Nie miałam problemu z odpowiedzią na pytanie, na co warto zapolować w trakcie pobytu w Austrii, gdy zadała mi je moja słodyczowa dobra wróżka Ania. Momentalnie przeniosłam się w wyobraźni do niemieckiego marketu, w którym przeżyłam spóźniony Dzień Dziecka w wakacje dwa lata temu (zwłaszcza w dziale z deserami mlecznymi). Biała czekolada karmelowa Ragusa Blond Caramelise – odpowiedziałam. Nie znalazłam bowiem niczego, co byłoby warte spróbowania bardziej niż to wyjątkowe cudo o złotej polewie i kremowym nugatowym nadzieniu, wypełnione całymi orzechami laskowymi.
Szczęśliwie dla Ani – jak się miało okazać, również dla mnie; dziękuję! – karmelowo-nugatowe cudo marki Camille Bloch czekało w sklepie na ściągnięcie z regału i przemycenie do Polski. Nie była to jednak batonowa tabliczka, na którą trafiłam ja, lecz zestaw czekoladek: Ragusa Blond Caramelise For Friends.
Ragusa Blond Caramelise For Friends
Ale to nie koniec produktów z serii Ragusa Blond Caramelise! Z ciekawości zajrzałam na stronę marki i znalazłam słodycz w innych wydaniach. Najbardziej spodobał mi się rogal przypominający 7 Daysa. Wyobrażam sobie, że jest szczodrze ostrzyknięty gęstym kremowym nadzieniem o smaku białej czekolady, karmelu, nugatu i orzechów. Nic lepszego na tym świecie. Zwłaszcza po lekkim podgrzaniu.
Ragusa Blond Caramelise For Friends marki Camille Bloch dostarcza 582 kcal w 100 g.
1 biała czekoladka karmelowa z nadzieniem nugatowym waży 11 g i zawiera 64,5 kcal.
Czekoladki Ragusa Blond Caramelise For Friends pachną tak samo jak czekolado-batony, które jadłam w przeszłości. Obrazują słodką białą czekoladę karmelową na laskowoorzechowym tle. Bukiet aromatyczny przywiódł mi na myśl Toffifee z kremem karmelowym i dyskiem z białej czekolady.
Konsystencja również nie odbiega od zaprezentowanej przez większą Ragusę Blond Caramelise. Pralinki są mięciutkie jak baton z kremowym nadzieniem albo tabliczki Ritter Sport jedzone latem. Można je ugniatać niczym dobrze rozgrzaną plastelinę.
Miękkość sprawia, że czekoladki Camille Bloch są lepkie w dotyku – nie sposób ich zjeść bez poklejenia palców. Składają się ze względnie grubej polewy i bogato zaserwowanego wnętrza. Czekolada jest łatwa do zgryzienia. Daje się poznać jako przemiękka, krrremowa, gęsta, tłusta i ujmująco bagienkowa. Jest też drobnopylista. W miękkości i delikatności konkuruje z nią nadzienie: jeszcze miększe, gęstsze, tłustsze. Cechuje je jednak mniejsza zwartość, więc szybciej topnieje. I nie zawiera proszku.
Polewa smakuje przewidywalnie: białą czekoladą karmelową. Jest słodka wyraziście, niemniej cudownie. Wnętrze z kolei oferuje słodycz i powódź nugatu. Zwieńcza je wetknięty weń orzech laskowy, czasem nawet kilka. Każdy jest wzorowo świeży w smaku, a do tego kruchy i chrupiący.
Czekoladki Ragusa Blond Caramelise For Friends są cudownie. Zamieniają się – a raczej po prostu są – w gęstą, tłustą, przekremową masę. Nadzienie skłania się ku najatrakcyjniejszej postaci jadalnego smaru. Słodycz osiąga poziom doskonały, co usuwa wizję śmierci z przecukrzenia. Błędów nie widać.
Zastanawiałam się, czy sięgnąć po 6 chi ze wstążką, podobnie jak w przypadku większej Ragusy Blond Caramelise. Powstrzymał mnie fakt, iż cukierki i czekoladki to forma zupełnie nie dla mnie. Znacznie chętniej zjadłabym wspomnianego wcześniej rogala. Sami oceńcie, jaka postać pasuje wam.
Ocena: 6 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: cukier, orzech laskowy (w tym 9% całych), karmelizowane mleko w proszku 20% (pełne mleko w proszku, karmelizowany cukier 3%), masło kakaowe, tłuszcz kokosowy, mąka sojowa, miazga kakaowa, emulgator: lecytyna rzepakowa, czysty ekstrakt waniliowy. Może zawierać śladowe ilości migdałów. Biała czekolada 27%, nadzienie pralinowe 64%. Biała czekolada: minimum 23% kakao.
Kalorie w 100 g: 582 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 38 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 16 g), węglowodany 51 g (w tym cukry 48 g), białko 8 g, sól 0,01 g.
Ach, uwielbiam taką kremową konsystencję… I jeszcze smak białej czekolady, karmelu i orzechów laskowych… Brzmi obłędnie! Gdyby to był baton to już w ogóle ideal :D
Powiem Ci, że tak wyobraziłam sobie to białe toffifee i to by było przegenialne *-*
Myślę, że byłabyś jedną z pierwszych osób w kolejce po białe Toffifee :P
Sądzę, że Ragusę i dzisiaj bym doceniła, ale pewnie nie czerpałabym przyjemności z jedzenia jej. Nie czuję chęci do powrotu, ale myślę o niej z uśmiechem. Nie ta miękkość, nie ten smak.
Rogal na ciepło? Blee, zupełnie nie dla mnie, choć wierzę, że rogal tej marki to duuużo półek wyżej niż 7Daysy i nawet jakieś takie zwykłe. Nie chciałabym zjeść Ragusy, ale Mamie bym na pewniaka kupiła. Ciepłe wypieki do mnie ogólnie nie przemawiają. Zdarzyło mi się jeść (chyba raz w życiu) na ciepło placek wiśniowy (typowy amerykański pie w Sweet Life), ale to mnie odrzuciło mocno. Ciepło w wypiekach spłyca mi smak, podwyższa słodycz i podkreśla tłuszczowość. Tak to odbieram, choćby wyobrażeniowo. Taak, ogólnie jednak takich rzeczy nie lubię, to tam… Ale zdaję sobie sprawę, że ponoć ciepłe croissanty to fenomen. Tylko że nie dla mnie.
Ocenę i podejście rozumiem. Rozwinę to nawet tak: skoro jest forma lepsza (tabliczko-batony) to czekoladkom nie należy się wstążka. Gdyby istniały tylko jako czekoladki, uważałabym, że chyba w kategorii czekoladek powinny ją dostać. Według mnie producent powinien najlepszą możliwą formę do smaku dobierać (piszę na podstawie własnego doświadczenia z czekoladą Marou – mini jest dziwnie zbyt cienka oraz na podstawie „czytałam / słyszałam” o batonach / czekoladkach Milki).
Chociaż tu pełna zgoda! Tabliczka (choćby batonowa) zawsze wygra z drobnicą. Nie wiem, na ile to subiektywne, a na ile takie coś, a więc orzechy i w ogóle… jakoś po prostu nie pasują mi do czekoladek „nieco większych”. Jeszcze do kulek (takie jak Raffaello itp.) to obiektywnie tak, ale inne? Nie bardzo.
Czekoladki, ach… one byłyby idealne dla Mamy. Karmellove Wedel ponoć nieco pogorszył, czym bardzo ją zasmucił, Toffifee już też „nie te”, więc to… szkoda, że w Polsce w ludzkich cenach nie ma. Nie miałabym problemu, co kupować na prezenty Mamie.
„Ciepłe wypieki do mnie ogólnie nie przemawiają. Zdarzyło mi się jeść (chyba raz w życiu) na ciepło placek wiśniowy (typowy amerykański pie w Sweet Life), ale to mnie odrzuciło mocno. Ciepło w wypiekach spłyca mi smak, podwyższa słodycz i podkreśla tłuszczowość.” – Polecam gorące ciastko z McDonald’s smażone na głębokim tłuszczu. Po pierwsze parzysz cały ryj i wypluwasz pół podniebienia. Po drugie otrzymujesz cukrzycę w gratisie.
„Według mnie producent powinien najlepszą możliwą formę do smaku dobierać.” – Zgadzam się, ponieważ forma ma olbrzymi wpływ na odbiór. Gorzej, jeśli najlepszą formą są czekoladki, a słodycz trafi do osoby, która czekoladek nie lubi.
Może w tym właśnie klucz do sukcesu, że ludzie to jedzą? Sparzona gęba nie czuje smaku i da sie jeść. Sprytne!
Z czekoladkami zgadzam się, ale… tu nie jestem pewna, czy najlepsza forma to czekoladki. Celowałabym w batony albo typowo czekoladowe tabliczki. I, bo staram się obiektywnie teraz o tym myśleć, chyba nawet batony to opcja naj-najlepsza.
Bardzo chciałabym tego spróbować, zdjęcia tych czekoladek (w wcześniej – batonów z czekolady) sa baaaardzo zachęcajace. Opis przypomina mi biała Nutellę z orzechami. To chyba najatrakcyjniejsze opisy i zdjęcia słodyczy z Twojego bloga (dla mnie (:). Może kiedyś je gdzieś znajdę.
Biała Nutella to realny produkt czy dzieło Twojej fantazji?
Dzieło mojej fantazji, a szkoda!
Wygląda pysznie, a jak patrzę na skład to widzę, że smakowo przysmak by mnie nie zawiódł. Orzechy laskowe, jeśli tylko są dobrej jakości (mam wrażenie, że o takie coraz trudniej niestety) wyjątkowo pasują do czekolady ;)
Trafiasz na orzechy laskowe o coraz gorszym smaku czy masz inną wiedzę dot. ich jakości?