Italiamo, Novellini kruche ciastka z mlekiem i miodem – Lidl

Ciastka z Lidla, hmm. Albo nawet szerzej: słodycze z Lidla. Nie mogę powiedzieć, że nie lubię ich jako całości. Z drugiej strony nie mogę powiedzieć, że je lubię. Mam z nimi problem. Nie wiem, czy zmieniła się jakość produktów marek własnych, czy to moja tolerancja na cukier spadła w wyniku lat blogowania (nie powinna raczej wzrosnąć?). O ile bowiem kilka, a tym bardziej kilkanaście lat temu słodycze z Lidla kupowałam i jadłam chętnie, o tyle dziś nie mam ochoty nawet spoglądać w kierunku nowości. Czegokolwiek spróbuję, umieram ze zdegustowania w wyniku przedawkowania cukru.

Zaprezentowane dziś Novellini to kruche ciastka z mlekiem i miodem marki Italiamo, a więc obecne w Lidlu podczas Tygodnia Włoskiego. Paczuszkę liczącą ok. 58,5 g otrzymałam od Marthy (dziękuję!). Całe opakowanie zaś ma 350 g i zawiera sześć paczuszek.

Italiamo, Novellini kruche ciastka z mlekiem i miodem Tydzień Włoski Lidl, copyright Olga Kublik

Novellini kruche ciastka z mlekiem i miodem z Lidla

Jak na plebejskie ciastka z marketu Novellini Italiamo mają skład godny podziwu. Kiedy spojrzałam na rozpiskę wartości odżywczych i dostrzegłam 73,4 g węglowodanów, przeżyłam mały atak serca. Na szczęście wyratowało mnie doczytanie, że cukru jest tylko 22,7 g.

Za zdjęcie opakowania dziękuję Marcie.

Novellini kruche ciastka z mlekiem i miodem marki Italiamo dostarczają 459 kcal w 100 g.
Paczka herbatników z Lidla z Tygodnia Włoskiego (8 sztuk) waży ok. 58,5 g i zawiera 269 kcal.
1 kruche ciastko z Lidla marki Italiamo waży ok. 7,5 g i dostarcza 34,5 kcal.

Italiamo, Novellini kruche ciastka z mlekiem i miodem Tydzień Włoski Lidl, copyright Olga Kublik

Ze względu na wypieczoną barwę i wiedzę o cukrowości ciastek z Lidla spodziewałam się aromatu pszennego, wypieczonego w sposób paluszkowy i cukrowością przekraczającego granicę przyzwoitości. Nic bardziej mylnego. Novellini Italiamo pachną… cytrynowymi babeczkami magdalenkami z worka! Oczywiście bardzo słodkimi, niemniej przyjemnymi i apetycznymi.

Kiedy patrzę na ciastka z mlekiem i miodem z Tygodnia Włoskiego, widzę prostokątne kawałki chleba ułożone na grillu elektrycznym – stąd paski – i zamknięte w nim na długi czas, niemal do przesady. Nie jest to efekt ani ładny, ani brzydki. Raczej nijaki. (Okej, idący w stronę brzydkiego).

Italiamo, Novellini kruche ciastka z mlekiem i miodem Tydzień Włoski Lidl, copyright Olga Kublik

Ciastka włoskie wyglądają na suche, ale nie dajcie się zwieść. W dotyku są bardzo tłuste i potwornie pyliste. Odznaczają się lekkością piórka, kruchością, chrupkością. Z uwagi na minimalną wagę i pustość położone na języku momentalnie nasiąkają śliną. Nie papieją, nie ciastowieją. Rozpadają się na wodę, proszek i nierozpuszczalne, większe od proszku drobiny ciasteczkowe. Gdzieniegdzie ujawnia się kryształek soli.

Novellini Italiamo smakują przede wszystkim cukrowo. Na drugim miejscu plasują się babeczki cytrynowe z worka odnotowane w aromacie. Szczególnie wyrazisty jest kwasek cytryn (świeżych?). Między planami raz po raz błyska słona nutka wynikająca z rozsiania w ciastkach kryształków soli.

Italiamo, Novellini kruche ciastka z mlekiem i miodem Tydzień Włoski Lidl, copyright Olga Kublik

Kruche ciastka włoskie z mlekiem i miodem z Lidla – według mnie raczej cukrowo-cytrynowe – bez wątpienia są interesujące i nietypowe. Nie przypominam sobie, żebym wcześniej trafiła na przekruche ciastka typu krakersowego, czyli lekkie i puste, odznaczające się smakiem gęstych, ciastowych babeczek cytrynowych z worka. Gdyby nie fakt, że mordują cukrowością – czystą, ordynarną i rosnącą wraz z każdym schrupanym ciastkiem – mogłabym je nazwać smacznymi.

Dostępne podczas Tygodnia Włoskiego Novellini Italiamo przez sekundę robią nadzieję na gęste ciastowienie, niestety zawsze znikają. Po rozgryzieniu bezlitośnie oblepiają zęby i włażą w nie, co oznacza, że powstająca podczas rozpuszczania minimalna ilość papki ma właściwości kleiste, i to w wysokim stopniu. Mimo paru ciekawostek i zalet nie istnieje nawet cień szansy, bym do nich wróciła.

Ocena: 3 chi ze wstążką
(gdyby nie ordynarna cukrowość, dostałyby 5 chi)


Skład i wartości odżywcze:

Skład: mąka pszenna, cukier, olej słonecznikowy, 3,6% mleko, syrop glukozowy, skrobia pszenna, 1,2% miód, jaja z chodu ściółkowego, substancje spulchniające: węglany sodu, winiany potasu, węglany amonu; sól, naturalny aromaty. Może zawierać soję, orzeszki ziemne i orzechy.

Kalorie w 100 g: 459 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 14,9 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 1,4 g), węglowodany 73,4 g (w tym cukry 22,7 g), białko 6,7 g, sól 0,53 g.

13 myśli na temat “Italiamo, Novellini kruche ciastka z mlekiem i miodem – Lidl

  1. Wstęp – mam niemal namacalne dowody, że to jakość została obniżona. Na przestrzeni lat po prostu obserwuję w Lidlu zmiany składów na gorsze. Od lat czytam składy, więc widzę. Te akcje „obniżamy…” np. zawartość cukru i pchają syrop.
    Do tego na pewno dochodzą zmiany po prostu. Sól z kolei w produktach mięsnych np. zastępują coraz większą ilością chemii, pieprzu itp., że jeść się (w moim przypadku nie ma). Oczywiście nie mam nic do przypraw (chociaż uważam, że ostatnio Lidl pcha je bez sensu i tam, gdzie to niepotrzebne), ale to dowód, że zmieniają produkty.
    Kwestia tolerancji na słodycz. Czy nie powinna rosnąć? U Ciebie dochodzi jeszcze jedna kwestia. Zobacz, że recenzując, pewnie zrobiłaś się bardziej uważna, zwracasz uwagę na szczegóły i z racji bloga poznałaś mnóstwo nieznanych Ci dotąd. Plus, odkryłaś zdrowsze, z lepszym składem, a przy tych kubki smakowe się wyrabiają i gorzej odbierają np. przesadzoną słodycz. Pomyślałam też sobie, że właśnie blogowanie pomaga w rozwoju, zmianach na lepsze, bardziej świadome postrzeganie jedzenia. Bo zobacz, że ludzie, którzy latami pochłaniają kilogramy cukru bez zastanowienia i refleksji (choćby nad sobą, zadając sobie pytanie: „Ok, czy ja tam czuję coś oprócz cukru? Jak tak, to co?)… Potem pochłaniają je po prostu już tonami. To luźna obserwacja, jak chcą tak żyć, niech żyją (łaskawa pani ze mnie xD).

    A miałam kupić Mamie! Dobrze, że uznałam, że pewnie „zbyt średnie, nudne”. Chociaż szczerze to nadal nie wiem, bo z jednej strony wyglądają na takie, które moglaby zjeść (po prostu musi swoją słodyczową normę wyrobić – raz lepszymi, raz gorszymi), ale… z drugiej parę elementów nie dla niej w nich jest. Na pewno ciastka chrupie, nie pozwala im się w ustach rozpływać (uważa, że ciastka nawet nie powinny się rozpływać), takie „jakby aż wysmarowali tłuszczem” trochę za to krytykuje, jednak ostatnio ciągnie ją do cytrynowych smaków. Ciasto-babeczki (jasne, a cytrynowe są takie) to jak najbardziej jej klimaty. No i nie wiem.
    Wiem za to, że z wyglądu kojarzą mi się z „kaloryferami w urzędach itp.” i nie podobają mi się. Wypływanie jak woda itp. takie efekty przypisałabym syropowi glukozowemu. Cytrynowość… aromatom i może np. ma to jakiś związek z miodem? W kuchni śródziemnomorskiej najpopularniejszy jest pomarańczowy i w ogóle z cytrusowymi nutami.

    1. „Pomyślałam też sobie, że właśnie blogowanie pomaga w rozwoju, zmianach na lepsze, bardziej świadome postrzeganie jedzenia. Bo zobacz, że ludzie, którzy latami pochłaniają kilogramy cukru bez zastanowienia i refleksji (choćby nad sobą, zadając sobie pytanie: „Ok, czy ja tam czuję coś oprócz cukru? Jak tak, to co?)… Potem pochłaniają je po prostu już tonami.” – Nigdy nie poświęciłam temu zagadnieniu należytej uwagi, ale masz rację. Czuję, że dzięki blogowi się rozwijam. Językowo i intelektualnie (niedzielne wpisy), ale przede wszystkim smakowo.

      „(łaskawa pani ze mnie xD)” – :’D <3

      "Kojarzą mi się z „kaloryferami w urzędach itp.”" - Mnie bardziej z grzejnikami elektrycznymi, a na takowe polskich urzędów raczej nie stać :P

      1. Serio?! Ja prawie cały czas o tym myślę, stąd zawsze tak się upieram, że piszę go dla siebie. Uwielbiam się rozwijać! Właśnie m.in. smakowo. Uwielbiam poczucie, że jestem świadomą konsumentką, ale też… po prostu lubię odkrywać czystość smaków i „grać w skojarzenia” ze sobą.

        Z takimi: https://www.google.com/search?q=grzejnik+stary&tbm=isch&ved=2ahUKEwjY2tOPqMrsAhVKuCoKHWX5BVkQ2-cCegQIABAA&oq=grzejnik+stary&gs_lcp=CgNpbWcQAzICCAAyBggAEAgQHjIGCAAQCBAeMgYIABAIEB4yBggAEAgQHjIGCAAQCBAeMgYIABAIEB4yBggAEAgQHjIGCAAQCBAeMgYIABAIEB46BAgjECc6BAgAEENQly5YvDZgzDhoAHAAeACAAVeIAdwDkgEBNpgBAKABAaoBC2d3cy13aXotaW1nwAEB&sclient=img&ei=kJaSX9jSOMrwqgHl8pfIBQ&bih=854&biw=1709&client=opera&hs=RkG#imgrc=e2Zh-ZocW7TaNM xD

        1. Dziś Mama je jadła. Stwierdziła, że wg niej to „ideał herbatników, takie bazowe, jakbym chciała podać definicję herbatnika, kazałabym mu zjeść to ciastko. Czuć i mleko, i miód, a na zapach moje babki i ciasta”. Oczywiście chodzi jej o te ciasta z folii; faktycznie cytrynowe – taak, wąchałam! Bardzo podobny zapach (smrodek? wybacz, haha), dobiega do mnie, jak je w kuchni otwiera. I wg niej wcale nie takie cukrowe… Hm. A w rzeczywistości wydały mi się jakieś… ładniejsze?

            1. Dokładnie. Słodkie, ale nie cukrowe, przy czym czuje miód. Niby widzę „w tym cukry 22,7 g”, ale coraz bardziej dziwi mnie to, jak odbieracie słodycz poszczególnych rzeczy. Na szybko znalezionym przykładem jest Ptasie Mleczko. Pisałaś o cukrowej słodyczy, ale nie był to Twój największy zarzut. Natomiast przez cukrową słodycz Ptasiego Mleczka obecnie Mama wysiada i nie jest w stanie mu podołać.
              Ale… Mamie herbatniki Leibniz Zoo (ostatnio wróciłyśmy do nich, bo mocno zmienili skład, a Mama myślała, że to nowość) też nie były za słodkie; mnie cukrem mordowały.

              1. Myślę, że to ma związek z połączeniem cukru z czymś innym. Ktoś kiedyś zasugerował w komentarzu, że z tłuszczem. Nie jestem pewna, czy chodzi o konkretny składnik. Może po prostu o smak, rodzaj smaku, intensywność, coś w tym stylu. Sam cukier jest okej. Nie przeszkadzają mi lukier (nie przepadam, ale nie budzi we mnie zgrozy), marcepan, wata cukrowa etc. Za to cukrowe produkty mnie odrzucają, bo oczekuję od nich czegoś innego.

                1. Ej, w ogóle to może chodzić nie tyle o tłuszcz, co otoczenie składników. Zobacz, że ja lepiej odbieram nawet za słodkie ciemne czekolady, w których dobrze czuć kakao. Nie przeszkadza mi aż tak przesadzona słodycz, gdy czuję też jego walory, ale gdy czuję czysty cukier, mam problem. Nie lubię jego smaku i właśnie! Nie przeszkadza Ci lukier, wata cukrowa, a we mnie grozę budzą. Natomiast przeszkadza Ci za słodka ciemna czekolada (bo nie obchodzą Cię nuty kakao? Wolisz po prostu słodycze, które Ci smakują, a nie że musisz czuć kakao jak ja), ale ja… dopóki czuję kakao, uznam taką za ok. No i sprawa jasna!

                  Swoją drogą, ostatnio taka refleksja po rozmowie z Mamą – dochodzę do wniosku, że ja chyba czasami wymagam za niskiej słodyczy od czekolad 70 % kakao (do Mamy często wygłaszam jakieś tyrady o cukrowości, by potem zbytnio się nie czepiać, gdy chodzi o te trochę mniej moje, haha). Patrz, że w sumie… zawierają tyle cukru, co wiele innych słodyczy (30g), są słodyczami.

  2. Wyglądają fajnie i nawet skład nie jest zły. Nie wiem czemu, ale przypomniały mi się takie podłużne ciastka z dzieciństwa z paskiem marmolady po środku, aż mnie teraz na takie naszło :D

    1. Ależ ja ich nie lubiłam! Marmolada była tak twarda i zwarta, że jak się złapało za brzeg, można było pociągnąć i odkleić cały pasek.

      1. No właśnie to mi się w nich podobało – najpierw jadłam ten marmoladowy pasek, a potem ciastko :D I nawet wczoraj w sklepie rozglądałam się za tymi ciastkami, niestety wszystkie które znalazłam, miały w składzie olej palmowy i syrop g – f, więc sobie darowałam :P

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.