Czy mogłabym zignorować względnie nowe wafle ryżowo-kukurydziane w czekoladzie różowej o nazwie Ruby od Sonko? Odpowiedź brzmi: zdecydowanie nie!, a powodów jest wiele.
Pierwszy powód konieczności upolowania Wafli ryżowo-kukurydzianych Ruby Sonko to oczywiście odniesienie do mojej ukochanej Rubi. Drugi wynika z miłości żywionej względem wafli ryżowych w czekoladzie od Sonko. Trzeci wiąże się z uroczą kolorystyką opakowania (choć szata graficzna do mnie nie przemawia; jest nieprofesjonalna, kanciasta i rodem z Painta). Czwarty dotyczy różowego koloru czekolady. Jako piąty można wymienić chęć poznania nowości. Szósty – cenę. Siódmy – porcję w sam raz na raz. Kolejnych nie będę wymieniać, bo zaraz spłodzę recenzencką stonogę.
Ruby Wafle ryżowo-kukurydziane w czekoladzie różowej
We wstępie określiłam Wafle ryżowo-kukurydziane Ruby jako względnie nowe. W rzeczywistości pojawiły się w sprzedaży co najmniej w styczniu 2020 roku. Jak na złość dystrybuowano je do tych sklepów, których nie miałam w pobliżu. Ponieważ czas beztroskiego objeżdżania miasta celem upolowania drobiazgu skończył się wraz ze studiami, musiałam cierpliwie czekać, aż same do mnie przywędrują. Tak się stało dopiero we wrześniu, gdy pojawiły się w gazetce Żabki. (Czekam jeszcze na wariant ze słonym karmelem).
Ruby Wafle ryżowo-kukurydziane w czekoladzie różowej od Sonko dostarczają 479 kcal w 100 g.
Wafle ryżowo-kukurydziane Ruby ważą 30 g i zawierają 144 kcal.
1 wafel w czekoladzie różowej waży 15 g i dostarcza 72 kcal.
Jeżeli pamięć nie płata mi figli, różową czekoladę z ziaren Ruby jadłam tylko raz – w Kit Kacie Ruby. Uznałam, że pachnie połączeniem słodkiej białej czekolady z kwaśnawym proszkiem z owoców sezonowych (głównie czerwonych): porzeczek, malin, truskawek, jagód. Tym razem nie było inaczej. Wafle ryżowo-kukurydziane Ruby Sonko oferują z jednej strony delikatne wafle ryżowe, z drugiej białą czekoladę i subtelnie kwaśne owoce. Żadna to niezwykłość, jednakowoż cudnych rzeczy w ustach dokonuje.
Wbrew nazwie różowa czekolada zaserwowana przez Sonko ma fioletowy kolor w odcieniu kucykowego fioletu. Polewa zajmuje 52%, ryż – i to brązowy! – 25%, resztę zaś pochłaniają mąka kukurydziana i olej. Składniki bazy sprawiają, że wafle już na wstępie fundują nienaganne kruchość i chrupkość.
Różowa czekolada Ruby jest bardzo (!) miękka. Przypomina wręcz ledwo zastygły krem. W notatkach określiłam ją skremowiałą czekoladą. Jest tłusta, gęsta, wzorowo bagienkowa i aksamitna. Zdało mi się, iż nie zawiera ani drobinki proszku. Nie można powiedzieć, że się przemienia. Ona po prostu jest czystym gęstym i tłuściutkim kremem. Smakuje adekwatnie do aromatu: białą czekoladą i kwaśnymi owocami sezonowymi.
Kto raz ugryzie wafle Sonko, ten nigdy nie powie, że istnieją lepsze, zwłaszcza wśród wariantów w polewie (obojętnie jakiej). Wafle ryżowo-kukurydziane Ruby potwierdzają regułę. Stanowią wcielenie kruchości, lekkości, zwiewności i braku wagi. Zarówno kruchość, jak i chrupkość osiągają 200% w skali mocy. Kiedy się je spożywa, słychać dźwięk trzeszczenia podobny do odgłosu jedzenia chrupek kukurydzianych dla dzieci. Zresztą smakowo również do nich nawiązują; są przyjemnie słodkawe i chrupkokukurydziane. Na drugim planie smaku skrywają się lekkie wypieczenie i wafloryżowość.
Wafle ryżowo-kukurydziane Ruby Sonko są piękne. Mają czekoladę w odcieniu kucykowego fioletu i dwukolorowe wafle łączące beż preparowanego ryżu ze złocistością mąki kukurydzianej. Odznaczają się doskonałą konsystencją, na dodatek w odniesieniu do obu elementów: różowej czekolady i zbożowej bazy. Za samą konsystencję przyznałabym im unicorna, aczkolwiek smakowo nie przenoszą do innego wymiaru.
Ostatecznie wafle Ruby otrzymują wyróżnienie w postaci wstążki, wszakże są jednym z najlepszych wariantów w linii wafli z polewą Sonko. (Dodatkowo, jak wspomniałam wcześniej, każdy wariant wafli Sonko oblanych polewą jest kilka poziomów nad waflami konkurencji). Serduszko mi pęka, gdy sobie przypomnę, że porcja ważąca 30 g i nadająca się jedynie na element deseru kosztuje ok. 3,50 zł.
Ocena: 6 chi ze wstążką
Skład i wartości odżywcze:
Skład: 52% czekolada (cukier, tłuszcz kakaowy, mleko pełne w proszku, miazga kakaowa, emulgator: lecytyna sojowa, kwas: kwas cytrynowy, naturalny aromat waniliowy), 25% ryż brązowy, mąka kukurydziana, olej rzepakowy. Produkt bezglutenowy.
Kalorie w 100 g: 479 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 20,5 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 11,6 g), węglowodany 65,9 g (w tym cukry 27,5 g), błonnik 2 g, białko 6,8 g, sól 0,11 g.
Gdzie kupić: Żabka, Społem
Cena: 3,50-4,49 zł
Ja z kolei mogłabym wymienić mnóstwo powodów, dla których nie upolowałam tych wafli: bo to wafle, w dodatku na słodko, w dodatku z polewą z różowej czekolady której smaku nie lubię (co innego wygląd, ten jest super). Cieszę się, że Tobie smakowały ^^
Czyyyli standardowo więcej dla mnie <3
Czekolada rubinowa to dla mnie „nieciekawa ciekawostka” – kompletnie mnie nie ciekawi, tym bardziej, że zazwyczaj to w sumie jakaś prawie biała / mleczna. Nie widziałam takiej tylko i głównie z miazgi, ale taka to już mogłaby mnie zainteresować.
Wafle wyglądają przepięknie, a i do opakowania jakoś specjalnie w sumie nic nie mam. Proste jest i tyle.
Zaskoczenie, że ryż brązowy fajnie wyszedł. Znaczy… fajnie nie dla mnie. Ten dźwięk i w ogóle wszystko co związane z chrupkami kukurydzianymi przyprawia mnie o wrażenie, jaki… można mieć gdy np. ciągnie się paznokciami po tablicy. Ja tak reaguję na dźwięki takich wafli.
Do smaku wafli połączenie białej czekolady i kwaśnych owoców chyba też mi nie pasuje. Jako krem + owoce… to może tak. Ogół jednak nie dla mnie.
Co do ceny – najpierw wymieniłaś ją w „dlaczego kupiłaś”, a potem jako minus?
W waflach z zasady ryż brązowy wychodzi lepiej od białego. Nie wiem, dlaczego tak jest. Pewnie z uwagi na większą twardość brązowego.
Tak, bo to cena dobra na raz. Gdyby na przykład wafle kosztowały 5 czy 6 zł za taką paczkę, nie kupiłabym ich nawet do recenzji. Niemniej obecna cena jest zbyt wysoka, by do wafli wracać. I to mnie smuci.
To mamy i jego rację bytu. :D
Czekaj, bo z ceną dalej trochę chyba nie łapię (pamiętaj, że nie znam cen wafli ani nawet nie wiem, ile jest jedzenia przy jakiej gramaturze). To tak, jak wolę zapłacić 5 zł za 100 gramów sera, ale bez problemu go zjeść, niż 5 zł za 130 gramów, ale nie wiedzieć, co zrobić z resztą, której zjeść nie dam rady, w efekcie czego nie kupię tego większego?
Ogólnie zasadę podzielam, ale nie w przypadku słodyczy, po których zjedzeniu nie czujesz, że coś zjadłaś. To jak płacić 20+ zł za miniaturową czekoladę ważącą 5 g.