Bardzo lubię testować zdrowe słodycze. Wiadomo jednak, że słodycze to pojęcie szerokie. Degustowanie cukierków, żelek czy słodkich kremów do smarowania sprawiłoby mi radość mniej więcej zerową (o ile nie ujemną, wszakże musiałabym stracić na nie czas). Za to wszelkie zdrowe ciastka, batony, wafelki i chrupacze przyjmuję z otwartymi ramionami i wysuniętymi szufladami.
Zdrowe czekolady znajdują się dokładnie pośrodku drabiny lubienia/nielubienia. Są mi na tyle obojętne, że mogę je testować, ale nie czuję potrzeby. Ochota na nie – ale także na zwykłe ciemne czekolady – nachodzi mnie rzadko. Na szczęście względem BIO Dark Chocolate 70% Vegan od Super Fudgio, czyli ciemnej czekolady wegańskiej otrzymanej od Marthy (dziękuję!), byłam nastawiona pozytywnie. W końcu to trochę baton, no nie? (A może więcej niż trochę? Jak sądzicie?)
Super Fudgio BIO Dark Chocolate 70% Vegan
baton: ciemna czekolada wegańska
Gorzka czekolada wegańska 70% kakao od Super Fudgio wygląda prosto i schludnie, dzięki czemu pięknie, elegancko i wyrafinowanie. Stanowi twardy i zwarty blok czekolady, z uwagi na co kroi się ją trudno. Łamie zresztą też, choć tu jest nieco łatwiej. Dobrze, że nie selekcjonuje uzębienia.
Super Fudgio BIO Dark Chocolate 70% Vegan marki Me gusto dostarcza 471 kcal w 100 g.
Ciemna czekolada ekologiczna wegańska 70% kakao waży 40 g i zawiera 188,5 kcal.
Baton BIO Dark Chocolate 70% Vegan jadłam w okresie trafiania na słodycze pachnące przyjemnie i apetycznie. Na szczęście nie zaburzył dobrej passy. Oddaje wyrazistą ciemną czekoladę. Kakaową, ale też bardzo słodką. Czy zgadłabym, że zawiera 70% kakao? Trudno powiedzieć. Ze względu na kakaową duszność i kurzową wytrawność być może tak. Z drugiej strony ta przesadna słodycz… hmm.
Gruby baton wegański Super Fudgio gryzie się umiarkowanie łatwo. Pęka z trzaskiem. Szczęka nie dostaje szansy na domknięcie. Wystarczy lekko wbić zęby, a blok czekolady odrywa się niczym skała potraktowana kilofem. Cóż, w końcu jest to porządny kawał zbitej czekolady.
Ekologiczna ciemna czekolada wegańska rozpuszcza się wolno, ale łatwo. Jest śliska. Od razu przemienia się w wodę. Nawet nie próbuje udawać gęstej czy bagienkowej (plus za uczciwość?). Zwiera sporo drobnego proszku. Kakao? Nie jestem pewna, bo rzęzi. Cechuje ją cierpkość i miętowo-kostkolodowe orzeźwienie wynikające z zastosowania erytrytolu. Słodycz jest wyraźna. Towarzysząca jej gorycz pochodzi z czegoś innego niż kakao, na szczęście nie wstrętnego. Zapewne bierze się ze słodziku.
W składzie nie znalazłam niczego, co mogłoby wpłynąć na delikatną pikantność ciemnej czekolady Super Fudgio. Odnotowałam ją na początku degustacji i pozostała ze mną do ostatniego gryza, interesujące. Czułam pieczenie języka jak od przypraw korzennych, ale bez ich smaku. Zupełnie tak, jakby oddzielono smak bliżej nieokreślonych ostrych przypraw od pikantności i zastosowano tylko tę drugą.
Pozornie nieprzystępnie twarda czekolada ekologiczna podczas jedzenia okazuje się korzystna dla uzębienia, jako iż odpowiednio plastyczna. Jest treściwa i mięsista. Przyjemnie odświeża kubki smakowe erytrytolem. Cóż jednak z tego, skoro czuć w niej przesadną słodycz, słodzikową gorycz i podejrzaną pikantność? Zresztą smak to i tak nic w porównaniu z konsystencją.
Niestety BIO Dark Chocolate 70% Vegan od Super Fudgio to czekolada sprawiająca przeciętną przyjemność. Główny powód stanowi zasmucająca konsystencja. Czekolada jest śliska, ale nie gęsta. Topnieje niczym śnieg, czyli na wodę. Do tego wypełnia ją rzężący proszek. Nie zjadłam całej, a po kolejną nie sięgnę.
Ocena: 3 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: miazga kakaowa*, substancja słodząca: erytrytol*, napój ryżowy w proszku*, tłuszcz kakaowy*, emulgator: lecytyna słonecznikowa*. *Surowce pochodzące z upraw ekologicznych. Może zawierać: mleko, soję, orzechy ziemne, inne orzechy. Masa kakaowa min. 70%.
Kalorie w 100 g: 471 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 39 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 25 g), węglowodany 41 g (w tym: cukry 4 g, poliole 22 g), błonnik 11 g, białko 5,5 g, sól 0,1 g.
Może konsystencja wynika z zastosowania tego napoju ryżowego w proszku? Zastanawia mnie tylko po co go to dali :p chyba wszystkie czekolady gorzkie są wegańskie bo nie mają żadnego mleka, więc po co tu pchać ten napój ryżowy? Nie rozumiem :p nie przepadam też za słodzikami w slodyczach, bo zmieniają smak – możliwe że tutaj nie tylko gorycz od niego pochodziła, ale i ta pikantność. Pozostanę przy czekoladach z cukrem :D
Mnie też się wydaje, że ciemne czekolady – ofc bez dodatku mleka w proszku itp. – są wegańskie. Cóż…
Na miniaturce na stronie głównej opakowanie skojarzyło mi się z… pastą do zębów :D
Wolałabym pastę do zębów. Przynajmniej mogłabym wykorzystać do końca.
Czy mam coś do „zdrowych czekolad”? Hm… Nie czuję potrzeby ich próbowania, bo wiecznie coś mi nie pasuje. O ile na ciemną czekoladę prawie zawsze mam ochotę, tak gdy cukier zmieniają na zdrowszy odpowiednik (w tym po prostu na cukier inny niż biały / trzcinowy – ten drugi to mój faworyt), jakoś mi przeważnie za bardzo zagłusza kakao.
Nie cierpię czekolad tego producenta. To wiem na pewno. Btw. ciemna wegańska – taak, kto by się spodziewał? :> Wprawdzie ciemnej nie jadłam, ale nie mam ochoty.
Śliskość i woda? Sio z czymś takim!
Pikanteria bez smaku? Ja tak postrzegam w ten sposób właśnie niektóre rzeczy z erytrytolem; nie lubię tego. Gorycz słodziku, a nie kakao – własnie to jest to, co mi nie odpowiada w takich z zamiennikami.
Trochę szkoda, bo zamówiłam Ci już tir i jest w drodze do Krakowa.
Wydaje mi się, że to pieczenie to erytrytol, ale (chyba) nie wyczułaś tego w czekoladach Red. Mnie się zdarzyło jeść ten słodzik łyżeczką.
Napój ryżowy i dla mnie pozostaje zagadką. I już jako ciekawostkę dodam, że trzeba uważać, kupując ciemne Lindty na prezent dla weganki lub weganina, niektóre mają tłuszcz mleczny w składzie.
Nie, w czekoladach Red zdecydowanie nie czułam pieczenia. Chyba nigdy przedtem nie czułam pieczenia przy jedzeniu czekolady z erytrytolem.
Tak, na skład zwracam uwagę. Póki nie ma niczego odzwierzęcego, produkt uznaję za bezpieczny dla wegan.
Nigdy jej nie jadłam, bo erytrytol i inne słodziki w słodyczach mnie nie zachęcają, za to niezmiennie uwielbiam ciemne czekolady ze zwykłym cukrem, najlepiej przynajmniej 80%. Tą być może kiedyś kupię na spróbowanie, ale pilnej potrzeby nie czuję, a tym bardziej po Twojej recenzji.
Tylko poczekaj na porządną promocję, bo przy pełnej cenie – jakakolwiek jest – nie warto.
Bardzo lubię wszelkie słodycze w przyjaźniejszej dla zdrowia wersji i byłam zainteresowana także tą czekoladą. Wstrzymywałam się z zakupem, bo chciałam wykończyć resztki tabliczek, które mam w szafce. Jednak po przeczytaniu Twojej recenzji, wiem że nie jest to czekolada dla mnie. Jej nadmierna słodycz i konsystencja odrzuciłyby mnie. Jednak widzę, że ma ona 1 istotną dla mnie zaletę – gramaturę w sam raz na raz. Chciałabym, by więcej producentów czekolad, wypuszczało takie małe tabliczki. To byłoby idealne dla osób, które rzadko sięgają po słodycze, ale lubią próbować nowych rzeczy, a mieszkają samotnie.
Mam takie same przemyślenia. Gdyby każda marka – czy to plebejska, czy to zdrowa bądź wysokopółkowa – wypuszczała poza konwencjonalną stugramówką mniejszą wersję jednorazową, mogłabym jeść i recenzować więcej tabliczek. Najgorsze są czekolady, które wychodzą jedynie w wariantach ok. 300 g. W przypadku osób mieszkających w pojedynkę stanowią stratę czasu, zwłaszcza gdy lubi się nowości albo sięga po słodycze rzadko, jak wspomniałaś.