Listopadowe polowanie na słodycze #1: zdrowe słodycze

We wpisie ukazującym łupy z wrześniowego polowania na słodycze wyjaśniłam, że system krótkiej listy posiadanych skarbów umożliwia szybkie ich spożywanie i kupowanie względnie na bieżąco. Nic zatem dziwnego, że już dwa miesiące później – w pierwszych dniach listopada – patrzyłam na smutne wnętrze niemal pustych szafek, nie mając większego wyboru. Na liście pozostało zaledwie pięć produktów, w tym tylko dwa nietestowane. I było to wspaniałe doświadczenie!

Braki spiżarniane zmobilizowały mnie do nowych łowów. Zanim jednak wyruszyłam, musiałam przeprowadzić poważną rozmowę z samą sobą i ustalić, jak duże będzie polowanie. Miałam do wyboru serię drobnych wędrówek rozłożonych w czasie albo jeden porządny skok na duży sklep. Wybrałam opcję drugą, ponieważ robi się coraz zimniej, poza tym przy wciąż rosnących obostrzeniach koronawirusowych nie wiadomo, czy w późniejszym terminie polowanie nie będzie trudniejsze.

Haul listopadowy: zdrowe słodycze

Zanim wyruszyłam do Rossmanna, wiedziałam, że kupię Fig Bary od Nature’s Bakery. Bardzo się za nimi stęskniłam, wszak nie miałam żadnego w ustach od kilku lat. W sklepie znalazłam cztery warianty z nową szatą graficzną, której nie miałam jeszcze okazji oglądać z bliska. Okazało się, że nieznacznie zmieniły skład i wartości odżywcze. Dzięki temu nie tylko je zjem, ale również zrecenzuję na nowo.

Ofiarą mą padły także dwa batony Super Fudgio: Milk Chocolate 44% cocoa i Vegan Chocolate 62%. Mimo iż wersja deserowa mi nie smakowała, te wydają się bardziej moje.

Dalej zwróciłam uwagę na wykraczające gramaturą poza moje preferencje batony marki Dobry Squat: Baton Protein Brownie i Baton Protein Orzechowy, oraz nawet cięższe batony Ma Baker: Giant Bar Protein Chocolate Brownie Flapjack i Giant Bar Rolled Oats & Cranberry Flapjack.

Z owocowych słodyczy wybrałam Ba!rdzo bakaliową tabliczkę Bakallandu (kocham ją!) i interesujące podwójne miniaturki Be Now: Porcja Dobra daktyle, jabłka~ i Porcja Dobra daktyle, karob~.

Zakupy słodyczy listopad 2020 rok

Wśród zdrowych słodyczy nie mogło zabraknąć ciastek, jako iż to właśnie na nie mam największą ochotę, i to od paru miesięcy. Upolowałam trzy względnie duże i wymagające kilku wieczorów paczki: urocze herbatniki bez glutenu dla dzieci Milly Friends (Schar), bezglutenowe ciastka korzenne Gluten Free Speculoos (Schar) i okrągłe herbatniki bez cukru Suger Free Maria Biscuits (Gullon).

Mniejsze, jednoporcjowe ciastka produkują Irenki. Są to Łanek maślany w sowim opakowaniu i Łan ciastko orzechowe ozdobione strzegącą skarbu małpą.

Kakaowe wafle bez cukru Buoni Cosi marki Galbusera wzięłam dla przyjemności własnej, gdyż na blogu już są. 3 lekkie wafelki od Sonko za to obowiązkowo się pojawią. W ofercie producenta występują trzy warianty: z mleczną czekoladą, z ciemną czekoladą i z owsem w mlecznej czekoladzie dla dzieci.

Ostatnim bohaterem zdjęcia są Ekologiczne paluszki orkiszowe naturalne z topinamburem, produkowane przez firmę Naturalis. Złapałam je już w drodze do kasy.

Zakupy słodyczy listopad 2020 rok

Ochota na ciastka idzie w parze z potrzebą sięgania po tradycyjne chrupacze. Nic więc dziwnego, że i one trafiły do koszyka. Słone zbiory otworzyłam czwórką wegańskich chrupek bez glutenu z obniżoną zawartością tłuszczu o 40%. Są to produkty marki Eat Real: Lentil Chips Tomato & Basil, Lentil Chips Sea Salt, Quinoa Chips Sundried Tomato & Roasted Garlic, Hummus Chips Sea Salt.

Smak po prostu słony podzielają serduszkowe chrupki wegańskie Organic Love Sea Salt od Organique (w przeszłości jadłam BOPS Sour Cream & Onion i Organic veggie snacks Vegee tego producenta; sztos!).

Słoną kolekcję zamknęłam trzema wariantami ekologicznych chrupek dla dzieci o cudownym kształcie dinozaurów. Chodzi oczywiście o chrupki BioSaurus: Cheese, Ketchup, Sea Salt.

Zakupy słodyczy listopad 2020 rok

***

Których słodyczy bądź słoniczy jesteście najbardziej ciekawi?

16 myśli na temat “Listopadowe polowanie na słodycze #1: zdrowe słodycze

  1. Większością z tych produktów bym nie pogardziła, a na obecną chwilę najchętniej bym zjadła wafle bez cukru i herbatniki. Sama muszę wyruszyć na jakieś większe zakupy słodyczowe, bo chociaż sporo rzeczy zamówiłam ostatnio przez internet, to osobiste odwiedzenie sklepu daje większą satysfakcję ze zdobyczy ;)

    1. O tak, sklepy stacjonarne mają dla mnie miażdżącą przewagę nad internetowymi. Nie ma to jak zmacać produkt przed zakupem.

  2. O nieee, Fig Bary :D
    Ja ostatnio coś zdrowych słodyczy nie kupuję, ale przyznam, że zastanawiałam się nad tymi Giant Bar i Łan ciastkami. Także to mnie najbardziej ciekawi, ale czekam z niecierpliwością na każdą recenzję *-*

  3. Tabliczki Bakallandu trochę mnie ciekawiły, jak weszły, bo skojarzyły mi się z Zotterami, ale to chyba niezbyt moja bajka, bo to jakby raw bary w czekoladzie i… no jednak nie. Te małe Porcje Dobra nie podobają mi się, bo kojarzą mi się z tym czymś: https://www.chwile-zaslodzenia.pl/search?q=chlebek&x=0&y=0 Owoce wolę jako owoce.
    Batony Super Fudgio – obstawiam paskudy, ale… może rzeczywiście jakoś tam Ci posmakują.

    Bardzo ciekawi mnie recenzja bezglutenowych ciastek korzennych. Raz sama z zainteresowaniem na takie patrzyłam, ale nie ufam jasnym ciastkom korzennym (a tak wyglądają), ciastka to nie moja bajka, a i… doszłam do wniosku, że ostatnimi laty chyba korzenne lubię tylko teoretycznie. Chcę jednak o nich czytać. <3
    Jestem też ciekawa, jak wypadną u Ciebie produkty Ma Baker.

    O słonej części czytać mogę, ale jest mi najbardziej obojętna, bo nawet trudno jest mi do czegokolwiek się odnosić. Czyżby ostatnie pytanie było skierowane konkretnie do mnie, huehue? Bo wiedziałaś, że należy pytać tylko o słodycze, a tych słonych ciekawa specjalnie nie jestem? xD

    1. O, korzenne ciastka dołączyły do krówek? Co jeszcze masz w zbiorze „lubienia wyobrażonego”? ;>

      Troszkę się obawiam, że z batonami Super Fudgio masz rację, aaale ciekawość wygrała.

      PS Edytowałam ostatnie pytanie, ha! :P

  4. Jako że zdrowe słodycze to moje ulubione, jestem wszystkiego niesamowicie ciekawa! :D I narobiłaś mi tylko ochoty, by samej pójść na łowy. :)
    Łączę się jednak w nienawiści do wychodzenia zimą z domu, co jest jednak o tyle problematyczne, że siedząc na dupsku całe dnie trzeba bardziej dbać o niedostarczanie nadmiaru jednostek biodrowych.

    1. A propos drugiej części komentarza, wreszcie udało mi się sprzedać trampolinę (po kontuzji nie mogę skakać już nigdy). Dzięki temu zyskałam miejsce pod łóżkiem i w ramach promocji na Black Friday zamówiłam stepper skrętny. Oby nie okazało się, że na nim też nie mogę ćwiczyć, bo się zatłukę. Od kontuzji, której nabawiłam ją na początku roku, a z którą uporałam się dopiero w połowie sierpnia, siedzę na dupsku.

      1. Bardzo ci współczuję. :( Miałam kiedyś lekkie zwichnięcie kostki, na szczęście byłam wstanie chodzić z protezą, ale ból w pierwszych dniach był niesamowity… nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak męcząca musi być tak długotrwała kontuzja jak twoja. Daj znać, jak będzie się sprawdzał stepper, brzmi jak bardzo ciekawy sposób na zyskanie dodatkowych kalorii do spożycia. :D

  5. Bardzo mi się to polowanie podoba! Od jakiegoś czasu robię powtarzalne, tanie i podstawowe zakupy, a jak najdzie mnie ochota na odrobinę ekstrawagancji – ruszam do Rossmanna lub sklepu sieci Społem.
    Niecierpliwie czekam na opinie o produktach z pierwszego zdjęcia. Szczególnie o batonach proteinowych i Super Fudgio (rok temu kupiłam wegański kalendarz adwentowy tej marki i męczyłam się z nim pół roku, bo każdy słodycz wydawał mi się lepszy niż to).
    Wstyd przyznać, ale zapomniałam o istnieniu tyldy. Wydaje mi się, że taki zapis wychodzi z użycia, chociaż – hipotetycznie – mógłby być przydatny w tekstach publicystycznych.

    1. „Rok temu kupiłam wegański kalendarz adwentowy tej marki i męczyłam się z nim pół roku, bo każdy słodycz wydawał mi się lepszy niż to.” – O nieee, to mnie nie nastraja optymistycznie :P

      Bardzo lubię tyldę. Kiedyś używałam jej często. Nie wiem, dlaczego przestałam. Przydaje się do skracania długich nazw (zamiast wielokropka, za którym nie przepadam w kontekście tego zastosowania).

    2. Nie ma słowa słodycz – w odniesieniu do pojedynczego produktu/batonika. Podobnie jak nie mówi się np. ten perfum…

  6. Jadłam wszystko niemal co nabyłaś więc tym bardziej jestem bardzo ciekawa Twojego zdania na każdy z ww. produktów.
    Ciastka gullon kocham ♥️

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.