Czym jest sprawiedliwość? #DylematyFilozoficzne

Pamiętacie sportretowane we wpisie Czym jest wolność? fikcyjne partie polityczne? Dziś ponownie kilka słów o nich. Otóż od pamiętnych wyborów, w ramach których powstały wolnościowe kampanie, minęło parę lat. Żadna z partii nie wygrała, lecz ich apetyt na władzę nie zmalał i pełne zapału stanęły do rywalizacji w kolejnej turze. Tym razem pierwsza partia poinformowała rodaków, że stawia na sprawiedliwość. Jeśli wygra, tak poprowadzi polski naród, by każdy czuł, że jest traktowany sprawiedliwie, nie musi pracować na obiboków i ma szansę rozwijać się w dowolnej dziedzinie i branży.

Skoro pierwsza partia uderzyła w dzwon sprawiedliwości, zrobiła to również partia druga. Poprzysięgła, iż raz na zawsze zlikwiduje powody do zazdrości. Obywatele traktowani sprawiedliwe i równo nie będą myśleć o węszeniu spisków i wbijaniu szpili tym, którym się powiodło, bo na pewno nakradli.

#DylematyFilozoficzne – statut

  1. Myśli przedstawione we wpisach z serii #DylematyFilozoficzne nie są moimi poglądami. Mogą się nimi stać, kiedy przemyślę daną sprawę i wyciągnę wnioski. Do tego czasu jednak traktuję je wyłącznie jako zarzewie dyskusji, w wyniku której będę mogła spojrzeć na ich przedmiot z innej perspektywy.
  2. Prezentując myśli, niemal zawsze – mniej lub bardziej – skłaniam się ku jednej z wymienionych opcji. Nie znaczy to, że stoję za nią murem. Przy nieśmiałych tezach stawiam znaki zapytania, a wiele myśli formułuję jako pytania, niekiedy dlatego, że ich nie rozumiem.
  3. Myśli ze wpisów z serii #DylematyFilozoficzne są nowe bądź stare-ale-porzucone, przez co nie zostały rozwinięte. Publikuję je, by miały szansę rozwinąć się w dyskusji z wami.
  4. Nie wszystkie wpisy z serii #DylematyFilozoficzne rzeczywiście są dylematami filozoficznymi. Kwestie filozoficzne traktuję jako synonim tematów skłaniających do refleksji.

Czym jest sprawiedliwość?

Sprawiedliwość = równość szans

Gdyby większość głosów obywateli przypadła w udziale pierwszej partii, sprawiedliwości stałoby się zadość. Ludzie niezależnie od wieku, poziomu wykształcenia, płci i rasy mogliby realizować się w ten sam sposób. Kwitłby zwłaszcza wolny rynek, na którym można byłoby wystartować z każdym, nawet najbardziej kuriozalnym startupem. Ale! Ludzie szybko zorientowaliby się, że wolny rynek nikogo nie niańczy. Co sprytniejsi świetnie by sobie poradzili i pod koniec kadencji partii rządzącej siedzieliby w monstrualnych willach, nonszalancko smarkając w Jana III Sobieskiego. Ci mniej poradni kuliliby się pod przytułkami dla bezdomnych, w których nie byłoby już miejsca.

Powodem opisanej wyżej sytuacji jest liberalna koncepcja sprawiedliwości rozumianej jako równość szans, nie zaś rzeczywista równość ludzi. W jej myśl ludzie nie są, nie mogą ani w ogóle nie powinni być równi. Właściwe jest zapewnienie im podobnych – takie same byłyby tylko w utopii – warunków do wystartowania, jednak co zrobią dalej, zależy od nich. Niestety również od wolnego rynku (prawo popytu i podaży), który bez jakiejkolwiek ingerencji państwa może zdegenerować się w bezlitosny kapitalizm (prawa rekinów biznesu, którzy sami ustalają podaż i kreują popyt).

Sprawiedliwość = równość ludzi

W kraju nastałaby sprawiedliwość również w przypadku objęcia władzy przez drugą partię. Wszystkie osoby narzekające dotąd na nierówne traktowanie i zwracające się z nieufnością wobec bogatszych sąsiadów zaznałyby spokoju. Miałyby zagwarantowane wszystko, czego człowiek potrzebuje do przeżycia: zakwaterowanie, wyżywienie, przy okazji pracę, może odrobinę darmowej rozrywki. Gdzie jest haczyk? Cóż, skoro biedni dostawaliby od państwa prezenty, bogaci musieliby za nie płacić, wszak nic nie bierze się z próżni. Mietek, który przez całe życie ciężko pracował i dorobił się wszystkiego, co ma, musiałby oddać część Bogdanowi, który migał się od pracy, zbyt zajęty nienawidzeniem Mietka. Oto dzięki zaprowadzonej sprawiedliwości byliby sobie równi i mieliby po równo.

Sprawiedliwość to czy nie? Zdania są podzielone. Zasadniczo tak, ponieważ socjalistyczna koncepcja sprawiedliwości opiera się na równości ludzi. Jak wykazała historia, nierzadko jest to równość w biedzie, ale i tak ludzie nie narzekali. Ba! do dziś starzy wspominają z żalem, że za komuny było lepiej. Tego typu sprawiedliwość zakłada, iż w społeczeństwie nie powinno być lepszych i gorszych, niezależnie od predyspozycji. Ci, którzy nie mają szansy na wybicie się ponad społeczeństwo, czują się bezpieczni i wzięci pod opiekę. Z kolei osoby ambitne, rządne walki i pragnące sięgać po więcej mają podcięte skrzydła. Jeśli zarobią więcej, w myśl podwyższonego podatku ogromna część zostanie im odebrana.

Czym jest sprawiedliwość?

Czym jest sprawiedliwość?

Kiedy zaczynam się nad tym zastanawiać, wydaje mi się wprost nieprawdopodobne, jak bardzo się od siebie różnimy. Mamy skrajnie odmienne poglądy nie tylko pomiędzy kontynentami czy państwami, ale również wewnątrz kraju. W jaki sposób socjalista ma dojść do porozumienia z liberałem, kiedy – choć głośno krzyczą: sprawiedliwość! – korzystają z diametralnie różnych desygnatów? Ustalenie, czym jest sprawiedliwość, nie jest łatwe ani szybkie. Nie oznacza to jednak, że nie jest ważne.

Osoby niezainteresowane polityką, gospodarką, socjologią czy filozofią mogą o tym wszystkim nie wiedzieć, nie myśleć. Sama jeszcze niedawno byłam nieświadoma. Dopiero jako niemal trzydziestolatka widzę, jak ważne dla życia każdego człowieka są wyznawane przez niego wartości. Nie mniej istotne jest to, jakim wartościom hołduje naród. Jeżeli systemy aksjologiczne są niespójne bądź przestają być w wyniku nagłej destabilizacji, człowiek odczuwa głębokie nieszczęście. Narzeka, emigruje, pikietuje i chodzi na marsze, staje się smutnym kosmopolitą albo zamyka się w sobie – zależnie od charakteru.

***

Czy sprawiedliwość jest dla was ważna? Podejrzewam, że tak. Niestety nie ma podstaw, by sądzić, że jeśli rozmówca uważa ją za tak ważną jak wy, stoicie po tej samej stronie barykady. Dlatego zanim opowiecie się za jakąkolwiek ideą, dobrze ją poznajcie. Upewnijcie się, że wartości, poprzez które oceniacie ludzi, rzeczy i zjawiska, naprawdę odpowiadają waszej wizji świata. A jeśli popełnicie błąd, nie bójcie się do tego przyznać ani nie wstydźcie się wycofać. Uparte tkwienie w błędzie jest nieporównywalnie gorsze.

7 myśli na temat “Czym jest sprawiedliwość? #DylematyFilozoficzne

  1. Ciężkie, naprawdę ciężkie zagadnienie. Myślałam że wiem co oznacza sprawiedliwośc, ale po Twoim wpisie już sama nie wiem czy dla mnie oznacza to równość szans czy ludzi. Żeby odpowiedzieć na to pytanie to muszę się nad tym dłużej zastanowić :’D

  2. Sprawiedliwość jest według mnie umowna; obiektywna i czysta jest utopią. Stąd i odpowiedź, co właściwie dla mnie oznacza jest… „zależy od sytuacji”.
    Na poparcie swojego stanowiska podam przykład: znany polityk chce uzyskać zgodę na odwiedzenie kogoś w okresie pandemii lub… chce uzyskać zgodę na cokolwiek, budowę czegoś… nie wiem, nieważne. Urzędnik zgodę tę wydaje, wszystko zgodnie z prawem. Jakieś uzasadnienie było, choćby trochę naciągane, ale niech tam. Zgoda legalna, polityk może zrobić, co chciał. Politycznie nie naciskał, nie szantażował, nic nie sugerował. Społeczeństwo jednak odebrało to jako bezprawne i niesprawiedliwe. Bo zwykły Kowalski nie może! Odpowiedź? „Przecież Kowalski też może ubiegać się o zgodę.”. Owszem, może, ale czy urzędnik mu ją wyda? Nawet jak wszystkie inne kryteria, uzasadnienia i warunki co przy polityku się nie zmienią? Wszak Kowalski nie jest politykiem X. A przecież samo to, że to „głowa z telewizji”, „ktoś znany”, „ktoś nade mną”, „ktoś, kto może się w przyszłości mścić” już sprawia, że zgoda zostanie wydana prędzej politykowi niż Kowalskiemu, bo „a co mi jakiś tam Kowalski zrobi, lepiej mu zgody nie wydać i spokój”. Ludzie równi? No nie, bo nikt nigdy nie jest w pełni obiektywny. Mimo najlepszych starań. Równe szanse? Nie czarujmy się, że choćby głupie pierwsze wrażenie jakoś na osąd nie wpływa. Oczywiście, jako istoty rozumne i myślące, w świecie nauczyliśmy się w pewien sposób poruszać, przestrzegać pewnych norm i praw, ale… no właśnie.

    Kiedyś w szkole uważałam, że jestem niesprawiedliwie oceniana. Uważali tak prawie wszyscy: że są niesprawiedliwie oceniani. Może byliśmy, może nie. W niektórych przypadkach na pewno tak, w innych nie. Nauczyciele mogli celowo oceniać sprawiedliwie, niesprawiedliwie lub… niesprawiedliwie w sposób nieświadomy.

    Czy sąd jest sprawiedliwy? W zakresie prawa (przyjmijmy najprostszą sytuację, gdzie nie ma żadnych nieścisłości, dziwności… taką wręcz podręcznikową) tak. Ale orzecznictwo w USA i taka ława przysięgłych…? A jak stosować prawo, a więc zapis do człowieka, skoro każdy człowiek to sprawa indywidualna? No właśnie: biorąc pod uwagę, że jesteśmy ludźmi i po prostu musimy jakoś żyć, na świecie musi być porządek czasem coś przyjmujemy i tyle. Temat do myślenia sobie w nim, do wyciągania różnych spraw i aspektów, ale nie taki, na który można znaleźć jednoznaczną odpowiedź zawsze prawdziwą.

    1. PS Taka mała refleksja odnośnie tych wpisów z dylematami ogólnie. Parę lat temu sporo na podobne tematy myślałam, kłębiły mi się w głowie, mnóstwo zeszytów sobie zapisałam, godzinami dyskutowałam m.in. z Mamą i obecnie czuję, że… światopoglądowo nieco się zestarzałam, zaczęłam przyjmować świat, jakim jest, myśląc o nim raczej gorzko i sceptycznie, przyjmując jako oczywistość wszelkie zjawiska, które tak długo rozważałam, a któe przeczą mojej logice, definicjom… Które po prostu są. Przyjmuję więc wszelkie niesprawiedliwości i niesprawiedliwości-z-mojego-punktu widzenia jako oczywistości i poniekąd mi z tym obecnie (słowo-klucz) żyć. Nie mówię, że moje nastawienie jest jedynym słusznym, ani że w ogóle jest słuszne czy choćby trochę dobre… Jest po prostu moje.

    2. Żeby ocenianie ludzi, przyznawanie im nagród, kar, ulg, zwolnień etc. było sprawiedliwe, musiałby się tym zajmować automat, a nie człowiek. Wówczas każdy byłby oceniany według tych samych kryteriów. Niestety taki system ma wady. Przykładowo zabraknie ci grosza do chleba czy punktu do czegoś tam, no i jesteś w dupie. Człowiek może wykazać empatię i ci pomóc, ale automat nie.

      Są przypadki, w których wiem, że byłam oceniania niesprawiedliwie. Czasem na korzyść, czasem na niekorzyść. O większości przypadków – w szkole, ale też poza nią – nawet nie wiemy. Sam wygląd, w tym uroda i ubranie, wpływa na to, jak jesteśmy traktowani.

      Rozumiem Twoje podejście. Kiedy rodzi się we mnie myśl, jest żywa, paląca i konieczna do omówienia z innymi. Lata mijają, a rzeczywistość zawodzi, bo jak pogodzić idee sprawiedliwości czy wolności z tym, co widzę na co dzień? Myśli osiadają, gorzknieją i pokrywają się kurzem. Czasem żałuję, że w ogóle powstają, bo tylko mnie od czasu do czasu uwierają. Gdybym nie myślała, żyłoby się łatwiej, a już na pewno spokojniej.

      1. Tylko że… automat = algorytm? A to nie już jakaś losowość? A do tego… inne czynniki. Konkurs śpiewu i powiedzmy ktoś śpiewa z bolącym gardłem. Nikt tego nie uwzględni, ale temu komuś jest trudniej, a przecież nie on sobie wymyślił, by go gardło rozbolało.
        Btw przypomniałaś mi przykładem wspomnienie z dzieciństwa. Hasło „lody włoskie” i od razu mi się przypomina. Małej mnie zabrakło dwóch groszy – ojciec nie dołożył. Cierpiałam, ale nie bo nie dostałam loda, tylko bo już wtedy wydało mi się to… okrutne.

        Akurat ja w szkole autentycznie często byłam niesprawiedliwie oceniana i wiem to z perspektywy czasu na pewno. Wtedy nikomu o tym nie mówiłam, bo wiedziałam, że prawie każdy dzieciak tak gada. I zdawałam sobie sprawę z przypadków zarówno na niekorzyść, jak i korzyść. Z plastyki w gimnazjum nigdy się nie starałam, a i tak miałam najwyższe stopnie.

        Raz i drugi usłyszałam opinie, że np. „wolałabym być szczęśliwym głupkiem niż tak rozmyślać”. Ja jednak wolę być istotą myślącą i nawet przez to czasem nieszczęśliwą. Na pewne tematy przestaję rozmyślać, ale tak zupełnie nie mogłabym. A też czasem, jak piszesz, jakaś myśl pojawia się i uwiera.

        1. „Tylko że… automat = algorytm? A to nie już jakaś losowość?” – Algorytm postępujący wg ścisłych kryteriów jest wręcz odwrotnością losowości. Losowy = wybierasz na chybił-trafił. Algorytm z kryteriami = wybierasz tylko osoby posiadające cechę A. Zachowania ojca wolę nie komentować.

          Chyba też wolę tak, jak jest. Z drugiej strony nie wiem, jak jest, gdy jest inaczej :P To nie kwestia wyboru.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.