Ryż na mleku pistacjowy – porównanie: Muller Riso pistacjowe vs. Zott Belriso pistacjowe

Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni kupiłam ryż na mleku. Blogowe archiwum podpowiada, że w grudniu 2019 roku. Może tak być, wszak nie przypominam sobie, żebym po powtórce limitowanego Riso Chocolate jadła jakiś inny. Nie chodzi o to, że nie lubię. Po prostu… hmm, znudził mi się?

Ryżnamlekową abstynencję przerwało mi pojawienie się na rynku Belriso pistacjowego. Opisała je na blogu Cukrowa Drwalowa, dzięki której dowiedziałam się o istnieniu nowego deseru marki Zott. Uznałam, że to dobra pora na zestawienie dwóch najpopularniejszych propozycji ryżowo-pistacjowych dostępnych na polskim rynku: zrecenzowanego w przeszłości Riso pistacjowego i świeżego Belriso pistacjowego.

Porównanie ryżu na mleku: Muller Riso pistacjowe vs. Zott Belriso pistacjowe

 

Porównanie ryżu na mleku: Muller Riso pistacjowe vs. Zott Belriso pistacjowe

Opakowanie i szata graficzna:

  • Riso pistacjowe: Na opakowaniu pojawia się bardzo ładny odcień zieleni i apetyczny obrazek orzechów. Jednocześnie obrazek nie ma sensu – nie zazdroszczę osobie, która jada orzechy pistacjowe z liśćmi i skorupkami położone na ryżu. Dodatkowo zupełnie nie rozumiem, co na opakowaniach Riso Mullera robi niedźwiedź. Jest symbolem… czego?
  • Belriso pistacjowe: Pod względem szaty graficznej Riso nie ma najmniejszych szans z Belriso. Tu pojawiają się i właściwy kolor, i wpadająca w oko grafika, i urocza nazwa pistacjowej postaci: Pistacjana. Deser Zotta podobał mi się zarówno przed zmianą szaty graficznej, jak i po. Tak trzymać!

Riso pistacjowe marki Muller dostarcza 108 kcal w 100 g.
Ryż na mleku pistacjowy Riso waży 200 g i zawiera 216 kcal.

Belriso pistacjowe marki Muller dostarcza 110 kcal w 100 g.
Ryż na mleku pistacjowy Belriso waży 200 g i zawiera 220 kcal.

Zapach:

  • Riso pistacjowe: Deser pachnie mlecznie, słodziutko i wzorowo pistacjowo, acz w sposób plebejski. Nie ulega wątpliwości, iż pistacjowość jest sztuczna, co jednak nie ujmuje jej uroku. Aromat przywodzi na myśl cudowne, bardzo słodkie lody pistacjowe wykonane na mleku. Kiedyś czułam również marcepan, ale tym razem nie. Pojawiają się za to jabłka z kompotu.
  • Belriso pistacjowe: Zapach deseru Zotta bardzo mnie zaskoczył. Jest tak marginalny, że ryż na mleku nie pachnie niemal wcale. Pistacji nie odnotowałam nawet w najmniejszym procencie. Ujawnia się wyłącznie śmietankowość, na dodatek podejrzanie mało słodka. W tle majaczy pszenna wafelkowość, przywodząca na myśl wafelki śmietankowe bez polewy.

Początkowe wrażenia:

  • Riso pistacjowe: Ponieważ kubeczki deserów Mullera i Zotta mają nieco inne kształty, Riso wydaje się skromniejsze, jako iż wypełnione nie do końca. Nad ryżem znajduje się mleczny budyń, którego ilość trafia w punkt. Sos ma kolor pistacjowy w wydaniu plebejskim, czyli sztuczny i niemal fluorescencyjny, acz sympatyczny. Widać w nim kropeczki orzechów (deser zawiera 0,1% pasty z pistacji).
  • Belriso pistacjowe: Kubeczkowa sztuczka optyczna sprawia, że deser Zotta wydaje się pokaźniejszy, choć w rzeczywistości oba ważą 200 g. Na pewno jednak mlecznej zawiesiny występującej nad ryżem jest więcej. Bardzo niepokojący zdaje się sos. Ma zupełnie inny kolor niż odpowiednik Mullera. Jest jasnozielono-szary, jakby zepsuty, zgniły albo wyciśnięty ze zbutwiałej szmaty. Odpychający.

Konsystencja:

  • Riso pistacjowe: Budyń jest lepki i kleisty, ale nie kremowy. Gęstawy w sensie galaretowym (chodzi o mleczną galaretę, nie zaś galaretkę). Podczas potrząsania kubeczkiem rusza się na boki. Nie zawiera ani cienia proszkowatości. Ryż daje się poznać jako twardawy, sprężysty, treściwy, surowawy w środku i mącznawy. Sos jest rzadki, lejący się. Zawiera kawałkami orzechów, niestety zupełnie miękkich. Dociśnięte językiem rozsmarowują się na podniebieniu jak owoce, co jest nieco obleśne.
  • Belriso pistacjowe: Budyń nie zawiera ani odrobiny proszku. Jest aksamitny, kleisty, gęstawawy. Zdecydowanie rzadszy od budyniu Mullera. Ryż został rozgotowany, z uwagi na co jest niemal zupełnie miękki w sposób papkowaty. Da się go bez trudu rozetrzeć językiem o podniebienie. To odbiera mu treściwość. Ale nie jest zły! Sos cechują potężna rzadkość, żelowość, jednolitość.

Smak:

  • Riso pistacjowe: Budyń smakuje delikatnie i słodko w punkt. Jest bardzo mleczny, choć zanieczyszczony plebejskimi pistacjami. Przywodzi na myśl mleczne lody pistacjowe. Żel daje się poznać jako sztuczny i morderczo cukrowy. Zdecydowanie nie jest marcepanowy – choć takim go zapamiętałam – za to czuć w nim pierniczki. I to bardzo wyraziście. Chodzi o pierniczki mocno korzenne, suche (katarzynki), oblane lukrem. Dodatkowo nadziane dżemorem pistacjowym.
  • Belriso pistacjowe: Budyń jest przyjemny, bo jednocześnie śmietankowy, intensywnie mleczny i sssłodziutki (bezlitośnie cukrowo). Nasiąknął subtelną mleczną pistacją rodem z lodów. Z kolei sos… o ludzie, czegoś tak potwornego nie jadłam dawno. Sos z Belriso pistacjowego smakuje jak efekt zatrucia pokarmowego i rozwodnione w wiadrze wody pomyje razem wzięte. Nie wiem, co to ma być, ale obok pistacji nawet nie stało. Ba! nie stało przy żadnym produkcie jadalnym.

Końcowe wrażenia:

  • Riso pistacjowe: Mimo iż Riso pistacjowe zapamiętałam jako marcepanowe, w 2020 roku zdecydowanie nie odnalazłam w nim marcepana. Podczas gdy budyń smakuje jak mleczne lody pistacjowe, sos daje się poznać jako alternatywna forma suchych pierniczków katarzynek z lukrem i dżemem pistacjowym (o smaku pistacji, nie zaś wykonanym z pistacji). Deser jest bardzo słodki, jednak nie przekracza granicy przyzwoitości. Zawartość ryżu jest idealna, dzięki czemu nie zapycha. To przyjemna propozycja podwieczorkowa.
  • Belriso pistacjowe: Doszły mnie słuchy, że nowe Belriso pistacjowe pojawia się w dwóch wersjach. Jedna ma sos o normalnym kolorze i smaku (jak w przytoczonej we wstępie recenzji Magdy), druga starszy sosem w kolorze zgniłej zieleni, smakującym jak kilkumiesięczne truchło lisa, który padł na niestrawność po wypiciu szamba, w którym utonął inny lis. Napisałam w tej sprawie do producenta, jednak zaprzeczył. Miło z jego strony, że traktuje klientów jak idiotów. W efekcie Belriso nie polecam. Żadnego. Wolę wspierać marki, które traktują kupujących poważnie.

Ocena dla Riso pistacjowego: 6 chi

Ocena dla Belriso pistacjowego: 2 chi


Składy i wartości odżywcze:

Muller: Riso pistacjowe

Skład: mleko pełne 37%, maślanka, woda, cukier, ryż 6,7%, pasta z pistacji 0,1%, jaja, dekstroza, sól, ubstancje zagęszczające: mączka chleba świętojańskiego, guma guar, barwniki: E 141, karoteny; syrop cukru karmelizowanego, aromat. Może zawierać inne orzechy.

Kalorie w 100 g: 108 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 2,4 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 1,5 g), węglowodany 18,3 g (w tym cukry 12,5 g), białko 3,2 g, sól 0,26 g.

Zott: Belriso pistacjowe

Skład: mleko (65%), sos o smaku pistacjowym (15%) (woda, cukier, mleko w proszku pełne, zmielone pistacje (0,6%), substancje zagęszczające: karagen, guma guar; regulatory kwasowości: kwas cytrynowy, cytryniany sodu; aromat, barwniki: kompleksy miedziowe chlorofili i chlorofilin, karoteny), ryż (6,8%), cukier, śmietanka, białka mleka, skrobia modyfikowana, jaja w proszku, substancje zagęszczające: mączka chleba świętojańskiego, guma guar; sól, aromat.

Kalorie w 100 g: 110 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 3,2 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 2,1 g), węglowodany 17 g (w tym cukry 10,4 g), białko 3,2 g, sól 0,22 g.

5 myśli na temat “Ryż na mleku pistacjowy – porównanie: Muller Riso pistacjowe vs. Zott Belriso pistacjowe

  1. Mama swego czasu ciągle kupowała jakiś ryż na mleku, ale właśnie jej nie to, że się znudził, ale zaczęło ją coś w nich odpychać. Śmieje się, że jak mnie od dawna, więc że jej to „zaszczepiłam”.

    Jabłka z kompotu pasowałyby do koloru Belriso. :P
    Obrzydzają mnie całościowo, że sos to akurat najmniejszy problem. Sztucznie zielony też mi się nie podoba, ale ich kolory akurat wielkiego wrażenia nie robią.
    Co innego ogólna konsystencja.
    Twarde ziarna w glucie – okropność. Ale… Takie rozgotowane, papkowate ziarna w glucie? Wyższa szkola obleśności. Zawsze zastanawiałam się, jak to jest, że one w tych ryżach nie są takie, ale… Z drugiej strony nie pomyślałabym, że wreszcie w jakimś ryżu będą, haha.

    Marcepan, pierniczki – w sumie klimat pory roku się zgadza. Szkoda, że akurat lukrowe, suche. Dżem pistacjowy tylko brzmi fajnie.

    Belriso… Przeraża mnie. Co, w ogóle w tych czasach kontroli żadnych nie ma? Smutne. Może dziwiłabym się bardziej, gdyby nie to, że twaróg z Kauflandu prawie co drugi, który kupuję wydaje się zepsuty chociaż do pewnego stopnia (jak może z 6 razy go kupiłam, 3 budziły wątpliwości, a 3 pozostałe po prostu były kiepskie).

    Nie lubię marki Zott i Twoja recenzja porównawcza mnie utwierdziła, że nie jestem uprzedzona. Jeszcze to zaprzeczanie – zamiast np. przeprosić, że trafiłaś na coś takiego. Choćby mieli nic z tym dalej nie zrobić (choć powinni).

    1. Współczuję przeżyć twarogowych. Szanuję producentów, którzy dbają o stałą jakość produktów! (Mniejsza o to, czy wysoką. Ważne, że stałą).

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.