Czym jest wolność? #DylematyFilozoficzne

Tuż przed wyborami pewna partia polityczna zadeklarowała, że wolność jest dla niej ważna. Aby udowodnić, jak bardzo, przedstawiciele umieścili wolność w haśle wyborczym. Jeździli po miastach i wsiach, a także występowali w telewizji, opowiadając, że jeśli wygrają, ludzie będą mieli zwiększone prawa. Będą mogli wiązać się, z kim chcą, wierzyć, w co chcą, zarządzać swoimi ciałami, jak chcą i tak dalej.

Podczas debaty okazało się, że konkurencyjna partia przejawiająca diametralnie odmienne poglądy i postulująca inne rozwiązania także oparła swój program wyborczy na wartości wolności. Reprezentanci obiecali, że po zwycięstwie zarządzą wyższe płace minimalne, a bezrobotnym, chorym i potrzebującym przyznają renty zwalniające z troski o przeżycie. W myśl ich założeń ludzie, nie musząc martwić się, co włożą kolejnego dnia do garnka i za co opłacą czynsz, zyskają wolność niezbędną do samorozwoju.

#DylematyFilozoficzne – statut

  1. Myśli przedstawione we wpisach z serii #DylematyFilozoficzne nie są moimi poglądami. Mogą się nimi stać, kiedy przemyślę daną sprawę i wyciągnę wnioski. Do tego czasu jednak traktuję je wyłącznie jako zarzewie dyskusji, w wyniku której będę mogła spojrzeć na ich przedmiot z innej perspektywy.
  2. Prezentując myśli, niemal zawsze – mniej lub bardziej – skłaniam się ku jednej z wymienionych opcji. Nie znaczy to, że stoję za nią murem. Przy nieśmiałych tezach stawiam znaki zapytania, a wiele myśli formułuję jako pytania, niekiedy dlatego, że ich nie rozumiem.
  3. Myśli ze wpisów z serii #DylematyFilozoficzne są nowe bądź stare-ale-porzucone, przez co nie zostały rozwinięte. Publikuję je, by miały szansę rozwinąć się w dyskusji z wami.
  4. Nie wszystkie wpisy z serii #DylematyFilozoficzne rzeczywiście są dylematami filozoficznymi. Kwestie filozoficzne traktuję jako synonim tematów skłaniających do refleksji.

Czym jest wolność?

Wolność do…

Gdyby w wyborach wygrała pierwsza partia, rzeczywiście spełniłaby wszystkie obiecane postulaty. Osoby stare i schorowane mogłyby dokonywać eutanazji, kobiety przeprowadzać aborcję na życzenie, osoby homoseksualne brać śluby, a niewierzące nie odczuwałyby żadnego wpływu Kościoła Katolickiego na życie codzienne. Warto jednak wspomnieć o drugiej stronie medalu. Gospodarka zmieniłaby się z częściowo socjalnej w czysty wolny rynek – ten zaś w kapitalizm – w którym przeżywałby tylko ten, kto by sobie poradził. Zniknęłyby wszystkie społeczne zapomogi, jak również instytucje państwowe. Państwowa szkoła czy służba zdrowia? Zapomnijcie! Wszystko zostałoby sprywatyzowane.

Czy to oznacza, że pierwsza partia kłamała, postulując wolność jako naczelną wartość? Bynajmniej. Wolność jest jednym z pojęć, które działają na nas dobrze – wszak komu nie zależy na wolności? – ale mogą oznaczać różne rzeczy. I tak na przykład dla pierwszej partii wolność oznaczała wolność do, czyli chociażby wolność do własnego wyboru. Nie miałoby znaczenia, czy ludzie mają komfort do myślenia o realizowaniu wyborów światopoglądowych. Warto bowiem zauważyć, że kiedy człowiek umiera z głodu lub jest bezdomny, ma inne zmartwienia niż fakt, że nie może wziąć ślubu z partnerem tej samej płci.

Wolność od…

Nie inaczej byłoby z drugą partią. Gdyby to jej przypadło w udziale zwycięstwo, rozdałaby obiecane pieniądze wszystkim: od naprawdę potrzebujących po januszy łasych na piniądz. W efekcie – pomijając bolesną inflację – każdy miałby zapewnione podstawy życiowe i nikt nie musiałby się martwić o kolejny dzień. Zamiast ciułać grosz do grosza, ludzie chodziliby do kin i teatrów, podróżowali, poznawali nowe smaki. Lecz i tu nie obyłoby się bez drugiej strony medalu. Ponieważ partia uważała za ważne ćwiczenia fizyczne i umysłowe, poprzez ustanowienie nowego prawa zmusiłaby obywateli do codziennych porannych ćwiczeń: godziny biegania i godziny rozwiązywania trudnych zadań fizycznych. Gdyby zaś na śniadanie nie chcieli jeść surowego mięsa, wtrącałaby ich na rok do więzienia. Ludzie straciliby prawo do wolności słowa, media objęłaby ścisła cenzura, a kobiety musiałyby rodzić dzieci bez szans na przeżycie.

Jak się pewnie domyślacie, druga partia polityczna także nie kłamała, skandując hasła o wolności. Należy jednak doprecyzować, że przedstawiciele mieli na myśli wolność od, w tym wypadku wolność od biedy i zmartwień o fundusze. Pierwszym rodzajem wolności – wolnością do – gardzili, uważając obywateli za niemądrych i niepotrafiących podejmować właściwych wyborów. Uznali, że lepiej będzie, jeśli to oni przejmą podejmowanie wszelkich decyzji, zwłaszcza na płaszczyźnie światopoglądowej, ludzie zaś dostosują się do nowej rzeczywistości. Nie pytając społeczeństwa o zdanie, powoli zmienialiby prawo.

Czym jest wolność?

Czym jest wolność?

Przez większość życia byłam przekonana, że wolność obiektywna istnieje. Obecnie nie jestem pewna. Ba! nie jestem nawet pewna, czy sama wolność istnieje. Nie mam za to wątpliwości, iż w dyskursie publicznym wolność jest wyłącznie tym, co rozumie przez nią nadawca. (W filozofii zresztą też!) Z tego powodu uważam, że należy być bardzo ostrożnym w przejawianiu entuzjazmu i przyjmowaniu cudzych deklaracji za dobrą monetę, zwłaszcza kiedy się nie wie, co autor rozumie poprzez wypowiadane słowa. Co się kryje za jego wypowiedzią. Co ma na myśli. Co rzeczywiście postuluje.

Nie bójcie się pytać. Ani o rzeczy błahe, codzienne i niewiele wnoszące do życia, ani – tym bardziej! – o kwestie istotne i mające ogromny wpływ na dalszy kształt waszego życia. Czasem niedopatrzenie zaważy tylko na paru latach, czasem wpłynie na coś, czego skutków nie będzie można odwrócić.

***

Kiedy mówicie wolność, co macie na myśli?

8 myśli na temat “Czym jest wolność? #DylematyFilozoficzne

  1. Wolność to dla mnie właśnie to, co napisałaś przy pierwszej partii: możliwość wyboru i decydowania o sobie, swoich poglądach, ciele itp. Zabieranie obywatelom możliwości decydowania o tych rzeczach jest po prostu chore i wyjęte ze średniowiecza, więc ***** *** i tyle :p

    1. A co z wolnością od? Jeśli dajesz ludziom decydować o sobie choćby i w stu procentach, ale nie pomagasz w stworzeniu szansy realizowania tego, czego chcą, czy rzeczywiście są wolni?

  2. No jak świat światem jest wolność „od” i „do”. Pojawia się to w zapisach prawnych, wszędzie. Wybacz, ale to chyba jeden z mniej odkrywczych wpisów niedzielnych na Twoim blogu. I… nie jestem przekonana, czy odpowiedni, bo na ten temat to dyskusje toczą się pewnie odkąd w miarę myślący człowiek istnieje. Odpowiedni w tym sensie, że może paru osobom otworzysz oczy czy coś, bo na dyskusje i przemyślenia to… można by pod tyloma kątami na to patrzeć, tyle sytuacji przytoczyć itp. Podważać, potwierdzać…
    A ja jedno od lat czuję. Wolność obiektywna i pełna nie istnieje. Po prostu. Prosty przykład: lubię wszystko sobie zaplanować, mogę to sobie zrobić, ale ktoś popatrzy na mnie i stwierdzi, że to nie wolność, a narzucanie sobie czegoś. Co więcej zadzwoni dentystka i wywali mnie z kolejki. I moje plany… Tak, przykład banalny, błahy, średnio pasujący i wręcz umniejszający temat może, ale wolność dotyczy każdego aspektu życia, stąd i trudno jednoznacznie o niej mówić.
    Na mniej banalny temat, a więc choćby obecnych protestów związanych z… „odbieranie wolności kobietom” to słowa za słabe, ale żeby użyć adekwatnych, by to nazwać, opisać rządzących i atrapę TK musiałabym chyba zacenzurować cały akapit.
    Co mam na myśli mówiąc „wolność”? Moje ulubione: to ZALEŻY o czym mówię. Chętnie pomówiłabym z Tobą dużo, a w komentarzu to tak… łe.

    1. „Wybacz, ale to chyba jeden z mniej odkrywczych wpisów niedzielnych na Twoim blogu.” – Nie mam czego wybaczać, każdy ma swoje zdanie :) Ja dowiedziałam się o rozróżnianiu wolności kilka miesięcy temu. Gwarantuję, że nie każdy o tym wie, bo rozmawiam ze znajomymi o swoich przemyśleniach.

      „Odpowiedni w tym sensie, że może paru osobom otworzysz oczy czy coś, bo na dyskusje i przemyślenia to… można by pod tyloma kątami na to patrzeć, tyle sytuacji przytoczyć itp. Podważać, potwierdzać…” – Tego nie rozumiem zupełnie. Do każdego niedzielnego tematu można znaleźć miliony przykładów i o każdym część osób doskonale wie.

      „A ja jedno od lat czuję. Wolność obiektywna i pełna nie istnieje.” – Sięgnęłabym po inne przykłady, niemniej czuję podobnie.

      „Chętnie pomówiłabym z Tobą dużo, a w komentarzu to tak… łe.” – Czyżby kolejny temat na spotkanie? Koniec końców będę musiała przyjechać na miesiąc :P

      1. Ja o tym „od” i „do” wiem – może nie uwierzysz – od gimnazjum. Tylko teraz mi też oczy na pewien fakt otworzyłaś: nie każdy o tym wie. I właśnie, ja dowiedziałam się o tym na lekcjach WOSu. Miałam przecudowną nauczycielkę, która wytłumaczyła mi, jak ważna w życiu świadomego obywatela jest polityka. Ale! Wszyscy inni wagarowali; na WOS chodziły tylko 3 osoby (w tym ja).

        „Tego nie rozumiem zupełnie.” Faktycznie dziwnie napisałam. Chodziło mi o to, że „wolność” jest pojęciem, które według mnie potrzebuje zawsze dookreślenia, o jakiej właściwie mówimy, w odniesieniu do czego i to jest tak rozległe, że spokojnie mogłoby to być na wiele, wiele niedziel. Inne tematy wiążą się z Twoimi określonymi poglądami w niedzielnych wpisach na tyle, że pisząc komentarz mam się do czego odnieść. Wolność tu wydaje mi się tematem rzeką, na który mogłabym nie ścianę, a mur chiński tekstu pisać, a komentarz… no jednak pisze się go, by ktoś przeczytał, nim się zestarzeje.

        Koniecznie. Rubi spoko znosi podróże, nie?

        1. Mój WOS był tak fascynujący, że – przysięgam – nie pamiętam ani jednego przerabianego tematu. Pamiętam jedynie, że lekcje prowadziła historyczka, a w liceum historyk. Chyba to była taka „historia bis”.

          W przyszłą niedzielę pojawi się podobny wpis. Musisz przetrwać :P

  3. Bardzo nie lubię ,,wolności” jako hasła wyborczego, gdyż jest to moim zdaniem niezwykle puste słowo w tym kontekście, zresztą – wiele się mówi o wolności, podczas gdy jest ona właśnie takim pojęciem, które każde definiuje na swój sposób.
    Wolność całkowita jest oczywiście niemożliwa, ale to właśnie jej brak umożliwia jakiekolwiek uporządkowanie czegoś, osiąganie również swoich celów. Nawet podam przykład – liczenie kalorii. Z jednej strony, jest to zniewolenie, kiedy jesz pyszne ciacho wieczorem i wiesz, że musisz już przestać, bo inaczej pójdzie w bioderka. Ale z drugiej strony daje to bardziej długofalową wolność do jedzenia ciacha i utrzymania sylwetki, w jakiej się najbardziej lubimy.
    Co do ,,wolności od” i ,,do” .. Dla mnie chyba ,,wolność od” znaczy jednak więcej. Myślę, że to ograniczenia są gorsze niż możliwości, nienawidzę być ograniczana. Ostatnio tym bardziej to odczułam, pozwól, że się trochę wyżalę: wynajęłam pokój na umowę do czerwca w celu studiowania czegoś, czego nie cierpię, w dodatku prawdopodobnie w obecnej sytuacji do końca semestru online. Dla mnie absolutne zniewolenie, ale wyobrażam sobie, jaki chaos byłby, gdyby bez konsekwencji można było zrywać umowy prawne itd.
    Jeśli zaś chodzi o podane przez ciebie przykłady… obie wersje brzmią trochę dystopijnie, ale pierwsza wizja zdecydowanie bardziej odzwierciedla powszechnie rozumianą wolność. Myślę jednak, że podział na ,,wolność od” i ,,do” nie ma tutaj zbytniego zastosowania, bo równie dobrze można by przekształcić ze sobą te wyrażenia, tzn. w pierwszym: wolność od wpływu kościoła i religii, wolność od chorób i samotności w podeszłym wieku, wolność od instytucji państwowych… no i podobnie wolność do życia, wolność do rozwoju zainteresowań, wolność do podróżowania, wolność do darmowej opieki zdrowotnej…
    Btw: trochę z Orwellem mi się tak druga wersja skojarzyła, te ćwiczenia fizyczne i surowe mięcho. :D Wielki brat patrzy. :)

    1. Przykład z ciachem doskonale pokazuje, że wolność jest rewersem niewoli/podległości. Paradoksalnie trzeba poświęcić jedną wolność, żeby zyskać inną. Czyli ogólna rzeczywiście nie istnieje. Da się być wolnym wyłącznie warunkowo i w określonych sytuacjach.

      „Co do ,,wolności od” i ,,do” .. Dla mnie chyba ,,wolność od” znaczy jednak więcej. Myślę, że to ograniczenia są gorsze niż możliwości, nienawidzę być ograniczana.” – Według mnie oba rodzaje wolności wiążą się z brakiem ograniczenia. Tyle że w wolności od ograniczenie idzie z dołu (nie masz warunków), a w wolności do z góry (ktoś zabrania). Tak to sobie wyobrażam.

      „Pierwsza wizja zdecydowanie bardziej odzwierciedla powszechnie rozumianą wolność.” – Też mi się tak wydaje.

      „Równie dobrze można by przekształcić ze sobą te wyrażenia.” – Ciekawe spostrzeżenie. Coś w tym jest. Co prawda niektóre wartości kojarzy się z konkretnym rodzajem wolności – np. mówi się o „wolności od biedy”, a nie „wolności do braku biedy/bogactwa” – niemniej na użytek polityczny czy marketingowy jak najbardziej można rzucić inne światło dla poparcia głoszonej tezy.

      Cenię Orwella :)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.