Bakalland, Yem Go orzechowo-bakaliowy

Przez wiele lat byłam antyfanką batonów marki Bakalland. Wszystko przez zalane cukrowym syropem i nijakie batoniki zbożowe BA!, które dawno temu w czterech wariantach upolowałam na wagę w Biedronce celem zaprezentowania na blogu. Zdanie zmieniłam w połowie 2019 roku, gdy na rynek weszły BA!rdzo bakaliowe tabliczki. Z miejsca oddałam im serce, zwłaszcza arachidowej i kokosowej.

Nieco ponad dwanaście miesięcy później, w połowie 2020 roku, Bakalland wypuścił kolejną serię batonów bakaliowych w czekoladzie. Tym razem są tylko trzy: orzechowo-bakaliowy, kawowo-kakaowy i kokosowy. Yem Go zdają się stanowić połączenie starych zbożowców i ubiegłorocznych tabliczek bakaliowych. Optymistycznie uznałam, iż zapowiadają się nieźle, dlatego upolowałam całą trójkę.

Bakalland, Yem Go orzechowo-bakaliowy, copyright Olga Kublik

Yem Go orzechowo-bakaliowy

Orzechowo-bakaliowy baton Yem Go wygląda bardzo ładnie, zwłaszcza z zewnątrz, gdyż pokrywa go mleczna czekolada o cudownie plebejskim odcieniu. Jest na tyle elastyczny, że naciskanie go palcem powoduje wgniecenia. W środku roztacza się morze chrupek pszennych, sporadyczne fragmenty orzechów ziemnych i ścinki suszonych owoców: żurawiny, rodzynek. Wszystko zostało sklejone czymś w rodzaju – pozwólmy sobie na nieco dobrej wiary – karmelu. Mlecznej czekolady jest sporo.

Yem Go orzechowo-bakaliowy marki Bakalland dostarcza 471 kcal w 100 g.
Baton orzechowy z czekoladą waży 40 g i zawiera 188,5 kcal.

Bakalland, Yem Go orzechowo-bakaliowy, copyright Olga Kublik

Wstępny zachwyt batonem podtrzymuje zapach. Yem Go orzechowo-bakaliowy przypomina Snickersa i Go On Energy Peanut~ w jednym, a więc dwa bliźniacze słodycze, które uwielbiam. Na aromat składają się Mleczna Czekolada Idealna, bogactwo fistaszków i karmel.

Baton Bakallandu jest bardzo lepki, i to w obrębie obu warstw (zwłaszcza wnętrza). Ale dotknięcie polewy pozostawia na opuszkach nie tylko kleistą czekoladową plamę, lecz także zatrzęsienie drobniuteńkiego proszku typu mącznego czy pudrowego. Interesujące.

Ponieważ czekolada jest bardzo miękka i tłusta, zgryza się ją łatwo. Natychmiast ulega rozpuszczeniu, niestety na zero. Jest potwornie pylista, co zresztą zapowiedziało badanie dotykowe. Nie ma nawet zalążka gęstości, o bagienkowości nawet nie wspominając. Smakuje supermlecznie i słodko do przesady. Jest pyszna, przez co tym bardziej szkoda mi konsystencji dalekiej od ideału.

Bakalland, Yem Go orzechowo-bakaliowy, copyright Olga Kublik

Orzechy ziemne dają się poznać jako miękko-twarde, treściwe, mięsiste. Są pełne fistaszkowego smaku. Rodzynki pojawiły się jako sprężyste skórki i miękkawe brzuszki. Smakują wyraziście rodzynkowo. Mniej miejsca zajmuje żurawina, ale i ją czuć. Przybrała formę drobnych fragmentów, głównie skórkowych.

Najgorszym – i w ogóle fatalnym – elementem batona Yem Go orzechowo-bakaliowegochrupki zbożowe. Pamiętacie nieszczęsne kulki z Flipsa cocoa? Tu wcale nie traficie na lepsze. Chrupki Bakallandu są twarde jak skała, a jednocześnie stetryczałe. Wydaje się, że w procesie produkcji nasiąknęły syropem cukrowym, przez co stetryczały, następnie zaś zostały utwardzone na kamień. Paskudna sprawa.

Byłabym zapomniała! Jest jeszcze karmel cukrowe spoiwo. Klei się to-to niesłychanie, a smak ma potworny: czystego cukru zaserwowanego w dawce skondensowanej.

Bakalland, Yem Go orzechowo-bakaliowy, copyright Olga Kublik

Yem Go orzechowo-bakaliowy – wszak orzechy nie są bakaliami (proponuję nazwę dla kolejnego wariantu: Yem Go truskawkowo-owocowy) – to baton o potencjale, który nie został wykorzystany. W procesach projektowania i produkcji słodycza ewidentnie brał udział podstępny sabotażysta z konkurencyjnej fabryki łakoci, w związku z czym produkt wyszedł nikczemny.

Mleczna czekolada o konsystencji wody, kamienno-stetryczałe chrupki i syrop cukrowy, od którego w połowie degustacji gardło płonie cukrem? Ja podziękuje za taki wyrób. Zdecydowanie nie (z)yem go nigdy więcej. Ponadto coraz bardziej cenię fakt, iż nauczyłam się kupować nowości pojedynczo.

Ocena: 2 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Skład: czekolada mleczna 32,5% (cukier, tłuszcz kakaowy, mleko pełne w proszku, miazga kakaowa, serwatka w proszku (z mleka), tłuszcz mleczny, emulgator: lecytyna sojowa; naturalny aromat waniliowy], syrop glukozowy, orzeszki arachidowe prażone cięte 16,9%, chrupki zbożowe 8,4% (mąka pszenna, mąka ryżowa, kasza kukurydziana, otręby pszenne, sól), cukier, rodzynki 6,8% (rodzynki 99,5%, olej bawełniany i/lub słonecznikowy), mleko odtłuszczone w proszku, żurawina kandyzowana 1,7% (żurawina 60%, cukier, olej słonecznikowy), olej palmowy, sól, aromat, emulgator: lecytyny. Czekolada: masa kakaowa min. 33,1%. Produkt może zawierać orzechy oraz nasiona sezamu.

Kalorie w 100 g: 471 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 21 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 9,4 g), węglowodany 60 g (w tym cukry 43 g), błonnik 5 g, białko 8,6 g, sól 0,26 g.

13 myśli na temat “Bakalland, Yem Go orzechowo-bakaliowy

  1. Nie przyglądałam się mu, ale po kolorze myślałam że on jest bananowy :( no nic, to na pewno nie będę kupować xd tym bardziej przerażają mnie te chrupki… Wolałabym już daktylową masę :(

  2. Próbowałam kazdego z tych batonów i żaden mi nie podpasował, nawet ten z dodatkiem kokosa, chociaż go uwielbiam. Ani konsystencja, ani smak nie wpasowały się w moje gusta, ale przyznać muszę, że co do zapachu to są udane

  3. Choć lubię Ba!rdzo Bakaliowe Tabliczki jak i ideę batonów zbożowych (samą ideę, bo nigdy nie trafiłam na żadnego konkretnego, który by mi smakował na tyle, by kupić ponownie), o tyle batoniki z tej serii w ogóle mnie nie ciekawią. Gdy zobaczyłam je pierwszy raz, spojrzałam na skład, myśląc, że to Raw Bar z dodatkiem jakichś preparowanych ziaren czy płatków, ale widząc, że to tylko cukrowy zlepek z dodatkiem orzechów i moich najmniej ulubionych owoców suszonych, odłożyłam (i wzięłam paluszki Kitkat w czekoladzie 70%, co było chyba niewiele lepszym wyborem niestety….) Dzisiejszy smak Yem Go (Yem Gona/ Yema Gona?) wydaje mi się ponadto najnudniejszy z trójki dostępnych wariantów. Czekam na dwa pozostałe, szczególnie tego z kawą, bo coś dzisiaj wyjątkowo mam nastrój na kawowe słodycze (już czeka na mnie kawowy serek homogenizowany Bakomy, aż się boję :D).

    1. „Dzisiejszy smak Yem Go (Yem Gona/ Yema Gona?)” – Zważywszy na efekt smakowy, obstawiałabym formę: yeb gonga.

      Właśnie wypiłam kawę i zabieram się za szykowanie obiadu :)

      1. Yeb Gong <3 Wiem już do kogo zasięgać po porady językowe. :)
        Smacznego obiadu. :) Zestaw z dnia siódmego czy już coś nowego?

        1. Mam nowy genialny zestaw. Bez zmian pozostają: ryż, kostka sojowa, sos serowo-pieczarkowy i buraczki, ale zamiast świeżego jarmużu/szpinaku leci pokrojony w paski seler naciowy (100 g). Gotuję go razem z sosem z torebki, żeby ociupinkę zmiękł. Powiadam Ci, sztos.

  4. Nie przepadam za marką Bakalland. Ich owoce / orzechy są nieporównywalnie drogie do np. tych z Auchana, które kupuję, a wszelkie ciekawsze „wzbogacają” o cukier. Ich słodyczy nie jadłam, Mama chyba kiedyś czy jakieś batony, czy musli kupiła i jej nie pasował stosunek ceny do efektu, a jedną z tych tabliczek jadła… Ja jej go pokazałam i mi głupio było. Co prawda inny smak niż Twój (kokosowy), ale kojarzę, że narzekała na twardość. Nie wiem, czy całościową, czy pojedynczych elementów. Te kamienio-chrupki by pasowały, ale nie kojarzę, by o nich mówiła. Pamiętam za to, że coś było w nim „czysto słodkiego i nic poza tym”, więc Mama wydała werdykt, że woli Bounty’ego, który też jest bardzo słodki, ale „idzie za tym kokosowy smak”.
    Najpierw wyobrażałam sobie te batony jako zottero-rawbary, ale widzę, że to jakieś dziadostwa.
    I całe szczęście, że nowości kupujesz pojedynczo! Aż się boję myśleć, jak być kokosowego odebrała. Z ciekawości: jak kupowałaś od razu całą serię, pamiętam, że czasem nawet malinowe warianty niektórych produktów, to czy kokosowy Yem Go potencjalnie u dawnej Ciebie mógłby się znaleźć?

    PS Utwierdziłam się, że marka bardzo, bardzo się ceni niesłusznie. I cukrzy, co się da. Nie mówię, że Bakalland jest do d…, ale jak to w pewnym towarzystwie Mamy mawiano: „wyżej sr*, niż du*ę ma”. O tak, cenzura, bo nie chcę w komentarzu wyjść na… na mnie? xD

    1. A wróć! To nie batony Yem Go kojarzyły mi się z zottero-rawbarami, a tabliczki Ba!rdzo Bakaliowe czy coś. Jedną i z tych Mama jadła i nie pasowała jej. O Yem Go to epizodycznie zapominałam, że istnieją (znów nie pamiętałam, a że Mamie pokazałam, przypomniałam sobie, bo pojawiła się Twoja recenzja). Cieszę się z tego posta, to jeszcze w zapomnieniu wzięłabym i kolejny smak Mamie pokazała jako „o patrz, a to już jadłaś?” (ją trochę ciągnie do produktów Bakallandu, ale bardziej np. do suszonych wiśni, żurawiny itp., które u mnie są skreślone przez cukier i cenę).

    2. „I całe szczęście, że nowości kupujesz pojedynczo! Aż się boję myśleć, jak być kokosowego odebrała.” – Nie, nie, nie. Pojedynczo dany smak. Kupiłam całą trójkę. Kokosowy zajedzie na blog pojutrze.

      1. Czekaj, to wcześniej mogłoby być tak, że każdego smaku – też kokosowy?! – kupiłabyś po dwie sztuki?

        Przyszło mi coś do głowy… Jakby wjechał smak powiedzmy PopTartsów, Quest Barów np. kokos z solą, malina z imbirem czy coś – spróbowałabyś?

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.