Im bliżej było do grudnia, zimy i świąt, tym bardziej czułam, że mam ochotę na marcepan. Początkowo planowałam uzbroić się w kilka chlebków z Lidla i dwie tabliczki marcepanowe z tegoż sklepu: w czekoladzie mlecznej i ciemnej. Pojawiły się w ramach świątecznej oferty Deluxe.
Niestety moje plany obrały inną drogę niż rzeczywistość. Czekolady z marcepanem zostały wykupione szybciej, niż się spodziewałam. Z kolei z chlebków zrezygnowałam sama, przypomniawszy sobie, ile cukru skrywają słodycze z Lidla. Tak oto zamiast bożonarodzeniowej cukrzycy wybrałam alternatywę z drogerii: znajdującą się w stałej ofercie Rossmanna czekoladę deserową Marzipan Zartbitter Das Exquisite.
Deserowa czekolada z Rossmanna: czekolada z marcepanem Marzipan Zartbitter
Marcepanowa czekolada z Rossmanna wizualnie odpowiada zarówno tym, których nie udało mi się upolować w Lidlu, jak i tabliczkom dostępnym rok wcześniej w Biedronce (czystej marcepanowej, marcepanowej o smaku pomarańczowym i kokosowej). Ponadto czekolady z marcepanem o takiej samej konstrukcji dostępne są rokrocznie w okresie bożonarodzeniowym w Aldim, Netto i zapewne wielu innych sklepach. Przypuszczam, iż jest to tradycyjna forma czekolady z marcepanem.
Czekolada deserowa z marcepanem Marzipan Zartbitter marki Das Exquisite dostarcza 500 kcal w 100 g.
Marcepanowa czekolada z Rossmanna zawiera 175 kcal w ćwiartce ważącej 35 g.
Ciemna czekolada z marcepanem Das Exquisite waży 140 g.
Marzipan Zartbitter z Rossmanna pachnie rozkosznie zimowo, świątecznie. Na pierwszym planie słodko i wyraziście kakaowo. Co istotne, kakaowo jak porządna ciemna czekolada, nie zaś jak polewa kakaowa. Na drugim planie występuje główny bohater: marcepan. Zdaje się jedynie dodatkiem, nieśmiałą nutą.
Ciemna tabliczka jest piękna. Ma pofalowany wierzch, a brak podziału na kostki czyni ją spokojnym jeziorem, po którym ktoś przepłynął łódką, wprawiając wodę w delikatne drgania. Czekoladę zastosowano pokaźną warstwą, zwłaszcza na górze. Nadzienia też jest sporo, toteż lupa może pozostać w szufladzie.
Deserowa czekolada jest łatwa do zgryzienia. Odchodzi w dużych płatach. Daje się poznać jako twarda, zwarta i chrupiąca. Łamie się z atrakcyjnym efektem dźwiękowym. Podczas gryzienia także wydaje przyjemny chrupot. W ustach topi się łatwo, ale wolno. Cechują ją gęstawość, plastyczność i masowość. Zdradza tłustawość, ale na bagienko nie ma co liczyć (jest marginalnie bagienkowa). Okazała się cudownie treściwa i mięsista. Jeżeli pylista, to na granicy zauważalności. Zawiera min. 53% kakao, choć wydaje się, że więcej. Jest słodka w punkt, cudownie kakaowa, cierpka.
Marcepan będący sercem czekolady Marzipan Zartbitter z Rossmanna daje się poznać jako miękki, plastyczny, świeżutki. Jest pełny typowych marcepanowych farfocli, a także większych kawałków niezmielonych migdałów. Wgniata się pod palcem niczym dopiero co wykonana marcepanowa masa do ozdób tortowych. Ponieważ spodziewałam się, że lekko zamroczy mnie poziomem cukru, byłam w szoku. Nie tylko nie jest przesadnie słodki, lecz także funduje słodycz wyważoną. Smakuje obłędnie migdałowo w sposób marcepanowy. Chciałoby się go jeść więcej i więcej, choćby łyżkami ze słoiczka.
Nie spodziewałam się, że zwykła, możliwa do kupienia przez cały rok czekolada z Rossmanna Marzipan Zartbitter Das Exquisite okaże się tak wspaniała. (Gdybym wiedziała, kupiłabym ją lata temu!) Myślałam, że będzie po prostu dobra. Tymczasem efekt przeszedł najśmielsze ludzkie oczekiwania. Tabliczka ma doskonałe konsystencje i wyraziste smaki. Warstwy idealnie współgrają. Twarda czekolada chroni delikatne, plastyczne marcepanowe wnętrze pełne niezmielonych migdałów. Coś pięknego.
Podczas pisania recenzji zorientowałam się, że rossmannowa esencja marcepanowości jest dokładnie tą samą czekoladą, którą rok wcześniej można było kupić w Biedronce (odnośnik znajdziecie na początku recenzji). Zgadzają się skład, wartości odżywcze, gramatura, wygląd. Zgadza się także pochodzenie – jest to lubecki marcepan marki Erasmi & Carstens, skądinąd specjalizującej się w marcepanach.
Biedronkowa czekolada uzyskała 6 chi. Od wystawienia unicorna smaku powstrzymała mnie wysoka cukrowość tabliczki. Jak to możliwe, że rok później nie odnotowałam wady? Ba! że poziom słodyczy wydał mi się idealny? Trudno orzec, skoro skład się nie zmienił. Tak czy owak, podczas następnych zakupów w Rossmannie Marzipan Zartbitter Das Exquisite wyląduje w moim koszyku obowiązkowo.
Ocena: unicorn smaku
Skład i wartości odżywcze:
Skład: cukier, mielone migdały (27%), miazga kakaowa, woda, tłuszcz kakaowy, emulgator: lecytyny; substancja utrzymująca wilgoć: inwertaza. Masa kakaowa minimum 53%. Może zawierać: orzechy, zboża zawierające gluten, soję, mleko, jaja.
Kalorie w 100 g: 500 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 31 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 11 g), węglowodany 43 g (w tym cukry 42 g), białko 8,9 g, sól <0,01 g.
Nie spodziewałam się po rossmanowym wyrobie takiej Jakości 😳 wielbię lubecki marcepan od lat, kiedyś się na pewno skuszę. Ale pewnie to nastąpi bliżej świąt Bożego Narodzenia ;) teraz weryfikuje oferty Wielkanocne. Jestem rozczarowana, ale nadziei nie tracę :) masz coś świątecznegona oku?
Nie planuję kupić niczego świątecznego. W ogóle w najbliższym czasie zamierzam zrobić zakupy złożone w dużej mierze z tego, co już jadłam, żeby uciec przed koniecznością robienia zdjęć i notatek, a potem pisania recenzji. Co do przedstawionej czekolady, marcepan jest również wielkanocny ;> Warto się skusić teraz, bo jest promocja w Rossmannie ok.-1 zł w przypadku dowolnej czekolady Das Exquisite.
Ach jak TY potrafisz skusić tymi swoimi opisami… Ja bym już biegła do Rossmanna i kupowała, gdyby jakiś był w promieniu 2 km, żebym dobiegła, a nie padła po drodze… 🤸♂️🤸♀️🤸
Dziękuję ;* Wyślij sąsiada posiadającego samochód z misją! :P
Czytając wstęp aż skrzywiłam się w niezrozumieniu, bo zawsze tak jeździsz po lidlowej słodyczy, co jakoś nie wiąże się potem z ogólną oceną, bo słodycze raz Ci smakują, raz nie, a chlebki recenzowałaś, więc tak się zdziwiłam, ale… wszystko jasne! Ja mam ciemnego Grossa – kupiłam, by sprawdzić, czy marcepan na pewno mi przeszedł, ale jakoś nie mam ochoty właśnie jak pomyślę o cukrowości. Kupienia zaprezentowanej nie brałam pod uwagę, choć widziałam ją. Z Rossmanna jadłam kilka paskud, z mousse’em to jakaś porażka, ale np. chili mi smakowała nawet, więc uznałam jakiś czas temu, że dam szansę czystej ciemnej i kupiłam. Może od wariantu zależy, acz w moich oczach ta marka najlepsza nie jest.
Podoba mi się, że marcepan nie dominuje w zapachu, struktura czekolady wydaje się oki.
53 % – o proszę, gdybym to ja jakąkolwiek taką zrecenzowała i napisała, że jest słodka w punkt, pewnie byś wypunktowała, że Tobie słodycz „deserówek” o takiej zawartości zawsze przeszkadza.
Słodycz marcepanu… zaskoczyła i mnie. Pozytywnie oczywiście. Świeżość na plus. Werdykt? Mogłabym zjeść w celu sprawdzenia, jak to ze mną i z marcepanem jest, gdybym nie miała Grossa (nie chcę zawalić się czekoladami z marcepanem na wypadek, gdyby miało się okazać, że mi przeszły definitywnie). Oczywiście zjeść tabliczkę, nie marcepan, na pewno nie łyżkami ze słoika. Tak to mogę pewne produkty jeść, ale właśnie marcepanu sobie nie wyobrażam.
Wyjaśniam sprawę ze słodyczą czekolady i marcepanu – ogromne znaczenie ma też proces produkcji. Wiem, że słodycz można trochę poskromić wyższą temperaturą, ale pomyśl też o wodzie. Ona też (jej ilość) może obniżyć / nasilić słodycz. A na wartości się nie przełoży; ilość można tak zmienić, że nie zmieni miejsca na liście. Obstawiam też, że może np. dla Biedry robią trochę byle jak / szybciej / nieuważnie albo coś takiego. Takie coś jest możliwe. Albo przechowywanie, data ważności, cokolwiek.
Albo… zmieniło się Tobie postrzeganie akurat tej czekolady, tego wariantu. Zwykła ludzka ochota? Przecież nie masz żadnych kryteriów, co musi produkt mieć, by dostać unicorna. Czasem wystawiam 10 po prostu, a czasem wystawiam 10 i wiem, że czekolada trafia do tych naj-najukochańszych. Czasem coś nas po prostu strzeli, zaskoczy i okazuje się, że „to jest to”.
„Czytając wstęp aż skrzywiłam się w niezrozumieniu, bo zawsze tak jeździsz po lidlowej słodyczy, co jakoś nie wiąże się potem z ogólną oceną, bo słodycze raz Ci smakują, raz nie, a chlebki recenzowałaś, więc tak się zdziwiłam.” – O jakim czasie mówisz? O LATACH wstecz? Kiedy ostatnio zrecenzowałam słodycze z Lidla, które by mi smakowały i do których chciałabym wrócić? Nawet ich nie kupuję, bo szkoda mi czasu, kasy i nerwów.
„Może od wariantu zależy, acz w moich oczach ta marka najlepsza nie jest.” – Do dnia dzisiejszego zjadłam dwie tabliczki i obie pokochałam (raz unicorn smaku, raz 6 chi, za każdym razem planowany powrót). Dwa „batony” w stylu Toblerone były lepsze od oryginału (mleczny zdobył 5 chi). Marcepanowe pralinki Lubecker Herzen też oceniłam wysoko. Podsumowując: nie podzielam Twojej opinii o marce.
Nie rozumiem Twojego oburzenia. Napisałam, że się skrzywiłam, czytając wstęp. Napisałaś bowiem: „Początkowo planowałam uzbroić się w kilka chlebków z Lidla”, więc się skrzywiłam – jeździsz po Lidlowej słodyczy, a tu nagle chciałaś kupić KILKA chlebków z Lidla. WTF. „do których chciałabym wrócić? ” no właśnie do chlebków chciałaś, więc się skrzywiłam. Dalsza część mojego komentarza: „ale… wszystko jasne!”, bo sama wyjaśniłaś „zrezygnowałam sama, przypomniawszy sobie, ile cukru skrywają słodycze z Lidla.”.
A teraz o słodyczach z Lidla, które Ci smakowały – choćby Grossy z mousse’ami. Liczby mnogiej („lata”) bym nie użyła może, fakt, że i te były dość dawno. Są więc i słodkie w cholerę, które Ci smakują. Mimo to pod Grossami mi piszesz np. że lidlowej słodyczy już podziękujesz. A ta się zmienia; z tego co patrzę na różne produkty – ogólnie marki się prześcigają w zacukrzaniu wszystkiego do bólu. Lidlowa cukrowość nie wydaje mi się więc aż tak drastycznie odstająca od cukrowości innych marek. Jak pisałam, ich zwykłych słodyczy nie jem, więc też nie będę sobie tam zawracać głowy, jak to nimi jest (w ogóle jak patrzę z boku na te ich obniżanie soli / cukru – potem znowu rąbną, że jeść się nie da, zapchają cukier syropem, potem szczęśliwi, że syrop ze składu wywalają itd. echh).
Ej, ale łatwo jest być lepszym od Toblerone! Czyli kolejna marka jak Baron czy Zotter, co do których zupełnie się nie zgadzamy i co wynika po prostu z gustu.
Ależ mnie teraz zaciekawiłaś, jak byś odebrała (wg mnie paskudną) rossmannową z mousse’em.
Nie szukaj reguły w powodzeniu wyjątków. Grossy smakują mi POMIMO cukrowości produktów z Lidla, nie zaś DLATEGO ŻE produkty są/nie są cukrowe.
Gdyby nie fakt, że nie chcę już ładować się w tabliczki, kupiłabym tę z musem z Rossmanna. Może jak mi wróci ochota (o ile!).
„Nie szukaj reguły w powodzeniu wyjątków” – nie szukam na siłę, po prostu nie znam słodyczy z Lidla, więc wypowiadam się tylko o znanych.
A co do słodyczy to też chodzi mi o to, że akurat po lidlowej tak jeździsz, a mnie się nie wydaje by mogła być np. o wiele bardziej cukrowa niż np. Milki (a do ciastek Milki „mogłabyś wrócić”). U mnie taka cukrowość oznacza przeważnie, że czegoś nie da się zjeść (więc i słodyczy różnych nie jem po prostu). Stąd np. jak laaata temu spróbowałam rurek z kremem / chałwy z Lidla to… nigdy więcej ich nie kupiłam; przerzuciłam się na Biedrę, a potem wcale przestałam takie rzeczy kupować. Stąd po prostu ogólnie moje zdziwienie co do słodyczy, bo wydaje mi się, że jadasz porównywalnie słodkie rzeczy. I właśnie, podkreślam, że piszę o tym, co mi się wydaje, przecież nie wpieram Ci ani tego, że smakuje Ci cukrowość Lidla, ani tego, że słodycze z Lidla nie są słodkie. Wydaje mi się, że jest obecnie wieeele porównywalnie słodkich rzeczy (które czasami Tobie smakują, czasami nie).
Tu można by przytoczyć nasze dyskusje na temat wysokiej słodyczy, która – pomimo przekroczonego progu przyzwoitości – jest akceptowalna, bo pasuje do danego produktu. W słodyczach z Lidla nie pasuje ani nie jest akceptowalna. Ze słodyczami Milki bywa różnie.
O, o, coś w tym jest. Wczoraj jakoś przy Grossie 70 % z cukrem trzcinowym sobie pomyślałam o Tobie i ciemnych czekoladach. Bo ten jest mniej słodki od zwykłego 70 % i kwaskawy. Hm… kwasku na pewno nie szukasz w czekoladach ciemnych (a czego? gorzkości? przecież 70 % z natury rzadko bywają prawdziwie gorzkie). I błysnęła mi myśl: mnie obecnie czasem w czekoladach przeszkadza biały cukier. Czy go dużo, czy mało… czasem przeszkadza bardziej niż nawet więcej trzcinowego. Taak, zdecydowanie to zależy od składników (też samych słodzących), otoczenia, wydźwięku. Tylko że też nie mówiłabym o „lidlowej” słodyczy ogółem. Niektóre lody Gelatelli (te ok. 500ml) lubię, ale te, co Mama jada ok. litrowe, gdy kieedyś raz czy drugi spróbowałam, były okropnie cukrowe i ogółem dla mnie niezjadliwe (ta sama marka, a składy – jedne niezłe, drugie znacznie gorsze – stąd różnica w moim odbiorze). Znowu: nie odbierz mnie źle. To z mojej strony krytyka Lidla (i nie tylko), a nie np. próba przekonania Cię do niego. Ja sama omijam jego słodycze (ok, obecnie prawie wszystkie omijam, ale np. do Fin Carre’ów jak sceptyczna byłam, tak obecnie jestem negatywnie nastawiona), ale to raczej… mój żal co do tego, że tak naprawdę niewiele wiadomo, jak z pewnymi produktami jest. Nie doszukiwałabym się właśnie zasady „lidlowa słodycz”. Tak samo „milkowa słodycz”. Sama napisałaś, że z Milką bywa różnie. Zgadzam się, bo były (choć nieliczne) jej rzeczy, które i mnie smakowały (a były też parszywce – że ich więcej, to wypadła już dawno z kręgów mojego zainteresowania). A co do Lidla – to samo (czekolady stanowią wyjątek, ale w ich przypadku patrzę na rodzaj, na skład, w tym na cukry, tłuszcz itp.). Marka własna marce własnej nierówna, ale i poszczególne produkty… Masz też przykład z Twoją białą kaszą gryczaną. Smutne to jest. I nie zachęca do odkrywania i poznawania asortymentu.
Co to jest Gross 70% z cukrem trzcinowym? Poka fotkę na FB. Ostatnio jadłam zwykłą grossową siedemdziesiątkę i właśnie zawiodła mnie wysokim poziomem słodyczy. Smak super, ale przez tę słodycz więcej nie kupię.
Jestem bardzo zaskoczona. Uwielbiam marcepan, a nie spodziewałabym się, że tabliczka marcepanowa z Rossmanna wypadnie aż tak dobrze. Cieszy mnie też to, że jest wegańska i jak na czekoladę nadziewaną ma dobry skład, więc pewnie wkrótce ją kupię.
Ojej, przegapiłam Twój komentarz, bardzo przepraszam! Zdecydowanie polecam :)
Jeśli serduszka z marcepanem z Rossmana są tym samym, tylko w innym kształcie, to zgadzam się w 100%. Jeśli nie – pewnie też bym się zgodziła, choć tej czekolady nie jadłam, ale z marcepanem wszystko (albo prawie) jest cudowne :D
Serduszka jadłam daaawno, ale oceniłam wysoko. Niewykluczone, iż produkuje je ta sama firma.