Karma Bars, Karma Kokos Zadbaj o siebie

Dodatkowe batony orzechowe od Karma Bars – Karma Kokos i Karma Pekan – dostałam dopiero po kilku tygodniach od otrzymania pierwszej dwójki: Karma Masło orzechowe i Karma Migdał (darczyńcy dziękuję!). Jak to dobrze, że nie pospieszyłam się z chrupaniem. Dzięki oszczędzeniu nieznanych mi zdrowych słodyczy na później mogłam poddawać batony próbom smaku przez cztery dni z rzędu.

Z braku pomysłu na kolejność degustacji uznałam, że batony orzechowe będę jadła od najcięższego (Karma Masło orzechowe; 54 g) do najlżejszego (Karma Kokos; 35 g). Trzeciego dnia jednak poczułam nieodpartą chęć na coś kokosowego, stąd drobna zmiana planu.

Karma Bars, Karma Kokos Zadbaj o siebie, orzechowy baton kokosowy, copyright Olga Kublik

Karma Kokos – Zadbaj o siebie

Dwa batony Karma Bars mają prawo do lekkiej miękkości, jako iż częściowo składają się z czekolady. Mimo tego okazały się wzorowo twarde. Bohater dzisiejszej recenzji wprost przeciwnie: podczas wyciągania z opakowania giął się, kurczowo trzymał folii i walczył o pozostanie w niej. Żeby zachować słodycz w jednym kawałku, musiałam rozciąć opakowanie do końca. Miło zaskoczył mnie za to wagą. O ile poprzednicy okazali się zbyt lekcy (cóż za okropna odmiana słowa!), o tyle Karma Kokos dorzucił 3 g w bonusie.

Karma Kokos Zadbaj o siebie marki Karma Bars dostarcza 564 kcal w 100 g.
Zdrowy baton kokosowy waży 35 g i zawiera 197,5 kcal.

Karma Bars, Karma Kokos Zadbaj o siebie, orzechowy baton kokosowy, copyright Olga Kublik

Drodzy miłośnicy aromatów kokosowych, jesteście gotowi na odlot? Ja nie byłam, w związku z czym z ekscytacji prawie spadłam z łóżka (nie wyobrażajcie sobie, po prostu jadam w łóżku). Karma Kokos pachnie przeobłędnie kokosowo. Albo wiórkami dopiero startymi ze świeżego orzecha, albo właśnie wyjętymi z piekarnika kokosankami: słodziutkimi, mięsistymi, jeszcze wilgotnymi w środku. Nie uświadczycie żadnych suchości, starości. Nie odnajdziecie też oklepanego Bounty’ego. To świeże wiórki w dużej dawce upieczone w piekarniku, być może stanowiące posypkę domowego ciasta.

Zdrowy baton kokosowy znacząco różni się od braci Karma Bars. Niby nadal najwięcej miejsca zajmują migdały (42%), a jednak to płatki kokosa (29%) zdają się pierwszoplanowe. Skądinąd oba surowce są ogromne, ewidentnie zostały wyhodowane na sterydach. Mało znaczącymi, znanymi z pozostałych wariantów dodatkami są proso ekspandowane i siemię lniane.

Płatki kokosowe zostały utwardzone słodkim lepiszczem, co czyni je wstępnie chrupiącymi. Kiedy jednak syropowa skorupa ustąpi, zębom odsłania się tradycyjne chrzęściwo. Smakiem doskonale oddają aromat. Przywodzą na myśl wyprażone lub wypieczone w miodzie wiórki kokosowe, może zlepione w kokosanki.

Karma Bars, Karma Kokos Zadbaj o siebie, orzechowy baton kokosowy, copyright Olga Kublik

W batonie Karma Kokos jest o wiele więcej słodkiego lepiszcza niż w braciach z czekoladą. Ponownie składa się z miodu (17%) i syropu ryżowego, acz tym razem rzeczywiście czuć miód. Czyni produkt nieprzyzwoicie kleistym i lepkim (lvl hard). Z uwagi na szczodrą zawartość sprawia, że jest soczysty niczym od tłuszczyku.

Podczas każdej z czterech degustacji zadziwiał mnie fakt, że w batonach Karma Bars migdały zdają się nieuprażone, naturalne. A przynajmniej naturalnawe. Tutaj bardzo przypominają migdały wetknięte w Raffaello, być może z uwagi na bliską obecność kokosa.

Dodatki gorszej kategorii to siemię lniane: przesuszone, twarde, o ostrych brzegach; jego smak gubi się w całokształcie, oraz proso ekspandowane: w środku miękkie jak styropian, od zewnątrz utwardzone słodkim lepiszczem na podobieństwo płatków kokosa; bez smaku.

Karma Bars, Karma Kokos Zadbaj o siebie, orzechowy baton kokosowy, copyright Olga Kublik

Migdały używane w orzechowych batonach Karma Bars zdają się świeże smakiem i przesuszone konsystencją, zupełnie jakby świeże bakalie suszono przez długi czas na słońcu. Jest to wrażenie nietypowe, ale sympatyczne. Bez wątpienia więcej cierpliwości wymaga słodkie lepiszcze, przez które palce kleją się jak szalone. Po degustacji – a nawet w trakcie – trzeba umyć palce, inaczej na wszystkim zostawi się ślady jadalnego kleju. (Wylizywanie niewiele daje).

Cóż tam jednak drobne minusy, gdy na przeciwległej szali znajduje się smak batona Karma Kokos? To istne batonowe Raffaello bez czekolady. Treściwe, gdyż złożone z twardych elementów. Zdrowe, wszak odznaczające się króciutkim i sympatycznym składem. Doprawione solą, ale niewypuszczające jej na światło dziennie. Czysta doskonałość!

Ocena: 6 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Skład: migdały 42%, płatki kokosa 29%, miód 17%, syrop ryżowy, proso ekspandowane, siemię lniane, sól.

Kalorie w 100 g: 564 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 43 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 20 g), węglowodany 28 g (w tym cukry 25 g), błonnik 9,8 g, białko 13 g, sól 0,54 g, magnez 140 mg, miedź 0,68 mg, mangan 1,8 mg, witamina E 11,5 mg.

8 myśli na temat “Karma Bars, Karma Kokos Zadbaj o siebie

  1. Jeden z moich ulubieńców tej serii. Nie dość, że kokos, to jeszcze te wspaniałe jego większe płatki, a te uwielbiam, zwlaszcza w musli.

  2. Konsystencja nieidealna, ale smak Raffaello kusi i to bardzo <3 chciałabym poczuć ten aromat po którym spadlas z łóżka ^^ no i standardowo: dla mnie pewnie mogłoby być tam więcej soli :D

  3. Też obecnie wymyślam sobie jakieś sposoby selekcji na kolejność. Czasem wygrywa ochota, czasem przeczucie.
    Podoba mi się ten wariant. Nie dla mnie, ale ogółem.

    O, moje świeże laskowce ostatnio tak długo męczyłam (na przestrzeni dni, nie dnia, haha), że… no, już nie były świeże, a suche właśnie. I tak wolę podeschłe niż prażone, zwłaszcza gdy o takich batonach myślę, bo zawsze jest to domniemanie prażonej nuty.
    Siemię – w chlebie mi nie przeszkadza, ale w nim wydaje się takie… nasączono-świeżutkie, a jak pomyślę o ostrym i suchym… br, to nie rozumiem, po co je dodawać (dla zdrowia?). Uwaga, tajemnicza saszetka ze dwa dni temu już zawędrowała aż do kuchni.

    Kupiłam ostatnio (pierwszy raz, by spróbować) miód kolendrowy i zainspirowałaś mnie, by jak już otworzę (zanim to zrobię, zawsze najpierw zbieram pomysły, jak jeść taki niezbyt mój produkt), zrobić kaszę manną z miodem i wiórkami. Dziękuję!
    I co do miodu – małej mnie zaczął przechodzić, jak właśnie nawet chcąc z niego wylizać palce, talerzyk czy coś… obklejałam się jeszcze bardziej. A przy długich, wiecznie rozpuszczonych włosach… Ech.

    Doprawione solą… doskonałość… :>

      1. Wiem, że nie odmienia się „manna” jak przymiotnika, ale za cholerę się tego nie nauczę. To chyba nie na mój przyćmiony manną (mannom!) umysł. :< Wytołkujesz mi to jak krowie na miedzy? xD

        1. Za każdym razem, kiedy piszesz „kaszę manną”, umiera jeden kakaowiec, i to z plantacji wysokiej jakości (tak, właśnie Twojej ulubionej). Co Ty na to?

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.