Kiedy na polskim rynku pojawiły się czekolady Darkmilk Milki, wiedziałam, że nie chcę żadnej z trzech wersji smakowych. W przeszłości jadłam tabliczkę Zartherb stworzoną przez fioletową krowę, czyli czekoladę mleczną z podwyższoną zawartością kakao, i to mi wystarczy na całe życie. Nie przepadam za deserowymi czekoladami, a mleczne tabliczki plebejskich marek odznaczające się bezlitosną słodyczą połączoną z wysoką kakaowością sprawiają ważenie niemaldeserowych.
Czekolada ze słonym karmelem Darkmilk Salted Caramel miała jednak inne plany niż ja i uparła się, że do mnie trafi. Najpierw otrzymałam fragment od Kimiko, niedługo później zaś prawie całą – minus rządek – od Marthy. Szkoda, że z trzech smaków trafił mi się najgorszy, cóż jednak poradzić? Dziękuje obu dziewczynom, bo ważniejsza od wariantu smakowego jest intencja.
Milka Darkmilk Salted Caramel
Po wyciągnięciu tabliczki z opakowania zdziwiłam się nie na żarty. Już na tegorocznej nowości Oreo White pojawiły się zaskakujące i zupełnie niemilkowe wzory, ale to? Czy jestem jedyną osobą, która w zawijasach widzi silną inspirację Cadbury i Wedlem? Niemal identyczne spirale ozdabiają kostki w dużych wedlowskich czekoladach, m.in. Tiramisu i Grzańcu. Na dodatek są przeciętnie atrakcyjne, w związku z czym Darkmilk Salted Caramel wypada nijako. Nie chciałabym, żeby wyglądały tak wszystkie Milki.
Darkmilk Salted Caramel marki Milka dostarcza 551 kcal w 100 g.
Mleczna czekolada ze słonym karmelem waży 85 g zawiera 468,5 kcal.
Rządek czekolady mlecznej 40% kakao waży 14,2 g i dostarcza 78 kcal.
Czekolada ze słonym karmelem Milki pachnie mleczną czekoladą. Owszem, czuć kakao, ale nieprzesadnie. Gdybym nie znała nazwy, pewnie nie odnotowałabym różnicy pomiędzy nią a jakąkolwiek inną tabliczką fioletowej krowy. Karmelu nie wychwyciłam wcale. Soli też nie.
Ponieważ tabliczkę Darkmilk Salted Caramel jadłam w dniu, w którym temperatura doszła do 30°C, rządki nie pękały prawie wcale. Przede wszystkim rwały się niczym plastelina. Taki stan nie pasuje do czekolady ciemnej, ale mlecznej z podwyższoną zawartością kakao – jak najbardziej. Skądinąd o zwiększonej kakaowości informuje głównie kolor czekolady, ciemniejszy względem typowej mlecznej Milki.
Spodziewałam się, że czekolada z podwyższoną zawartością kakao zachowa się raczej jak ciemna niż plebejska mleczna. Nic z tego. Kostka Darkmilk Salted Caramel położona na języku rozpuszcza się bardzo szybko. Tworzy cudowne gęste bagienko. Funduje drobnopylistość. Nie zauważyłam, żeby znacząco różniła się od klasycznej mlecznej czekolady Milki. Nawet w smaku.
Chociaż w przekroju Darkmilk Salted Caramel nie widać imponujących ilości karmelu, jest go bardzo dużo. Przyjął formę pokruszonych twardych cukierków. Na szczęście cudnie kruchych, nie żadnych skał. Kiedy czekolada rozpływa się do zera, zostają na języku i drażnią podniebienie.
Gdyby karmel odznaczał się przyzwoitym smakiem, czekolada Milki zasłużyłaby na wysoką ocenę. Cóż, nie można mieć w życiu wszystkiego. Karmel smakuje jak cukierki Werther’s Original. Są słodkie i przede wszystkim maślane, dopiero potem karmelowe. Początkowo wydaje się, że słoność – choć wyrazista – plasuje się na poziome co najwyżej średnim. Kiedy jednak trafiłam na porządnie słone cukierki, twarz wykręciła mi się we wstręcie niczym spirala zaprezentowana na kostkach. Od razu zrozumiałam, co ów znak ma symbolizować. Znielubiłam go jeszcze bardziej.
Tak jak się spodziewałam, Darkmilk Salted Caramel to najgorsza czekolada Milki z nowej serii Darkmilk. Nie muszę próbować pozostałych dwóch, żeby o tym wiedzieć. Wystarczy mi spotkanie z okrutnym karmelem, którego słoność uderza w kubki smakowe jak młot w łeb. A to jeszcze nie koniec. Kiedy rozgryzie się wstrętny dodatek, osiada w zębach i wypełnia naturalne zagłębienia.
Żałuję, że tak wyszło, bo sama mleczna czekolada kakaowa jest sympatyczna. Funduje przyjemność mlecznego wyrobu Milki, acz wzbogaconego o delikatną kakaowość. Wierzę, że Darkmilk Salted Caramel posmakuje miłośnikom słonego karmelu i plebejskich słodyczy. Dla mnie jednak stanowi koszmar.
Ocena: 3 chi ze wstążką
(min. 5 chi dla czekolady, 1 chi dla dodatku)
Skład i wartości odżywcze:
Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, tłuszcz mleczny, syrop cukru inwertowanego, masło, syrop glukozowy, sól morska, emulgatory (lecytyny sojowe, lecytyny słonecznikowe), naturalny aromat waniliowy, regulator kwasowości (E 500), olej słonecznikowy. Może zawierać orzechy. Masa kakaowa w czekoladzie mlecznej z mleka alpejskiego minimum 40%.
Kalorie w 100 g: 551 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 35 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 21 g), węglowodany 52 g (w tym cukry 50 g), błonnik 4,3 g, białko 5,2 g, sól 0,5 g.
Cholera, te nasze różnice. xD Mnie właśnie dodatek najbardziej na plus się wydał, a czekolada… Ech!
Btw taka podwyższona zawartość kakao, wciąż tak niska, miałaby zachowywać się jak ciemna? Patrz, że nawet te około 50% czasem są takie ulepkowate. I nie jest to co piszę nacechowane negatywnie.
I w smaku od klasycznej według mnie się różni. Według Mamy do tego stopnia, że klasyczną lubi, tej nie.
Mogłam stopić, wywalić karmelowe głazy i sól, utwardzić i wówczas zjeść ;)
Tak coś czułam że słony karmel będzie oznaczać słoną ocenę :D
Zdarza się :P