Jak inni kochają czekolady z masłem orzechowym, kremem kokosowym, ciasteczkami, płynnym alkoholem czy odmiennymi dodatkami, tak ja dawno temu oddałam serce połączeniu czekolady i karmelu. Może to być karmel gęsty i właziwzębowy, a może być śliski i wypływający z kostki po rozgryzieniu lub wypełniający wnętrze jako gęsty i spójny, nieruchomy krem. Jedyna postać, za którą nie przepadam, to karmel palony: cukierkowy (kamienny, twardy i chrupiący) bądź szklany (kryształkowy, delikatny i kruchy).
Kit Kat Gold Caramel był obowiązkową pozycją w moich słodyczowych zbiorach, mimo iż pokłóciłam się z Kit Katami dawno temu i nic nie zapowiada poprawy stosunków. Doskonale wiedziała o tym Martha, od której otrzymałam baton (dziękuję!). Było mi przykro, gdy pojawiłam się w Kauflandzie za późno (?) i nie zastałam ani sztuki. Żadna z nas nie przeczuwała, że wkrótce pojawi się w milionach innych sklepów.
Kit Kat Gold Caramel
Nawet kiedy sarkam na tragiczne wykonanie czy haniebny smak słodyczy, potrafię docenić ich wygląd, jeżeli zachodzi taka potrzeba. A przy złotym Kit Kacie Caramel zdecydowanie zachodzi. Baton złożony jest z czterech paluszków i ma przepiękne kolory. Nie przypomina mi tytułowego złota, raczej idealnie połączenie kawy i mleka, w które niedługo po wlaniu do kubka wniknęły pierwsze kawowe smugi.
Kit Kat Gold Caramel marki Nestle dostarcza 526 kcal w 100 g.
Baton czekoladowy Kit Kat karmelowy waży 41,5 g i zawiera 218 kcal.
Ale cudowny wygląd batona karmelowego to jeszcze nic. Kit Kat Gold Caramel pachnie obłędnie. Jedliście dawne – być może też obecne, ale mam w pamięci tylko dawne – rożki toffi marki Nordis bądź niestety wycofane lody w kubeczku Szpan toffi? Nowość Nestle oddaje je doskonale. Oferuje duszne, słodkie, gorzkawe toffi. Przywodzi na myśl głęboką michę lodów karmelowych/toffi z twardą polewą toffi, identyczną jak we wspomnianych rożkach i kubeczkowcach. Intensywny aromat czuć z kilometra.
W ciepłym, acz jeszcze nie gorącym dniu Kit Kat Gold Caramel daje się poznać jako lepki, tłusty. Ślizga się pod palcami i osiada na opuszkach. Wiosennych i letnich degustatorów czeka oblizywanko.
Karmelowy Kit Kat ma sporo czekolady po bokach, jak zwykle zresztą. Zgryza się ją łatwo. Jest cudownie gęsta, przebagienkowa i tłusta, ale też drobnoziarnista. Smakuje wcale nie karmelem, lecz czystym, słodkim, dziecięcym toffi. Funduje potężną słodycz typu cukrowego.
Cukrowym śladem podąża nadzienie Kit Kata Gold Caramel. Nie czuć nawet zalążka karmelowości czy toffi. Oddaje ordynarny nagi cukier. Mało tego, konsystencja również opiera się na cukrze. Krem składa się z ziarenek cukru zatopionych w tłustej i lekkiej masie. Nie mogło być idealnie, w końcu to produkt Nestle.
Wafelek nie budzi wątpliwości – jest świetny. Lekki, kruchy, chrupiący. Nie przejawia ani odrobiny stetryczenia. Ma słodki smak, co niestety tylko podbija piekielność całokształtu.
Karmelowy Kit Kat Gold Caramel to produkt hołdujący cukrzycy, próchnicy i sylwetce figurki Michelin. Dzięki niemu oszczędza się pieniądze na nowy strój kąpielowy. Degustacja wiosną i latem przyczynia się do nieprzyzwoitego otłuszczenia rąk (swoją drogą, jadacie słodycze przez opakowanie?). Za to smak… Obłęd wielkiej porcji lodów toffi kasuje wszystkie drobne niedociągnięcia, pozostawiając żal jedynie w związku ze śmiercionośną cukrowością. Aż było mi przykro, że miałam tylko sztukę.
Ocena: 5 chi
(ocena bardzo jednorazowa)
Skład i wartości odżywcze:
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, mąka pszenna, pełne mleko w proszku, tłuszcz palmowy, odtłuszczone mleko w proszku, miazga kakaowa, serwatka w proszku (z mleka), cukier karmelizowany 0,9%, emulgatory (lecytyny (z soją), polirycynooleinian poliglicerolu), tłuszcz mleczny, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, naturalne aromaty, sól, substancja spulchniająca (węglany sodu). Może zawierać: orzechy, orzechy ziemne i jaja.
Kalorie w 100 g: 526 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 27,9 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 15,2 g), węglowodany 62 g (w tym cukry 51,5 g), błonnik 0,8 g, białko 6,1 g, sól 0,23 g.
Zupełnie inne odczucia :D toffi? Chciałabym! Ja czułam tylko i wyłącznie słodką kawę z mlekiem :D troszkę karmelu czułam tylko przy spróbowaniu tej jasnej czekolady, ale całościowo to już w ogóle nic ani karmelowego, ani toffi nie czułam :(
Zwodnicze kubeczki smakowe.
Wspomnianych lodów nawet nie kojarzę. Ciekawe, czy to dlatego, że latami omijam toffi.
Brzmi… źle. Toffi, cukier i tłuszcz… Brzmi jednak jak coś dla Mamy, tylko że moją wątpliwość i tak budzi to zacukrzenie i jednocześnie gorzkie toffi. Niee, chyba jednak niespecjalnie dla niej.
Skojarzyło mi się z Zotterem Coffee Toffee, hah. Chciałabyś, by kawa i w smaku się w tym Kit Kacie pojawiła?
Chyba wolałabym kawowego Kit Kata. Najlepiej dwie limitki: Espresso i Cappuccino.
To by było super, tak obiektywnie.
Ej, jakiś czas temu jadłam czekoladę z nutą, którą nazwałam „kawową limitką Snickersa” oczywiście z tłumaczeniem, że sama wymyśliłam, żeby ludzie do sklepów nie gnali. Że też na taki oczywisty smak nie wpadają, by zrobić?
CHCĘ! Wyprodukuj mi takiego Snickersa!
Po twojej recenzji muszę się w końcu przemóc i go wypróbować… Choć nie powiem… cena nie zachęca 😅😅
No cena niezbyt przystojna, ale warto :)
Haha, dzisiaj go kupiłam, do kompletu z cookiedought, a to wcale nie niedziela! Ja też czułam kawę, ale czasami samo palenie (tutaj cukru, w kawie – ziarna) przynosi mi takie skojarzenia. Przyjemny, ale nie do powtórki.
Na ile byś go oceniła? Niżej niż ja?
Niżej, ale niewiele niżej. Może 4? Nie przepadam za wafle mi, chociaż dawniej Kit Kat był wyjątkiem od reguły. No, dawniej.
Dawniej Kit Kat był sztosem – sama prawda.
Mam go w swoich zapasach słodyczowych, niedługo pewnie przyjdzie na niego czas, a dzięki Tobie wiem mniej więcej czego się spodziewać ;)
Smacznego we właściwym dniu :)