W pierwszej połowie 2020 roku Polmlek pochwalił się na Instagramie nowością w portfolio: Poezją lux toffi. Ponieważ uwielbiam klasyczne warianty i chętnie kupuję Twój Deser, czyli wersję produkowaną dla Biedronki, dopisałam nowy deser z bitą śmietaną na pokwarantannową listę must-buy.
Poszukiwania nie trwały długo. Na całą kolekcję deserów Polmleku, na dodatek przecenioną, trafiłam w Leclercu. Jakież zaskoczenie przeżyłam, kiedy w lodówce odkryłam nie tylko nowość toffi, lecz także Poezję lux waniliową! Okazało się, że producent opublikował jej zdjęcie dzień po zdjęciu wersji toffi, ale spotkała się z mniejszym zainteresowaniem, w związku z czym nie została mi zaproponowana przez Instagram.
Poezja lux wanilia z bitą śmietanką waniliową
Poezja lux waniliowa to kolejny deser z puddingowej serii odznaczający się brzydką bitą śmietaną. Podczas gdy na Grand Dessertach Ehrmanna czy Mon Dessertach z Aldiego występuje majestatyczna korona, Polmlek postawił na rozjechaną walcem rozgwiazdę. (Satino Desery od Bakomy cierpią na tę samą przypadłość). Pianka odpowiada smakiem puddingowi, co czyni deser podwójnie waniliowym.
Poezja lux wanilia z bitą śmietanką waniliową marki Polmlek dostarcza 126 kcal w 100 g.
Pudding waniliowy Poezja lux waży 180 g i zawiera 227 kcal.
O ile zapach wariantu toffi traktuje głównego bohatera luźno, ale jest przyjemny, o tyle Poezja lux waniliowa odznacza się aromatem przykrym. Jest boleśnie sztuczny i ordynarnie cukrowy. Odpowiada nie tylko bitej śmietanie ze sprayu, lecz także wanilii stworzonej w laboratorium produktów niespożywczych. Przez chwilę byłam przekonana, że wreszcie odkryłam, jak pachnie wanilina. Zajrzałam w skład, a tam aromat naturalny waniliowy. Czyli pudło. Wciąż jednak istnieje cień szansy, że bliżej niekreślony aromat stojący tuż za naturalnym to właśnie wanilina, znacznie intensywniejsza od wanilii i mordująca ją.
Bita śmietana w Poezji lux waniliowej konsystencją odpowiada siostrom. Jest leciutka, nadmuchana i nawilżona/natłuszczona, ale nie tłusta. Nie osadza się nieprzyjemną warstwą, nie oblepia niczego. Pojawia się i znika, skutecznie udając magika. Ma smak wyraziście śmietankowy i tylko odrobinę waniliowy, na dodatek prawdopodobnie z uwagi na nasiąknięciem puddingiem. Oczywiście jest bezczelnie cukrowa. Funduje olbrzymi, przekładający się na syntetyczne drętwienie języka posmak bitej śmietany ze sprayu. Należy do produktów, o których mówi się: O fuuj, ale to niedobre. Daj jeszcze!
Budyń waniliowy zdaje się gęstszy od wariantu toffi. Rodzajem gęstości nadal odpowiada surowemu, lejącemu się ciastu na naleśniki lub placki. Jest kremowy, aksamitny, kleisty. Po przechyleniu kubeczka spływa wolno, leniwie. Nie ma w nim ani skrawka tartej wanilii (jednolitość w połączeniu ze sztucznym kolorem ponownie przenosi degustatora do sterylnego laboratorium). Smakuje cukrowo i waniliowiutko. Oczywiście sztucznie. Każdej łyżeczce towarzyszy silny, cierpki posmak bitej śmietany ze sprayu.
Aby docenić Poezję lux waniliową – bądź którąkolwiek inną Poezję lux – trzeba przystać na nieodstępującą na krok moc bitej śmietany ze sprayu. W każdej sekundzie degustacji uporczywie przypomina, że deserowi daleko do naturalności. Funduje przedziwną cierpkość, która nie do końca jest cierpkością, a która charakteryzuje śmietankę ze sprayu. Nie potrafię znaleźć dla niej właściwego określenia.
Pomimo wad waniliowy deser Polmleku jest cudowny, tak samo jak reszta poezjowej… poezyjnej… poetycznej?* rodzinki. Chętnie do niego wrócę. Może pojawi się w Biedronce jako nowy Twój Deser? Zakochałam się zwłaszcza w konsystencji odpowiadającej surowemu, kleistemu, lejącemu się ciastu na naleśniki. Tytułowa wanilia jest maksymalnie sztuczna, ale cóż z tego, skoro smaczna?
* Żeby nie było niedomówień. Przymiotnik od rzeczownika poezja brzmi oczywiście poetyczny (syn. poetycki). Mam z nim problem wyłącznie dlatego, że kojarzy mi się z poezją pisaną, czyli wierszami. Poezję w nazwie Poezja Lux interpretuję jako pyszność, wspaniałość (wartość zmysłową, która wywołuje dużą przyjemność), nie zaś poetyczność (wartość ponadzmysłową, która angażuje emocje i umysł).
Ocena: 6 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: mleko odtłuszczone 71%, śmietanka 16%, cukier, skrobia modyfikowana, mleko w proszku odtłuszczone, aromat naturalny waniliowy, aromat, barwnik: karoteny; substancje zagęszczające: karagen, guma guar; żelatyna wołowa, emulgator: E472b; regulator kwasowości: węglany sodu; sól. Może zawierać orzechy laskowe.
Kalorie w 100 g: 126 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 5,6 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 4,1 g), węglowodany 16 g (w tym cukry 14 g), białko 2,9 g, sól 0,13 g.
Bita śmietanka ze sprayu absolutnie mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie – bardzo ją lubię. Zadziwia mnie jednak konsystencja o której piszesz, bo moje desery były maksymalnie gęste i po odwróceniu kubeczka do góry nogami nie przesunęły się nawet o milimetr :D wanilia to niestety mój najmniej ulubiony smak, ten deser był dla mnie trochę za mdły, choć mimo wszystko przyjemny. Jednak zdecydowanie wolę karmelowy i orzechowy ^^
Jadłam Poezje Lux i Twoje Desery kupowane w różnych sklepach (lokalizacjach). Zawsze miały inną konsystencję niż Grand Desserty.
Bardzo nie lubię Polmlek, mimo że niewiele próbowałam. Ogólnie jednak chyba obecnie chodzi o typ produktów, jaki oferują. To się nałożyło, bo obecnie nie lubię takich deserów, a już na pewno „jasnych smaków”. Dziwi mnie jednak, że smak waniliowy to nowość, a nie że dali od razu do podstawowej serii.
Na opis aż się mimowolnie krzywię. :>
Mnie też dziwi, że wanilia nie pojawiła się wcześniej. Zabawne, bo z Mon Dessertem z Aldiego – z Grand Dessertem chyba też, ale głowy nie dam – było tak samo.
Ale z Aldiego to w ogóle wiele smaków chyba jest? Czy to limitki jakieś były?
Si, ale wanilia pojawiła się na końcu.
„O fuuj, ale to niedobre. Daj jeszcze!” <333 :D oddaje idealnie, co ten deserek robi z człowiekiem! Uzależnia i mimo syntetyczności chce się dojeść do końca. Ponieważ doceniam klasyczne smaki, wanilia jest u mnie no.1 forever i jak mam do wyboru różne opcje (czekoladowe, waniliowe, orzechowe itd)- zawsze wybiorę waniliową ( no chyba,że jest jeszcze kokosowa, wtedy wpadam w koko-trans i po prostu biorę wersję kokosową nie myśląc). Nie cierpię glutowatości i galaretowości w tego typu produktach- jest to dla mnie okrutna konsystencja, która przeważa nad przyjemnością zw. ze smakiem danego produktu. Ale ten deser kupiłam..a potem on kupił mnie- całym sobą. Był lekki i do bólu chemiczny xD Raj Mendelejewa. A ta śmietankowa cierpkość..dla mnie miała posmak głucho-metaliczny, taki sam występuje w gotowcach do "rozbełtania" z mlekiem, np w "śnieżce" w prochu. Mam podobnie jak Ty: nie przeszkadza mi sztuczność o ile całość jest ujmująca. Dla przeciwwagi, żeby nie było, że ten gust taki identyczny: kocham maliny, uwielbiam ziarna zbóż w słodyczach ( Kinder Country to dla mnie unicorn unicornów :D) , lubię ''stetryczałe'' /kocham to słówko <3/ wafle ryżowe ( takie styropianowe) i za cholerę nie rozróżniam: krówka/toffi/karmel- dla mnie to smak palonego cukru, wybitnie pyszny, niemniej nie potrafię rozróżnić tych 3 nut ;)
„A ta śmietankowa cierpkość..dla mnie miała posmak głucho-metaliczny.” – Ooo, dobre! Rzeczywiście syntetyczność tego typu bitej śmietany i całych deserów jest jakby wyciszoną, głuchą metalicznością.
Dla mnie aromat orzechowy w rzeczach o smaku orzechów laskowych często właśnie metalicznie się kojarzy.
Ach, to mnie się tak nie kojarzy.