Valio, PROfeel Protein Pudding Chocolate Flavour

W roku 2019 – albo może nawet 2018; ależ ten czas leci! – wkroczyłam w fazę zmniejszonego zainteresowania jogurtami, serkami i deserami mlecznymi. O ile wcześniej nie wyobrażałam sobie wieczornej uczty słodyczowej bez części jogurtowej, o tyle wówczas zaczęłam sięgać po inne, alternatywne produkty. Głównie były to desery instant, które wydawały mi się znacznie atrakcyjniejsze.

Do jogurtów powróciłam po przerwie liczącej więcej niż pół roku. Co jednak istotne, sympatia nie osiągnęła punktu zerowego. Desery mleczne nadal mnie nudziły, w związku z czym znowu od nich odeszłam, tym razem na rzecz galaretek instant (moim absolutnym numerem jeden są galaretki Gellwe). Pozostało tak do dziś. Na dwa desery PROfeel Protein Pudding: Chocolate Flavour i Caramel Flavour, skusiłam się wyłącznie dlatego, że kilka osób zapewniło mnie, iż będę zachwycona. Skoro tak…

Valio, PROfeel Protein Pudding Chocolate Flavour, copyright Olga Kublik

PROfeel Protein Pudding Chocolate Flavour

PROfeel Protein Pudding czekoladowy wydaje się podobny do High Protein Puddingu Ehrmanna. Na pierwszy rzut oka ma tę samą konsystencję: sztywną, zwartą, zbitą, gęstą. Po obróceniu kubka do góry denkiem nie wypada, choć wygląda groźnie – czyżby przy dłuższym trzymaniu bądź potrząśnięciu miał wesoło pacnąć w podłoże? Jest to deser bez laktozy i dodatku cukru. Ma podwyższoną zawartość białka (11 g).

PROfeel Protein Pudding Chocolate Flavour marki Valio dostarcza 82 kcal w 100 g.
Czekoladowy pudding proteinowy waży 180 g i zawiera 148 kcal.

Czekoladowy deser proteinowy pachnie intensywnie, lecz wcale nie czekoladowo. Stanowi esencję kakaowości. Słodkiej, dziecięcej, nesquikowej. Jest tak wyrazisty, że robi poważną konkurencję suchemu, granulowanemu kakao dziecięcemu, i to wąchanemu prosto z opakowania. Drugie, nieco słabsze skojarzenie obejmuje szczodrze sypnięte słodkie kakao zalane zimnym mlekiem.

Dotykanie wargami High Protein Puddingu Ehrmanna wywołuje wrażenie obcowania z serkiem topionym. Deser jest zwarty, ale też lepki, kleisty. PROfeel Protein Pudding Chocolate okazał się zupełnie inny. Nie lepi się, nie zostaje na wargach. Jest gęsty i zbity jak Nutella, mimo tego nie wykazuje nawet cienia kremowości. Nie jest kremową masą, budyniem ani puddingiem, do jakiego przyzwyczaiły mnie inne marki (nie tylko Ehrmann). Każda nabierana łyżeczka staje się odrębnym tworem i czymś w rodzaju spójnej żelki. Rozpada się na kawałki. Pudding dałoby się pokroić nożem jak stężałą galaretkę instant. Ponadto deser Valio jest przepotężnie proszkowaty w sposób pseudocukrowy (proszek rzęzi niczym rozdrobniony cukier).

Valio, PROfeel Protein Pudding Chocolate Flavour, copyright Olga Kublik

Deser czekoladowy PROfeel Protein Pudding smakuje – zgodnie z zapachem, lecz niezgodnie z nazwą – kakaowo. Czysta czekoladowość skrywa się na odległym planie i przywodzi na myśl tanie słodycze czekoladowe sprzedawane w okresie bożonarodzeniowym. Całość jest słodka na idealnym poziomie. Nie funduje nieprzyjemnych nut, nie pozostawia posmaków.

Pudding PROfeel uważam za interesujący i oryginalny pod względem konsystencji. Nigdy nie napotkałam na pudding, który nie miałby w sobie niczego z budyniu bądź kremu, a byłby raczej zdatną do pokrojenia żelką czy galaretką. Smakuje przyjemnie, choć bez szału i niezgodnie z obietnicą złożoną przez producenta w nazwie. Nie żałuję, że go spróbowałam, jednak sercem i portfelem zostaję przy propozycji Ehrmanna.

Ocena: 4 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Opis: Pasteryzowany pudding proteinowy o smaku czekoladowym, zawiera substancje słodzące, bez laktozy.

Skład: mleko częściowo odtłuszczone, białka mleka, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu (2,4%), czekolada (0,3%), skrobia modyfikowana, substancja zagęszczająca (karagen), substancje słodzące (acesulfam K, sukraloza), aromaty, sól, enzym laktaza. Bez dodatku cukru. Zawiera naturalnie występujące cukry. Bez laktozy.

Kalorie w 100 g: 82 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 1,5 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 1 g), węglowodany 6 g (w tym cukry 4,1 g), białko 11 g, sól 0,2 g.

Gdzie kupić: Auchan, Carrefour

Cena: 4,74-4,79 zł

***

Doceniasz moją pracę? „Postaw mi kawę” i pomóż rozwijać blog – dla Ciebie i innych osób. Dziękuję :)

7 myśli na temat “Valio, PROfeel Protein Pudding Chocolate Flavour

  1. Zgadzam się że Ehrmann lepszy, choć i ten pudding bardzo mi smakował ^^ nie przypominał mi konsystencją galaretki, bardziej właśnie budyń, no i czułam czekoladowość zamiast kakao. Mogłabym do niego wrócić no ale do Ehrmanna mimo wszystko wrócę chętniej :D

  2. Konsystencję miał gluta, co nie znaczy, że był zły. :) Zgadzam się, że Ehrmann zdecydowanie lepszy, aczkolwiek ten ma bardziej odpowiadającą mi gramaturę, bo zwykle puddingi, szczególnie czekoladowe, jem razem z jogurtem naturalnym i twarogiem lub serkiem wiejskim, żeby było mniej słodko i monotonnie.

  3. Nie wyobrażam sobie zastąpienia czymś jogurtu, bo dla mnie jogurt to jogurt. Piszę tak w dłuższej perspektywie. Osobiście jogurtów może i za często nie jem, ale jak jogurt, to jogurt obecnie. Przeważnie czysty. Do deserów mam jakoś znów ogólnie niechęć, ale w ciągu życia miałam już takie różne paroletnie nawet niechęci na dane produkty / typy.

    Oho, kieeedyś kupiłam miętowy z czekoladą, ale zerknęłam na skład i do mnie dotarło, że era takich deserów już minęła. Oddałam Mamie i dołożył się do wywołania u niej traumy i wstrętu do produktów proteinowych. Ponoć lepko-gęsto zapychająca (woli rzadsze twory niż my) masa, która aż gryzła w język sztuczną miętą.
    Żadna z nas nie jest zainteresowana ofertą marki.

    Taka kakaowość mi nie odpowiada.

    Zbita Nutella i spójna żelka? Serek topiony… chyba potrafię to sobie w miarę wyobrazić i czuję, że mocno by mnie od tego odrzuciło.
    Swoją drogą, czy Nutella nie jest właśnie… nie taka zbita? Zbite to mogą być masła orzechowe, a kremy tego typu nie kojarzą mi się ze zbitością, a raczej z taką miękką, tłustą mazistością… Czy chodziło Ci o „Nutellę, tylko że zbitą”?

    Nie podoba mi się ogół. Jak i odniesienia do Gellwe, bo mam traumę. Jakiś czas temu jeszcze chciałam sprawdzić, czy wszelkie desery mnie tak odpychają, czy np. na ciepło by jakiś przeszedł i sięgnęłam po zalewajowy budyń i… zanim zasiadłam do jedzenia, odrzucał mnie, pierwsza łyżeczka i… myślałam, że będzie paw. Nie sądziłam, że będę to recenzować, ale po swojej reakcji uznałam, że nie ma najmniejszego sensu (bo produkt nie dla mnie i nie mogłabym w siebie więcej wmusić – i pytanie po co miałabym to robić? By wystawić 1, bo coś takiego jest… czym jest?).

    1. „Do deserów mam jakoś znów ogólnie niechęć, ale w ciągu życia miałam już takie różne paroletnie nawet niechęci na dane produkty / typy.” – Ja również, chociażby do ryżu na mleku.

      Miętowy z czekoladą zrecenzowałam. To jest zupełnie inny produkt. Przede wszystkim nie pudding.

      Według mnie Nutella jest zbita, bo gęsta, spójna, gęstomasowa.

      „Nie sądziłam, że będę to recenzować, ale po swojej reakcji uznałam, że nie ma najmniejszego sensu.” – Coś mi tu nie gra :P Miało być „sądziłam”?

      1. Do ryżu takiego gotowego zawsze miałam. Co ciekawe, ostatnio i Mamę odpychają. Ona mówi, że pewne rzeczy przechodzą i do pewnych zachowań jedzeniowych się dojrzewa… Wg mnie to co innego, ale co? Pojęcia nie mam.

        Pamiętam, że recenzowałaś. Mało tego! Ja go kupiłam, pamiętając, że recenzowałaś, ale… nie pamiętałam, czy odebrałaś pozytywnie czy nie. Ale głupio wtedy zrobiłam. Ryzykantka ze mnie, hah.

        O, gęstomasowa to dobre słowo. Też tak o takich tworach myślę. Inaczej gęste niż np. puddingi Ehrmanna, ale olej się nie leje, a trzyma.

        Nie, miało być „nie sądziłam”. Uznałam, że jak będzie spoko albo pyszny to zrecenzuję, ewentualnie jak kiepski – wtedy bym się zastanawiała (stąd „nie sądziłam”). Na blogu jeden jest i miałam po nim traumę, a ciekawiło mnie, czy po prostu tak źle trafiłam, czy ogólnie mnie to tak odpycha (obstawiałam właśnie, że ogólnie mi mnie posmakuje, bo to budyń, a nie chciałabym zjechać tylko za to, że jest budyniem). Ale że po jakiejś łyżeczce mnie dosłownie odrzuciło i nie chciałam tego jeść, nawet nie byłabym w stanie, to… nie jadłam tego, skończyło w kiblu. Uznałam więc, że taka ilość to nawet nie „spróbowanie”, a recenzja w ciemno? Bo mnie odpycha? Bez sensu! To tak jakbym chciała recenzować wódkę… Choćby najlepszą na świecie – po co? Nienawidzę i nie chcę się zbliżać.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.