Maliny, ach, maliny. Mimo iż nie cierpię tych pesteczkowowłaziwzębowych i okrutnych smakowo szatanów, zdarzają się produkty, dla których jestem skłonna przełamać niechęć. Doskonałe przykłady stanowią wybrane serki homogenizowane (jogurty raczej nie), ciastka z kremem, wafelki sezonowe, lody o smaku czy słodycze z polewą, np. Wafle ryżowe z polewą malinową Sante.
Istnieje też drugi powód, dla którego zdecydowałam się na zakup bohatera dzisiejszej recenzji. Otóż w kolekcji wafli ryżowych z polewą Sante znajdują się aż dwa warianty (drugi ma czekoladę deserową; najwyraźniej mlecznej odmówiono prawa do narodzin). Głupio byłoby przetestować jeden i zignorować drugi, zwłaszcza że wafle ryżowe malinowe wcale nie wydawały mi się straszne.
Wafle ryżowe z polewą malinową
Ryżowe wafle z polewą malinową Sante mają wyjątkowy kształt. O ile mi wiadomo, kwadratów jeszcze nie było. Moja ofiara polowania ważyła zapowiedziane 66 g. Już na wstępie oczarowała mnie obłędnym kolorem pudrowego różu, na którego tle wyróżniają się ciemniejsze drobinki liofilizowanej maliny (brr).
Wafle ryżowe z polewą malinową marki Sante dostarczają 440 kcal w 100 g.
Wafle ryżowe w polewie malinowej Sante ważą 66 g i zawierają 290,5 kcal.
1 wafel ryżowy z polewą malinową waży ok. 16,5 g i dostarcza 73 kcal.
Aromat zdecydował się podtrzymać wstępny zachwyt i zdeptać potencjalne obawy. Okazało się bowiem, że wafle malinowe pachną przepięknie. Oddają malinowo-truskawkowe lody wykonane na przemlecznej bazie. Znalazło się też miejsce dla kwaśnawego jogurtu naturalnego. Taka kompozycja mogłaby się sprawdzić w perfumach na lato. Inne skojarzenia to koktajl bądź jogurt malinowo-truskawkowy.
W waflach oblanych czekoladą deserową każdy element przekąski zajmuje 50%. Tu jest nieco inaczej, ponieważ na polewę malinową przeznaczono 53%. (A i tak wydaje się, że jest jej znacznie więcej). Baza składa się z ryżu dwóch rodzajów: brązowego i białego, co zapowiada sympatyczną degustację.
Test rozpoczęłam od zgryzienia polewy malinowej. Wystarczy wbić zęby i przeciągnąć ku brzegowi, by odkryć niesympatyczną konsystencję. Polewa jest twarda, wysuszona na wiór, krucha. Jedzona po zgryzieniu – a więc w większej ilości niż na kawałku wafla – daje się poznać jako paskudnie parafinowa. Przywodzi na myśl parafinę wymieszaną z margaryną i utwardzoną, by powstała polewa. Bezlitośnie rzęzi od proszku. Nie smakuje niemal niczym. Jest odrobinę słodka, nieznacznie kwaskowa (na setnym planie) i mączna. Zdaje się przeterminowaną polewą wymieszaną z plastikiem.
Sytuację próbują uratować brązowo-białe wafle ryżowe Sante. Cechują je kruchość, chrupkość, twardość. Zdają się treściwe i ciastkowe, zwłaszcza podczas rozgryzania, kiedy łączą się w spójne ciało (masę). W notatkach określiłam je wafloryżowymi bezami. Smakują delikatnie, subtelnie słodko, wafloryżowo.
Bardzo mi przykro, ale koło ratunkowe rzucone przez bazę omija degustatora. O ile same wafle ryżowe Sante są świetne i mogłabym sięgnąć po warianty czyste – albo po przepyszne Wafle ryżowe z czekoladą deserową – o tyle bohater dzisiejszej recenzji jest wstrętny, co zawdzięcza polewie. Albo nie: polewiszczu, wszak nazywanie tego polewą stanowi obrazę dla polew. Plastikowo-parafinowo-margarynowy pomiot stworzony w wyniku fabrycznej pomyłki ma tylko dwie zalety: zapach i kolor.
Myślałam, że Wafle ryżowe z polewą malinową Sante dociągną do 3 chi. Początkowo – podczas jedzenia całościowego, czyli bez rozkładania na warstwy – obrzydliwość polewiszcza nieco się zatarła. Początkowo. Później zło powróciło do życia, wypełzło z ciemnej nory i opętało moje kubki smakowe. Nigdy więcej.
Ocena: 1 chi ze wstążką
Skład i wartości odżywcze:
Skład: polewa malinowa 53% [cukier, nieutwardzone tłuszcze roślinne (palmowy, shea) w zmiennych proporcjach; serwatka w proszku (z mleka), malina liofilizowana 0,8%; emulgator: lecytyny (z soi); sól, aromaty], ryż 47% (brązowy, biały). Produkt może zawierać gluten.
Kalorie w 100 g: 440 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 15 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 13 g), węglowodany 70 g (w tym cukry 34 g), błonnik 2,9 g, białko 4,9 g, sól 0,47 g.
„wafle ryżowe malinowe wcale nie wydawały mi się straszne” – od razu sobie pomyślałam że dla mnie właśnie wręcz przeciwnie, wydają się przerażające, bo takie polewy owocowe mogą wyjść paskudnie margarynowo i sztucznie. No i wykrakałam :D ale szczerze mówiąc to ocena nie dziwi mnie ani trochę :D
…ale koniecznie zjedz! :D
Polewa pachnąca porządnie jogurtem i owocami? Ach, ileż bym dała, by właśnie taka była we flapjacku, którego próbowałam jakiś czas temu… Szkoda jednak takiego zapachu na coś takiego… Ta konsystencja… W sumie przy tym, jak to wyszło, to nawet najpiękniejszy zapach na świecie jest… wadą. Człowiek nastawi się, że będzie dobrze… ekhem.
Margaryna, parafina… co tam miało być? Nie no, po co maliny… przecież można jeszcze więcej cudów tego świata, np. mąkę wsadzić. Aż dziwne, że jeszcze tego waniliną czy czymś nie podrasowali. Jak dla mnie, mogliby jeszcze spirytusem zaprawić. Albo dać kryształki skarmelizowanego syropy malinowego. Już widzę te ścigające się unicorny!
Ostatnio widziałam nowy wariant smakowy Sękacza Wisły. Smaku malin nie ma, ale na bank spełnia Twoje pozostałe wymagania, np. podrasowanie spirytusem. Kup koniecznie!
Wybacz, musisz pisać konkretnie, bo nie wiem, co u nich jest nowością, a co nie. W googlu wyświetlają się… różne. :P
Dobrze. Jak nie zapomnę, wyślę Ci zdjęcie. Czy od razu zamówić dostawę tirem pod Twój adres? Wystarczy Ci zapas do końca 2021 roku, czy może jednak do 2022? Wiesz, korona nie ustępuje, trzeba mieć zapas pyszności!
Wiesz co… możesz wysłać. Wprawdzie już zapasy Tidbitów Roshena musiałam poupychać w zapasie papieru toaletowego, każdego batona umieszczając w środku pojedynczej rolki, ale jeszcze dopchnę i sękacze. Jenga będzie, a potem Tetris.
Polecam wydrążyć trochę ściany wiertarką. Byle nie w nocy, bo sąsiedzi nakapują do spółdzielni.