Chipita, 7 Days Peanut rogalik z nadzieniem z orzeszkami ziemnymi i kakaowym

Podczas listopadowego polowania na słodycze zdałam sobie sprawę, iż nigdy nie jadłam wariantów smakowych 7 Daysa innych niż podstawowe. Na dodatek większość degustacji miała miejsce bardzo dawno temu, kiedy jeszcze istniał 7 Days truskawkowy – mój ulubiony (tuż obok 7 Daysa spumante). Pamiętacie go?

Każda wersja rogalika Chipity zdaje się mieć towarzysza do pary. 7 Days kakaowy widzi lustrzane odbicie w Chipicao. 7 Days Peanut dostał brata z orzechami laskowymi. Istnieją dwa rogale z serii cream&cookies: orzechowy i waniliowy. W ofercie marki znajdziemy też dwa wypieki z jasnym kremami: spumante i karmelowy. (Mowa tu oczywiście o kolekcji klasycznych rogalików ważących 60 g).

Chipita, 7 Days Peanut rogalik z nadzieniem z orzeszkami ziemnymi i kakaowym, copyright Olga Kublik

7 Days Peanut – rogalik z nadzieniem z orzeszkami ziemnymi i kakaowym

Szykując się do degustacji 7 Daysa Peanut, czułam ekscytację. W końcu miał to być mój pierwszy raz z owym wariantem smakowym! Niestety wstępne oględziny wiązały się z rozczarowaniem. Rogalik wyciągnięty z opakowania okazał się pokryty tłustą mazią niczym gotowe gołąbki bądź pulpety ze słoika. Najpierw podejrzewałam maź o bycie kremem, który wydostał się ze środka, jednakowoż po ustaleniu typowo margarynowej konsystencji pozostałam przy margarynie właśnie. Poziom rozczarowania podniosło odnotowanie skromniejszej ilości nadzienia względem innych 7 Daysów.

7 Days Peanut marki Chipita dostarcza 474 kcal w 100 g.
Rogalik z nadzieniem z orzeszkami ziemnymi i kakaowym waży 60 g i zawiera 285,5 kcal.

Chipita, 7 Days Peanut rogalik z nadzieniem z orzeszkami ziemnymi i kakaowym, copyright Olga Kublik

Z uwagi na odmienny krem 7 Days Peanut pachnie inaczej niż rogalik kakaowy. Niektóre elementy podziela, np. gorzkawo-zworkowy aromat pseudopółfrancuskiego ciasta. Wnętrze dokłada wątki fistaszkowości, słoności, kakaowości (nie: kakałkowości), słodyczy. Czuć też upieczony niedługo wcześniej chleb.

Orzechowy rogalik 7 Days wygląda jak wzorowy kapeć w worka. Odznacza się tłustą barwą. Ze względu na zalegającą na zewnątrz margarynową omastę otłuszcza palce jeszcze bardziej niż jego bracia (ile mogłam, tyle wytarłam; część została na folii). Pod tąż haniebną warstwą ciasto jest spodziewanie suche-ale-tłuste. Jednocześnie zapycha suchością i otłuszcza oleistością. Ot, proste uroki 7 Daysów.

Chipita, 7 Days Peanut rogalik z nadzieniem z orzeszkami ziemnymi i kakaowym, copyright Olga Kublik

Ciasto 7 Daysa Peanut jako jedno z nielicznych wydało mi się mączne. Poza tym jednak jest jak pozostałe: lekkie, nadmuchane, napompowane, pączkowe, pseudofrancusko warstwowe (czyli można je odrywać cienkimi płatami). W smaku daje się poznać jako gorzkie, syntetyczne, przelane starym olejem.

Nadzienie zostało podzielone na dwie części: większą kakaową i mniejszą fistaszkową. Ta pierwsza zapewne pozostaje bez zmian względem kremu z 7 Daysa kakaowego, atoli z uwagi na ścisłe przyleganie do fistaszkowej wydaje się gęstsza. Nadal rozpuszcza się na zero. Smakuje głębokim kakao przeszczepionym z plebejskich wafelków na wagę. Jest odpowiednio słodka.

Ale czymże byłby 7 Days Peanut, gdyby nie krem fistaszkowy? Cechuje go większa gęstość od kakaowego. Jest cudownie zwięzły, mocny, drożdżowy. To słodko-słonawy smar o smaku karmelu z fistaszkami. Przywodzi na myśl wnętrze Snickersa, tyle że bez nugatu.

Chipita, 7 Days Peanut rogalik z nadzieniem z orzeszkami ziemnymi i kakaowym, copyright Olga Kublik

Marna ilość nadzienia w 7 Daysie Peanut przełożyła się na większe pole dla ciasta. W efekcie zapchałam się bardziej niż przy pozostałych 7 Daysach. Miałam też więcej tłuszczu na podniebieniu, języku i tak dalej. Rogalik przekroczył wiele poziomów przyzwoitości i poddał moją tolerancję dla plebejskości testowi. Na szczęście oboje wyszliśmy z niego cało. (Ja nieco bardziej, wszak rogal został strawiony).

Nie mogę przeboleć faktu, iż trafił mi się rogalik fistaszkowy z tak małą ilością nadzienia. A może nie jest to kwestia sztuki, lecz wada wariantu? Muszę kupić 7 Daysa Peanut ponownie i poznać odpowiedź na to pytanie (chyba że mi podpowiecie). Póki co oceniam go jako słodycz daleki od ideału – jak każdy rogal Chipity – mimo tego cudowny. Snickersowe nadzienie poruszyło moje serduszko.

Ocena: 5 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Skład: ciasto: mąka pszenna, oleje roślinne (palmowy, słonecznikowy), cukier, syrop glukozowo-fruktozowy, drożdże, sól, stabilizator (mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych), wanilina, regulator kwasowości (kwas cytrynowy), substancje konserwujące (propionian wapnia, sorbinian potasu). Nadzienie z orzeszkami ziemnymi 16%: cukier, olej palmowy, pasta z orzeszków ziemnych, mleko w proszku odtłuszczone, emulgatory (lecytyny (ze słonecznika), mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych), sól, aromat, wanilina. Nadzienie z orzeszkami ziemnymi zawiera 25% pasty z orzeszków ziemnych. Nadzienie kakaowe 7%: cukier, kakao w proszku, syrop glukozowo-fruktozowy, olej roślinny (olej palmowy), mleko w proszku pełne, alkohol etylowy, substancja konserwująca (sorbinian potasu). Nadzienie kakaowe zawiera 17% kakao w proszku. Może zawierać jaja, orzechy laskowe, migdały, pistacje, orzeszki pekan, nasiona sezamu, seler.

Kalorie w 100 g: 474 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 30 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 15 g), węglowodany 43 g (w tym cukry 17 g), białko 7 g, sól 0,4 g.


Ranking 7 Daysów

I miejsce7 Days karmelowy
II miejsce
7 Days spumante
III miejsce
7 Days cream&cookies orzechy laskowe + ciastka
IV miejsce
7 Days cream&cookies wanilia + ciastka kakaowe
V miejsce
7 Days Peanut
VI miejsce
7 Days Hazelnut
VII miejsce
7 Day’s kakaowy & Chipicao

16 myśli na temat “Chipita, 7 Days Peanut rogalik z nadzieniem z orzeszkami ziemnymi i kakaowym

  1. Nie pomogę w kwestii nadzienia, bo innych wariantów poza tymi z początku XX w nie znam :/ ale intryguje mnie ten tłuszcz i proszkowość ciasta 🤔 czyżby zakalec ? Nir dopiekli? I w efekcie składniki podzieliły się ? Aż nie możliwe, bo przecież ten rogalik sam w sobie jest zakalcem :)

    1. Z początku XX wieku, powiadasz? Doskonale się trzymasz jak na swój wiek :D

      Czemu uważasz, że 7 Days sam w sobie jest zakalcem? Zupełnie się z tym nie zgadzam. Zakalec to ciasto zwarte, twarde, klapnięte.

      1. No tak poprawiło jak zwykle redukując „I” no ale dzięki ;p trzymam się jakoś w sobie :D
        A dla mnie zakalec to wszystko co nie jest puchate ;)

  2. Pamiętam że jadłam go raz, chyba mi smakował, e za cholerę nie mogę sobie przypomnieć smaku nadzienia :D też będę musiała kupić go ponownie, ale na razie mi z nim nie oo drodze.
    Ten ranking zatem dotyczy rogalików 60g? A będą też testy tych 7Daysow dwusmakowych, ogromniastych? :D

  3. Truskawkowy swoim chemicznym cukro-kwasem wykończył wszystkich pracowników, dlatego zniknął. xD Tego nie da się zapomnieć. Miał w sobie coś z Wedla Truskawkowej. Piszę o zapachach, bo go nie jadłam. Hm, z podstawowymi SMAKAMI mnie zaskoczyłaś. Myślałam, że tylko czekoladowy jest podstawowy, a reszta to urozmaicenia / limitki itp. Jak byłam bała, u nas w sklepach były w sumie tylko czekoladowe, inne baaardzo rzadko. A jak pobudowali markety, to już minęły czasy tego próbowania urozmaicania mi szkolnych drugich śniadań. I dobrze. Teraz z Mamą się z tego śmiejemy, bo chciała dobrze i wbrew sobie w dodatku, a tu… haha.

    Z tymi odbiciami lustrzanymi chyba poszłaś w zbyt ambitny tok rozumowania. Obstawiam, ze po prostu… robią jakiekolwiek smaki. Aczkolwiek upierać się nie będę tylko dlatego, że nie podoba mi się marka. Może faktycznie coś w tym jest? Jeszcze owocowe: truskawka i morela. Co jednak z klasycznym waniliowym (bo chyba jest?).

    Nuta pieczonego chleba? Ej, akurat to nie brzmi źle. Rano, jak zobaczyłam recenzję, pomyślałam, że „fistaszkowość potencjalnie masłoorzechowa” nie pasuje mi do 7Daysów i ciasta francuskiego. PB, sól i czekolada do takiego rogala? No gdzie… Potem w ogóle pomyślałam, że po co takie kremy łączyć? Że lepszy byłby sam fistaszkowy, ale potem pomyślałam o wszystkich michałkach, pierrotach i uznałam, że może to nie takie głupie.
    A teraz dość przemyśleń; czas na rzeczywistość. Najpierw buła – ok, rozumiem, że chemia Ci czasem nie jest straszna, tłustość też. Ale coś, co daje STARYM olejem? Toż to w moim odczuciu nigdy nie ma szans wyjść dobrze.
    Jak już próbowałam kiedyś jeść 7Daysy, bawiłam się jedząc przez chusteczkę. Mnie to męczyło, ludzie się śmiali. Wszyscy jedli zmiażdżone prosto z folii, co mnie brzydziło. Mech, Twój opis mi to przypomniał. Karmel z fistaszkami? Coś snickersowego? Tego to się nie spodziewałam. Takie coś na pewno mi nie pasuje do kapciowatych rogali, nawet nie umiem wyjaśnić dlaczego. Nie przekonują mnie też proporcje kremów. Ilosć… Ja Ci na pewno nie odpowiem, ale wiem, że na ostatnie sztuki, jakie Mama czekoladowego kupowała, bardzo narzekała, że nadzienia prawie brak, w środku pustka. Obstawiam więc, że po prostu skąpią nadzień, a po prostu wcześniejsze trafiły Ci się bogato nadziane. Ja też jak na oko kojarzę, to tych nadzień nigdy za wiele nie widziałam.
    Twoje serduszko skradło, a moje spierdziela gdzie pieprze i anyże rosną.

    1. „Co jednak z klasycznym waniliowym (bo chyba jest?).” – Właśnie nie, ważącego 60 g nie ma. Istnieje tylko duża wersja.

      „Ale coś, co daje STARYM olejem? Toż to w moim odczuciu nigdy nie ma szans wyjść dobrze.” – Pączki dają starym olejem, a i tak uważam je za spoko. Co prawda wczoraj się zawiodłam i w przyszłoroczny Tłusty Czwartek raczej upoluję coś innego, wszelako nie uważam pączków za produkty złe.

      „Obstawiam więc, że po prostu skąpią nadzień, a po prostu wcześniejsze trafiły Ci się bogato nadziane.” – Tylko jeden miał małą – ale nie marginalną! – ilość nadzienia. Reszta dużą.

      1. Głupie.
        Swoją drogą to trochę się dziwię, że skoro tak Ci smakują 7Daysy ogółem to żadnemu 80 g nie dasz szansy. Taak, podkreślam „trochę”, bo i w moim przypadku pewnie by się znalazły podobne „nie zrobię czegoś, bo…” i coś trudnego do wytłumaczenia.

        A w moim odczuciu nie każdy pączek musi dawać starym olejem. Pamiętam, że zawsze jak ojciec robił, to na każdą partię pączków szła partia oleju itd. I właśnie jak raz czy dwa w życiu jego pączki jadłam to tam nie zdychałam i starego oleju w nich nie czułam (btw w Suwałkach z nich słynął wśród grona znajomych-nieznajomych). Co nie zmienia faktu, że i tak mi nie smakowały, bo były zbyt pączkowe. Czułam w nich olej. Nie „STARY OLEJ”, a olej po prostu i dla mnie wystarczyło, by mi nie smakowały. Tak samo udziwniane pieczone – nie sądzę, by waliły starym olejem. Kwestia stary / świeży przecież dotyczy samego oleju i wyrabiania, a nie produktu. Nie każdy smażona jajecznica będzie walić starym olejem, ale jak usmaży się ją na starym, owszem, będzie.

        To akurat ten może i Ci jakiś wybrakowany się trafił. Pojęcie „duża” też względne – przypomina mi się ciągłe narzekanie Mamy, że za mało go dają.

    2. Nawiązując do wypowiedzi Kimiko muszę faktycznie wspomnieć, że pamiętam jak moja mama te rogale co jej przypadły spłaszczała za każdym razem :D haha była dla nich bezlitosna ;)

      1. Spłaszczanie jest na porządku dziennym, gdy je się 7 Daysa przez opakowanie. I kiedy jest się „normalnym” człowiekiem.

  4. Aha, to jest ranking oryginalnych 7 Daysów 😋 No to rywalizacja będzie zacięta. Orzechowy rzeczywiście jest pyszny.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.