! Mama (i ja raz) jadłyśmy musli – w ogóle zapomniałam o tym słowie. Podoba mi się bardziej, niż „granola”. To do mnie nie przemawia, bo kojarzy się… z modą haha. Teraz tak to sobie w głowie poukładałam. Mnie śmieszy podobnie podniecanie się „smakami dzieciństwa” i powtarzanie tego w odniesieniu do produktów, które mało kto tak naprawdę jadł.
    Jednak jak się nad tym zastanowić… nie denerwuje mnie odkrywanie czegoś na nowo pod nową nazwą. Po prostu my to znałyśmy w podstawówce-gimnazjum i zapomniałyśmy o tym, a teraz nowe pokolenie gimnazjalno-licealne to odkrywa. Dla nich to prawdopodobnie rzeczywiście nowość. Chyba każdy ma po prostu pewne etapy. A w internecie po prostu się bardziej widzi te etapy innych.

    Obecnie nie chciałabym tego chrupać w misce z mlekiem, ani w misce bez mleka. W ogóle. Obecnie? Kiedyś też. Jak mam coś chrupać to wolę jeden rodzaj „czegoś”, np. orzechy nerkowca lub włoskie a nie mieszankę orzechów nerkowca i włoskich.

    Fu, rodzynki w oleju – dlatego nigdy nie jem taniej drobnicy. Jak już jakieś kupuję, szukam porządniejszych (raz na rok to się nawet wykosztować mogę xD), a jak i tak mają jakiś olej w składzie, to przemywam je wodą, a następnie szybko osuszam. Plastikowe migdały? Kiepścizna z kiepścizny, nic, tylko szamać! Ciekawe, czy z mlekiem też to byłoby tak wyczuwalne.
    Swoją drogą, kolejne skojarzenie, które widuję głównie u Ciebie – parafina. Mnie parafinowo dosłownie kilka produktów się kojarzyło. W sensie… parafinowo tak, żeby to słowo się w mojej głowie pojawiło.

    PS Po poczytaniu komentarzy zastanawiam się, czy aby rzeczywiście granola nie jest czymś innym niż musli crunchy. Te drugie to rzeczywiście wielkie zlepki i chyba… nie dałoby się ich zrobić bez słodzideł? Gdybam tylko.

    1. „Mnie śmieszy podobnie podniecanie się „smakami dzieciństwa” i powtarzanie tego w odniesieniu do produktów, które mało kto tak naprawdę jadł.” – Mnie śmieszy podniecanie się powrotem kultowego produktu z przeszłości, którego nigdy się nie jadło. To zachowanie pod publikę? Pewnie nie zawsze, bo można podniecać się szansą spróbowania ulubieńca mamy/taty/starszego rodzeństwa/… niemniej chyba najczęściej tak.

      Możliwe. Chętnie poznam definicje obu, żeby zapamiętać.

      1. „którego nigdy się nie jadło” – to miałam na myśli. ;)
        Nie zawsze, rzeczywiście, ale w tym sensie to występuje raczej rzadko. Ja np. chciałabym kiedyś poznać smak jakiegoś Batona Krymskiego, którego kochała Mama, ale nie podniecam się nim. Chciałabym tylko wiedzieć, co to było.

        A ja mogę poznać definicje, ale… wiem, że i tak nie zapamiętam.

        1. Chciałam poznać Koukou Roukou, bo Mariusz kochał go w młodości, ale też się nie podniecałam, kiedy został przywrócony. Skądinąd bardzo dobrze, że zachowałam chłód, gdyż wafel okazał się obleśny.

          Jestem pewna, że bym zapamiętała. Kocham owsiankowe suszki, więc wiedza o musli i granoli „miałaby się z czym skleić” w głowie.

          1. Taak, pewnie masz z nimi jak ja choćby z najdrobniejszymi nutami czekolad. Rozumiem więc. Mogłabyś mi w kółko przypominać, bo chyba jak ja, lubisz o jedzeniu się powtarzać. :D

  4. Zazwyczaj omijam tego typu płatki, bo przeważnie mają tragiczny skład, ale pod tym względem zrecenzowana granola prezentuje się przyzwoicie i raz ją kupiłam. Pamiętam, że całościowo wypadła całkiem nieźle. Jednak zgodzę się z Tobą, że rodzynki wyszły okropnie. Napisałaś, że Twoje były miękkie w środku a twarde z zewnątrz, natomiast moje były twarde zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz. Jednak trafiłam na opakowanie, w którym nie znalazłam ich zbyt wiele, więc byłam w stanie przymknąć na to oko. Miałam szczęście, że u mnie orzechy nie przeszły plastikiem. Według mnie stanowiły najlepszy element granoli, która bez nich byłaby smaczna ale trochę nudna. Ucieszyło mnie to, że baza granoli nie okazała się zbyt słodka, bo bałam się, że producent mógł sypnąć trochę za dużo maltitoli. Te płatki przyjemnie chrupało się jako samodzielną przekąskę, świetnie sprawdziły się też na jogurcie, ale zalane napojem roślinnym były porażką. W sekundę rozmiękły i rozbabrały się, a przy okazji uciekł z nich cały smak. Nie przeszedł do napoju, jak to często bywa przy smakowych płatkach, tylko po prostu zniknął. Myślę, że podobna sytuacja miałaby miejsce, gdyby zalać tę granolę zwykłym, krowim mlekiem.

    1. Znikający smak?! Tego jeszcze nie doświadczyłam. Według mnie granola i musli crunchy zawsze najlepiej wypadają chrupane na sucho, więc gdybym musiała zjeść całość – dobrze, że miałam komu oddać – z propozycją Sante rozprawiłabym się właśnie tak.

  5. Nie jadłam chyba tej granoli i nie żałuję, a musli Fitella towarzyszyło mi przez pierwszy rok studiów, na którym to dosypywałam łyżkę do owsianki śniadaniowej, składającej się codziennie niemal z tych samych składników :)

    1. Hmm. Łyżka to mało na tle michy zwykłych płatków i dodatków. Zastanawiałyśmy się ostatnio z Kimiko, czy tego typu drobne dodatki – wzięłyśmy akurat na warsztat kostkę czekolady – są w ogóle wyczuwalne. Są?

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.