Dla osób zainteresowanych słodyczami i obracających się w świecie łakoci fakt, że Delicje Szampańskie nie należą do Wedla, nie stanowi nowości. Niestety sporo zwykłych ludzi sądzi, iż klasyczne biszkopty z galaretką i czekoladą nadal pozostają w wedlowskich rękach. Mało tego! Niektórzy wciąż myślą, że Wedel jest firmą polską. Cóż, obie zmiany nastąpiły dawno temu. W sprawie przejęcia Delicji Szampańskich przez Mondelez odsyłam do recenzji wariantu malinowego, w której opisałam ciasteczkową wędrówkę.
Mimo iż Wedel stracił prawo do używania nazwy Delicje, biszkopty z galaretką w czekoladzie nadal w ofercie mieć chciał. Tak oto powstały Wedlove pomarańczowe i ich bracia o smaku wiśniowym oraz malinowym. Do testów blogowych zakupiłam również wiśniowe.
Wedlove pomarańczowe
Zanim przejdziemy do recenzji, krótka ciekawostka. Otóż sklepy internetowe nie są w stanie nadążać za zmianami marek. Najwyraźniej nawet za takimi, które miały miejsce… trzydzieści lat temu (Delicje Szampańskie nie są Wedla od 1991 roku!). Z tej przyczyny po wpisaniu w Google frazy: Delicje Szampańskie Wedel, otrzymamy wyniki kierujące do sklepów i umożliwiające dokonania zakupu.
Zastanawiam się, czy gdybym zamówiła sto paczek ciastek i wszystkie otworzyła – powiedzmy, że podałabym je na przyjęciu – a potem zażądała zwrotu pieniędzy, bo goście zorientowali się, iż ciastka są inne, niż zapamiętali, przysługiwałoby mi do tego prawo? W końcu właściciel sklepu wprowadził mnie w błąd. Zamówiłam Delicje Szampańskie Wedla, a otrzymałam Mondelezu.
Wedlove pomarańczowe marki Wedel dostarczają 350 kcal w 100 g.
Biszkopty z galaretką pomarańczową w czekoladzie deserowej zawierają 51 kcal w ciastku (14,7 g).
Jeśli sądzicie, że wszystkie biszkopty z galaretką pomarańczową w czekoladzie pachną tak samo, jesteście w ogromnym błędzie. (Sama tak myślałam aż do przystąpienia do testu). Przede wszystkim Wedlove pomarańczowe są znacznie delikatniejsze od Delicji Szampańskich. Wąchane bezpośrednio po ciastkach Mondelezu zdają się pozbawione aromatu. Trzeba poświęcić im chwilę, by zapach wyłonił się z otchłani niczego. Dopiero wówczas do głosu dochodzi pomarańczowa galaretka w czekoladzie (a nie ciastka z galaretką w czekoladzie). Bardzo ważne jest też to, że kiedy w Delicjach pierwszoplanowa okazała się słodka galaretka pomarańczowa, w Wedlove – czekolada deserowa.
Ciastka Wedlove są znacznie szersze od Delicji Szampańskich i Choco Jaffa. Producent potraktował je po macoszemu, nie zadbał o szczegóły. W efekcie logo na biszkopcie pojawia się raz na środku, raz na skraju, byle jak, byle tylko walnąć sygnaturę, i cześć.
Ciemna czekolada na Wedlove pomarańczowych jest zdecydowanie ciemniejsza od konkurentki pokrywającej Delicje Szampańskie. Daje się poznać jako zaskakująco krucha. Chrupie, kiedy pęka, co przekłada się na irytująco głośną degustację. Jest pylista, acz marginalnie. Nie rozpuszcza się zbyt łatwo, a już na pewno nie jak czekolada. Przywodzi na myśl plastik, który jest, jest i nagle znika. Smakuje słodko, deserowoczekoladowo i odrobinę marcepanowo. Wyrazistością kakao przewyższa delicjową rywalkę.
Pomarańczową galaretkę cechuje większa twardość względem delicjowej. Nie rozpuszcza się łatwo ani szybko, wobec czego wolałam ją pogryźć, coby mieć z głowy. Smakuje ciekawie i przyjemnie, ponieważ jak świeża mandarynka albo bardzo, bardzo słodka pomarańcza. Zresztą oba owoce przysypano cukrem. Galaretka nie bierze jeńców i momentalnie zagęszcza ślinę.
Mimo iż ciastko biszkoptowe podczas dotykania zdaje się twarde, wcale takie nie jest. Okazało się za to najsuchsze i ekstrakruche, przez co bardzo się kruszy. Rozpuszczeniu ulega szybko. Przeistacza się w masę piaskową. Nie spójną ani zwartą, niemniej treściwą (luźny piasek tworzący treść). Przywodzi na myśl babkę piaskową. Smakuje adekwatnie, jako że babką wykończoną olejkiem migdałowym.
Ciastka z galaretką w czekoladzie Wedlove pomarańczowe wydają się okej, ale tylko tyle. Chrupiącą czekoladę uważam za rozpraszającą, kruchy biszkopt zaś przegrywa z miękkim i sprężystym, zwłaszcza że rozpada się błyskawicznie i znika nawet przed czekoladą i galaretką.
Im dłużej jadłam biszkopty Wedlove, tym mniej mi się chciało. Są za słodkie i zbyt irytujące pod względem konsystencji. W efekcie lekko ponad połowę paczki oddałam. Bez wątpienia do nich nie wrócę. Jeśli najdzie mnie ochota na klasyczne jaffa cakes, wybiorę Delicje Szampańskie Mondelezu.
Ocena: 3 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: cukier, syrop glukozowo-fruktozowy, czekolada deserowa 15% (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, emulgatory: lecytyna sojowa i E 476, aromat), mąka pszenna, masa jajowa pasteryzowana, substancja utrzymująca wilgoć (glicerol), skrobia pszenna, zagęszczony sok pomarańczowy i rozdrobnione cząstki pomarańczy (1%), substancja żelująca (pektyny), emulgatory (E471, E475), regulatory kwasowości (kwas cytrynowy, cytrynian trisodowy, kwas jabłkowy), olej rzepakowy, substancja spulchniająca (wodorowęglan amonu), zagęszczony sok jabłkowy, aromaty, sól, barwnik (beta-karoten). Czekolada deserowa: masa kakaowa minimum 50%. Może zawierać orzeszki arachidowe, orzechy, nasiona sezamu, mleko.
Kalorie w 100 g: 350 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 7 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 3,8 g), węglowodany 67 g (w tym cukry 49 g), błonnik 1,7 g, białko 3,7 g, sól 0,07 g.
Dawno nie jadłam wedlove. Muszę nabyć na promocji do testu porównawczego. Byle świeże, bo wczoraj w Auchan były, ale tak stare, że hej … sam zarząd sklepu niech sobie zapasy zje :D
Co do napisu to muszę powiedzieć, że delicje logo też umieszczają gdzie popadnie :P na moich były na każdym biszkopcie w innym miejscu ;) więc nie potępiajmy tak szybko producenta :)
Muszę zweryfikować koniecznie zapach, konsystencję i smak. Dam znać ;)
Kupiłam dwa warianty ciastek Wedla pochodzące z innych partii. Oba były esencjonalnie stare. Jadłam też cztery warianty ciastek Mondelezu z innych partii. Na wszystkich logo znajdowało się idealnie w środeczku. Może miałam wyjątkowe szczęście przy Delicjach i wyjątkowe nieszczęście przy Wedlu. Póki co jednak taka jest moja obserwacja.
Nie pamiętam zupełnie smaku tych ciastek, nie pamiętam też konsystencji, bo jadłam może jeden smak raz w życiu :p skoro jednak nie wróciłam do nich to zapewne bardziej smakowały mi delicje szampańskie, a i na razie wracać nie zamierzam :D
O, a to Wedel, którego lubisz ;>
Nie dopuszczasz, że można lubić daną markę, ale konkretnego jej produktu / linii nie? :>
Absolutnie wykluczone. Nie, nope i nah. Tak się nie zdarza na planecie naszej jedynej.
Wygrałaś. Przecież sama tak naprawdę podjadam ciągle białe ryżowe Zottery i wzdycham przy nich z zachwytu! (O, półkłamstwo! W-zdycham… Mogłabym tekściory Morawieckiemu pisać.)
Lubię, że we wstępach zawsze wyjaśniasz, co i jak. Zwłaszcza, gdy sprawa z markami itp. naprawdę robi się pogmatwana.
Mama miesiącami chciała kupić jakieś wedlowskie, ale żałowała kasy. W końcu uznała, że raz się żyje, kupiła za moją namową i dupa. Według niej okropne i „to już te jakieś Szampańskie i Moja Bajka lepsze”. I tu ciekawa sprawa, bo biedna Mama jeszcze do niedawna się kłóciła, że Moja Bajka smakują jej mniej od Szampańskich – ekhem… Ale w końcu dała się przekonać.
Cieszy mnie, że masz także wiśniowe (porównam sobie do swojej recenzji Roshena, a co!).
Haha, taak, sklepy internetowe i ich znawcy, którzy tam te opisy i wszystko ogarniają… prawie jak tłumacze. Tłumaczenie oleju kokosowego na palmowy – bo nie ma to jak dobry strzał we własne kolano! Takie tam, realia codzienności.
„Zastanawiam się, czy gdybym zamówiła sto paczek ciastek…” – założę się, że dobry prawnik by wygrał tę sprawę. :>
„Jeśli sądzicie, że wszystkie biszkopty z galaretką pomarańczową w czekoladzie pachną tak samo” – nigdy tak nie sądziłam. Nawet pomarańcza-owoc może różnie pachnieć, więc przy dłuuugich składach ciastek wszystko można poczuć. Niemniej, zapach „pomarańczowych galaretetk w czekoladzie” taki bazowo-abstrakcyjny jakiś tam konkretny, osadzony w zbiorowym kojarzeniu jest. Tak jak pomarańcza zawsze jakoś tam pomarańczowo będzie pachnieć.
Tylko że jeszcze biorę namiar, że „kiepskie słodycze wszystko potrafią”, a więc nie pachnieć, nie rozpuszczać się. Nie rozumiem ich, nie lubię, więc unikam.
Łe, logo by mnie nie obchodziło, gdyby smakowały, jak trzeba. Ale jak się już nawet pieczątki nabić nie umie to cóż… Smutne, że wiele osób nadal tak ceni Wedla, który po prostu w kwestii jakości odwala kaszanę. Gdyby tak ludzie przestali kiepściznę kupować…
Plastik – dobrze, że przynajmniej kakaowy. Twarda galaretka w tego typu ciastkach zupełnie mi nie pasuje. Twarda to do tworów takich… w czekoladzie jako sama galaretka.
Świeża mandarynka? Ciekawe. Kruchość? W tego typie ciastku… noż jeszcze lepiej. Olejek migdałowy? Mamuniu, broń! O, to już wiem, co Mamie taki paskudny biszkopt się wydał (też nie lubi olejku migdałowego, jak ja).
„Biedna Mama jeszcze do niedawna się kłóciła, że Moja Bajka smakują jej mniej od Szampańskich.” – Ostatnio pisałyśmy na livingu o wrażeniach Twojej mamy (ogólnie ludzi) z przeszłości. Odpisałam Ci wtedy, że argument „nie bez powodu wolę x od y” nie ma sensu, kiedy opiera się na wspomnieniach. To dotyczyło 7 Daysów. Podtrzymuję opinię. Ludzie pamiętają rzeczy niepoprawnie. Potem są święcie przekonani, że znają różnice między x i y, mimo iż w rzeczywistości to ten sam produkt w innym opakowaniu.
Odpisałam Ci wtedy nawet „nie w tym przypadku, bo co do jedzenia u nas niemal zawsze był powód, dla którego kupowało się X, a nie Y.” U nas ojciec nawet salceson kupował X, a nie Y.
Uważam, że kieedyś rogale mogły się różnić, ciastka mogły się różnić. Nawet 7Days klasyczny sprzed 10 lat od tego z dziś mógł się różnić. Bo… jest jeszcze kwestia zmian dokonywanych przez producentów.
„Podtrzymuję opinię” – a ja nie to, że się nie zgadzam. Po prostu nie mogę zgodzić się w pełni, bo niezależnie od pamięci są zmiany niezależne. W tym i te producenta, i gustu. Dobrym przykładem jesteśmy my i Milky Waye – obie pamiętamy białe środki, a są beżowe. Nawet sprzed lat z Twojego bloga – beż.
A przykład Mamy podałam nie jako to, że Mojej Bajki smakowały inaczej niż bez jej logo. Napisałam, że dała się przekonać w końcu. Podałam przykład, jak nawet osoba obecnie czytająca składy, wypytująca o producentów (mnie) i interesująca się jedzeniem, dała się złapać.
Zaintrygowany zrobiłem własne porównanie i jak dla mnie Wedlove wygrywają bez dwóch zdań:
1. wyraźnie lepsza czekolada
2. mniej słodkie
3. balans między smakiem czekolady, galaretki i ciastka
Delicje mają istotnie intensywniejszy smak pomarańczowy ale całkowicie dominuje on nad czekoladą
i szybko niknącym piankowym biszkoptem.
Choć biszkopt sam w sobie w Delicjach jest lepszy jakościowo to dla mnie liczy się równowaga 3 elementów ciastka a tej u Delicji nie ma…
Trzeci konkurent – od Milki – jak dla mnie to syf, za słodki, zbyt mleczna czekolada…
Dzięki za opinię, ja jednak pozostanę przy mojej :)