Mamut, Mamutki ciastka biszkoptowe bez cukru

W kilkumiesięcznym okresie niedokupowania słodyczy, a nawet wcześniej, niespiesznie tworzyłam w telefonie listę produktów, które niegdyś uwielbiałam, lecz z braku czasu i z uwagi na pilniejsze sprawunki słodyczowe od lat omijałam bądź tylko muskałam smutnym wzorkiem. Wylądowały na niej m.in. biszkopty, na dodatek w dwóch wersjach: klasycznej okrągłej i podłużnej typu kocie języki (do tiramisu).

Ale Mamutki ciastka biszkoptowe to żadne z powyższych. Upolowałam je nadprogramowo ze względu na sympatię wobec biszkoptów, małe opakowanie, niską cenę i zwykłe zakupowe widzimisię. Przed spostrzeżeniem ich w osiedlowym markecie nawet nie wiedziałam, że istnieją. Ponieważ Mamut umie w chrupacze – co udowodnił przyjemnymi sucharami – nie obawiałam się rozczarowania.

Mamut, Mamutki ciastka biszkoptowe bez cukru, copyright Olga Kublik

Mamutki ciastka biszkoptowe bez cukru

Skryte w uroczej małej paczuszce Mamutki ciastka biszkoptowe – czyli nie biszkopty? – zostały pomyślane jako dziecięce, a więc zdrowsze względem konwencjonalnych. Jak informuje producent, nie zawierają barwników, cukrów, substancji konserwujących ani syropu glukozowo-fruktozowego. Co prawda niektóre z tych cech dotyczą większości biszkoptów/herbatników, ale kto marce zabroni wydłużyć listę zalet?

Mamutki ciastka biszkoptowe marki Mamut dostarczają 376 kcal w 100 g.
Biszkopty bez cukru dla dzieci marki Mamut ważą 20 g i zawierają 75,5 kcal.

Mamut, Mamutki ciastka biszkoptowe bez cukru, copyright Olga Kublik

Biszkopty bądź ciastka biszkoptowe Mamuta pachną bardzo przyjemnie. Oddają tradycyjne biszkopty, czyli łączą słodycz z jajecznością (białkami jajek). Przywodzą na myśl słodką pianę ubitą z białek kurzych.

Patrząc na opakowanie, oceniałam biszkopty jako urocze. Niestety po wysypaniu ich z opakowania nieco się rozczarowałam. Może i mają ładny kształt, lecz są anemicznie blade. Do tego twarde, suche i kruche. (Preferuję miękkie biszkopty). Wyglądają albo jak bezy, albo jak ciasteczka dla gryzoni na sterydach.

Mamut, Mamutki ciastka biszkoptowe bez cukru, copyright Olga Kublik

Ciastka biszkoptowe Mamutki dają się poznać jako kruche, kiedy tylko wbije się w nie zęby. Są też chrupiące. Po rozgryzieniu momentalnie znikają. Nie ciastowieją, nie papieją, nie przejawiają gęstości. Jedynie końcówka biszkoptowej masy osadza się w zębach, by irytować konsumenta.

Położone na języku w całości biszkopty wsiąkają ślinę superszybko. Rozpadają się w sekundę. Przeobrażają się w kleistą papkę, acz nadal bez gęstości czy zwięzłości. To papka niezwarta, dzieląca się na kawałki.

Zawarty w Mamutkach maltitol sprawia, iż braku cukru – rozumianego jako słodycz – nie sposób odnotować. Innymi słowy biszkopty Mamuta są słodkie w sposób klasyczny. Ponieważ jednak fundują subtelny efekt chłodzenia, czuły na słodziki degustator domyśli się, że cukier ustąpił tronu innej substancji. W smaku czuć przede wszystkim białkojajeczność, a zaraz po niej subtelną biszkoptowość.

Mamut, Mamutki ciastka biszkoptowe bez cukru, copyright Olga Kublik

Mamut chce, żeby Mamutki były ciastkami biszkoptowymi, nie zaś biszkoptami. Czy nie powinny zatem nabierać charakteru, błyszczeć wręcz u boku herbaty bądź kawy? Niestety tak się nie dzieje. Włożone na chwilę do napoju nasiąkają całe niczym gąbka (jak to zwykłe biszkopty). Stają się miękkim trupowatym puddingiem. Trudno je wówczas jeść. O czerpaniu przyjemności better nie wspominać.

Jestem zaskoczona, i to niemile. Spodziewałam się uroczych i cudownych biszkoptów dla dzieci, a dostałam blade i przesuszone pseudobezy o smaku tak przeciętnym, że po tygodniu zapewne zapomnę, że w ogóle je jadłam. (Może to sprytna taktyka, aby konsument zapominał i kupował ponownie, i tak w nieskończoność?) Główne zalety widzę w niskiej słodyczy i braku zapychalczości wynikającym z faktu, że biszkopty rozpadają się na zero. To jednak zbyt mało, bym sięgnęła po nie drugi raz.

Ocena: 3 chi


Skład i wartości odżywcze:

Skład: mąka pszenna, masa jajowa pasteryzowana, substancja słodząca – maltitol, emulgatory: E 471, E 475, E 477.

Kalorie w 100 g: 376 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 4,5 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 1,9 g), węglowodany 72 g (w tym cukry 1,9 g), błonnik 1,9 g, białko 11 g, sól 0,12 g.

13 myśli na temat “Mamut, Mamutki ciastka biszkoptowe bez cukru

  1. Masz rację co do tego że szybko się zapomina o tym że się je jadło xD próbowałam ich jakoś w wakacje i mało co pamiętam, ale na szczęście od tego jest pisanie recenzji :D na pewno nie podoba mi się ich konsystencja i suchość, też wolę miękkie biszkopty. No i brak cukru głównie uderzył mnie za niską słodyczą i mdłością, a efektu chłodzenia chyba nie odnotowalam. Tak czy siak więcej ich nie kupię :D

  2. Wyglądają okropnie, jak dla mnie – właśnie jak dziwne bezy. O ile anemiczne, beżowe wafelki mi się podobały, bo beżowy krem pasował do wafli, tak tu… no nie. Takie zakręcone czubki zupełnie nie pasują mi do biszkoptów.

    Mówisz, że wolisz miękkie… takie biszkopty w ogóle mogą być tak zupełnie miękkie? Wydaje mi się, że każde są przynajmniej twardawe, choćby z wierzchu czy na początku. O! Tu zgoda, biszkopty to z herbatą (ale też nie maczałabym, bo potem ta herbata by mnie brzydziła, by wypić). Jak już miałam jakieś jeść, to powinny „ciastowieć / papieć”. Tych… po pierwszym spróbowaniu nawet bałabym się zamoczyć w kubku czegoś, że zamiast nasiąknąć to np. znikną zaraz, rozpuszczając w napoju słodzik i zasładzając go.
    Bezowość, znikanie i chłodzenie znów mi zupełnie do tego typu produktu nie pasują. Ich twardość… no czego się czepiasz?! Napisali przecież, że to mamuty, więc skamieniałe, przecież to oczywiste… Szanowna Pani, chciałabym zamówić ich tak z 5 kg. Da się?

    Nie kuszą. Jestem ciekawa, jak by wyszły z cukrem trzcinowym… w sensie jako zdrowsze od przeciętnych.

    Przedostatnia część włączyła mi we łbie lampkę. Otóż mój kurzo-jajeczny, wiejski RS, jak go odebrałam, mógł właśnie jak takie biszkopty bezowe smakować. Tak, tak! Ubite białka? Możliwe. Tylko że czekolada oczywiście była jeszcze cukrowa i sielsko-wiejska. Zwłaszcza zdanie „W smaku czuć przede wszystkim białkojajeczność, a zaraz po niej subtelną biszkoptowość.” sprawiło, że jakoś teraz… przypisałam te biszkopty do tej tabliczki? Jako „podobne”.

    1. „Takie zakręcone czubki zupełnie nie pasują mi do biszkoptów.” – Dokładnie, mnie też nie.

      „Mówisz, że wolisz miękkie… takie biszkopty w ogóle mogą być tak zupełnie miękkie?” – Zależy, co rozumiesz przez „zupełnie”. Kapciami nie są, ale porządnie mięciutkie i sprężyste być potrafią :) Pomacaj kiedyś przez opakowanie.

      „Napisali przecież, że to mamuty, więc skamieniałe, przecież to oczywiste…” – Haha <3

      "Szanowna Pani, chciałabym zamówić ich tak z 5 kg. Da się?" - Niee, tylko od 50 kg w górę. Bierzesz? Bo w sumie już zapakowałam...

      1. Kieeedyś trafiłam raz czy dwa (jak byłam mała to ojciec ciągle jakieś jadł) na takie względnie miękkawe w środku, teraz jednak mam wrażenie, że nigdy nie są miękkie, bo właśnie nie raz macałam przez opakowanie. I aż uznałam, że miękkość ze wspomnień brała się z… tego jak je jadłam i np. już zawilgocenia śliną? Pamięć zawodna – tak to sobie tłumaczyłam.

        Jak gratis będą jakieś Fajne Polewy to tak, poproszę.

  3. Ja osobiście je bardzo lubię, kiedy jestem u chłopaka i mam Aldika pod nosem, to często właśnie po nie sięgam jako coś do schrupania.
    Jeżeli miałabym wybrać między klasycznymi biszkoptami, a danymi ciasteczkami biszkoptowymi, wybrałabym własnie Mamutki.

  4. Ostatnio też mnie naszło do biszkopty i przymierzam się do zakupu jakichś. Masz może jakieś, które polecasz? Podobnie jak Ty, preferują biszkopty mięciutkie i maksymalnie ciastowiejące.
    Szkoda, że te są takie rozczarowujące, mała paczka, niska cena i brak cukru brzmią jak trio idealne. :'(

    1. Sto lat nie jadłam żadnych. Będzie na blogu kilkuproduktowy test, ale dopiero w 2021 roku. No i nie na początku, raczej w okolicach wiosny.

  5. Nigdy ich nie widziałam, a nawet jeśli, to nie zwróciłam uwagi, za to teraz chętnie zjadłabym biszkopty (ale takie miękkie i nieprzesłodzone) z mlekiem – tak jadłam w dzieciństwie :)

    1. Nigdy (?) nie jadłam z mlekiem niczego innego niż chrupki, manna, lane kluski, budyń. Ciastka ani biszkopty nie pasują mi do mleka już na poziomie koncepcyjnym.

      1. Ja tak się nauczyłam jeść u babci na wsi – babcia karmiła moją młodszą siostrę cioteczną właśnie biszkoptami z mlekiem (z tym że ona moczyła je całkiem w tym mleku i ciastka nasiąkały maksymalnie, ja je tylko lekko maczałam, żeby nie straciły zupełnie twardości ;))

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.