Marka czekolad Marabou budzi we mnie jednoznacznie pozytywne skojarzenia. Co jest dość zabawne, jako że na pięć próbowanych w przeszłości tabliczek wyjątkowo bardzo do gustu przypadły mi tylko dwie: ciasteczkowa Oreo i pierniczkowa Peppar kaka. Kokosowa Co-Co – choć smaczna – okazała się rozczarowaniem w odniesieniu do Champiolade Milki. O lukrecjowej Black Saltlakrits lepiej nie przypominać, choć to nie jej wina, wszak dodatek sam w sobie jest szatański. Zdecydowanie najwięcej zastrzeżeń mam do deserowej Mork Choklad, nazbyt słodkiej jak na przedstawicielkę ciemnych czekolad.
Mleczne tabliczki Marabou, niezależnie od wariantu smakowego, łączy cudowna baza. Owszem, okrutnie i plebejsko słodka, ale pyszna i wzorowa pod względem konsystencji. Z tego powodu każdą mleczną czekoladę szwedzkiej marki przygarniam z wdzięcznością. Za fragment Japp – tabliczki inspirowanej batonem Marabou o tej samej nazwie – dziękuję dealerowi słodyczowemu.
Marabou Japp mleczna czekolada z kawałkami batona Japp
Patrząc na opakowanie Marabou Japp, spodziewałam się zastać w środku kostki wypełnione skupiskami płynnego karmelu bądź nadziewane w sposób klasyczny (jak w Toffee Wholenut Milki, tylko bez orzechów). Zamiast tego zobaczyłam zatrzęsienie kawałków karmelu odpowiadających – jak wówczas myślałam – pokruszonemu Daimowi. Nie zmartwiło mnie to, ponieważ czekoladę Daim Milki i lubię.
Mleczna czekolada z kawałkami batona Japp od Marabou dostarcza 530 kcal w 100 g.
Rządek Japp Marabou waży 26,5 g i zawiera 140 kcal.
W pierwszym kontakcie mleczna czekolada Japp pachnie cudownie. Oddaje bajecznie plebejską mleczną czekoladę o wysokiej dziecięcej słodyczy, mającą u boku karmel. Z czasem do aromatu dołącza podejrzana nieprzyjemna nuta rodem z wyrobu czekoladopodobnego.
Tabliczka łamie się cicho, głucho. W dotyku jest lepka, tłustawa, typowo mlecznoczekoladowa. Z uwagi na wymiary kostki są grube, mięsiste, treściwe. Uwielbiam takie!
Mleczna czekolada ułożona na języku zaczyna topnieć od razu, lecz wolno. Jest bardzo proszkowata, i to od pierwszej sekundy. Rozpuszcza się gęstawo i bagienkowawo. Zdaje się nie rozwijać możliwości w pełni z uwagi na dodatek. Co istotne, dodatek ów wcale nie ma formy pokruszonego Daima, jak początkowo sądziłam. Karmel pojawia się jako duże, zwarte, gumowate i ziarniste, rzężące od cukru kawałki czegoś pomiędzy (gumkowym) nugatem z batonów MARSa a (gumkowymi) krówkami-ciągutkami.
Smakiem czekolada Marabou nie rozczarowuje. Jest cudownie mleczna, choć bardzo słodka. I to ordynarnie cukrowo. Specyficzne gumkowe kawałki karmelu wprowadzają smak czegoś w rodzaju toffi bądź krówki. Prawdę mówiąc, najlepiej pasuje tu porównanie do zachodniego fudge, który nie ma odpowiednika w polskiej kuchni. Zgadzają się zarówno konsystencja, jak i smak.
Mleczna czekolada Marabou Japp nie jest ani tabliczką z kawałkami batona Japp, ani też czekoladą z karmelem. Jeśli potraktujemy ją jako słodycz z dodatkiem fudge, wszystko się ładnie ułoży, a gumkowe krówkonugaty przestaną dziwić. Tylko jak w prosty i krótki sposób wyjaśnić, czym jest fudge…?
Czekolada nie jest pozbawiona wad, choć na szczęście ma ich niewiele. Po pierwsze w fudge nie powinno być skrystalizowanego cukru (możliwe, że przyczyną jest fakt, iż dostałam tabliczkę otwartą, a za degustację nie zabrałam się od razu). Po drugie dodatek ma mało smaku – jest jakiś tam karmelowaty (do tej pory fudge jadłam tylko raz i również był mało wyrazisty, jakiś tam toffiowaty). Po trzecie słodycz mlecznej czekolady przekracza granicę przyzwoitości. Na ostatnią z wad najłatwiej przymknąć oko.
W skali plebejskiej Japp zasługuje na 5 chi, aczkolwiek nie sądzę, bym do niej wróciła.
Ocena: 5 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: cukier, masło kakaowe, karmel 15% (cukier, syrop glukozowy, substancja nawilżająca: glicerol, kakao z obniżoną zawartością tłuszczu, masło kakaowe, odtłuszczone mleko w proszku, ekstrakt słodowy z jęczmienia, masło klarowane, błonnik owsiany, emulgator (lecytyna sojowa), sól), masa kakaowa, serwatka w proszku (mleko), odtłuszczone mleko w proszku, masło klarowane, białko serwatkowe (mleko), emulgator (lecytyna sojowa), aromat. Może zawierać orzechy i pszenicę. Co najmniej 30% kakao w mlecznej czekoladzie.
Kalorie w 100 g: 530 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 29 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 17,5 g), węglowodany 61,5 g (w tym cukry 57,5 g), błonnik 2,2 g, białko 4,5 g, sól 0,33 g.
Pamiętam że Japp bardzo mi smakował, więc czekolada z jego dodatkiem brzmi po prostu obłędnie ^^ dość dziwnie, nie powiem – bo czekolada z batonem to jednak niecodzienny wynalazek, zawłaszcza z takim Ala Mars – ale na pewno pysznie ^^
Zjadłabym baton.
Od jakiegoś czasu chodziła za mną czekolada z nadzieniem, które w przekroju wyglądałoby jak Mars: na dole jakiś brązowy krem, na wierzchu karmel. Kiedyś myślałam, że ta właśnie Marabou taka jest, ale te czekolady mnie nie kręcą. Nie zraziłam się co prawda, ale niewiele jadłam, z tym że na ich podstawie wywnioskowałam bez trudu, że to marka nie dla mnie.
Już klikając w posta pomyślałam, że coś tu jest nie tak, że u Ciebie to raczej baton powinien się znaleźć, ale cóż: życie.
Beznadziejne oddanie Jappa w takim razie. Wygooglałam na szybko. Jeśli miałaby to być czekolada z fudge to już znacznie lepiej, ale obiecane fudge od Marabou* to dziadostwo (https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2019/05/marabou-fudge-havssalt-mleczna-z.html), więc… chyba to i fudge nie jest w Twojej (na szczęście!).
*Wg mnie każde fudge to dziadostwo. Masz i całe wyjaśnienie, czym są. Skamieniało-znugacona krówka!
Jestem ciekawa, skąd wzięli tłumaczenie tego na „krówka”. Ciekawostka: w Wielkiej Brytanii są sklepy polskie z produktami od nas i moja znajoma zna parę osób Anglików, którzy do nich zachodzą po „croowky”, co wymawiają „k r/l óóółk i/y”. To oczywiście tak tylko w ich kręgu, ale zawsze jak to sobie przypomnę, to nie umiem się nie uśmiechnąć.
„Czekolada z nadzieniem, które w przekroju wyglądałoby jak Mars: na dole jakiś brązowy krem, na wierzchu karmel. Kiedyś myślałam, że ta właśnie Marabou taka jest.” – Niemalże do samego momentu degustacji sądziłam podobnie.
Croowky <3 Podoba mi się! Better than cowky.