Tegoroczny słodyczowy sezon wiosenno-letni obył się bez motywu przewodniego. Ponieważ jednak pojawiło się sporo słodyczy z nadzieniem kokosowym – batony Knoppers Kokos i Kinder Bueno Kokos czy zrecenzowana dziś czekolada Ritter Sport Hula-Hula Kokoswaffel – z braku laku uznałam, iż to właśnie kokos inspirował producentów plebejskich łakoci najczęściej.
Kokosowe nadzienie w słodyczach nie jest moim ulubionym – wolę chociażby karmelowe czy kawowe – niemniej sympatyzuję z nim. To sprawia, że zdecydowałam się upolować całą trójkę wymienionych wyżej nowości. Czekoladę Hula Hula Kokoswaffel Ritter Sport zdobyłam kilka miesięcy przed tym, jak trafiła do polskich sklepów. Co zupełnie nie ma znaczenia, wszak z degustacją zwyczajowo czekałam.
Ritter Sport Hula Hula Kokoswaffel
Ładne kwiatki. Tego jeszcze nie było. I nie mam na myśli szaty graficznej pełnej kwiatów, która skądinąd zasługuje na uznanie za przyjemne dla oka rysunkowe przedstawienie Hawajów. Chodzi mi o wygląd czekolady. Mimo iż termin przydatności do spożycia miał upłynąć 8 listopada, wypakowana pod koniec maja wyglądała na skrajnie wymęczoną życiem. Chwała plebejskim mlecznym czekoladom.
Hula Hula Kokoswaffel marki Ritter Sport dostarcza 559 kcal w 100 g.
Hawajska czekolada Ritter Sport kokos w 4 kostkach waży 25 g i zawiera 140 kcal.
Hula Hula Kokoswaffel pachnie mocą kokosa w mlecznej czekoladzie no-name. Smacznej, ale nie porywającej. Kokos zdaje się przedstawicielem typu suchego, więc przywodzi na myśl raczej Michałki kokosowe, Kokoski bądź Jamajkę niż mięsisty baton Bounty. W tle czai się bounty’owość, niemniej delikatna.
Waflowa czekolada Ritter Sport jest twarda, zwarta, solidna. Palce nie zatapiają się w niej tak łatwo, jak w innych. Zawiera wafelek o ciemnym odcieniu, co uznałam za intrygujące. Do kokosowego nadzienia bardziej pasuje mi plebejski jasny. Krem ułożono zarówno nad, jak i między dwoma płatami waflowymi.
W czekoladach Ritter Sport zazwyczaj jedna warstwa polewy jest znacznie grubsza od pozostałych. W Hula Hula Kokoswaffel wypada na spodobok – tam, gdzie wafel nie dociera do brzegu. Zgryza się ją łatwo, gdyż jest plastyczna i miękka. Zęby wchodzą w nią niczym w masło. Rozpuszcza się szybko i tworzy bajeczne gęste bagienko. Okazała się drobnopylista pyłkiem typu rzężącego. Smakuje jak na mleczną czekoladę przystało: słodko, mlecznie, plebejsko. Oddaje bardzo słodkie kakao dla dzieci zalane w całości mlekiem.
Treściwy bohater kompozycji Hula Hula Kokoswaffel – ciemny wafel – jest tak lekki, że niemal pozbawiony wagi. Daje się poznać jako kruchuteńki i idealnie chrupiący. Stanowi kruche, chrupiące piórko. Ciemne zabarwienie przekłada się na cudownie wypieczony smak.
Tytułowy kokos nie zawodzi. Krem jest tłusssty, gęsssty, przemiękki, proszkowaty. Podczas rozpuszczania się zachowuje gęstość, acz później znika. Tworzy bagienko jedynie w połączeniu z czekoladą. Osadza się na wargach i palcach oleistą warstwą. Szkoda, że nie ma w nim wyprażonych wiórków kokosowych, tak jak w limitowanej zimowej czekoladzie Kokosmakrone czy standardowej Kokos. (Zgodnie ze składem w kremie znajduje się 5% wiórków kokosowych. Ciekawe w czyjej tabliczce, bo na pewno nie w mojej).
Wiedziałam, że dobrze czynię, kiedy z tegorocznej trójki wiosenno-letnich limitowanych czekolad Ritter Sport wybrałam właśnie Hula Hula Kokoswaffel (zignorowane to biała Buenos Dias i mleczna Marhaba). Tabliczka jest przewspaniała. Zawiera wzorowo kruchy wafelek, tłusty i mięciutki krem kokosowy oraz bagienkową mleczną czekoladę, która utrzymuje się w ustach najdłużej i przenosi degustatora do raju.
Chociaż kokos stanowi jednego z dwóch bohaterów wymienionych w nazwie, wcale nie on dominuje w Hula Hula Kokoswaffel. Okazał się uległy wobec plebejskiej czekolady mlecznej, i to zarówno pod względem smaku, jak i konsystencji. Z kolei wypieczona nuta wafla w całokształcie jest nie do wychwycenia.
Degustacja przyprawia o cukrzycę i frustrację z powodu proszkowatości warstw, niemniej funduje czystą rozkosz. Chętnie wrócę do czekolady z waflem, choć wolę wersję Waffel (dawniej: Neapolitaner Waffel).
Ocena: 6 chi ze wstążką
Skład i wartości odżywcze:
Skład: cukier, tłuszcz palmowy, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku pełne, miazga kakaowa, mleko w proszku odtłuszczone, wiórki kokosowe (5%), laktoza (z mleka), mąka pszenna, bezwodny tłuszcz mleczny, syrop glukozowy, słodka serwatka w proszku (z mleka), olej kokosowy, emulgator: lecytyny (z soi), mąka sojowa, ekstrakt słodu jęczmiennego, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, sól, przyprawy, mielona laska wanilii. Może zawierać orzeszki ziemne, orzechy i jaja.
Kalorie w 100 g: 559 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 35 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 22 g), węglowodany 54 g (w tym cukry 50 g), białko 6,1 g, sól 0,21 g.
Już sama szata graficzna jest według mnie zachwycająca, a czekolada? W sumie do żadnej warstwy nie mogę się przyczepić. Kusi mnie zwłaszcza kruchutki wafelek i tłuściutki krem kokosowy, no i w ogóle połączenie mlecznej czekolady i kokosa uważam za cudowne (dużo lepsze niż np połączenie białej czekolady i kokosa). Ach, zjadłabym! Bawi mnie tylko ta nazwa hula hula xDD
Nie przeszkadza Ci, że Ritter? ;> Planujesz kupić/poprosić o kupienie?
Nie przeszkadza, jakiś czas temu jadłam zestaw miniaturek i niektóre były naprawdę dobre :D ale czy kupie? Bardziej przeszkadza mi rozmiar :D
No to już się ciszę ,że ja kiedyś otworzę:). Leży już kilka m-cy u mnie w szafce i czeka na czas aż mi się jej zachce:). Ostatnio otworzyłam cudbury z żelkami i drażami wiec ze 2 tyg będziemy ją jeść:).
Przyjemnej degustacji <3
Ta żywotność… To po prostu dobija. Rozumiem skrajne temperatury i w ogóle, ale nie można wszystkiego tym usprawiedliwiać.
Wspomniałaś Bounty’ego – tak się składa, że Mama ostatnio do niego wróciła i tak: czekolada ponoć paskudny plastik, a wiórki? Mutanty. Kilka miało dobre 1,5 cm!
Chrupiące piórko? Brzmi dobrze i chyba pasuje do kremu.
Ja po wczorajszej degustacji mam dość tłusto-miękkich i jednocześnie proszkowych kremów. Jedno niby drugie przełamuje, ale jakoś w ogóle niekremowa się chyba robię. I tamta czekolada ogółem dobra była, ale jakaś ja marudna jestem. I dzień na czytanie o tej zły wypadł.
Ej, ale przecież wiórki mogą być zmielone i właśnie tym samym do proszkowości się dołożyć.
Kokos nie dominuje, bo w sumie… To smak „kokosowy wafel”, nie? A czasami wafle kokosowe kokosem nie smakują. xD Ważne, że wyszła smacznie dla odbiorców docelowych. Zupełnie nie dla mnie.
Też mam dobre i złe dni na czytanie o niektórych Twoich czekoladach. Na przykład skrajnie nie mam ochoty na cytrusy, a tu recenzja tabliczki z cytrusami. Zabawna sprawa.
Uuu jak piszesz, że do czegoś chętnie wfócisz to musi to być grzechu warte 😅😅 ja jako zdeklarowana kokosoholiczka muszę spróbować 😍😍
Och tak, jest warte <3
Gorzej raz było, jak śniło mi się kiedyś, że jadłam obłędne ciastka, a rano wchodzę do Ciebie, a tu recenzja ciastek z bardzo wysoką notą. :P I dołóż do tego świadomość, że w praktyce prawie żadne ciastka mi nie smakują albo nudzi mnie ich jedzenie, haha. A w wyobraźni coś wydaje się super.
Oczywiscie wpisuję na listę must-buy xD kokos działa na mnie jak wahadelko, a ja się poddaję tej hipnozie w 100%. Łatwo schrzanić kokosowe słodycze,więc tym bardziej warto, skoro dostal az 6chi z wyróźnieniem. Kupię na bank <3
Powodzenia i cudownych wrażeń życzę :)