Jedną z głównych pozycji na liście słodyczy, które w odległej przeszłości były moimi małymi unicornami, zajmują bohaterowie dzisiejszej recenzji: Herbatniki Biszkoptowe polskiej marki Cukry Nyskie. Poznałam je bodajże w liceum i przez ponad trzy lata, zahaczając o studia, chrupałam bez opamiętania. Uważałam je za proste i maksymalnie plebejskie, a jednocześnie obłędne.
Jak tylko założyłam blog, wiedziałam, że będę musiała do nich wrócić. Niestety z uwagi na stałą dostępność Herbatniki Biszkoptowe trafiły do kategorii zakupowej opatrzonej etykietą kiedyś. Przypomniałam sobie o nich dopiero we wrześniu tego roku. Ku lekkiemu zmartwieniu zauważyłam, że zmieniły opakowanie – materiał wykonania oraz szatę graficzną – i wartości odżywcze, a co za tym idzie albo składniki, albo przynajmniej ich proporcje. Czy mogło to stanowić cios w plebejską doskonałość?
Herbatniki Biszkoptowe
Z pozoru niczym nie wyróżniające się Herbatniki Biszkoptowe Cukrów Nyskich trafiły do mojego serca z uwagi na cytrusowość, której nie oferowały żadne inne konwencjonalne kruche ciastka ani biszkopty. Na szczęście zmiana składu nie zaowocowała wyrzuceniem z listy cytrusów – na ostatnim miejscu wciąż widnieje olejek pomarańczowy. Drugim powodem gorącego uczucia była konsystencja. Krótkie macanko przezopakowaniowe wykazało, iż na tym polu także nie mam się o co martwić.
Herbatniki Biszkoptowe marki Cukry Nyskie dostarczają 413 kcal w 100 g.
1 biszkopt marki Cukry Nyskie waży 10 g i zawiera 41,5 kcal.
Herbatniki Biszkoptowe ważą 100 g.
Herbatniki Biszkoptowe pachną tak intensywnie i wyjątkowo, że nie da się ich pomylić z jakimikolwiek innymi wypiekami. Przysięgam. Oddają słodkie herbatniki cytrynowe zmiksowane z babeczkami drożdżowymi, również cytrynowymi. Zasługują nie na unicorna, lecz na całą stadninę.
Należy zauważyć, że Herbatniki Biszkoptowe to przede wszystkim herbatniki, nie zaś biszkopty. Są twarde nie na żarty, kamienno-żwirowe. Zdają się puste. Niby są suche jak pustynia, a jednak zdradzają marginalną tłustość. (Osiągają 0,1% w skali tłustości). Przybrały kształt kocich języków. Mają uroczą niejednorodną, karbowaną fakturę, którą zresztą zaprezentowano na obrazku umieszczonym na opakowaniu.
Herbatniki Cukrów Nyskich trzaskają podczas łamania, lecz nie sypią się w znaczącym stopniu. Z uwagi na kolor zdają się wypieczonawe od zewnątrz i brudne od środka. Chociaż wyglądają na suche, zdecydowanie takie nie są. Rozpuszczają się lekko masowo. Są mączne. Wykazują wzorową chrupkość, a także kruchość. Mimo lekkości i pustości przejawiają masywność, treściwość. Co zabawne, można objąć je wargami, zatkać nos i oddychać przez nie – puste korytarze zapewniają odpowiedni przepływ powietrza.
Położone na języku miękną od śliny. Ciastowieją na kilka sekund, po czym znikają. Końcóweczka osadza się w zagłębieniach zębów i nieznośnie je zalepia. Świetnie sprawdzają się z gorącą kawą bądź herbatą. Wystarczy lekko je zamoczyć, by pochwyciły wilgoć. Zamiast bezczelnie trupieć, stają się miękko-twarde i po prostu idealne. Tuszę, iż pasują także do lodów, budyniów, puddingów i musów owocowych.
Herbatniki Biszkoptowe smakują słodkimi herbatnikami, wyraziście jajecznymi biszkoptami i cytrynowymi babeczkami. Cytrusowość wzmaga się podczas zabawy polegającej na oddychaniu przez nie. Wówczas usta wypełniają się oparami taniego rumu albo spirytusu cytrynowego – to zabawne doświadczenie. Może i ordynarne, ale cudowne. I uzależniające, wszak nie bez powodu oddałam im serce.
Ciastka biszkoptowe Cukrów Nyskich można jeść na wiele sposobów. Świetnie smakują same, ale nie pogardzą też towarzystwem serka czy lodów. Gryzione przyjemnie pochrupują, układane na języku miękną, a maczane w ciepłym napoju wznoszą się ku ideałowi podwieczorkowej konsystencji. Do tego czarują smakiem złożonym z trzech wątków: herbatników, biszkoptów i babeczek cytrynowych.
Mimo ogromnego zachwytu i pewności, że do Herbatników Biszkoptowych wrócę jeszcze milion razy, nie mogę powiedzieć, iż zasługują na unicorna. Są delikatne i ledwo zauważalnie – ale jednak – inne niż przeszło dziesięć lat temu (ależ ten czas płynie!). Warto je poznać, choć raczej w przypadku zamiłowania do słodyczy plebejskich. Jeśli nie oczekujecie przeżyć rodem z górnej półki, nie zawiedziecie się.
Ocena: 6 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: mąka pszenna, cukier, tłuszcz roślinny (palmowy i rzepakowy), masa jajowa, woda, syrop maltozowy, substancje spulchniające: węglany sodu i węglany amonu; sól, aromat naturalny: olejek pomarańczowy. Możliwa obecność: mleka, sezamu, soi, siarczynów, orzeszków arachidowych i orzechów.
Kalorie w 100 g: 413 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 12 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 3,6 g), węglowodany 68 g (w tym cukry 23 g), białko 7,5 g, sól 0,52 g.
Szczerze to po tym opisie spodziewałam się unicorna, ale 6 chi też kusi żeby spróbować :D nie spodziewałam się zupełnie smaku cytrynowych babeczek, ale brzmi to bardzo ciekawie. Chętnie bym kupiła ale nie kojarzę żebym widziała je w jakimkolwiek sklepie :(
Kiedy je kupowałam, też spodziewałam się unicorna.
Ojezu uwielbiam i szukam ich wszędzie! Nigdy nie zapomnę smaku maczanych w kubku prawdziwego kakao. Całe dzieciństwo😊☕️🍫
Cudowne wspomnienie <3
„Niestety z uwagi na stałą dostępność Herbatniki Biszkoptowe trafiły do kategorii zakupowej opatrzonej etykietą kiedyś.” – W dzisiejszych czasach to normalnie igranie z ogniem! Mam wrażenie, że obecnie producenci zmieniają wszystko kompletnie już nawet bez logiki i jakiś badań / analiz rynkowych czy zysków i strat (!).
Takich biszkoptów nigdy nie jadłam; recenzji byłam wielce ciekawa. Na pewno nawet sobie nie wyobrażasz, jak. Serio.
Olejek pomarańczowy? W życiu bym nie zgadła, że dodają go do takich (wszak do tiramisu?). Porównanie do babeczek cytrynowych każe mi sądzić, że… zachwyciłyby Mamę.
Dzięki Tobie poznałam „tuszę” – dziękuję.
Dobrze, że mimo zmian wciąż Ci smakują. Co musiałyby „zrobić” by mieć unicorna? :>
„Takich biszkoptów nigdy nie jadłam; recenzji byłam wielce ciekawa. Na pewno nawet sobie nie wyobrażasz, jak. Serio.” – ;o Rzeczywiście sobie nie wyobrażam, wszak to produkt nawet nie niekimikowy, a antykimikowy.
„Wszak do tiramisu?” – Niee, to są twarde i ciężkie ciastka, nie biszkopty. Zupełnie nie nadają się do tiramisu.
Co musiałyby zrobić… trudne pytanie. Być w jakiś sposób wyjątkowe. Tylko w jaki?
Dokładnie! Antykimikowy, stąd za nic nie chciałabym się do nich nawet zbliżyć (tak tylko piszę; wąchać mogę). Jednak nawet nie wiesz, jak latami mnie gryzło, czy smakują tak samo jak okrągłe biszkopty. Umierałam z ciekawości swego czasu, ale za nic bym ich nie zjadła.
To ja już nie wiem, na jakich tiramisu się robi. Myślałam, że na długich.
Właśnie sama nie wiem, co mogłoby być w nich wyjątkowego. Ej, a jakieś konkurencyjne długie…?
Tak, tiramisu robi się na długich. Tyle że zrecenzowane tutaj CIASTKA to nie są BISZKOPTY :P
Taak, tylko że wyszłam z założenia, że skoro producent robi „ciastka biszkoptowe”, to powinny mieć coś w sobie z biszkoptów. Nie tylko kształt. Jakbym np. miała zrobić „ciasteczkową czekoladę” to dodałabym do niej ciastka czy coś, a nie zrobiła tabliczkę w kształcie czekolady.
A poza tym… na herbatnikach chyba też się właśnie ciasta (spody? chatki piernikowe) robi, więc nie wykluczałabym zrobienia i z tych. Jednak na ciastach się nie znam, tak sobie tylko gdybam. xD
Mam inne zdanie na temat tego, czym powinny być ciastka. Tabliczka Arachidowa nie była czekoladą z arachidami, tylko masą arachidową w formie tabliczki. Dla mnie ma to sens.
Na herbatnikach robi się ciasta, owszem. Ale nie tiramisu. Czekoladę dodaje się do ciast, ale nie do karpatki. Owoce dodaje się do ciast, ale nie do kremówki. Itede.
Napisałaś, że te herbatniki są dostępne, nietrudno je kupić. Właściwie wcale ich nie spotykam, nie pamiętam, kiedy ostatnio je jadłam. Gdzie kupiłaś?
Poprzednie opakowanie było urokliwsze. Mam słabość do grafik wyglądających jak z lat 90.
Cytynowa babka piaskowa w formie ciastek – pełna zgoda. Raz jeszcze: gdzie je kupiłaś? xd
Zawsze kupowałam je w plebejskich sklepach typu osiedlaki czy sieci Społem.
W Spolem też ich nie widuję, ale może nie jestem wystarczająco uważna. Dzięki (:
Przykro mi :(