Wbrew przypuszczeniom – moim, ale także wielu znanych mi osób – w Polsce zostało sporo rodzimych producentów słodyczy, których historia sięga co najmniej XX wieku. Kopernik, Skawa, Cukry Nyskie, Jago, IGA, Tago, Terravita, Vobro, Wisła, Colian (marki Goplana, Jutrzenka, Solidarność, Grześki i inne), Grupa Otmuchów (m.in. marka Odra), Śnieżka… A to i tak nawet nie połowa! Choć część marek pamiętam z dzieciństwa i mam do nich sentyment, nie uśmiecha mi się wracać do ich produktów. Smucą mnie zwłaszcza Odra, Śnieżka i Skawa, które niegdyś uwielbiałam, a dziś uważam za zdziadziałe.
Przodującym dziadem w powyższym zestawieniu mógłby być Wawel. Uwaga: mógłby, ponieważ – o czym dowiedziałam się dopiero podczas pisania recenzji – nie jest już firmą polską. Jak przeczytamy na stronie WspieramRozwoj.pl: największym akcjonariuszem [Wawelu] jest Hermann Opferkuch, który pośrednio – poprzez fundusz Hosta International AG z siedzibą w Szwajcarii – posiada 52,13% ogólnej liczby akcji spółki.
Mimo zagranicznego kapitału Wawelu 95% produkcji trafia na rynek polski (to także dane z portalu WspieramRozwoj.pl). Nie mam się jednak z czego cieszyć, ponieważ w stałym asortymencie marki nie znajduję ani jednego dobrego produktu. Wypuszczane nowości uważam za godne co najwyżej 3 chi, a to i tak w przypadku wyjątkowo udanego wyrobu. Dlatego w 2020 roku podjęłam decyzję, że kończę z wmuszaniem w siebie wawelskich słodyczy. Jeśli dostanę je w prezencie, bez chwili zawahania oddam.
czekoladki Wawelu – moje przemyślenia
Wawelskie czekoladki niczym nie różnią się od tabliczek czekolad tego producenta. Nawet jeśli zdarza im się mieć względnie przyjemne nadzienia, polewa – przez żartownisiów zwana czekoladą deserową – wyklucza przyjemność płynącą z degustacji. Ponieważ ja odpuszczam, zostanie więcej dla was.
Mojej mamie wawelskie słodycze są obojętne. Kiedyś bardzo je lubiła, ale jej przeszło. Zdecydowanie jednak nie uważa ich za złe! Dlatego to właśnie jej oddałam otrzymane od Marthy cukierki – za które dziękuję – i poprosiłam o przejęcie o roli recenzenta. Dziękuję za zgodę!
czekoladka Wawel Adwokat – opinia mamy
Troszkę dobre i troszkę niedobre. Ewidentnie czuć smak adwokata, ale o ile uwielbiam słodkie klimaty, to w tym zestawieniu jest dla mnie czegoś za dużo. Nie potrafię jednak dookreślić czego. Smak tej czekoladki kojarzy mi się ze spożyciem alkoholu. Niby wiesz, że nie wolno pić za dużo, bo zbyt duża dawka alkoholu może w którymś momencie zaszkodzić, to jednak spożywanie go w pewien sposób intryguje i pociąga, chcesz więcej, bo wydaje ci się, że nad tym panujesz, że cały czas to kontrolujesz, a w pewnym momencie przychodzi kres i… pozostaje tylko niesmak i żal, że przesadziłeś.
Moja stara (!) opinia o czekoladce Adwokat.
Ocena: 3-4 chi
czekoladka Wawel Tiramisu – opinia mamy
Pyszna, podniecająca, intrygująca, wyzwalająca niepohamowaną żądzę obcowania z tym smakiem czekoladka, która wciąga i zmusza do zjadania jej więcej i więcej po to, aby doszukiwać się ukrytych w niej smaków. Czy to kawa, likier, biszkopt, czy może jeszcze coś? Co w niej jest takiego, że po połowie czekoladki chce się natychmiast sięgnąć po drugą część? Słodka, ale nie mdła. Gorzka, ale pozostawiająca mimo wszystko słodycz w ustach. Pychotka.
Moja stara (!) opinia o czekoladce Tiramisu.
Ocena: 5 chi
Skład i wartości odżywcze:
Czekoladka Wawel Adwokat
Skład: czekolada 50% [cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, tłuszcz roślinny (shea), emulgatory: lecytyny (z soi)], cukier, syrop glukozowy, śmietanka kremowa (z mleka), tłuszcz roślinny (palmowy), mleko zagęszczone słodzone (mleko, cukier), spirytus 1,3%, żółtko jaja w proszku 2%, substancja utrzymująca wilgoć: inwertaza, aromat naturalny. Czekolada: masa kakaowa minimum 43%. Produkt może zawierać: migdały, orzechy laskowe, orzeszki ziemne, sezam, pszenica.
Kalorie w 100 g: 487 kcal
Kalorie w czekoladce (20 g): 97,5 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 23 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 13 g), węglowodany 60 g (w tym cukry 56 g), białko 4,1 g, sól 0,06 g.
Czekoladka Wawel Tiramisu
Skład: czekolada 44% [cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, tłuszcz roślinny (shea), emulgatory: lecytyny (z soi)], cukier, tłuszcz roślinny (palmowy), mleko w proszku odtłuszczone, syrop glukozowy, śmietanka kremowa (z mleka) 3,1%, wafle (mąka pszenna, skrobia ziemniaczana, tłuszcz palmowy, sól), mleko zagęszczone słodzone (mleko, cukier), serwatka w proszku (z mleka), kawa naturalna 0,44%, żółtko jaja w proszku, emulgatory: lecytyny (z soi), substancja utrzymująca wilgoć: inwertaza, aromat naturalny. Czekolada: masa kakaowa minimum 43%. Produkt może zawierać: migdały, orzechy laskowe, orzeszki ziemne, sezam.
Kalorie w 100 g: 509 kcal
Kalorie w czekoladce (20 g): 102 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 27 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 16 g), węglowodany 58 g (w tym cukry 53 g), białko 5,6 g, sól 0,14 g.
Widzę że mam bardzo podobny gust do Twojej Mamy jeśli chodzi o czekoladki Wawel :D adwokatowej nie lubię, bo za bardzo alkoholowa (choć jadłam ją dawno, jeszcze za czasów mojej ogromnej niechęci do słodyczy z alkoholem, więc może teraz coś by się zmieniło), a Tiramisu pamiętam że była bardzo smaczna :D
Wyszarpywałybyście sobie czekoladki z gardeł :P
Mama nienawidzi Wawelu tak samo, jak my, a mimo to cukierki Zabajone to jej ulubione. Te jej wyglądają jednak zupełnie inaczej niż te (pamiętasz? Kiedyś Ci zdjęcie przesłałam). I jestem ciekawa, czy Adwokat a Zabajone smakują inaczej, jeśli o środki chodzi (bo wiadomo…). Czekolada na tych Mamy na pewno jest znacznie cieńsza.
Gdy o Tiramisu chodzi – chyba Twoja mama czuła wszystko, co w tiramisu powinno być, więc nieźle.
Twoja mama bardzo ciekawie napisała te wszystkie teksty, acz o samym smaku tak raczej… Niewiele, ale że to Wawel, to w sumie lepiej.
PS I jak ja się cieszę, że wreszcie i Ty sobie tak wszystko poukładałaś! Nie mogę się doczekać recenzji rzeczy, które kupiłaś, bo chciałaś i które sprawiły Ci mnóstwo przyjemności.
PS2 Aczkolwiek nie ukrywam, że jestem ciekawa, jak byś odebrała te cukierki Mamy.
Na pewno smakują inaczej. Adwokat i zabajone to dwa różne smaki. W wydaniu wawelskim nie interesuje mnie żaden (:
„Gdy o Tiramisu chodzi – chyba Twoja mama czuła wszystko, co w tiramisu powinno być, więc nieźle.” – Pytanie, czy wyczuła, czy zasugerowała się nazwą. Obie opcje są możliwe.
PS Ja też <3 Dziękuję.
Wiem, że dwa różne smaki, ale papierki mają prawie takie same, a że to Wawel je robi, to pomyślałam, że mogą smakować podobnie. Na zasadzie jak toffi i karmel – dwie różne rzeczy, a „mądrzy” producenci…
Znaczy no właśnie te „nieźle” to było raczej do tego, że smakowało to-to tak, że można o tym wszystkim pomyśleć. Równie dobrze pewnie można o czymś z tego nie pomyśleć i… no właśnie. Wawel. Jednak jak chociaż sprawia, że można o danym smaku pomyśleć, to już zaskoczenie w przypadku Wawelu. Spodziewałabym się raczej, że w Tiramisu walnie mnie dziki kwach cytryny, w Czekoladce Truskawkowej zaleje spirytus wymieszany ze starym lukrem itp.