Bahlsen, Krakuski Petit Beurre Herbatniki

Czymże byłoby porównanie petit beurre, gdybym ograniczyła się do jednej marki? Ponieważ wiedziałam, że odpowiedź brzmi: amatorszczyzną, w trakcie polowania na różne warianty znaczkowych ciastek Jutrzenki w pobliskim markecie patrzyłam szerzej. Tak oto ustrzeliłam światowe herbatniki Krakuski należące do koncernu Bahlsen. Pod względem szaty graficznej blisko im do Herbatników Cienkich Jutrzenki, wszak oba produkty znajdują się w przezroczystych opakowaniach z czerwonymi elementami. Nie zdziwiłabym się, gdyby dla ludzi starszych bądź rozkojarzonych, a także dla ignorantów, stanowiły ten sam twór.

Petit Beurre marki Krakuski liczą 10 ciastek i ważą 50 g, podobnie do Herbatników Ekstra kruchych Jutrzenki. Mają odcień ciemny, wypieczony. Są wzorowymi przedstawicielami herbatników typu lekkiego, co czuć nawet przez opakowanie. Bliżej im do napowietrzonych krakersów niż konwencjonalnych ciastek.

Bahlsen, Krakuski Petit Beurre Herbatniki, copyright Olga Kublik

Krakuski Petit Beurre Herbatniki

Nie mam dużego rozeznania w ciastkach i herbatnikach z linii Krakuski. Znam za to ciastka koncernu Bahlsen należące do innych marek. Najlepszy przykład stanowią markizy Hit. One również składają się z herbatników typu lekkiego, krakersowego. Nie są tak wypieczone jak Petit Beurre Krakusków, niemniej sprawiają wrażenie niemal identycznych pod względem konsystencji (zwłaszcza delikatności i kruchości).

Krakuski Petit Beurre Herbatniki marki Bahlsen dostarczają 440 kcal w 100 g.
Herbatniki Krakuski Petit Beurre ważą 50 g i zawierają 220 kcal.
1 herbatnik Krakuski waży 5 g i dostarcza 22 kcal.

Bahlsen, Krakuski Petit Beurre Herbatniki, copyright Olga Kublik

Krakuskowe herbatniki pachną zabawnie. Oddają suchy makaron z zupki chińskiej, zalaną zupkę chińską rosołową, słone chrupki typu Monster Munch i smażone prażynki okienka. Aromaty są sobie równe – kiedy jeden chce przejąć dowodzenie, drugi pokazuje mu, gdzie jego miejsce. Dla klasycznych ciastek nie znalazło się nawet pół krzesła. Dla słodkich i maślanych petit beurre tym bardziej.

Jak na herbatniki typu lekkiego przystało, ciastka z linii Krakuski są lekkie i kruche. Podczas łamania pękają zgodnie z wizją degustatora. Delikatnie się obsypują. Pod względem kruchości na tle konkurencji uwzględnionej w rankingu zdobywają niekwestionowane pierwsze miejsce.

Bahlsen, Krakuski Petit Beurre Herbatniki, copyright Olga Kublik

Herbatniki Krakuski najlepiej sprawdzają się podczas chrupania. Kiedy kładzie się je na języku i próbuje rozpuszczać, większa część znika, mniejsza bezczelnie osadza się w zębach. I to zdecydowanie bardziej niż ciastka Jutrzenki. Petit Beurre ulegają ślinie szybko, w końcu są lekkie, napowietrzone i krakersowe. Przemieniają się w masę tylko na sekundę. Nie nadają się na mocny, trwały spód ciasta.

Smak to kolejne pole, na którym petit beurre Krakusków dostarczają rozrywki. Odpowiadają lekko wypieczonym paluszkom i są słodkie. Za słodyczą stoi odrobinę mniej ważna maślaność. Falami, niczym echo odbijane od odległej ściany i wiernie powracające do końca degustacji, napływa rosołowa zupka chińska z charakterystycznym makaronem instant, oczywiście doprawiona cukrem. Co raczej nie brzmi dobrze, ale smakuje przyjemnie. W kwestii słodyczy warto jeszcze dodać, iż herbatniki Krakusków są o niebo lepsze, bo mniej słodkie od konkurentów Jutrzenki (Herbatników Ekstra kruchych i BeBe, wszak Herbatniki Cienkie okazały się w porządku).

Bahlsen, Krakuski Petit Beurre Herbatniki, copyright Olga Kublik

Herbatniki Krakuski to bardzo przyjemni, acz zdecydowanie nie wzorowi przedstawiciele ciastek typu petit beurre. Brakuje im charakterystycznych cech: maślaności, łagodności i uroczości. Odznaczają się bezbłędną, perfekcyjną kruchością, lekkością i krakersowością. Fundują smak wypieczonych paluszków na tle słodkiej zupki chińskiej rosołowej. Są słodkie na idealnym poziomie.

Żyłam w przeświadczeniu, że ciastka Krakusków – nie tylko dzisiejsze – są zupełnie zwykłe, może nawet przeciętne. (Nie miałam okazji ich chrupać, choć zawsze planowałam, że zrecenzuję parę wariantów). Tymczasem okazało się, że Petit Beurre może i są zwykłe, ale na pewno dalekie od przeciętności. Chętnie upoluję je ponownie. Muszę też zmobilizować się do zgłębienia reszty asortymentu.

Ocena: 5 chi


Skład i wartości odżywcze:

Skład: mąka pszenna, cukier, olej palmowy, syrop cukru inwertowanego, substancje spulchniające: węglany amonu i węglany sodu, serwatka w proszku (z mleka), sól, emulgator: lecytyny, kwas: kwas cytrynowy, aromat. Może zawierać jaja, migdały i orzechy laskowe.

Kalorie w 100 g: 440 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 13 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 6,2 g), węglowodany 71 g (w tym cukry 19 g), białko 8,9 g, sól 1,1 g.


Herbatniki petit beurre – zdjęcie porównawcze

Herbatniki petit beurre Jutrzenka, Krakuski, LU Petitki, copyright Olga Kublik


Ranking herbatników

I miejsceLU Petitki mleko i miód
II miejsceJutrzenka Petit Beurre Cienkie
III miejsceKrakuski Petit Beurre
IV miejsceJutrzenka Petit Beurre Ekstra kruche
V miejsceJutrzenka BeBe Petit Beurre

10 myśli na temat “Bahlsen, Krakuski Petit Beurre Herbatniki

  1. Z każdą kolejną recenzją coraz bardziej nie wiem, które z nich wszystkich byłyby najbliższe mojemu herbatnikowemu ideałowi.

  2. Krakuskow przejadlam w życiu bardzo dużo, najwięcej zdecydowanie przy wchodzeniu na Turbacz (każdy dostał od naszego trenera po kilka paczek tych ciastek, bo suche i nie rozpuscilyby się na słońcu :D). Na pewno nigdy nie czułam w nich nic z rosolowej zupki chińskiej i na pewnie nie jest mi z tego powodu przykro bo to brzmi niezbyt apetycznie :D nie pamiętam dokładnie jak smakowały dla mnie, ale wiem że je lubilam ^^

  3. W pierwszej chwili, gdy spojrzałam na opakowanie, zawahałam się, ale jednak na pewno ich nie znam. Zapamiętałabym brzydkie logo (kojarzy mi się z Ukrainą) i zapach / smak potworności, jakie od dawna mnie przerażają. Jednak… samo ciastko-ciastko może częściowo znam za sprawą Hitów (Gurów? Haha) i Herbatników maślanych z cukrem Krakuski.
    Czyli mój „krucho-suchy herbatnik” to Twoje „petit beurre typu lekkiego”? Czy „ciastko typu lekkiego”? Hm… Tych z Hitów nie nazwałabym za nic lekkimi, ale tak, wiem o co chodzi. Według mnie są konkretne, ale właśnie takie napowietrzono-kruche. Krakersowe? Tak mi się nigdy nie kojarzyły, a Herbatniki maślane z cukrem też raczej ciężko-miękkawe były. Jedynie w smaku krakersowo zajeżdżały; masłem za to nie (raczej ogólnie tłuszczowo, margarynowo). O właśnie, „moje herbatniki” nie są zbyt maślane, jak i te. Tych więc i ja na pewno petit beurre bym nie nazwała.
    Wracając do tego, jak wyszły… padłam. Trochę spodziewałam się kiepścizny, ale chyba nie tego. Za nic nie odebrałabym tego jako za zabawne! Pół gimnazjum przez wieeele przerw szukałam z przyjaciółką miejsca, gdzie nie waliłoby suchymi zupkami chińskimi (mdliło mnie od nich, acz nie od samego makaronu, bo sypali sobie przyprawy). Zupki tego typu ze smaku… to znam jakiś ostry czy piekielny kurczak – jak byłam baaardzo mała na domku jakimś chciałam właśnie ten smak (mimo że wyciskał mi łzy), by pokazać, jaka to jestem twardzielka (chciałam wtedy zostać żołnierzem). Nie smakowały mi, a bo i… przy ich ostrości ciężko o smak było, haha. Nigdy nie jadłam Monster Munch. Jako że nic z tego nie istnieje w moim słowniku skojarzeniowym, jestem bardzo ciekawa, jak opisałabym zapach tych herbatników, haha. Nigdy nie czułam nic z tego przy Hitach (krakerso-margarynę i nadzienie raczej), więc… Hm, wolę nie sprawdzać. Obstawiam za to, że opisany smak ja bym mogła opisać jako… krakersowy margaryno-oleistość, pszeniczność i chemię? Jak intensywnie myślę o zupkach itp., próbuję je osadzić w ciastkowych realiach to przypuszczam, że to byłoby to. Te, które jadłam ja, były z cukrem, który oczywiście baardzo wpłynął i na samo ciastko.

    Nigdy nie lubiłam ciastek po prostu chrupać, więc nie podoba mi się też struktura. To znaczy… ten „lekki” typ, czyli moje krucho-suche herbatniki jak z Hitów, to lubiłam zawsze w parze z herbatą, tak przepijać, żeby w ustach to „jakby pustawe” wnętrze się nią „nasączyło”. Do tych herbata mi nie pasuje ani trochę, jak tak czytam o zapachu i smaku. Do tych, co jadłam też nie pasowała. A do herbatników powinna pasować wg mnie.
    Mało ważna maślaność – kolejny fakt potwierdzający, że zaklasyfikowałabym jako „herbatniki”, ale… paluszkowość i słodycz? Nawet nie przesadzona, ale… Hitowe herbatniki zawsze wydawały mi się mooocno wypieczone, ale nie paluszkowe.
    Wyobraziłam sobie zupkę chińską, w której macza się paluszki… I cukier mówisz. I znów nie potrafię sobie wyobrazić, że też to może smakować Tobie. Wiem, że słonawe chrupacze lubisz. Słodycz wysoka rzadko Ci przeszkadza, ale takie połączenie? Dobra, dobra, tu słodycz niska, ale w ogóle jest, a rosół, paluszki itp…. No do żadnej słodyczy mi się nie widzą.
    Obrzydzają mnie i to baardzo. Jak sobie przypomnę okrągłe z cukrem (wystawiłam 2/10) i zabiorę w wyobraźni od nich cukier, a wstawię te zupki wszelkie, aż mnie mdli.

    Krakuski w moich oczach ogółem to po prostu ciastkowa średnia półka z paroma okropieństwami. Może za wiele nie jadłam, ale nie uwierzę, że np. trafiłam na akurat tylko te, które akurat im nie wyszły. Ogólnie jednak myślę, że mogą się bardziej Twoje faktycznie okazać.

    1. Oho, jest i kolejny rozdział powieści filozoficznej o herbatnikach :D Tym razem jako bohater drugiego planu wystąpił szlachetny Dur.

      1. A jak! Mało tego, Mama jadła! W pracy (stąd pierwszy raz od niej usłyszałam dopiero dziś) robiła sobie mini kanapki z serem żółtym i dżemem właśnie z tymi herbatnikami jako bazą, ale „inaczej byłyby niesmaczne”. :P

  4. Z udziałem tych herbatników robię zwykle ciasto 3 bit – najlepiej w nim namiękają, a do ich smaku też nie mogę się przyczepić.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.