Lidl, Protein Bar Choco Flavoured Crisps 50% białka

Lubię słodycze, które znajdują się w wydaniu w sam raz na raz, a do tego mają kaloryczność korzystniejszą dla bioder względem tradycyjnych łakoci. Bardzo często łączę je podczas degustacji z innymi słodyczami mającymi tę samą zaletę. Doskonałym przykładem jest Protein Bar Choco Flavoured Crisps 50% protein, czyli czekoladowy baton proteinowy z Lidla, który zjadłam tuż po konkurencie Go On Protein Bar 33% Salted Caramel. W przypadku klasycznych słodyczy dostarczyłabym biodrom niemalże 500 kcal, tymczasem dzięki cudom dla sportowców i osób robiących masę zjadłam mniej niż 400 kcal.

Białkowy baton czekoladowy z Lidla, stanowiący wyrób bliżej nieokreślonej marki, otrzymałam od Marthy. Lubię wersje możliwe do upieczenia, więc tym bardziej dziękuję.

Lidl, Protein Bar Choco Flavoured Crisps 50 bialka, baton proteinowy z Lidla, copyright Olga Kublik

Protein Bar Choco Flavoured Crisps 50% białka

Baton Protein Bar Choco Flavoured Crisps wygląda na taki, który nadaje się do upieczenia (czyli przypomina raczej Quest Bara niż tradycyjnego Go On). Mylące jest jednak to, że przy krojeniu daje się poznać jako mięciutki, czyli podejrzanie mało proteinowy. Spodziewałam się umiarkowanej cegły.

Protein Bar Choco Flavoured Crisps 50% białka z Lidla dostarcza 365 kcal w 100 g.
Baton proteinowy czekoladowy z Lidla waży 45 g i zawiera 164 kcal.

Lidl, Protein Bar Choco Flavoured Crisps 50 bialka, baton proteinowy z Lidla, copyright Olga Kublik

Czekoladowy baton proteinowy z Lidla odznacza się zapachem rozpływającym się po ciele falą radości. Oddaje bajeczną mleczną czekoladę, i to całkiem niezłą, choć ­no-name. Dodatkowe nuty stanowią olejkowa migdałowość i wanilia. Całość przywiodła mi na myśl domowe ciasto czekoladowe z grubą polewą wykonaną z mlecznej czekolady, doprawione olejkiem migdałowym i laską wanilii. Z czasem wąchania migdałowość ewoluowała. Ustąpiła olejkowość, a jej miejsce zajął gęsty, wilgotny, świeży chlebek marcepanowy oblany mleczną czekoladą. Taki, który najlepiej smakuje zimą, w święta.

O ile batony proteinowe po upieczeniu zazwyczaj zachowują pierwotny aromat, tylko zmienia się intensywność poszczególnych nut, o tyle zapach Protein Bar Choco Flavoured Crisps zupełnie się przeobraził. Po opuszczeniu piekarnika baton przywitał mnie intensywną czekoladowością napoju czekoladowego z proszku, zalanego mlekiem i zasypanego cukrem bez litości. Ewentualnie kakao, ale dziecięcego, np. Nesquik (z dodatkową dawką cukru). Podczas pieczenia aromatem wypełniło się całe mieszkanie. Bajka! (To idealny sposób na oszukanie gości, że upiekło się dla nich ciasto; hłe hłe).

Lidl, Protein Bar Choco Flavoured Crisps 50 bialka, baton proteinowy z Lidla, copyright Olga Kublik

Aby nie stracić walorów ciepłego batona proteinowego, degustację zawsze zaczynam od części upieczonej. Protein Bar Choco Flavoured Crisps dał się poznać jako znacznie mniej tłusty niż Go On Salted Caramel. Chociaż pokrywa go polewa, niemal nie zostawia śladów na papierze. Jest też zupełnie inny w konsystencji, co czuć już podczas krojenia. Mimo zaskakującej miękkości wersji surowej odznacza się większą twardością upieczonej. Pieczenie zmienia brzegi w twarde, lecz ani chrupiące, ani kruche. Bez sensu. W efekcie baton proteinowy z Lidla wychodzi stetryczały, zmiękły, zatłuszczono-zwilgotniały.

Lidl, Protein Bar Choco Flavoured Crisps 50 bialka, baton proteinowy z Lidla, copyright Olga Kublik

Proteinowy baton czekoladowy z Lidla po upieczeniu i przekrojeniu wygląda jak murzynek. W opisie produktu także znajduje się informacja, że słodycz jest o smaku ciasta czekoladowego. Nadzieje rodzą się samoistnie. Tylko po co, skoro zostają zawiedzione, jak tylko degustator odkryje rzeczywisty smak batona? Faktycznie oddaje ciasto, tyle że o smaku bez smaku. Na setnym planie pojawia się nesquikowa kakaowość (czyli nawet wówczas nie jest to obiecana czekoladowość). Ujawnia się gorzki posmak syntetyczności. Motyw przewodni stanowi wyblakłość. Całokształt wypada jak czekoladowawa babka biszkoptowa, z której ktoś odsączył większą część smaku. Wanilia… migdały… marcepan… gdzież one?

W batonie proteinowym jedzonym na zimno polewa daje się zgryźć łatwo. Smakowo odpowiada mlecznej czekoladzie, lecz rozpuszcza się oleiście, ślisko i w sekundę, zupełnie jak polewa z lodów typu Magnum. Nie ma w niej nawet ułamka gęstawości. Nie ma też proszku. Środek oddaje miękką gumkę typu chewy. Smak nie zmienia się względem wersji upieczonej, czyli jest nikły, konieczny do szukania z lupą. Lekko gorzki (syntetycznie) i marginalnie czekoladowy (lodowy). Zawiera zabawną nutę, bo różowej gumy Orbit.

Lidl, Protein Bar Choco Flavoured Crisps 50 bialka, baton proteinowy z Lidla, copyright Olga Kublik

Czekoladowy baton proteinowy z Lidla nie jest zły. To produkt średni, niewarty zachodu. W wersji upieczonej ma ciekawą konsystencję. Składa się w 10% z gumki proteinowej i 90% ze zwykłego ciasta. Jeśli ktoś przypadkowo się w niego wpakuje, degustacja mu nie zaszkodzi, ale też nie skłoni do powtórki.

W batonie Protein Bar Choco Flavoured Crisps największy zawód stanowi smak. Degustacja prowadzi przez dziewięć kręgów bezsmaku, po których pojawia się wreszcie ukryty wymiar. Tyle że nawet w nim smak jest nikły i oddaje raczej napój kakaowy/czekoladowawy.

Kiedy zakończyłam degustację, czułam się jak po wypiciu dużego kubka kakao, w którym znajdowało się 30% mleka, 70% wody i duuużo cukru. Co jednak istotne, sam baton z Lidla nie jest przecukrzony, więc nie rozpala w gardle nawet najmniejszego ogniska. Po prostu oddaje cukrowe kakao smakiem.

Ocena: 3 chi


Skład i wartości odżywcze:

Skład: białka mleka (kazeinian wapnia, koncentrat białek serwatkowych (z mleka), izolat białek serwatkowych (z mleka)), substancja utrzymująca wilgoć: glicerol; hydrolizat kolagenu wołowego, 13% czekolada mleczna „couvertue” (substancja słodząca: maltitole; tłuszcz kakaowy, mleko w proszku pełne, miazga kakaowa, mleko w proszku odtłuszczone, emulgator: lecytyny (z soi), aromat wanilinowy), izobat białka (z soi), 5% chrupki sojowe (izobat białka (z soi), kakao, skrobia z manioku), tłuszcz palmowy, 2% kakao w proszku, aromat, inulina, sól, substancja słodząca: sukraloza; emulgator: lecytyny; przeciwutleczniacz: alfa-tokoferol. Może zawierać zboża zawierające gluten, jaja i orzechy.

Kalorie w 100 g: 365 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 9,9 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 5,7 g), węglowodany 28,5 g (w tym cukry 1,4 g i alkohole wielowodorotlenowe 25,3 g), białko 50 g, sól 0,56 g.

***

Doceniasz moją pracę? „Postaw mi kawę” i pomóż rozwijać blog – dla Ciebie i innych osób. Dziękuję :)

5 myśli na temat “Lidl, Protein Bar Choco Flavoured Crisps 50% białka

  1. A zapach zwiastował tyle smaków! Myślałam że naprawdę na zimno będzie smakował niczym chlebek marcepanowy, a na ciepło jak świeżo upieczony murzynek z aromatem Nesquika. Ach, jak wiele potrafią zmienić dodane aromaty… Chyba za bardzo skupili się na zapachu i zapomnieli już dodać aromaty smakowe, skoro wszystko jest tak wyblakłe i mdłe. Od tych Lidlowych batonów będę się trzymać z daleka, a przynajmniej od tego wariantu smakowego :D

    1. Według mnie żaden baton proteinowy jedzony na zimno nie urywa, więc nie spodziewałam się chlebka marcepanowego ani niczego innego cudownego. Za to po spróbowaniu wersji na ciepło poczułam żal i zawód.

  2. Nie lubię niewymiarowo wielkich czekolad i denerwuje mnie drobnica. Co innego, gdy np. czekolada ma 70 gramów, a ja do mojej ulubionej ilości (100g) sobie dojadam inną. Wtedy dołamuję określoną liczbę kostek, starając się wybrać akurat pasującą nutami, wydźwiękiem itp. Tu tak pomyślałam, że mamy podobnie w kwestii dobierania produktów podobnych do jedzonych wcześniej.
    Nie ukrywam , że zwracam uwagę na zjadaną ilość, a więc i gramaturę, i kalorie. Jednak do produktów z kalorycznością obniżoną jestem sceptyczna i podejrzliwa. Po lodach mam traumę, czekolady z takową nie leżą w moim obszarze zainteresowania, bo uważam, że pewne rzeczy po prostu muszą mieć swoją kaloryczność. Smak i odbiór jest mi ważniejszy.
    W przypadku batonów, jak dziś zrecenzowany… Bo ja wiem, czy w moich oczach to „baton z obniżoną zawartością kalorii”? Pomyślałabym raczej, że z typową dla batonów tego typu („dla sportowców”).

    Olejkowa migdałowość? Fu. Nie ufam Ci też w kwestii wanilii, bo baton wygląda mi na twór wanilinowy.
    Mimo że np. sposób w jaki trzeba jeść Tim Tamy mnie brzydzi, tak gdybym już miała jeść takie proteinowce, na pewno bym wolała upieczone. Obecność czekolady niby wyklucza u mnie „na ciepło”, ale… Ta, jakby już wór cukru i batonowość go nie skleślały, hah.
    Co ja będę dywagować…? No nie dla mnie.
    Przypomniało mi się jednak, jak raz wracając z galerii widziałam osobnika, który nabył jakiegoś podobnie wyglądającego batona z siłki z lodówki, wyszedł i go jadł. Tak sobie pomyślałam wtedy o pieczeniu tych batonów. To jakieś logiczniejsze mimo wszystko, z lodówki nawet ich sobie wyobrażam nie chcę.
    Kolejna sprawa to „baton z Lidla nie jest przecukrzony” – wierzę, że nie jest, wiem też, że wiele rzeczy z Lidla potrafi być za słodka i pyszna jednocześnie, ale to silniejsze ode mnie! Nie umiem nie wykrzywić twarzy w uśmiechu. To właśnie lidlowe słodycze sprawiły, że z ust Mamy zaczęłam słyszeć „to chyba tylko z cukru zrobili”, a jednocześnie… z Lidla obecnie chyba najwięcej jej odpowiada.

    1. Ten baton jest wyjątkiem od lidlowej cukrowej reguły. W moim odczuciu w bitwie słodycze z Lidla vs słodycze z Biedronki wygrywają te drugie, pozostawiając lidlowe daleeeko w tyle.

      1. Słodycze z Biedronki jadałam częściej… w podstawówce i dosłownie początku gimnazjum? Potem już nie, więc nie mam wyobrażenia. A nieliczne się nie liczą. Mama sporo je tych z Lidla i na sam zapach czuć strasznie cukier, więc te mi się bardzo słodko kojarzą.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.