Zott, Jogobella bez laktozy: truskawka, wiśnia, brzoskwinia

Mimo iż od lat kupuję wyłącznie mleko UHT bez laktozy, nie mam problemów z tolerancją cukru mlecznego. Wybieram mleko bez laktozy jedynie ze względu na smak: wyrazistszy od mleka z laktozą o tej samej zawartości tłuszczu (1,5%) i słodszy. Drzewiej sięgałam po twór Łowicza, teraz Mlekovity.

Inne produkty bez laktozy nigdy mnie nie interesowały. Nie zachęcają do kupowania z uwagi na wyższą cenę względem produktów konwencjonalnych, a także mniejszy wybór rodzajów i smaków. Ponieważ jednak lubię jogurty Jogobella, uznałam, że Jogobelle bez laktozy wypadałoby kiedyś dopaść. Zwlekałam milion lat, aż w końcu nadeszła właściwa pora.

Jogobella bez laktozy – część wspólna

W serii jogurtów Jogobella bez laktozy występują cztery warianty smakowe: truskawkowy, malinowy, wiśniowy i brzoskwiniowy. Z powodów znanych czytelnikom livingu z zakupu drugiej propozycji zrezygnowałam. Ponieważ jogurty bez laktozy łączy konsystencja, opisałam ją raz, poniżej.

  • Konsystencja Jogobelli bez laktozy jest zdecydowanie inna od konsystencji wariantów klasycznych czy o obniżonej zawartości cukru. Przede wszystkim zrecenzowane dziś desery są znacznie rzadsze, co daje się zaobserwować już w trakcie mieszania. Przywodzą na myśl zagęszczone mleko bądź jogurt pitny. Łatwiej je pić niż jeść łyżeczką, co też uczyniłam z większą częścią każdego wariantu. Pomijając zawartość owoców, są aksamitne. Zresztą owoce także nie imponują. W porównaniu do Jogobelli bez cukrów czy klasycznych w dzisiejszych bohaterkach pojawiają się marne ochłapy.
  • Jogurty bez laktozy Zotta wyróżnia także kolorystyka. Podczas gdy wspomniane Jogobelle bez cukrów oraz z obniżoną zawartością cukrów o 30% mają odcienie naturalne i szarawe, Jogobelle bez laktozy sprawiają wrażenie pokolorowanych kredkami świecowymi. Żeby było jasne: są ładne, po prostu nie kojarzą się zdrowo ani naturalnie. Blisko im do plebejskich jogurtów konwencjonalnych.

Zott, Jogobella bez laktozy truskawkowa, copyright Olga Kublik

Jogobella bez laktozy truskawka

Truskawkowa Jogobella bez laktozy jest różowa w sposób sztuczny, plebejsko truskaweczkowa. Ma uroczy odcień bubble gum pink. Pachnie słodziutko, śmietankowo – nie zaś mlecznie – i truskaweczkowo. W 100% oddaje śmietankowo-truskawkowe żelkopianki obsypane cukrem. Kocham ten zapach!

Jogobella bez laktozy truskawka dostarcza 88 kcal w 100 g.
Truskawkowy jogurt bez laktozy Zott waży 150 g i zawiera 132 kcal.

Truskawki są nie tylko małe, ale również rozmiękłe. Sprawiają wrażenie owoców wyjętych z kompotu. Wypełniają je liczne strzelające pesteczki.

Zott, Jogobella bez laktozy truskawkowa, copyright Olga Kublik

Jogurt smakuje i truskaweczkowo, i śmietankowo. Przywiódł mi na myśl lizak śmietankowo-truskawkowy, a także wspomniane już żelkopianki, np. Buziaczki. Słodycz, mimo iż wyrazista, nie przekracza granicy przyzwoitości. Braku laktozy nie sposób odnotować.

Z uwagi na konsystencję daleką od doskonałości jogurtu nie kupię ponownie, ale jednorazową degustację oceniam pozytywnie. Wolę warianty o obniżonej zawartości cukru.

Ocena: 5 chi
(wyłącznie za smak; nie do powtórki)


Zott, Jogobella bez laktozy wiśniowa, copyright Olga Kublik

Jogobella bez laktozy wiśnia

Wiśniowa Jogobella bez laktozy jest najgęstsza z zaprezentowanej dziś trójki, a przynajmniej taka trafiła się mnie. (Co nie znaczy, że jest gęsta). Wciąż jednak nie grzeszy zwartością owoców. Jest ich mało i są małe. Wielkością odpowiadają bardzo skromnym rodzynkom.

Jogobella bez laktozy wiśnia dostarcza 88 kcal w 100 g.
Wiśniowy jogurt bez laktozy Zott waży 150 g i zawiera 132 kcal.

Deser pachnie słodko i wisienkowo. Odpowiada dowolnemu słodkiemu jogurtowi wiśniowemu. Zdaje się mniej intensywny niż wariant truskawkowy. Ma kolor klasycznie jogurtowowiśniowy.

Zott, Jogobella bez laktozy wiśniowa, copyright Olga Kublik

Jogobella bez laktozy wiśniowa niewiele różni się smakiem od innych jogurtów wiśniowych. Zawiera typową dla tych produktów lekko mdlącą słodycz. Braku laktozy nie czuć. Jedyna strata występuje zatem w aspekcie konsystencji. Niestety jest to zbyt duża wada, bym do jogurtu chciała wrócić. Ponadto całokształt wypadł przeciętnie i nudno. Jogobella mogłaby być sympatyczną polewą, np. do naleśników.

Ocena: 3 chi


Zott, Jogobella bez laktozy brzoskwiniowa, copyright Olga Kublik

Jogobella bez laktozy brzoskwinia

Otwierając brzoskwiniową Jogobellę bez laktozy, miałam nadzieję zobaczyć kostkę brzoskwiniową standardowej wielkości, czyli pokaźną. Nic z tego. Tu również owoce są małe, choć przynajmniej Zott zastosował ich więcej niż w wariantach truskawkowym i wiśniowym. Jogurt ma przyjemne brzoskwiniazpuszkowy, słodki zapach. Z czasem coraz wyraźniejszy staje się wątek kwaśnej marakui, która rzeczywiście występuje w składzie. Dlaczego nie pojawiła się w nazwie? Cóż to za owocowy szowinizm?

Jogobella bez laktozy brzoskwinia dostarcza 88 kcal w 100 g.
Brzoskwiniowy jogurt bez laktozy Zott waży 150 g i zawiera 132 kcal.

Kawałki owoców, mimo iż mniejsze od kostki występującej w innych jogurtach brzoskwiniowych, mają spodziewaną konsystencję. Odpowiadają brzoskwiniom z puszki, więc są miękkie i pozbawione skórki. Standardowo nie zawierają elementów koniecznych do wydłubania (np. włókien ani resztek pestek).

Zott, Jogobella bez laktozy brzoskwiniowa, copyright Olga Kublik

Jogobella bez laktozy daje się poznać jako słodka i jednoznacznie jogurtowobrzoskwiniowa. Przywodzi na myśl serek homogenizowany. Nawet zawiera specyficzną serkową nutę. Jest przepyszna, z uwagi na co zasmucająca konsystencja razi jeszcze bardziej. Ona również sprawdzi się jako sos.

Ocena: 5 chi
(wyłącznie za smak; nie do powtórki)


Skład i wartości odżywcze:

Jogobella bez laktozy truskawka

Skład: jogurt**, owoce 10% (truskawki, sok truskawkowy z koncentratu), cukier, koncentrat soku z buraków czerwonych, aromat. **zawiera składniki pochodzące z mleka oraz żywe kultury bakterii.

Kalorie w 100 g: 88 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 2,7 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 1,8 g), węglowodany 11,4 g (w tym cukry 10,9 g), białko 3,6 g, sól 0,15 g.

Jogobella bez laktozy wiśnia

Skład: jogurt**, owoce 9% (wiśnie, sok wiśniowy z koncentratu), cukier, koncentrat soku z buraków czerwonych, koncentrat z aronii, koncentrat z marchwi, koncentrat z winogron, aromat. **zawiera składniki pochodzące z mleka oraz żywe kultury bakterii.

Kalorie w 100 g: 88 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 2,7 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 1,8 g), węglowodany 11,4 g (w tym cukry 10,9 g), białko 3,6 g, sól 0,15 g.

Jogobella bez laktozy brzoskwinia

Skład: jogurt**, owoce 9% (brzoskwinie i sok brzoskwiniowy z koncentratu 7,2%, sok z marakui z koncentratu 1,8%), cukier, aromat. **zawiera składniki pochodzące z mleka oraz żywe kultury bakterii.

Kalorie w 100 g: 88 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 2,7 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 1,8 g), węglowodany 11,4 g (w tym cukry 10,9 g), białko 3,6 g, sól 0,15 g.

5 myśli na temat “Zott, Jogobella bez laktozy: truskawka, wiśnia, brzoskwinia

  1. Smakowo najbardziej kusi mnie truskawkowy, ale… Czyż nie lepiej sięgnąć po Jogobelle naładowaną laktozą i gęstszą? :D w zasadzie smak niezbyt różni się od wersji klasycznych, więc chyba nawet odpuszczę sobie testy tych jogurtów bez laktozy, bo ta konsystencja naprawdę odrzuca. Ale kto tam wie… Może coś mi odbije i kupię :D

    1. Mając do wyboru wersje bez laktozy i klasyczne, bez wątpienia postawię na klasyczne. Najchętniej zaś wybiorę warianty o obniżonej zawartości cukru.

  2. Ha, i wyjaśniło się chyba we wstępie, o co chodzi z naszą różnicą w odbieraniu mleka. Słodszy smak mleka? W mleku bez laktozy coś mi nie gra – może właśnie to + brak „czegoś”, co jest w tym z laktozą nie UHT 2%. Mleko UHT 2 % (tak, kiedyś próbowałam) jest w moim odczuciu gorsze od świeżego, co ewidentnie w smaku wyłapuję. To te dwa czynniki nałożone na siebie też na pewno mają wpływ na to. Swoje mleko odbieram jako „naturalnie-słodkawe”, a może bezlaktozowe bardziej „czysto-słodkie”? Tak, pisownia z myślnikiem jest ważna, bo pierwsze słowo nie określa drugiego, są jakby na równi.
    Btw z własnej woli nie mogłabym pić takiego mleka. Laktoza górą, haha. Na to szkoda mi kasy. A od UHT po prostu mnie odrzuca.
    Dziwna sprawa z konsystencją, bo akurat mleko bez laktozy w tym sensie nie wydaje się jakieś inne… Ale może laktoza jako naturalny cukier też zagęszcza? Wiem na przykład, że jogurty kozie też często mają dziwną konsystencję: jak w kubeczku są, miesza się, wyglądają na glutowato-rzadkie, ale jedzone jakby gęstnieją. I to nie tylko moje odczucie – Mama raz spróbowała i właśnie to ją aż zszokowało (ale pozytywnie).
    Trochę nie rozumiem jednej sprawy – osoby nietolerujące laktozy nie tolerują też jogurtów? Dziwię się, bo ogólnie Mama ma ogromny problem z laktozą, a normalne jogurty może jeść bez problemu.
    I dalej – trochę nie rozumiem, dlaczego te jogurty miałyby wyglądać zdrowiej niż zwykłe, bo w sumie osoby nietolerujące laktozy nie muszą odżywiać się zdrowo.
    Zapachy i smaki, żelkopianki… o rany, jakie to bardzo nie dla mnie. Hm, czy dobrze obstawiam, że coraz więcej dzieci (twierdzenie Mamy) obecnie nie toleruje laktozy i może dlatego taki uroczy wydźwięk?
    Zwróciłaś moją uwagę na jedną rzecz – jak to dobrze, że brzoskwinie w jogurtach są bez skórek! Ale że puszkowo smakują to już ble. Fajny przymiotnik „brzoskwiniazpuszkowy”. Ja bym napisała „puszkobrzoskwiniowy” czy coś. Oba mi się podobają. :D
    Jogurty jako sos? Fajny pomysł. Ale ja bym do naleśników ich nie dawała, a do grubego placka z całej patelni. Nie wiem, czy to tylko w mojej rodzinie coś takiego znamy, czy wiesz, o co chodzi, ale to szczegół. I tak latami nie jadłam i nie zjem prędko na pewno. Tak jak i tych jogurtów.

    1. „Dziwna sprawa z konsystencją, bo akurat mleko bez laktozy w tym sensie nie wydaje się jakieś inne.” – Według mnie również mleka z laktozą i bez mają tę samą konsystencję.

      „Trochę nie rozumiem jednej sprawy – osoby nietolerujące laktozy nie tolerują też jogurtów?” – Osoby nietolerujące laktozy nie tolerują laktozy, w czymkolwiek by była. Z chorobami bywa różnie. Zauważ, że mam chory żołądek, a niektóre zakazane produkty wcale nie robią mi źle.

      „I dalej – trochę nie rozumiem, dlaczego te jogurty miałyby wyglądać zdrowiej niż zwykłe, bo w sumie osoby nietolerujące laktozy nie muszą odżywiać się zdrowo.” – Panuje popularna opinia, że osoby na diecie bez glutenu czy wegetariańskiej to jednocześnie osoby odżywiające się zdrowo. Oczywiście jest to bolesny mit.

      „Coraz więcej dzieci (twierdzenie Mamy) obecnie nie toleruje laktozy i może dlatego taki uroczy wydźwięk?” – Pierwsze słyszę, acz nie interesuję się kwestią zdrowia dziecięcego.

      „Puszkobrzoskwiniowy” sugeruje produkt o smaku puszki brzoskiwniowej. Na blogu używam zamiennie wyrazów „brzoskwiniozpuszkowy” i „brzoskwiniazpuszkowy”. Raz bardziej pasuje mi pierwszy, raz drugi. W końcu zostanę przy jednym. Na tej samej zasadzie nie umiem zdecydować się pomiędzy „kaszamannowym” i „kaszomannowym”. Nie jestem pewna, czy pierwszy człon powinien być odmieniany.

      1. Ja i Mama też nie, ale latami była niańką i po prostu zaobserwowała, że teraz prawie połowa dzieci, z jakimi się stykała miała problemy z laktozą (albo wymysł młodych, zatroskanych mamuś), a jak ja byłam mała, nikt o tym nie słyszał.

        O, mam dla Ciebie ciekawostkę – z Mamą dyskutowałyśmy. Dla niej UHT bez laktozy jest tak słodkie, że nie może go pić. Piątnicy bez laktozy jest wg niej słodkie, ale mniej, a moje w jej odczuciu słodkie nie jest. Pamiętam z kolei jedną czekoladę z mlekiem bez laktozy – była słodka i jakby… kozia. Masz jakieś teorie na temat tego, dlaczego tak dziwnie to wychodzi? W sumie to z laktozą powinny – na logikę – być słodsze, nie? I nie wiem, co UHT ma do słodyczy. Próbuję tak na swoją logikę coś wymyślić, ale nie potrafię. Aż z czasem chyba poszukam rzetelnego info, ale na razie próbuję sama coś wymyślić (potem chcę sprawdzić, czy będzie to zgodne z rzeczywistością).

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.