Pawełek to baton, który kojarzę z drugą połową podstawówki i przeprowadzką na osiedle blokowe. Przez wiele miesięcy, przede wszystkich ciepłych, podczas wieczornych spacerów z psem mama i ja wstępowałyśmy do dyżurnego sklepu monopolowego. Nie po pół litra oczywiście. Właśnie tam, u przemiłej pani Wandy, kupowałyśmy po Pawełku toffi, naszym ulubieńcu. I tak każdego dnia.
Nie pamiętam, jak ani kiedy doszło do rozstania z Pawełkiem. Zakładam, że gdy zaczęło się robić zimno, skróciłyśmy spacery – może w ogóle przestałyśmy razem spacerować? – a dwanaście miesięcy później zapomniałyśmy o słodkim rytuale. W późniejszych latach, i to dopiero po założeniu bloga, sięgałam już tylko po edycje limitowane. Nigdy nie trafiłam na taką, która przywróciłaby mnie batonom Wedla. Nie sądziłam, by Pawełek Duo Peanut Butter – ani wersja Duo Kokos – mógł cokolwiek w tym temacie zmienić.
Pawełek Duo Peanut Butter
Jak wyjaśnia Wedel, nowy Pawełek to: Batonik z czekolady białej karmelowej i gorzkiej z nadzieniem peanut butter (z dodatkiem alkoholu). Widać, że ekspolska firma przyjęła jakże popularną dziś taktykę częściowego tłumaczenia, częściowego zostawiania as it is. Czyżby była to zachęta do podjęcia wyzwania? Niech tak be!
Pawełek Duo Peanut Butter marki Wedel dostarcza 475 kcal w 100 g.
Baton Pawełek z masłem orzechowym waży 45 g i zawiera 214 kcal.
Masło orzechowe w nazwie zobowiązuje, right? Cóż, nie tym razem. Okazuje się, że Pawełek Duo Peanut Butter pachnie (mniej więcej) jak każdy inny przedstawiciel tej serii. Odnotowałam bliżej nie określoną chocolate: albo deserową, albo mleczną, a do tego intensywnie alkoholowe nadzienie toffi. Biała czekolada karmelowa i peanut butter zdecydowanie się zagubiły. Na szczęście taki zapach też jest nice.
Wróćmy na chwilę do opisu batona Wedla. Wymienienie białej czekolady jako pierwszej wydaje się wiążące, czyż nie? Well, not. W składzie to ciemna czekolada zajmuje więcej miejsca: 29% względem 27%. Interesujące wydało mi się także nadzienie o smaku peanut butter, które wygląda jak tradycyjne nadzienie toffi. Since when tak wygląda masło orzechowe?
Pawełek Duo Peanut Butter został zabezpieczony grubą i twardą czekoladą, by delikatne wnętrze nie doznało damage. W zależności od rodzaju prezentują się następująco:
- biała czekolada karmelowa głośno pęka while breaking. Jest twarda, ale też krucha. Rozpuszcza się slowly, niezbyt łatwo. Okazała się przepotężnie pylista. Ma smak bliżej nieokreślony, przede wszystkim cukrowy. Czuć w niej nutę spirytusu, którą przejęła from the peanut butter filling,
- ciemna czekolada odznacza się definitely wyrazistszym smakiem. Jest słodka i przyjemnie kakaowa. Oczyszczona z nadzienia wydaje się Gorzką klasyczną 64% (w składzie widnieje informacja o min. 50% kakao). Rozpuszcza się wolno. Czyżby została nadmiernie utwardzona on purpose?
Gwoździem programu jest peanut butter filling o konsystencji zupełnie odmiennej od masła orzechowego. Mamy tu do czynienia z tradycyjnym parażelowym kremem z Pawełków. Jest lepki, kleisty, zwięzły, zwarty, śliskawy. Smakuje orzechami ziemnymi, spirytusem, cukrem i solą. Nie, nie solą – sólką. Zdecydowanie nie kojarzy się z masłem orzechowym. Przywodzi za to na myśl podfistaszkowione michałki.
Jeśli lubicie słodycze z dużą ilością spirytusu – I definitely lubię – limitowany Pawełek Duo Peanut Butter powinien was zadowolić. Przynajmniej pod tym względem. Unfortunately, other features batona nie są godne pochwały. Biała czekolada karmelowa ma konsystencję plastiku i została wyprana ze smaku. Smak nadzienia nie pasuje do konsystencji. Cukier wali po taste buds bez litości. Jedynie ciemnej czekoladzie nie mam do zarzucenia niczego krytycznego. Minusy przysypały plusy.
W całokształcie limitowany Pawełek z masłem orzechowym jest zupełnie zwykły. Nijaki, więc niewarty buying. W moim odczuciu pierwszoplanową cechę stanowi plastikowość przejawiana przez white chocolate, która kładzie się cieniem na całości. Szkoda time na tak zwyczajno-marne słodycze.
Ocena: 3 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: czekolada gorzka 29% (cukier, miazga kakaowa, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcz kakaowy, tłuszcz mleczny, emulgatory: lecytyny sojowe i e 476, sól, aromat), czekolada biała karmelowa 27% [cukier, tłuszcz kakaowy, mleko pełne w proszku, proszek karmelowy 10% (mleko odtłuszczone, serwatka (z mleka), cukier, masło, aromat), serwatka w proszku (z mleka), emulgatory (lecytyny sojowe, e476), sól], cukier, mleko zagęszczone słodzone, syrop glukozowy, tłuszcz roślinny (palmowy), serwatka w proszku (z mleka), miazga z orzeszków arachidowych (2,4%), spirytus (1,7%), substancje utrzymujące wilgoć (sorbitole, inwertaza), aromat, emulgator (lecytyny sojowe), sól. Czekolada gorzka: masa kakaowa minimum 50%. Może zawierać orzechy, zboża (gluten), jaja.
Kalorie w 100 g: 475 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 22 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 12 g), węglowodany 59 g (w tym cukry 56 g), błonnik 3 g, białko 5,5 g, sól 0,23 g.
Buahahahahahha, kocham polsko angielski styl tej recenzji :D XDDDD normalnie to bym powiedziała że ja tam w czekoladzie żadnego plastiku nie czułam i ogólnie bardzo mi ten baton smakował, ale teraz to normalnie kisnę xDDD <3
Służę uprzejmie :P
Recenzowany słodycz jest zupełnie nie w moim stylu, ale i tak cieszę się, że przeczytałam tę recenzję, bo urzekła mnie ironiczność i karykaturalność zastosowania tych wszystkich angielskich wtrętów. You made my day!
Thank You very bardzo. Polecam się na future.
Dla mnie ten Pawełek był disgusting.
Masz niepotrzebne 'e’ w słówku: slowely, Wreszcie to ja mogę Cię poprawić :D
Thank you bardzo. W angielskim nie jestem takim kozakiem jak w polskim.
Nie odniosę się tym razem do recenzowanego produktu. Wpis mnie zabił. Uwielbiam szyderę i autentycznie kisnę po całości do monitora :D Moje ulubione: ”Since when tak wygląda masło orzechowe?” i ”biała czekolada karmelowa głośno pęka while breaking”. Jesteś od dziś moją ulubioną recenzentką. Muszę przeglądnąć blog w poszukiwaniu podobnych wpisów. Dawno się tak nie uśmiałem :D
To wcześniej nie byłam? ;( Oczywiście dzięki!
Muszę Cię zmartwić – to pierwszy wpis z wykorzystaniem angielskich łatek. Wedel mnie natchnął.
To co mi się podobało od dawna to bardzo jasny i konkretny sposób pisania. To powód moich częstych odwiedzin :) Ale od tej strony jeszcze nie udało mi się Ciebie poznać! rozczytam się, masz świetny styl, mam nadzieję trafić na coś równie humorystycznego.
Dziękuję :)
Ha! Pawełki toffi też kojarzą mi się z podstawówką, ale wczesną. I może latami wcześniejszymi? To również mój i Mamy ulubiony smak, ale u mnie trudno mówić o ulubionym. I to nie chodzi mi o to, że obecnie w moich oczach to średniak, ale po prostu innych nie jadłam. Ja przestałam go jadać… w nieco późniejszej podstawówce, kiedy przejadł mi się i kiedy to, że jadam „słodycze z alkoholem!” nie było niczym dziwnym. Tak obiektywnie nadal to właśnie wariant Toffi wydaje mi się najbardziej atrakcyjny. Toffi i alkohol wbrew pozorom nieźle się nakręcają, a tak teraz… mimo iż w pierwszej chwili nie miałam zdania, tak po Twojej recenzji, po opinii Mamy duet spirytusu i masła orzechowego na starcie wydaje mi się obleśny.
Mieszanie czekolad też mi się nie podoba.
Piszesz o „tradycyjnym kremie z Pawełków” – masz szczęście, że tak go odebrałaś, bo Mama mówiła, że jeszcze bardziej dziwnie miękko-oleisty, a po PB spodziewała się, że będzie pawełkowy, owszem, ale jednak trochę gęstszy. O tak, zdecydowanie dobrze, że mimo wszystko odebrałaś go lepiej, niż Mama. Długo przeżywała, jak można zrobić coś tak podłego i jeszcze nazwać Pawełkiem.
I po tej recenzji śmiem twierdzić, że i toffi (przynajmniej ten obecny) by Cię nie zachwycił. Może nie to, że byś uznała go za niesmacznego, ale…
PS Rozumiem konwencję recenzji, ale mimo wszystko niespecjalnie do mnie przemawia, wybacz. Mama w ogóle trochę zła za to jest. :P
„I po tej recenzji śmiem twierdzić, że i toffi (przynajmniej ten obecny) by Cię nie zachwycił.” – Coraz bardziej nie mogę się doczekać chwili odkrycia, czy mi smakuje, czy nie, no i jak bardzo.
Zła? Dlaczego?
Ma problemy z rozumieniem angielskiego i choć rozumie zabieg, to jednak… :P Tylko że jednocześnie zdaje sobie sprawę, że raczej 99,9% czytających zna angielski.
PS Teraz pomyślałam, że śmieszne zgranie u nas 4.01 z PB było.