Eurowafel, Bardzo Wafle orkiszowe 100% pełnoziarniste

W ofercie marki Eurowafel występują trzy warianty chrupaczy z serii Bardzo Wafle 100% pełnoziarniste: orkiszowe, owsiane i gryczane. Nieznane mi trio upolowałam w Leclercu. Istnieje duża szansa, że nadal tam jest. Kiedy wróciłam do supermarketu po miesiącu bądź dwóch, zauważyłam nowe kartony.

Interesujące i niejasne wydało mi się to, że choć wszystkie Bardzo Wafle mają w nazwie obietnicę wykonania w 100% z wybranego zboża, w rzeczywistości warianty orkiszowy i gryczany składają się również z oleju. Napisałam w tej sprawie do producenta. Dostałam odpowiedź, której nie rozumiem, z uwagi na co pozostaję przy opinii, że nazwa produktu w tych dwóch przypadkach jest nadużyciem i wprowadza konsumenta w błąd. Odpowiedź publikuję na końcu recenzji do waszego wglądu.

Eurowafel, Bardzo Wafle orkiszowe 100% pełnoziarniste, copyright Olga Kublik

Bardzo Wafle orkiszowe 100% pełnoziarniste

Pełnoziarniste wafle orkiszowe Eurowafla wydają się grubsze od owsianych, lecz to wciąż przedstawiciele wafli bardzo cienkich, smukłych, eleganckich. Odróżnia je fakt, iż są prostsze (niepofalowane) i foremniejsze (idealnie okrągłe) względem owsianych. Co przekornie odbiera im nieco uroku. Podczas gdy owsiane przywodzą na myśl cudne podpłomyki robione ręcznie na ekojarmarku, orkiszowe zdają się ściągnięte z fabrycznej taśmy. Mają ciemny kolor odpowiadający herbatnikom pełnoziarnistym.

Bardzo Wafle orkiszowe 100% pełnoziarniste marki Eurowafel dostarczają 379 kcal w 100 g.
Paczka wafli Bardzo orkiszowych pełnoziarnistych waży 50 g i zawiera 189,5 kcal.
1 wafel orkiszowy Bardzo marki Eurowafel waży 6,25 g i dostarcza 24 kcal.

Eurowafel, Bardzo Wafle orkiszowe 100% pełnoziarniste, copyright Olga Kublik

Orkiszowe wafle pachną ciekawie, acz niezgodnie z nazwą. Oddają mocno wyprażony popcorn bez choćby ziarneczka soli, połączony z gorzkawo-mdławą paloną kaszą gryczaną. Wyobraziłam sobie maszynę do popcornu, w której cały dzień praży się kukurydza, pod wieczór zaś – bez czyszczenia zbiornika – kukurydzę wymienia się na paloną kaszę gryczaną. To właśnie podczas jej prażenia mógłby powstać aromat oddający Bardzo Wafle orkiszowe Eurowafla. Nie jest ani przyjemny, ani nieprzyjemny. Raczej taki sobie.

Wafle orkiszowe łamią się lepiej niż owsiane, bo zgodnie z wolą łamacza (AKA degustatora). Są barrrdzo twarde, lecz nie kamienne. Chrupią w stopniu doskonałym. Chciałabym napisać, że cechuje je kruchość, jednak ta kojarzy mi się z delikatnością, a wafle orkiszowe – ani żadne inne Bardzo Wafle 100% pełnoziarniste – delikatne nie są. Co oczywiście nie stanowi wady.

Eurowafel, Bardzo Wafle orkiszowe 100% pełnoziarniste, copyright Olga Kublik

Po rozgryzieniu orkiszowe wafle Eurowafla nie papieją. Zamiast tego szybko znikają, pozostawiając usta czyste. Czuć mączną bazę, przy czym bez mączności w sensie proszkowatości. Zdają się grysowe i jednorodne jak chipsy wykonane z papki ziemniaczanej, nie zaś ciętych ziemniaków. Wafle nie są wilgotne ani tłuste. Ale suche też nie. Nie zapychają. Może dlatego, że nie papieją i błyskawicznie znikają?

W waflach orkiszowych czuć słodycz, niemniej jest naturalna i bardzo delikatna. Słoność nie występuje w najmniejszym stopniu. W smaku pojawia się odnotowana w aromacie popcornowość, dla której odległe echo stanowi kasza gryczana. W toku degustacji pomyślałam też o delikatnie słodkich andrutach rodem z końca XX wieku, klasycznych chipsach ziemniaczanych i twardych chlebkach typu Wasa. Dominuje jednak inny smak, który trudno opisać inaczej niż poprzez przywołanie produktu stanowiącego jego esencję: Zdrowego Błonnika marki Granex. Który zresztą uwielbiam, więc w smaku wafli widzę zaletę.

Eurowafel, Bardzo Wafle orkiszowe 100% pełnoziarniste, copyright Olga Kublik

Nie mam doświadczenia z orkiszem ani mąką orkiszową, dlatego trudno mi ustalić, czy Bardzo Wafle orkiszowe 100% pełnoziarniste smakują zgodnie z nazwą. Według mnie czuć w nich przede wszystkim Zdrowy Błonnik Granexu, dalej zaś masę nut wypisanych akapit wcześniej. Co istotne, wszystkie nuty są przyjemne, a wafle orkiszowe nie zawierają niczego podejrzanego ani odpychającego.

Z uwagi na formę i konsystencję orkiszowe wafle Eurowafla przywodzą na myśl albo utwardzone i pogrubione andruty z XX-wiecznego sklepiku szkolnego bądź kiosku, albo jeszcze bardziej pogrubione grube chipsy typu Crunchips. Pod względem chrupkości także przypominają Crunchips.

Ocena: 5 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Skład: mąka orkiszowa pełnoziarnista (gluten) 95,5%, olej rzepakowy.

Kalorie w 100 g: 379 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 3 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 0,3 g), węglowodany 70 g (w tym cukry 3,6 g), błonnik 9,2 g, białko 13 g, sól 0,01 g.


Stanowisko producenta odnośnie „100%” w nazwie i 95,5% w składzie:

20 myśli na temat “Eurowafel, Bardzo Wafle orkiszowe 100% pełnoziarniste

  1. Nie chcę ich bronić, bo nie podoba mi się to, ale pewnie chodziło, że w stu procentach ta użyta mąka jest pełnoziarnista, a nie że skład to sto procent danego zboża. Mylące, ale w sądzie – gdyby ich pozwać – są na wygranej pozycji. :P

      1. I często tak się robi. Znaczy może nie akurat w takich proporcjach jak podałaś, ale np. „Czekolada 100 % KAKAO eko” i się okazuje, że serio to jakieś 80-90% kakao + co się da. Mały druczek / „zabawa” kolorem napisów – taka taktyka reklamowa, pozwalająca sugerować, co producent chce i unikać odpowiedzialności. Bo nie okłamali.

    1. Dobra, a teraz o samych waflach.
      Jakoś w mojej głowie nie może połączyć się popcorn z kaszą gryczaną… Ostatnio ryż mi zajeżdżał popcornem i bardzo mi się to nie podobało, więc lepiej, niech mi nigdy kasza gryczana tak nie zajedzie.
      Pogubiłam się w strukturze. Nie papieją, a znikają – trudno mi to sobie wyobrazić, no ale ok. Ale jak chipsy z pulpy ziemniaczanej – takie jak Pringles (cholera, całe życie mówiłam „pringelsy”)? One chyba papieją? A czekaj… zwykłe chipsy papieją / rozpływają się w ogóle? Miękną, a co potem?
      A zwykłe chipsy czułaś… tylko w smaku?
      Zdrowy błonnik zdarzyło mi się jeść – pamiętam, że mieszałam z nim jakieś płatki (kukurydziane albo Fitness – w zależności, które akurat Mama kupiła), jak miałam fazę na mleko sojowe – pierwsze „dziwne” jakie w ogóle lata temu weszło (przynajmniej to ówczesnych moich sklepów). Żeby było śmiesznie, tylko z nim mi smakowały, a potem i płatki zaczęły mi zajeżdżać kartonem. Uznałam, że wcześniej mi smakowały tylko dlatego, że wtedy były nowością. Przestałam więc mieszać, Zdrowy błonnik znów wydał mi się lepszy, ale już mi nie podchodził (bo przeszło mi mleko sojowe, a tylko z nim mi smakował). Tak oto wróciłam do owsianki i odkryłam u siebie, że: owsianki przede wszystkim, mleko wolę zwykłe, a „udziwniane” mogę tylko tak o jako ciekawostka, płatków słodkich nie lubię, bo nie dość, że smakują źle, to jeszcze psują smak otoczenia i… że wolę czysty smak, nie jakieś mieszanki i to czysty-zdrowszy.

      1. Nie zadręczaj się analizowaniem, to i tak nie Twój produkt. Jeśli zacznę odpowiadać – oczywiście mogę, jeśli Ci zależy – którejś z nas eksploduje kopułka :P

        1. Autentycznie mnie zainteresowało papienie, co i jak, chciałabym, byś konkretne różnice podała, bo wiem, że sama nigdy nie spróbuję, a obstawiam, że na Twoim blogu jeszcze tego typu konsystencje mogą się pojawić.

          1. No to jedziemy!

            * nie papieją, a znikają – wyobraź sobie jedzenie pumeksu. Kiedy jest suchy, trzyma się w kupie, jest twardy i chrupiący. Za to gdybyś go pogryzła, rozpadłby się na czyste i odrębne cząsteczki, po czym zniknął. (Załóżmy, że pumeks po rozkładzie rozpada się na zero).

            * chipsy z pulpy – są charakterystycznie mączne, podobnie jak zrecenzowane wafle orkiszowe. Różnica jest taka, że pulpa ziemniaczana papieje, klei się i jest lepka, natomiast spracowany orkisz nie. Orkisz zapewnia czystą degustację.

            * zwykłe chipsy papieją / rozpływają się w ogóle – nie powiedziałabym, że papieją. Trochę gęstnieją, kiedy miękną, ale nie przeradzają się w masę. Masa pojawia się w chipsach z pulpy właśnie z uwagi na bazową pulpę. To taka jakby mączna papa, której zwykłe chipsy nie fundują.

            * A zwykłe chipsy czułaś… tylko w smaku? – si, tylko w smaku, i to wyłącznie jako jeden z elementów.

            1. Aa ok, z chipsami z pulpy. W sumie teraz to logiczne, bo według mnie same ziemniaki też są takie specyficzne i właśnie one mają większą skłonność do papienia, nie zboże. Teraz to logiczne.
              Ze zwykłymi chipsami – tak, jak myślałam. Występuje ta ziemniaczana gęstość (o nią chodziło mi w poprzednich zdaniach), ale logiczne.
              Czekaj, a ta jakby mączna papa – kieedyś jadłam frytki w Mc i wg mnie miały straszliwą konsystencję (smak pomijam, bo jak ogólnie nie lubię ziemniaków, to wiadomo, że mi żadne nie posmakują), ale ktoś ją opisał jako „kremowo rozpływające się”… Dobrze obstawiam, że papienie chipsów z pulpy a tych frytek mogłoby być podobne? A pulpa to co innego niż „płatki ziemniaczane” (sprawdziłam skład Pringlesów – myślałam, że one są z pulpy, a tam jeszcze i mąka ryżowa… a z tego typu chipsów znam chyba tylko je).

              PS A tak co do gęstości itp. przypomniało mi się, jak pod jedną z moich recenzji poruszyłyśmy temat tłustego mleka i budyniu na nim. Wyobrażasz sobie tłuste mleko, tak tłuste, że jak postoi to normalnie jakieś jakby masło się wydziela? Ono jest gęste, wydaje mi się ciężkie (w życiu raz miałam z takim do czynienia), jakby nie chciało przez gardło przeleźć. I teraz dodaj do tego zrobienie na nim budyniu. Proszek, gęstość… to będzie ciężko-zapychające.

              I teraz jeszcze pytanie… Już nie wiem, czy to bardziej PS2 czy co… Takie chipsy z pulpy są zapychające tylko czy zapychająco-sycące? Wyobrażam je sobie jako tylko zapychające. Waflami… obstawiam, że można by się zapchać, ale i jakoś najeść (względnie, jak na takie coś, a przynajmniej czuć, że się coś zjadło)?

              1. Frytek z McDonald’s nie jadłam sto lat. Dam znać, jak zjem :P

                Kurczę, nie mam takich złych przeżyć z mlekiem. Odnoszę wrażenie, że piszesz o wysokiej tłustości mleka z obrzydzeniem. Mnie nie obrzydza. Niekoniecznie chciałabym pić takie mleko, ale nie mam względem niego negatywnych uczuć.

                Rozróżniam zapychanie ust/gardła i żołądka. Nie pamiętam, żebym w ostatnich latach (żołądkowo) zapchała się chipsami. Musiałabym chyba zjeść kilka paczek.

                I zanim zapytasz… :P Zapchanie ust/gardła = potrzeba sięgnięcia po coś do picia, bo udusisz się, jeśli zjesz jeszcze kęs tego czegoś. Zapchanie żołądka = najedzenie do oporu, wypełnienie żołądka.

                1. Ostatnio jadłam je chyba w podstawówce. A wielu znajomych wciąż jada i twierdzą, że obecnie Mc to wyższy poziom niż parę lat temu. Jakoś nie chce mi się wierzyć.

                  Dobre odnosisz wrażenie. Mnie tłuste mleko obrzydza. Obrzydza mnie już takie ponad 3 %. Takie wioskowe od krowy to w ogóle… umarłabym, gdybym miała to wypić. Kozie niesklepowe jakoś stoleruję, ale bardzo rzadko i w momencie gdy do tłustości dochodzi taki specyficzny, wyrazisty smak, to nieco odciąga uwagę (a i tak jest mniej tłustsze niż krowie). Serwatkę owczą (serwatka jest takim chudszym czymś od mleka) piłam i mnie odrzucała… Wypiłam, co kupiłam, ale po większej ilości było mi nieprzyjemnie. Ciekawość jednak wygrała. U mnie w domu po prostu zawsze było mleko 1,5% albo 2%, ewentualnie jak Mama miała jakieś głupie etapy diet to 0% (albo te super-hiper 0,5% haha) to to… bo tłustszych ja nigdy nie lubiłam, piłam tylko te. Nie wiem jednak, czy potem „to ja narzuciłam” (bo nie chciałam pić tłustego), czy mnie tak przyzwyczajono (Mama pilnowała, by nie budować mi tkanki tłuszczowej, zdrowo odżywiać itd., więc było 2% – tłustsze było tworem innym, obcym).

                  Te „i zanim…” niepotrzebne. Dobrze odczytałam. A zapytałam, bo właśnie po sobie obstawiam, że chipsami to mogłabym się szybko zapchać w sensie „natychmiast potrzebuję się napić” i dużo przez to bym nie zjadła. Mama na pewno najada się nimi, nie potrzebując się potem napić. Co dla mnie jest nie do wyobrażenia, bo jak tylko patrzę / czuję zapach chipsów to mi się takie… gardłozapychające wydają. A właśnie jednocześnie te zwykłe chipsy – powiedziałabym, że wyglądają na sycące (wypełniające żołądek), przy czym chipsy z pulpy nie (Mama mówi o nich „jakbym nic nie zjadła”).

  2. Z orkiszem mam mało doświadczeń: jadłam tylko płatki orkiszowe i kaszę orkiszową, ale obie rzeczy bardzo mi smakowały, więc mogłabym spróbować tych wafli… Gdyby nie to perfidne posunięcie ze strony producenta :p zapewne chodzi o to że użyto tutaj samej mąki orkiszowej i to 100% odnoście się tylko do rodzaju mąki, a nie do całości składu, ale takie zagranie jest według mnie nieuczciwe i mylące.

    1. Próbowałam i mąki, i kaszy. Mąki bym nie rozpoznała – w gotowym produkcie wszystkie mąki smakują podobnie – za to kaszę uznałam za nazbyt małą i oddałam mamie. Przelatywała przez sito.

  3. Orkisz to rodzaj pszenicy. Zdrowy błonnik chyba smakuje przede wszystkim żytem (?).
    Czekałam na tę recenzję. Kiedyś jadłam wafle gryczane i ucieszyłam się, że maja też orkiszowe, bo lubię neutralne produkty, ale z tego, co wyczytałam, owsiane będą bardziej ,,moje”. Spróbuję obu xd.

    Wyjaśnienie producenta, hm… Może wystarczyłoby napisać ,,bez dodatku innych mąk”?
    O podobnym procesie technologicznym pisałam przy okazji pieczywa chrupkiego. Chyba przestanę snuć domysły i zapytam Tovago, jak się tworzy tak fatalną konsystencję xd.

    1. Spojrzałam na wartości odżywcze i na skład. Skoro zawierają 4,5% oleju to jakim cudem tłuszczów są tylko 3 gramy?

    2. Nie znam się na zbożach. Umiem tylko ocenić, co smakuje podobnie do czegoś innego :P

      Jeśli napiszesz do Tovago i dostaniesz odpowiedź, daj znać. Wiele marek olewa zapytania klientów, czego nie cierpię.

        1. Co do marketingowego bełkotu, pewnego razu znalazłam w produkcie spożywczym jakiś shit. Napisałam do producenta, załączyłam zdjęcia. Otrzymałam odpowiedź, że bardzo dziękują za kontakt, na pewno nie doszło do żadnych nieprawidłowości, a znalezisko jest efektem nierozmieszania składników czy czegoś w tym rodzaju, ale oczywiście moja uwaga jest dla nich bardzo ważna i zarządzili już ponowne przeszkolenie pracowników, aby sytuacja się nie powtórzyła. Na pewno. Po jednym mailu Olgi z Polski zarządzili cholera wie jak kosztowne szkolenie dla tysięcy pracowników. Żal czytać takie bzdury.

          1. Jak by to ująć… 100% szacunku do klienta. Ja często miewam podobne sytuacje przy zamawianiu jedzenia. Dostawa bezkontaktowa jest niezrozumiała dla dowozicieli. Napisałam z prośbą o wyjaśnienie, dlaczego ktoś wręczył mi zamówienie osobiście i dostalam zapewnienie, że się poprawią. Chyba piętnaste zapewnienie.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.