Ciekawe, czy istnieje osoba, której Riso o smaku kokosanki wydało się mniej atrakcyjne niż Riso o smaku śliwkowo-cynamonowym. (Oba desery zostały wypuszczone jako limitowane jesienią 2020 roku). Zapewne tak, acz musi to być albo skrajny antymiłośnik kokosa, albo wierny fan śliwek i/lub przypraw korzennych.
Ja stanęłam po stronie osób bardziej zaintrygowanych kokosowym ryżem na mleku. Nie, stop. Kokosowy nie byłby wcale aż tak kuszący. Za to kokosankowy… ach! Wnikliwy obserwator niechybnie zorientuje się, że kokosowi dano idealnego kompana jesienno-zimowej podróży: białą czekoladę. Mmm.
Riso o smaku kokosanki
Riso kokosankowe – podobnie jak śliwkowo-cynamonowe – zajmuje w kubeczku podejrzanie mało miejsca. Nie dość, że jest go mniej niż standardowego Riso, wszak 175 g zamiast 200 g, to jeszcze trzeba kopać głęboko nie na żarty. Mullerze, miej litość!
Riso o smaku kokosanki marki Muller dostarcza 107 kcal w 100 g.
Zimowy ryż na mleku Riso kokosowe waży 175 g i zawiera 187,5 kcal.
Kto obstawiał, że Riso o smaku kokosanki będzie pachniało rozkosznie, ten właśnie wygrał coś miłego. Aromat bowiem łączy słodki kokos ze słodką białą czekoladą, a nawet kruchym wafelkiem pszennym. Aura Princessy kokosowej – za to raczej nie Raffaello – utrzymuje się od pierwszej do ostatniej sekundy degustacji (a nawet po wyrzuceniu kubeczka do śmieci!).
Górę deseru zajmuje znajoma mleczna zawiesina. Jest lepka, kleista, śliska, budyniowata. Smakuje oczekiwanie mlecznie i słodko. Oczywiście zdradza zapowiedź tytułowego sosu. Wypełnia ją miękko-twardy ryż, przy czym miększy niż al dente. Stanowi lekkie, nieprzesadne oparcie dla zębów.
Sos zaskoczył mnie dwiema cechami: kolorem (jest żółty) i konsystencją (okazał się gęstszy, niż sądziłam). Wcale nie jest zwyczajnie kokosowy, lecz pełnoprawnie princessowy. Oferuje słodką kokosowość połączoną z białą czekoladą i pszenną wafelkowością. Czysty zachwyt, dobrzy ludzie.
Zimowe Riso kokosankowe to bezalkoholowe Malibu – bądź likier wykonany na bazie Princessy kokosowej – z mlekiem, białą czekoladą i ryżem. Oko cieszy szatą graficzną, nos obłędnym aromatem, kubki smakowe zaś kompozycją nut. Zawiera na tyle dużo ryżu, że nie trzeba szukać go z lupą, a jednocześnie nie zapycha. Warto też pochwalić sos za gęste zacięcie i poziom słodyczy za brak morderczych zakusów.
Nie wierzę, że to piszę, ale w limitowanym Riso o smaku kokosanki brakuje mi… wiórków kokosowych. Gdyby Muller sypnął ich choć trochę, przyznałabym deserowi unicorna. Nie mam wątpliwości, iż jest to jedno z najlepszych Riso, jakie jadłam. W podobny zachwyt wprawił mnie Milch Reis a la Gebrannte Mandel.
Ocena: 6 chi ze wstążką
Skład i wartości odżywcze:
Skład: mleko pełne, maślanka, ryż 8,1%, woda, cukier, jaja, glukoza, ekstrakt z miąższu kokosa w proszku (zawiera mleko) 0,2%, biała czekolada (zawiera mleko), syrop cukru skarmelizowanego, skrobia modyfikowana, substancje zagęszczające: mączka chleba świętojańskiego, guma guar, karagen; sól, aromat.
Kalorie w 100 g: 107 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 2,6 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 1,7 g), węglowodany 17,4 g (w tym cukry 10,6 g), białko 3,4 g, sól 0,26 g.
Haha to dosyp przy następnej degustacji ;)
Cała ja. Oczywiście nie zauważyłam, tej subtelnej różnicy, dotyczącej smaku :D byłam przekonana, że to zwykły kokos ;)
Nieważne, czy i jakie różnice się znajduje. Nieważne nawet ile. Ważne, żeby smakowało :)
Śliwkowo-cynamonowy mi smakował, ale to właśnie smak kokosanek jest moim faworytem.
Smak przypomniał mi kokosanki, które piekłam z mamą, gdy byłam przedszkolnym skrzatem.
W moim domu nigdy nie piekło się kokosanek. Były tylko ciasta z posypką kokosową, np. szarlotka, której nienawidziłam przede wszystkim za wiórki.
Podpisuję się pod stwierdzeniem że smakuje jak Princessa <3 i fakt, wiórki by tu pasowały! To zdecydowanie jedno z lepszych riso ^^
Ludzie będą wniebowzięci, gdy zniknie ze sklepów.
Co do wstępu. Zapytana przez Mamę, jak myślę, który miałby u niej szanse większe, zastanowiłam się. Było ogromne prawdopodobieństwo, że kokosankowe Riso będzie po prostu zdublowanym (może chemicznym? Bo nigdy nie jadłam, to nie wiem) kokosowym Riso, a więc w tym sensie postrzegałam je, że może być o wiele mniej atrakcyjne. Tak samo jak „smak brownie” często może być po prostu czekoladowy / kakaowy.
Biała czekolada idealna do kokosa? Ej, dla mnie wszystkie czekolady do kokosa są równie dobre. Wariant kokosankowy rzeczywiście kojarzy się z białą, ale tak ogółem? Poza tym… biała czekolada jako pasująca do pory roku? W sumie narzekam na nią w każdą porę roku, więc już lepiej zamilknę, haha.
„Aura Princessy kokosowej – za to raczej nie Raffaello” – ach, te aury. Ładnie to określiłaś i rzeczywiście… myślowo oba warianty oddają coś zacnego. Szkoda, że nie w rzeczywistości.
Żółty kolor – może i dziwne, może i nie. Mnie też by zaskoczył, jak i kokosanki, które ostatnio Mama sobie kupiła. Były jakieś beżowe, żółtawe, a miejscami brązowo-przypieczone. Zdziwiły mnie, ale to poniekąd logiczne, że ciastkowe rzeczy są… przypieczone. Łe.
Alkkoholowe nuty bez alkoholu na plus. Aromat kokosowy jest jednym z nielicznych aromatów, które w sumie lubię, gdy z nimi nie przesadzą. Takie coś… w dodatku pasuje mi do takiej formy deseru, ale tak sobie myślę, że w ogóle fajnie mógłby wyjść ryż na mleczku kokosowym. Ewentualnie tapioka na nim. Lekko ciepławe, ale… właśnie że to wariant, który i w temp. pokojowej nie brzmi źle.
Nie myślałam, że to napiszesz! Czytając jednak ja myślałam, że jeszcze wiórki by się tam przydały. Ja je widzę jako element, który od glutowości odwracałby uwagę, a więc byłyby wręcz pożądane przeze mnie… gdybym deser miała jeść. I tak widzę jednak, że nie dla mnie zupełnie, choć może Mamę namówię. Mówi, że ryżu na mleku nie chce na zimno, ale potem może żałować. Ja bym żałowała, gdybym spróbowała i nie czuła tego, co Ty, a wiem, że nie poczuję.
PS „Czysty zachwyt, dobrze ludzie” – miało tak być, czy „dobrzy ludzie” jako zwrot do ludzi?
„Myślowo oba warianty oddają coś zacnego. Szkoda, że nie w rzeczywistości.” – W punkt.
Literówka, dziękuję ;*
Ależ bym zjadła z wielkim smakiem :)
Nie dziwię się :)