Lutowe ogłoszenia jednorożalne – podsumowanie

Witajcie, zacni Jednorożanie!

Dzisiejszy wpis jest podsumowaniem Ogłoszeń jednorożalnych~ opublikowanych dwie niedziele temu. Uznałam, iż odpisywanie na każdy komentarz z osobna wprowadzi więcej chaosu niż jasności odnośnie względnie ostatecznych decyzji. Zaproponowaliście parę rzeczy, które bardzo mi się spodobały, niemniej albo były trudne do pogodzenia ze sobą, albo wręcz się wykluczały. To sprawiło, że musiałam dokonać wyboru, jak choćby w sprawie nazwy społeczności. Jednorożanie padli – w komentarzach i wiadomościach prywatnych – najwięcej razy, toteż właśnie oni ostali się na polu bitwy.

Dziękuję, Jednorożanie!

Zanim przejdę do omówienia podjętych przeze mnie decyzji – podkreślam: względnie ostatecznych :) – chcę wam podziękować. Bardzo, bardzo dziękuję za liczne komentarze. Choć marzyłam o takim odezwie, nie spodziewałam się, że rzeczywiście będzie miał miejsce. Wiem, że nie każdy ma czas czy ochotę wypowiadać się pod czytanymi w sieci treściami. Tym bardziej jestem wdzięczna, że się przełamaliście.

Dziękuję również za mnóstwo ciepłych słów. Nawet nie wiecie, ile znaczy dla mnie fakt, że living znaczy coś dla was. Cieszę się, że zaglądacie na blog nie tylko po informacje o tym, czy dany produkt smakuje jak padlina, czy może jest warty wyduszenia z portfela polskiego złotego. Skoro moje wpisy podnoszą was na duchu, dają nadzieję, pomagają przełamywać bariery, stanowią powód śmiechu albo przyczynek do rozmyślań nad rzeczywistością – jestem spełnionym twórcą.

PS Pierwsza decyzja została omówiona przy okazji. Mianowicie oficjalnie staliście się Jednorożanami i otrzymaliście zaszczytną kwaterę w mojej stadninie unicornów.

Różnorodność treści

Macie rację zarówno w kwestii tego, że we wpisach nie powinno zabraknąć mnie, jak i tego, że różnorodność jest ważna. Nie bójcie się, nie planowałam ani nie planuję zastąpić własnych tekstów cudzymi w stopniu, który rozmyłby mojość livingu. Myślałam raczej o daniu możliwości osobom nieposiadającym bloga niż oddaniu losów livingu internautom, zwłaszcza przypadkowym.

Nie będę prosić ani wymuszać na nikim tworzenia wpisów, o to też się nie martwcie. Jeżeli chcecie opublikować coś na livingu, wyślijcie wiadomość na adres: olga@livingonmyown.pl. Wspólnie ustalimy, czy recenzja danego produktu nie pojawiła się w przeszłości ani nie czeka w kolejce. (To samo dotyczy tekstów na inny temat, np. filozoficznych). Co istotne, póki co możliwość publikowania na livingu zastrzegam dla osób, które zostawiły tu co najmniej parę komentarzy. Nie chcę – wy na pewno też nie – żeby producent podszył się pod czytelnika i przysyłał opływające złotem recenzje parszywych słodyczy.

Skoro zależy wam na mojej opinii, do każdego waszego tekstu postaram się dodać coś od siebie. Może wstęp, może komentarze przeplatające wpis, może podsumowanie. Jeszcze nie wiem. Myślę, że ostateczna forma komentowania wyjdzie w praniu. Przyślijcie coś, przekonamy się :)

W kwestii różnorodności i Dylematów Filozoficznych, które was – mnie zresztą również – poruszyły, mam dobre wieści. Mianowicie wcale z nich nie zrezygnowałam. Przemyślenia dotyczące świata i kwestii różnistych jak najbardziej wrócą, tylko muszę trochę odpocząć. W zeszłym roku pojawiło się ich tyle, na dodatek jeden po drugim, że poczułam przesyt formą. Muszę się zregenerować.

Living jako społeczność

Tutaj, jak sami zauważyliście, dużo zależy od was. Mimo iż większość wyraziła się o pomyśle pozytywnie, nadal nie odpowiadacie sobie nawzajem w komentarzach. Mam świadomość, że tego typu zmiany zazwyczaj nie przychodzą z dnia na dzień. Miejcie jednak świadomość i wy, że jest to praca, której nie mogę wykonać za was. Jeśli chcemy być społecznością, musimy postarać się kolektywnie.

Niebawem – może za tydzień; wiele zależy od możliwości czasowych i zasobów energetycznych – opublikuję wpis, który będzie miał szansę zachęcić was do wchodzenia w interakcje. Nie zdradzę, o co dokładnie chodzi. Wspomnę tylko, że wymyśliłam interesującą zabawę. Spokojnie, bezbolesną.

Bycie w kontakcie

Z komentarzy wywnioskowałam, że interesuje was możliwość rozmawiania ze mną i sobą nawzajem poza blogiem. Rozważam założenie grupy na komunikatorze typu Fleep czy Discord (drugiego narzędzia jeszcze dobrze nie znam). Można na nie wchodzić na desktopie, można też zainstalować aplikację w telefonie.

Zdecydowanie nie chodzi o to, żeby komunikator zastąpił wasze komentarze na livingu. Blog jest dla mnie podstawą bytności w sieci i chcę, żeby tak pozostało. Fajnie by jednak było, gdybyśmy mieli miejsce do dzielenia się swobodnymi myślami z danej chwili. Jeśli właśnie wydarzyło się coś wspaniałego, znaleźliśmy się w dole rozpaczy, zobaczyliśmy w sklepie świetną promocję, zjedliśmy pyszny bądź obleśny produkt, albo po prostu leżymy sami w łóżku, oglądamy film i brakuje nam osoby do otworzenia twarzy, moglibyśmy pisać właśnie tam. Dzielić radości i towarzyszyć sobie w smutkach.

To tyle z teorii, bo praktyka może nie dojść do skutku. Gdybyśmy stworzyli taką grupę, oficjalnie zobowiązuję się do pisania co najmniej jednej wiadomości dziennie przez pierwsze tygodnie. Czy wesołej, czy smutnej, czy filozoficznej, czy jakiejkolwiek innej. Takiej, jaką podyktuje mój nastrój. Szczerej w odniesieniu do danej chwili. (Przy okazji pragnę podziękować, że cenicie moją szczerość: dziękuję! Nigdy nie chciałam być wiecznie wesołą dziewczyną z bloga czy Instagrama, która udaje, że nie ma stanów depresyjnych, nie cierpi na choroby, nie odczuwa samotności, nie przechodzi trudnych chwil. Cieszę się, że mogę być na livingu prawdziwa i właśnie tym zjednywać odbiorców).

Olga Kublik - właścicielka bloga Living On My Own

Trochę (więcej?) mnie

Jak już wspomniałam, postaram się uwzględniać siebie nawet w tekstach przysyłanych przez was. Ponadto w ostatnim czasie uczestniczę w wielu sesjach fotograficznych, więc będę dzieliła się z wami rezultatami (zgodnie z sugestią rozbiję publikacje na konkretne sesje, żeby nie wrzucać stu zdjęć na raz). Jeśli odwiedzę ciekawe miejsce albo wezmę udział w wartym uwagi wydarzeniu, możecie liczyć na relację.

Marzy mi się relacja z naszego pierwszego spotkania, aaale to plan przyszłościowy :) W każdym razie plan, nie zaś li tylko marzenie. Pewnego letniego dnia się spotkamy.

Webinary

Cieszę się, że sporo z was zagłosowało na korzyść webinarów. Jest to coś, co bardzo mnie ekscytuje i czego nie mogę się doczekać. Planuję spotkanie z Kimiko i Cukrową Drwalową, o czym już wspomniałam. Może też z każdą z dziewczyn z osobna, jeśli wam się spodoba. Zaproponowaliście Q&A, co jest świetnym pomysłem! Dopisałam go do listy i jak tylko wystartujemy z webinarami, zajmiemy się zagadnieniem.

No i właśnie: jak tylko. Póki co utknęłam na etapie niemożności dojścia, jak stworzyć wideokonferencję między trzema osobami, a dodatkowo udostępnić ją odbiorcom mogącym pisać komentarze w czasie rzeczywistym. Rozgryzę to, ale nie szybko, bo ostatnio mój czas wolny wypchany jest po brzegi różnymi aktywnościami (m.in. sesjami). Wszelka pomoc mile widziana :)

***

Olga Kublik - właścicielka bloga Living On My Own

Jeszcze raz dziękuję. Że jesteście.

22 myśli na temat “Lutowe ogłoszenia jednorożalne – podsumowanie

  1. Wybitnie nie chce mi się dziś pisać więc zostawię tylko <3

    PS czemu Discord czy Fleep a nie grupa na FB?

    1. Dziękuję za komć mimo braku chęci do pisania <3

      Z trzech powodów:
      1. Nie każdy jest na FB, a założenie profilu to trochę większe przedsięwzięcie niż założenie konta na komunikatorze.
      2. Nie każdy, kto jest na FB, chce ujawniać imię i nazwisko innym.
      3. Grupa z postami spełnia inną funkcję niż komunikator. Trzeba by założyć grupę na Messengerze.

      1. Rozumiem. Mnie osobiście fejsbook by najbardziej pasował, bo nie wymagałoby to ode mnie zakładania nowego konta gdzieś, ściągania apki itp. No ale nic, będę się musiała przełamać do ogarnięcia czegoś nowego.

  2. Super że będzie jeszcze więcej Ciebie na blogu ^^ no i nie mogę się doczekać aż uda się wystartować z webinarami :D a co do platformy komunikacyjnej wydaje mi się że discord jest fajniejszym pomysłem, łatwy do ogarnięcia i ma dużo funkcji :D

  3. Chętnie poznam czym jest Discord razem z Tobą. Cieszę się, że planujesz pozafacebookowe rozwiązanie – tam mam jednak za dużo „oficjalnych” znajomych i dla własnego dobra nie pokazuję wszystkich aspektów siebie.
    Nie mogę się doczekać webinaru z Kimiko. Fascynuje mnie jej osoba i często czułam się jakoś dziwnie onieśmielona by wejść z Nią w dyskusje (tak wiem creepy). Oczywiście rozmowę z Cukrową Drwalową też chętnie obejrzę, ale dzięki jej pozytywności i otwartości nie wydaje mi się, aż tak odległa jak tajemniczą Kimiko (jeny, ale ze mnie dziwak wychodzi).
    A do a Wrocławia chętnie się latem wybiorę. Szczególnie, że poza chudym ciachem jest jeszcze kilka miejsc które „muszę” odwiedzić ponownie 🤪

    1. Czemu dziwak? Wcale nie. Mnie też jedne osoby fascynują, a inne nie – mimo iż te drugie również lubię. Bardzo się cieszę, że mam chętną na webinary z dziewczynami :)

      Co jeszcze planujesz odwiedzić we Wrocławiu? Ciekawi mnie, jakie miejsca interesują osoby spoza mojego miasta.

      1. Ja już bylam we Wrocławiu :) 🙂 dwa razy. I urzekło mnie to miasto… Starówka… Kilka innych cudownych miejsc… Nie mam do Was daleko, ale brak mozliwosci teraz. A co to jest chude ciacho… Skojarzenia mam takie, że aż sama sie rumienię 🤭😉

      2. To może głupie, ale chcę do Wrocławskiego zoo. Gdy był na tygodniowym kursie do specjalizacji cały tydzień tylko koło niego przejeżdżałam, ale ilość zajęć uniemożliwiła mi odwiedzenie go. Koniecznie chciałam też iść do knajpy z weganskim sushi, którego nazwy nie pamiętam, a które jak na złość zamknęło się na remanent gdy miałam tam iść z przyjaciółką. No i wgl odwiedzenie starówki pełnej mostów samo w sobie jest warte powtórki.

        1. No patrz, mieszkam tu od zawsze i bardzo lubię sushi, a nie słyszałam o wegańskim. Zoo omijam szerokim łukiem. Znacznie lepsza w tamtej okolicy jest fontanna multimedialna. Oby w tym roku otworzyli. Marne szanse, wszelako pomarzyć zawsze można.

  4. Jestem mistrzem komentowania na czasie. Ach.
    Cieszę się, że odzew taki duży! Zdziwiłabym się, gdyby było inaczej. Pomyśl o tym: przecież Ty i Living jesteście w zasadzie jedyni w swoim rodzaju. Nie ma innego tak dopracowanego bloga o słodyczach. I oczywiście drugiej takiej jak Ty. <3
    „Cieszę się, że zaglądacie na blog nie tylko po informacje o tym, czy dany produkt smakuje jak padlina…” – tak swoją drogą, zawsze się zastanawiam, na ile ludzie czytają Twojego bloga dla produktów, a na ile DLA CIEBIE. Obstawiam, że to Ty jesteś najbardziej przyciągającym elementem, to jak piszesz, jaka jesteś (co czuć w tekstach).

    Co do Twoich tekstów, a innych – wiadomo, że Twoje przede wszystkim. Teraz jednak i przy biszkoptach tak pomyślałam, że zwłaszcza te porównawcze mogłyby ciekawie wyjść z rozszerzeniem, np. „co jest na rynku”, co inni (zaufani) sądzą o np. wariantach, których nie próbowałaś.

    Musisz się zregenerować. A przemyślenia przecież to nie newsy. Poczekają i nie mogą być wymuszone!

    Co do społeczności. A raczej co do mnie w odniesieniu do niej. Łagodnie ujmę to tak, że „inni ludzie mnie nie interesują”, tak ogółem. Ale! Myślę, że ogółem właśnie, szerzej na to patrząc, z czasem inni na pewno się odważą. Zwłaszcza, gdy już plan społeczności livingowej zaczniesz wdrażać. Ludzie zobaczą, że mogą sobie pozwolić na robienie forum z komentarzy. Tak… może nie każdy miał odwagę?

    Bycie w kontakcie – wspomnianych narzędzi nie znam. Ale taki stały kontakt byłby chyba pomocny… choćby w przekazywaniu sobie informacji, bo np. zrecenzujesz coś ciekawego, ktoś nie wie gdzie to dostać, a chciałby, ktoś inny znajdzie i odpowie, albo… no nie wiem, gdzieś jest wielka promocja na wielkie pluszowe jednorożce, albo ktoś chciałby przedyskutować jakiś temat podjęty czy we wstępie recenzji, czy coś.

    Dużo Ciebie koniecznie!
    Spotkania… niechże tylko się ta pandemia skończy.
    Webinary – teraz to poczułam się jak celebrytka. xD
    Q&A i mnie się bardzo spodobało. Chociaż od razu – nie wiem dlaczego – wyobraziłam to sobie w formie filmiku.
    Wideokonferencje można na Teamsach Microsoftu stworzyć. Nie wiem… czy to jest płatne (ja mam z uczelni). Można tam z łatwością się łączyć, nagrywać i w ogóle. W sumie fajna sprawa, łatwe to w obsłudze.
    Jest jeszcze Zoom, ale ja go nie używam, nie ogarniam. I nie wiem, czy w sumie jest do takich rzeczy.

    Ostatnie zdjęcie jest optymistyczne, że aż… poczułam się jak kiedy wiosną pierwsze, ciepłe promienie słońca wpadają przez okno, zapowiadając udany dzień!

    1. „Tak swoją drogą, zawsze się zastanawiam, na ile ludzie czytają Twojego bloga dla produktów, a na ile DLA CIEBIE.” – Też się nad tym zastanawiam. Living pełni marną rolę informacyjną. To znaczy jest informacyjny, ale w mniejszym stopniu niż „opowieściowy”. Nie piszę, gdzie i za ile kupiłam produkt, nie wypisuję wad i zalet w punktach, nie staram się streszczać ani wyrzucać z tekstu emocji. Każda opinia to trochę opowiadanie o mnie w relacji z produktem, nie zaś o samym produkcie. Za bardzo lubię pisać, żeby prowadzić blog czysto informacyjny.

      „Webinary – teraz to poczułam się jak celebrytka. xD” :D ;*

      „Wideokonferencje można na Teamsach Microsoftu stworzyć. Nie wiem… czy to jest płatne (ja mam z uczelni).” – O ile się orientuję, nie jest. Tylko nie wiem, jak stworzyć rozmowę wideo tylko dla trzech czy dwóch osób, a resztę zaprosić jako obserwatorów.

      „Ostatnie zdjęcie jest optymistyczne, że aż… poczułam się jak kiedy wiosną pierwsze, ciepłe promienie słońca wpadają przez okno, zapowiadając udany dzień!” – Cieszę się <3

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.