Vidal Golosinas, Gummi Unicorns – żelki jednorożce

Na zeszłoroczne urodziny otrzymałam od Marcina dwa rodzaje żelek w kształcie jednorożców (dziękuję!). Pierwsze – Wunderland Rainbow Edition marki Katjes – są bliskie klasycznym żelkom, choć mniej gumowe. Drugie – zaprezentowane dziś Gummi Unicorns – to wytwory z innej bajki: przedstawiciele żelkopianek.

Wstępnie jako bardziej moje oceniłam Gummi Unicorns. Spodziewałam się, że typowe żelki zjem raz, może dwa, resztę zaś oddam. Z kolei żelkopianki wydawały się na tyle przyjemne, iż planowałam je zatrzymać.

Vidal Golosinas, Gummi Unicorns żelki jednorozce, copyright Olga Kublik

Gummi Unicorns – żelki jednorożce

Życie płata figle, co zrozumiałam po włożeniu do ust ostatniej żelki z paczki Wunderland Rainbow Edition. Z zaskoczeniem stwierdziłam, że nie obraziłabym się, gdyby paczka była większa. Tym bardziej cieszyłam się na wieczór z potencjalnie lepszymi Gummi Unicorns. Ujęły mnie szatą graficzną, jednorożcowymi bohaterami, kolorystyką i ziplockiem zwieńczającym opakowanie, dzięki któremu wstrętne robaczki ani inne powietrza nie mają dostępu do napoczętych słodyczy.

Gummi Unicorns – żelki jednorożce od Vidal Golosinas dostarczają 321,5 kcal w 100 g.
4 żelki jednorożce ważą 28 g i zawierają 90 kcal.

Vidal Golosinas, Gummi Unicorns żelki jednorozce, copyright Olga Kublik

Jak tylko rozerwałam opakowanie, ogarnęło mnie rozczarowanie. Powiedzieć, że uznałam żelki za brzydkie, to jak nie powiedzieć niczego. One są szkaradne. Spójrzcie tylko na te biedne stworzenia. Czy jednorożce zszywał Frankenstein, żeby jego potwór miał się z kim bawić? Kolory utrzymane w odcieniach wymiotów nie pomagają słodyczom pod względem estetyki ani apetyczności.

Żelki z jednorożcami pachną śmierdolą jak ostry, chemiczny cytrynowy płyn do mycia szaletów. W zależności od koloru aromat jest mniej lub bardziej wyrazisty, niemniej rozciąga się nad Gummi Unicorns całościowo. Jest niczym klątwa rzucona na nieszczęśnika – nie sposób przed nim uciec.

Vidal Golosinas, Gummi Unicorns żelki jednorozce, copyright Olga Kublik

W mojej paczce Gummi Unicorns pojawiła się tylko jedna niebieska żelka-jednorożec. Poza nią trafiłam na liczne żółte, różowe i fioletowe. Wszystkie dały się poznać jako suche i jakby obtoczone w mące, ale bez obecności rzeczywistego pyłu. Ponadto są twarde, ponadprzeciętnie gumiaste, chewy.

Zdecydowanie najobrzydliwsze są żółte żelki cytrynowe. Po pierwsze stanowią siedlisko opisanego wcześniej aromatu rodem z szaletu, którego pani Józia nie sprzątała od miesiąca. Po drugie smakują niewiele lepiej. Oddają cytrynowy wkład do toalety z cukrem. Oferują cierpkość i chemiczność.

Vidal Golosinas, Gummi Unicorns żelki jednorozce, copyright Olga Kublik

Na drugim miejscu w hierarchii obleśności stoją żelki różowe, smakujące spleśniałymi truskawkami. Nawet czuć w nich charakterystyczną ziemistą nutę pleśni. Aż trudno im się oprzeć!

Żelki, a raczej jedna żelka, w kolorze niebieskim są cukrowe i – ponownie – wychodkowe. Tym razem odpowiadają pseudojagodowemu płynowi do toalety.

Najlepsze, choć zdecydowanie nie smaczne, są żelki fioletowe. Mają smak bliżej nieokreślony, po prostu żelkowy. Syntetyczność i cukrowość zabijają potencjalne wskazówki, dzięki którym można by odgadnąć, na jakich owocach wzorował się producent. Prawdopodobnie były to laboratogrona.

Vidal Golosinas, Gummi Unicorns żelki jednorozce, copyright Olga Kublik

Żelki z jednorożcami Gummi Unicorns są brzydkie, śmierdzą, mają nieprzyjazne konsystencje i smakują połączeniem chemii do toalety z cukrem. Wysoka zawartość cukru powoduje błyskawiczne zagęszczenie śliny. Jestem szczerze ciekawa, czy owe słodycze dla dzieci (!) smakują grupie docelowej.

Po zjedzeniu czterech żelek jednorożców czułam się tak, jakbym wylizała muszlę szaletu, a następnie dla złagodzenia obrzydzenia zasypała usta cukrem. Przyznaję im punkt jedynie dlatego, że nie musiałam pluć, a przełknięcie żelek nie skończyło się nudnościami. Żeby było zabawniej, poczęstowałam nimi cztery osoby, oczywiście nie mówiąc ani słowa. Każda była zniesmaczona i po jednej żelce miała dość.

PS Na pocieszenie muzyczka bajeczka z jednorożcem w tle. Uwaga, tylko dla dorosłych!

Ocena: 2 chi


Skład i wartości odżywcze:

Skład: syrop kukurydziany, cukier, 6% soki owocowe z koncentratu (winogronowy, gruszkowy, ananasowy, brzoskwiniowy), żelatyna, humektant (sorbitole), kwas cytrynowy, modyfikowana skrobia kukurydziana, substancja żelująca (pektyny), skrobia kukurydziana, naturalne i sztuczne aromaty, substancja glazurująca (wosk pszczeli, wosk carnauba), oleje roślinne (kokosowy, palmowy i z ziaren palmowych), barwniki (E102, E129, E133). Zawiera aromaty: malinowy, truskawkowy, winogronowy i cytrynowy. Barwniki E102 i E129 mogą mieć szkodliwy wpływ na aktywność i skupienie u dzieci.

Kalorie w porcji 28 g: 90 kcal

Wartości odżywcze w porcji 28 g: tłuszcz 0 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 0 g), węglowodany 22 g (w tym cukry 16 g), białko 1 g, sód 15 mg, wapń 1 mg, potas 1 mg.

6 myśli na temat “Vidal Golosinas, Gummi Unicorns – żelki jednorożce

  1. A data ważności? Kiedyś je jadłem i wyglądały inaczej, zupełnie nie były suche, a wręcz przeciwnie.

    1. Nie mam opakowania, więc nie odpowiem Ci, na ile miesięcy przed końcem daty ważności je degustowałam. Na pewno jednak miały spory zapas.

  2. Żelkopianki przyjemne… haha, wchodząc tu, mogłam się przygotować na takie stwierdzenie, bo właśnie dla mnie wszelkie żelkopianki, pianki, żelki z białymi częściami to właśnie słodycze, których po prostu za nic bym do ust nie włożyła. To w moim odczuciu jedna z tak obrzydliwych rzeczy, do których bez wstrętu bym po prostu nie podeszła. Są obok orzeszków smażonych w skorupko-panierkach.

    „Szkaradne” – przypomniałaś mi to cudowne słowo. Zawsze jak przy babci oglądałam jakieś / bajki filmy, to tak różne postacie nazywała, np. Cruellę De Mon. Przez nią polubiłam to słowo, bo zawsze uważałam ją za w pewien sposób piękną (co innego, że chciałam zrobić z niej płaszcz za to, że chciała zrobić do dalmatyńczykom).
    Niebieski jednorożcopegaz rozwalił system.

    Mm, kiblowe skojarzenia. Może kupię te żółte Mamie, bo ostatnio jej się morska bryza znudziła, a leśny powiew z naszej Biedry ostatnio to chyba jakieś dobro luksusowe.
    O nie… przypomniało mi się jak raz czy drugi rozgryzłam ładnie wyglądającą truskawkę, a w środku była spleśniała / zgniła.
    Takie smaki, że człowiek aż się cieszy, że żelka jest po prostu żelkowa… Yeah, cieszę się, że bardzo lubiany przeze mnie fiolet okazał się najmniej potworny. Chociaż dla mnie one są pudroworóżowe, a nazywane przez Ciebie różowymi czerwone, ale o kolorach to ja tam…

    Wiem! To są słodycze idealne do obdarowywania dzieci na Halloween. :) Dostaną słodkie berbecie taką pysznostkę i… możesz być pewna, że nigdy więcej nie zapukają do Twoich drzwi, by żebrać o słodycze! Tylko trzeba uważać z ilością… bo zapuka ktoś inny. Policja? Jak dzieciaki po tych… ekhem, czymś wykitują.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.