Flying Tiger, figurki z czekolady: czekoladowy mężczyzna

W pełni rozumiem ideę wręczania bliskim czekolad okolicznościowych. Sympatycznie jest podarować miłośnikowi psów czekoladowego psiaka jego ulubionej rasy, małżonkowi wielkie czekoladowe serce, przyszłej pannie młodej na wieczorku panieńskim penis z czekolady, a dzieciom na gwiazdkę czekoladowe bałwanki i mikołaje. Sama jednak nie chciałabym ich dostawać. Uważam, że znaczna większość tego typu produktów – z naciskiem na figurki – jest produkowana byle jak, bo liczy się efekt wizualny, nie zaś smakowy. Czekolada ma zrobić wrażenie, zwłaszcza że obdarowani rzadko analizują jakość. Jeśli dla nich każda mleczna czekolada jest smaczna, bo to mleczna czekolada, prezent spełnia zadanie.

Czekoladowego mężczyznę otrzymałam w ramach żartu na tegoroczne walentynki od Kimiko (dziękuję!). Niestety nie mogłam zabrać na spacer ani Kingi (mieszka za daleko), ani czekoladowego faceta (nie podoba mi się jego aparycja). Zadowoliłam się więc siekaniem dziada na kawałki i recenzowaniem.

Flying Tiger, figurki z czekolady czekoladowy mężczyzna, copyright Olga Kublik

Figurki z czekolady: czekoladowy mężczyzna (Flying Tiger)

Jak tylko otrzymałam czekoladowego faceta, wiedziałam, że podczas sesji odetnę mu głowę. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego dekapitacja słodyczy oddających żywe istoty mnie bawi, ale cóż poradzić? Figurka z czekolady pochodzi ze sklepu Flying Tiger, czyli kojarzącego się z produktami spożywczymi nie bardziej niż sklep z odzieżą. Skład niby nie budzi podejrzeń, ale kto wie, czy surowce nie powstały w fabryce plastiku.

Figurka z czekolady ze sklepu Flying Tiger dostarcza 526 kcal w 100 g.
Figurka czekoladowa faceta waży 100 g.

Flying Tiger, figurki z czekolady czekoladowy mężczyzna, copyright Olga Kublik

Mężczyzna z czekolady pachnie adekwatnie do tego, czym jest: mleczną czekoladą (acz mężczyzną nie). Aromat jest intensywny i jednoznaczny. Oddaje czekoladę bardzo mleczną i bardzo słodką, pochodzącą ze środowej części regału. Mimo przemożnej cukrowości wypada atrakcyjnie, apetycznie.

Figurka czekoladowa łączy czekolady mleczną i białą. Na majtkach znajdują się dodatkowo polewowe narośla serduszkowe. Zakładam, że producent wydzielił część białej czekolady i to ją zabarwił na czerwono. Degustację zaczęłam właśnie od tego elementu. Serduszka okazały się bardzo kwaśne, w konsystencji zaś plastelinowe i margarynowe. Stanowią twór idealnie aksamitny, tłusty, masowy.

Flying Tiger, figurki z czekolady czekoladowy mężczyzna, copyright Olga Kublik

Bezpośrednio pod serduszkami znajdują się majtki z białej czekolady, dlatego to one poszły na drugi ogień. Okazały się tłustą, aksamitną, śliskawą i pseudoproszkowatą masą. Zdają się bagienkowe, jednak w przedziwny sposób, bo wcale nie czekoladowy, tylko masowy. Smakiem oddają bezwstydnie zasypaną cukrem czekoladę ze środkowej półki. W tle pojawia się cicha nuta migdałów z olejku.

Mleczna czekolada jest twarda nie na żarty, ale rozpuszcza się szybko. Oczywiście w kiepski sposób: na wodę. Nie zawiera nawet ułamka gęstości, więc o bagienkowości nie ma mowy. Składa się z ordynarnego prochu sklejonego tlustawą zawiesiną. Rzęzi pod zębami jak wściekła. Smakuje minimalnie mlecznie, bardziej kakaowo. Tyle że tanio. Łatwiej byłoby mi uwierzyć, że jest to figurka z polewy kakaowej niż mlecznej czekolady. Nie zapomnijmy też o cukrze, który zdecydowanie nie zapomina o nas.

Flying Tiger, figurki z czekolady czekoladowy mężczyzna, copyright Olga Kublik

Figurka czekoladowa ze sklepu Flying Tiger stanowi powód do śmiechu przez łzy. Składa się w 98% z rzężącego prochu i 2% z tłustego spoiwa. Ma smak podrzędnej polewy kakaowej, która w dzieciństwie marzyła o zostaniu mleczną czekoladą. Kiedy jednak dorosła, zamiast oddać rękę mleku, wzięła ślub z bryłką czystego cukru. I to nie żart. Zauważcie, że figurka walentynkowa zawiera 61 g węglowodanów, w tym 60 g cukrów. Aż mi przykro, że producent nie dociągnął do maksimum. Byłoby przepysznie!

Facet z czekolady jest połączeniem oklepanego pomysłu obliczonego na efekt wizualny (a co za tym idzie hajsy), luźnego podejścia do dbałości o zdrowie konsumenta i wykonania najniższym kosztem. Janusze i Grażyny kupio se nawzajem na walę-tynki i bedom uhahani.

Ocena: 2 chi


Skład i wartości odżywcze:

Skład: cukier, masło kakaowe, mleko pełne w proszku, masa kakaowa, serwatka w proszku (mleko), emulgatory (E 322 (soja), E 476), koncentraty roślinne (rzodkiewka, czarna porzeczka, jabłko). Może zawierać śladowe ilości pszenicy, żyta, orzechów ziemnych, migdałów i orzechów laskowych. Czekolada mleczna zawiera masę kakaową minimum 29%.

Kalorie w 100 g: 526 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 29 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 18 g), węglowodany 61 g (w tym cukry 60 g), białko 5,1 g, sól 0,25 g.

10 myśli na temat “Flying Tiger, figurki z czekolady: czekoladowy mężczyzna

  1. Jakoś nie dziwi mnie kiepski smak, Flying Tiger to ostatni sklep w którym spodziewałabym się kupić porządną czekoladę :p niby kształt fajny, ciekawy i zabawny, może stanowić niebanalny prezent, ale przy takim smaku wolałabym dostać tamte penisy xD
    Stwierdzenie o siekaniu dziada na kawałki, bo nie możesz go zabrać na spacer przez jego aparycję brzmi jak dobry zarys horroru o psychopatycznej kochance :D

  2. Brzydki i niesmaczny, więc tylko nożem go!
    Właśnie wiadomo, że w ramach żartu nie mogłam darować, ale szczerze mam żal do producentów o to, że nie dbają o jakość tych figurek wszystkich. Albo chociaż… niech jakoś leży, ale niech chociaż ceny będą adekwatne, to wtedy wszyscy się pośmieją i tyle. Przyszły mi na myśl figurki Lindta, które dochodzą do cen astronomicznych. A smutne jest to, że podobnie jest z czekoladkami i pralinkami. Aby wygląda, aby forma. I np. osoby jak Mama myślą, że cena wiąże się z jakością jedzenia, nie np. puszki / papierka i czasami skusi sie na coś „prezentowego” dla siebie, a trafia na… To tak – co myślę, odpowiedź na instagrama, by w 10 miejscach się nie powtarzać.

    Uf, jak dobrze, że olejek migdałowy nie jest Ci straszny aż tak jak dla mnie. Mógł (wzorek na gaciach) walić rzodkiewką… W końcu parówki już były.
    Cukrowa woda i… no właśnie, ogół. Rany, wstyd, ale czułam, że nie będzie atrakcyjny smakowo. No cóż, mam nadzieję, że przynajmniej w chirurga się nim pobawiłaś. :> Albo… nie, nie zasłużył. Że czułaś się jak na planie kolejnej „Drogi bez powrotu”, „Hostelu” czy czegoś.

    Może producenci próbują zagiąć fizykę i zrobić w końcu np. 60 g węgli, w tym 61 g cukrów.

    1. Pamiętam, jak dorwałam małą bombonierkę Lindta w niskiej cenie i niemal umarłam ze szczęścia. Chyba tylko po to, żeby kilka dni później znowu stanąć na granicy życia i śmierci, tyle że z rozczarowania.

      Hostelu! :D

  3. To ja przewrotnie zdradzę, że bywam w Tigerze przede wszystkim po produkty spożywcze i zeszyty. Polecam herbatę z lodówki – bezcukrowy skład pozwala mi bezkarnie robić zapasy (przecież się nie zmarnuje, to prawie woda, prawda?). Tej figurki nie jadłam, próbować nie chcę, ale też doceniłabym taki upominek (:

      1. Czarna z brzoskwinią, 3 zł za 500 ml. I woda chyba też bez cukru, ale woda z cytryną już mi nie imponuje xd.

    1. Mam co do czekoladowych figurek podobne zdanie jak ty. Ani ich nie daję ani nie lubię ich otrzymywać. Faktycznie w większości przypadków jakość się nie liczy tylko efekt… Z tego powodu nie lubię też wszelkiej maści czekoladowych zajączków i mikołajów… Brrr czekoladowa sztuczność aż bije po oczach! Choć 2 zajączki skradły moje serce nie powiem!

      1. Akurat mikołaje i zajączki lubię. Może dlatego, że pośród obleśnych wyrobów są figurki porządnych marek. Które zajączki skradły Ci serce? :)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.