Frank&Oli Vital, Ciasteczka marchewkowe bez dodatku cukru

Mieliście okazję jeść marchwiak? Ja do drugiej bądź trzeciej klasy liceum nawet nie wiedziałam, że takie ciasto istnieje. Poznałam je, kiedy pojechałam na święta Bożego Narodzenia do ówczesnego chłopaka. Wśród licznych ciast na stole pojawił się właśnie marchwiak. Moje pierwsze spotkanie z nim mogę skrócić do jednego zdania: Miałam ogromne szczęście, że nikt z rodziny ukochanego nie przepadał za słodyczami.

Od pamiętnych świąt słodycze z marchewką kojarzą mi się miło. Nie biegam za nimi po sklepach, acz kiedy wpadają mi w ręce – jak zaprezentowane dziś ciastka, za które dziękuję Marcie – witam je z radością. Skądinąd w 2020 roku ciasteczka marchewkowe bez cukru Frank&Oli Vital bardzo często pojawiały się w Lidlu, więc jest szansa, że wy też je poznaliście, a może wciąż macie w domowych zbiorach.

Frank&Oli Vital, Ciasteczka marchewkowe bez dodatku cukru, copyright Olga Kublik

Ciasteczka marchewkowe bez dodatku cukru – wegańskie ciastka bez glutenu

Jak obiecuje producent, w opakowaniu mieszczą się: Ciastka wegańskie, bezglutenowe, bez laktozy marchewkowe z płatkami jaglanymi, siemieniem lnianym i kardamonem. Bez dodatku cukrów. Wypieki zapowiadają się bardzo zdrowo i nie mniej smacznie.

Ciasteczka marchewkowe bez dodatku cukru od Frank&Oli Vital dostarczają 515 kcal w 100 g.
Wegańskie ciastko marchewkowe bez cukru i glutenu waży ok. 8 g i zawiera 41 kcal.

Frank&Oli Vital, Ciasteczka marchewkowe bez dodatku cukru, copyright Olga Kublik

Wegańskie ciastka marchewkowe pachną głównie surowymi ziarnami. Oferują moc słonecznika i siemienia lnianego. Uzupełniająca aromat słodycz pochodzi z syropu. Ponieważ jednak nie widzę żadnego w składzie, wyobrażam sobie, że to maltitol został rozpuszczony na podobieństwo syropu (co przy okazji wyjaśniłoby ogromną lepkość ciastek i sposób spojenia składników). W tle kompozycji aromatycznej ujawnia się kardamon, który rzeczywiście znajduje się w składzie.

Nie jestem pewna dlaczego, ale spodziewałam się, że paczka ciastek Frank&Oli Vital zawiera sześć dużych ciastek (prawdopodobnie przez rozmiar słodycza na opakowaniu). Pudło. Ciasteczka marchewkowe są małe i liczne. Wyglądają zaskakująco. Mają ciemny kolor i są przedstawicielami typu twardego, skalistego. Sprawiają wrażenie powstałych ze sklejki ziaren. Są ostre jak kawałek odłupanej skały bądź zbite szkło. Kiedy łapie się je w palce, ujawnia się masa dziur-korytarzy, przez które widać na wylot.

Frank&Oli Vital, Ciasteczka marchewkowe bez dodatku cukru, copyright Olga Kublik

Po dotknięciu ciasteczek marchewkowych bez cukru pomyślałam, że są tłuste i zostały pokryte olejem. Nic z tego. Po prostu są bardzo lepkie, kleiste, całościowo wytarzane w tworzywie a la syropowym. Czy to mieszanka rozpuszczonego maltitolu i oleju rzepakowego? Innego wyjścia nie widzę, jako iż reszta składników jest stała, sucha i twarda (marchewki nie zauważyłam w ogóle). Coś je musi trzymać w zwartej, nieruchomej, sztywnej formie. Jeśli nie maltitol z olejem, nie mam pomysłu co.

Ciasteczka marchewkowe dają się poznać jako skaliście twarde i ostre, co sprawia, że drażnią język i podniebienie. Z uwagi na kamienno-szklaną konsystencję chrupią w stopniu ponadprzeciętnym. Przywiodły mi na myśl skamielinę chipsów ziemniaczanych, które mimo wstępnej grubości karbowanych Crunchips zostały trzykrotnie pogrubione. Zawierają cudne mięsiste ziarna słonecznika.

Mimo iż pokochałam marchwiak wypiekany przez mamę ukochanego z liceum z uwagi na smak, nie potrafię sobie przypomnieć, czy czułam w nim marchewkę. Wiem za to, że w ciasteczkach Frank&Oli Vital tego warzywa nie odnotowałam nawet w najmniejszym stopniu. Najintensywniej czułam smaki wysmażonego tłuszczu rodem z chrupek-duszków oraz wysmażonych i tłustych prażynek-okienek, które namiętnie chrupałam z babcią w dzieciństwie. Czasem do głosu dochodziły ziarna słonecznika. Siemię lniane – bardzo rzadko. Obecne w składzie przyprawy, czyli kardamon i imbir, czuć subtelnie i w tle. Wysoka słodycz syropowa nie sprawia wrażenia uciążliwej ani odpychającej.

Frank&Oli Vital, Ciasteczka marchewkowe bez dodatku cukru, copyright Olga Kublik

Wegańskie ciasteczka marchewkowe bez cukru są dziwne i wyjątkowe zarówno pod względem konsystencji, jak i smaku. Okazały się tak twarde, że w trakcie chrupania czułam, jak wibruje mi mózg. Stanowią doskonałą przekąskę do klatki chomika, dzięki której gryzoń może ścierać zęby, a przy okazji chrupać coś nowego. Można też podarować je starej, bezzębnej cioci, by okazać wielkość swojej sympatii.

Marchewkowe ciastka Frank&Oli Vital podczas jedzenia nie sprawiają wrażenia zdrowych, przede wszystkim z uwagi na ogrom syropowego spoiwa (maltitolu z olejem?). Nie czuć w nich tytułowej marchewki. Zamiast niej oferują smażone w głębokim tłuszczu prażynki-okienka i Monster Munch. Po kilku sztukach fundują delikatne szczypanie języka, które wynika i z pokłucia ostrymi brzegami, i z obecności przypraw: kardamonu, imbiru. Zjadłam całą paczkę, acz nie chciałabym dostać drugiej.

Ocena: 4 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Skład: marchew 20%, płatki jaglane 17%, słonecznik, substancja słodząca: maltitol; błonnik z korzenia cykorii, siemię lniane 10%, olej rzepakowy, emulgator: lecytyny (z rzepaku), kardamon 0,3%, imbir, sól himalajska, sok wyciśnięty z cytryn. Produkt może zawierać orzechy i sezam.

Kalorie w 100 g: 515 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 29 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 2,7 g), węglowodany 51 g (w tym cukry 3,8 g), błonnik 5,2 g, białko 9,5 g, sól 0,31 g, żelazo 2,3 mg, magnez 129 mg, potas 344 mg fosfor 315 mg.

9 myśli na temat “Frank&Oli Vital, Ciasteczka marchewkowe bez dodatku cukru

  1. Szkoda że nie czuć marchewki, bo ja ciasto marchewkowe uwielbiam. Nie wiem, czy to takie samo ciasto jak przytoczony przez Ciebie marchwiak, ale zgadzam się że ciasto z marchewką jest przepyszne ^^ (to które ja jadłam miało w sobie orzechy włoskie, ananasa oraz biały krem z serka kremowego). Te ciastka mogłabym spróbować tak czy siak, nawet mimo niewyczuwalnej marchewki, bo prażynki akurat brzmią równie ciekawie :D

    1. Marchwiak mamy byłego ukochanego nie miał tak wielu bajerów, a na pewno nie było w nim kremu. Wyglądał mniej więcej tak: static.gotujmy.pl/ZDJECIE_PRZEPISU_ETAP/marchwiak-z-kardamonem-238256.jpg przy czym nie miał polewy.

  2. W pierwszej chwili na słowo „marchwiak” uniosłam brew, zmarszczyłam czoło. „Pierwsze słyszę” – pomyślałam sceptycznie i zaczęłam czytać, wygooglałam. Raz… nie wiedziałam, że jest ciasto tak się nazywające. Dwa: ta nazwa według mnie jest okropna. Trzy: nie umiem odpowiedzieć na pytanie. Ja znam „ciasto marchewkowe”. Tak jakby… Otóż lata temu jak przyjeżdżałam do ojca, pewnie chciał przede mną zaszpanować i zabrał mnie do Starbucksa (w Suwałkach nic nie było), gdzie ciasto marchewkowe jako twór poznałam. Było jednak tłusto-suche i słodkie, ale ciekawe. W domu opracowaliśmy pod moje dyktando własny przepis (wiesz, mniej oleju, słodzone miodem, trochę ananasa, duuużo przypraw, orzechów włoskich i więcej marchwi niż się daje; krem – nie wiem, czy Twój marchwiak z nim jest – do przełożenia i na wierzch z serka śmietankowego, chyba nawet nie słodziliśmy). Nie wiem więc, czy to to ciasto. To było takie… nasze, moje i ojca. Je bardzo lubiłam, a teraz będzie parę lat, jak nie jadłam. Wiem, że w moim na pewno było czuć marchew, ale my dawaliśmy jej o wiele więcej, niż jest w jakichkolwiek przepisach. Chodziło o to, by się przypiekło to mocniej (lubię poprzypalane nuty). Po opracowaniu tego lata temu raz i drugi próbowałam jakiś ciast czy babeczkę marchwiową w dobrych kawiarniach, ale nie podchodziły mi tak, jak te moje – w końcu sama wiem, ile czego lubię i tak najlepiej. A czy w nich było marchew czuć? Tak.

    Co do ciastek – o, zobacz! Nigdy bym nie powiedziała, że Tobie tak posmakują. Obstawiałam, że raczej – jak Mamie – nie. Już wyjaśniam: Mama narzekała na gorycz, mówiła, że chyba spalone. Taak, jej były miejscami prawie czarne, o wiele ciemniejsze. Na niuch obstawiłabym jeszcze kardamon (wiem, że Ty lubisz poprzypalane, ale tu myślałam, że może przypraw za duzo), a i wytłumaczyłam to sobie kaszą jaglaną – ok, tu są w składzie płatki, ale obstawiałam, że czuć goryczkę kaszy (której ani Ty, ani Mama nie lubicie). Do tego kurduple – Mama uznała wielkość za doskonałą, bo „na raz”, ale… Ty nie lubisz drobnicy. Ha! I jak zobaczyłam paczkę też byłam pewna, że to kilka dużych ciastek.
    Twardość… wiem, że lubisz te twarde batony jak sezamki, ale do marchewki mi zupełnie twardość nie pasuje. Widziałabym je raczej jako miękko-kapciowate ciastka. Mama strasznie odebrała ich kamienność i ostrość.
    Żadna z Was marchwi nie czuła.
    O słoneczniku nie mówiła! Mm, uwielbiam chleby z nim (ale nie z samym, wolę z mieszanką ziaren, w której występuje – Pano z Biedry żytni pełnoziarnisty ostatnio jest wyjątkowo bogaty w słonecznik <3).
    Chipsowość brzmi strasznie. Lubisz karbowane chipsy? Jakbym ja już miała najmniej okropne wskazać, byłyby to gładkie cienkie lub takie jakieś "z kotła ze skórkami".
    I… karbowane Crunchips różnią się od innych?

    1. Przeczytaj komentarz Magdy. Odnoszę wrażenie, że jadłyście to samo ciasto :) Moje było inne. Nie miało kremu ani ananasa. Mogło za to mieć orzechy i rodzynki na podobieństwo keksu.

      „Lubisz karbowane chipsy?” – Jako dziecko nie cierpiałam. Byłam w klubie miłośników cienkich chipsów. Niechęć przeszła z wiekiem. W gimnazjum może. (Choć i tak preferowałam cienkie).

      „I… karbowane Crunchips różnią się od innych” – Od innych karbowanych? Nie mam danych. To jedynie, jakie jadłam.

      1. Może marchwiak to „suchszo-keksowata” wersja tego „carrot cake”?

        Aa, stąd porównanie. Ja znam jakieś karbowane z Biedry, więc też porównania-próbowania nie mam. Jednak że napisałaś o Crunchipsach to pomyślałam, że są jakieś szczególne. Btw, przerażają mnie te Lay’s Maxx (wygooglałam). Fizycznie nie miałam kontaktu, ale wyglądają strasznie.

  3. Wyszły nowe smaki riso od muller, będą może testowane?
    Jeśli tak, to bardzo chciałabym przeczytać Twoją recenzje na ich temat.
    (Smak kokosanka i śliwka z cynamonem).
    Pozdrawiam <3

    1. Są cztery nowości, bo oprócz Riso wyszły dwa smaki deseru Kuskus. Na pewno pojawią się wszystkie, acz dopiero w nowym roku. W tym mam już 100% dat obstawionych. Pozdrawiam i ja <3

  4. Wszystko spoko, smacznie i zdrowo, ale mam uczulenie jeśli ktoś ma problem z wykonywaniem prostych obliczeń. Jakim cudem jedno ciastko waży 8 g, skoro jest ich w opakowaniu około 40,a opakowanie ma 120g? Podobnie z kcal, jeśli całe opakowanie ma 618 kcal, to jakim cudem ciastko może mieć 40 kcal skoro jest ich w opakowaniu 40. Masakra

    1. Na przykład dlatego, że w paczce wcale nie ma czterdziestu ciastek. W przeciwieństwie do Ciebie potrafię policzyć ciastka w opakowaniu. Przykro się robi na myśl, że ludzie bywają tak głupi jak Ty :)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.