Biszkopty Wrocławskie bez dodatku cukrów, dietetyczny odpowiednik klasycznych Biszkoptów Wrocławskich, stanowią drugą biszkoptową propozycję w ofercie marki Mamut i trzecią, którą wzięłam pod lupę w trakcie testu porównawczego. Zachodzę w głowę, dlaczego nie nazywają się Biszkopty Wrocławskie bez cukru/-ów. Czy krótsza nazwa nie byłaby lepsza? Sens zostaje zachowany.
Bezcukrowe Biszkopty Wrocławskie okazały się najmniejsze i najjaśniejsze z degustowanej trójki. Są też najtwardsze, choć może to być kwestią partii. (Obie wersje biszkoptów Mamuta miały podobną datę ważności, przypadającą na drugi kwartał 2021 roku. Jadłam je w grudniu 2020 roku).
Biszkopty Wrocławskie bez dodatku cukrów
Z uwagi na rozmiar i ocień Biszkopty Wrocławskie bez dodatku cukrów przypominają niedopieczone ciasteczka bądź krzyżówkę biszkoptu z bezą. Niestety wizualnie zdają się potwierdzać stereotyp niesmacznego, tekturowego produktu dietetycznego.
Biszkopty Wrocławskie bez dodatku cukrów marki Mamut dostarczają 376 kcal w 100 g.
4 biszkopty bez cukru Mamuta ważą ok. 10 g i zawierają 38 kcal.
Okrągłe biszkopty bez cukru pachną słodko w stopniu tradycyjnym. Nie czuć w nich cukru jako takiego (w wersji z cukrem – owszem), lecz bez zapoznania się z nazwą nie zgadłabym, że plebejskie kryształki zastąpiono maltitolem. Poza słodyczą czuć typową biszkoptową jajeczność i lekką kruchość. W oddali płetwą macha gotowana ryba, którą zdarza mi się czuć w babeczkach biszkoptowych z worka.
O ile nie mogłam tego napisać o wersji z cukrem, o tyle Biszkopty Wrocławskie bez dodatku cukrów zdecydowanie odznaczają się Wzorowym Zapachem Biszkoptów. Oczywiście kruchych biszkoptów, bo miękkie kapciuchy z worka pachą inaczej.
Biszkopty bez cukru Mamuta są twardawe, kruchawe. Przypominają ciasteczka zbyt długo pozostawione bez przykrycia. Podczas łamania stawiają opór. Okazuje się jednak, że wszystkiemu winna jest czerstwa skorupka. Wewnątrz biszkopty są względnie miękkie. Położone na języku miękną, gęssstnieją, ciastowieją. Ostatecznie przeobrażają się nie w ciasto, lecz w miękką gąbkę. Powstająca przy rozpuszczaniu kleista masa nie zalepia zębów. Od razu znika, pozostawiając usta czyste.
Bezcukrowe biszkopty w smaku przejawiają typową biszkoptowość biszkopcikowość. Na szczęście nie czuć gotowanej ryby, której echo ujawniło się w aromacie. Ważnym elementem – i to zarówno smaku, jak i konsystencji – okazał się słodzik (maltitol). Z biszkoptu ułożonego na języku bowiem da się wyssać zimną wodę, zupełnie jak z razowych ciastek bez cukru Gullona. To zabawne doświadczenie, wszelako wcale nie nieprzyjemne. Lubię trafiać na tego typu niespodzianki spożywcze.
Okrągłe biszkopty bez cukru Mamuta wyglądają na suche, starawe. Poniekąd takie są. (Z natury? A może to kwestia partii?) Mają twardą skorupkę, która chrupie podczas gryzienia. Broni dostępu do względnie miękkiego środka. W ustach rozpuszczają się łatwo i przyjemnie.
Jeśli wzbraniacie się przed sięgnięciem po Biszkopty Wrocławskie bez dodatku cukrów wyłącznie z powodu potencjalnie skromnej słodyczy, nie macie się czego bać. Okrągłe ciasteczka są wyraziście słodkie – choć chyba jednak mniej niż wariant z cukrem – przy równoczesnym braku ordynarnej cukrowości. Maltitol czuć tylko w trakcie zabawy w wysysanie. Jeśli nie chcecie na niego trafić, jedzcie biszkopty jak na ludzi przystało.
Sama nie wrócę ani do wersji z cukrem, ani do biszkoptów bez cukru. Test popularnej trójki przyniósł mi rozczarowanie. Uznałam, że albo biszkopty pogorszyły się jak wiele innych słodyczy, albo to mnie zmienił się gust i nie mam tu już czego szukać. Jeśli znacie sprawdzony hit, możecie mi polecić.
Ocena: 4 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: mąka pszenna, masa jajowa pasteryzowana, substancja słodząca – maltitol, emulgatory: E 471, E 475, E477.
Kalorie w 100 g: 376 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 4,5 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 1,9 g), węglowodany 72 g (w tym cukry 1,9 g), błonnik 1,9 g, białko 11 g, sól 0,12 g.
Ja przetestowałam z mamą dużo biszkoptów, ale zastosowany w nich aromat, często pomarańczowy czy cholera wie jaki mnie odpycha
Tak robi delicpol a on produkuje je dla marek własnych marketów… jeśli już to jem petitki zagrażając otrębami orkiszowymi ;)
Recenzowane jadłam
Znam. Zawsze moje były twarde. I fakt pachną biszkoptami ale na smak niestety się to nie przenosi :(
Jeszcze 10 lat temu w Auchan kupowałam takie z babcią na opakowaniu. Były mniejsze niż standardowe i miękkie. Chyba że już prawie u końca terminu… nie widuje ich od lat nigdzie :/
Aromatu pomarańczowego w okrągłych biszkoptach nie czułam nigdy. W ogóle odnotowałam go tylko w herbatnikach Cukrów Nyskich.
Pamiętam te biszkopty. Miały w większej części przezroczyste opakowanie z jakimiś tam kreskami. Były miękkie? Tego sobie nie przypominam.
Jadłam kiedyś biszkopty bez cukru innej firmy i niestety tez były twarde więc to chyba nie kwestia partii a specyfiki bezcukrowych biszkoptów :( zapach gotowanej ryby odnotowalam kiedyś w kupnej babce z Auchana (takiej podłużnej i napakownej chemią), nie było to przyjemne doświadczenie, więc w sumie trochę dziwne że ten zapach znalazł się w naturalniejszych biszkoptach :p dobrze że w smaku już jej nie czuć… Bo tamta babka też smakowała taką rybą więc aż mnie cofnęło :D
Nie przesadzałabym z tym „naturalniejszym” składem. Maltitol nie jest naturalniejszy niż cukier.
A ja mam w szafce takie biszkopty, z Polskich Mlynow, które leżą i czekają, aż ktoś zrobi z nich sernik na zimno lub wsadzi do budyniu.
Lecz dziś po tej recenzji no po prostu muszę je otworzyć i zjeść do kawki. Już po wczorajszym wpisie miałam natrętna myśli na ten temat, lecz dziś już nie strzymam. Twoje recenzje są jak sugestia Zjeeeefz mnie zjeeeedzzzzz :) 😊 chi chi
Smacznego! Oby były dobre :P Daj znać, czy są. Wygooglowałam nazwę i prawie na pewno nie miałam okazji ich jeść.
A no pewnie, że bez cukru to ze słodzikiem! Wczoraj chyba miałam jakieś zawieszenie umysłowe i… nie wiem, co sobie myślałam. Że będą z cukrem, ze słodzikiem, bez niczego (?)… ech, to nie chcę myśleć, co by to było.
O, ciastowienie, czysta degustacja! Tego mi brakowało w moich z Auchana – zalepiały, zmieniając się właśnie w lepką papkę. Ogół jednak i tak nie dla mnie. Znów mam jednak wrażenie, że z racji struktury może lepsze od wspominanych. Plus te moje były zbyt cukrowe. Obstawiam, że… takie mocno bazowo biszkoptowe, więc polecić żadnych Ci nie mogę, a jedynie stwierdzić, że te, które recenzowałam są zbyt nudne, by sobie głowę nimi zawracać. Twoje też w sumie wyglądają na nudne, więc nie dziwię się, że nie cieszyły.
Czy biszkopty się zepsuły? Śmiem twierdzić, że tak. Nasze gusta pewnie swoją drogą, ale produkty też. Od lat ojciec uwielbia (uwielbiał?) biszkopty, zawsze kupował Petitki, aż ileś tam lat temu przestał – odkrył inne (nie pamiętam jakie). Potem z kolei kupował już różne, nie zwracał uwagi na to, jakie bierze. Obecnie chyba w ogóle ich nie kupuje. Nie zachodzi w głowę, dlaczego mu coś smakuje itp. i w sumie zje wszystko, ale ma „swoje produkty”. I jak lata temu z nim przez Polskę jeździłam to obserwowałam ciekawą rzecz: najpierw kupował biszkopty, które były normalne, czyste, a zmacane nie wydawały się kamieniami. Potem z nimi się coś działo (w sensie, że na przestrzeni miesięcy – gdy kupił inną paczkę, była już inna), jak np. odgryzał kawałek, chrupało to-to głośno, że mi aż ciarki po plecach szły. Albo kruszyły się, albo coś tam. Ojciec się krzywił i przepijał kawą, długo potem nie palił (przez zalepienie się papko-masą?). O swoich kiedyś ulubionych raz powiedział krótko: „niedobre”. No i potem kupował inne. Stąd wysnułam wniosek, że na przestrzeni lat się psuły. To było słychać i widać. Pytałam go o to, ale wzruszał ramionami. Stąd i moje pytanie, czy są wciąż jakieś ciastowiejące itp., bo zwątpiłam, że coś źle pamiętam, że kiedyś było łatwiej o przystępne i smaczne biszkopty. Tu rozpisałam się o strukturze, bo o niej łatwiej pisać obiektywniej. Ze smakiem to też nie wiem, bo latami nie sięgałam po nie. Pamiętam jednak, że kiedyś lubiłam zapach biszkoptów, tak ogółem. A jak ojciec potem już zaczął kupować różne i chyba żadne mu nie pasowały, coraz częściej w samochodzie one mi… śmierdziały. Dziwnie i różnie. Czy rybą to nie wiem, nie zastanawiałam się. :P
Może też kwestia, że… kiedy lubiłaś biszkopty, nie znałaś o wiele ciekawszych słodyczy? I teraz po prostu biszkopty Cię już nie satysfakcjonują?
Zakochałam się w zdaniu: „W oddali płetwą macha gotowana ryba”.
A już sobie przypomniałam, co myślałam o biszkoptach bez cukru… Skojarzyłam z sucharkami, że są słodzone i takie… czyste, że bez cukru w sensie niesłodkie. (Ach, ta pamięć rybki – tak tematycznie.)
„Czy biszkopty się zepsuły? Śmiem twierdzić, że tak.” – Boję się, że masz rację. Baaardzo chciałabym trafić na okrągłe biszkopty godne licznych powtórek.
„Odgryzał kawałek, chrupało to-to głośno, że mi aż ciarki po plecach szły.” – Jadłam takie! Bynajmniej nie po terminie, co pogarsza sprawę.
„Może też kwestia, że… kiedy lubiłaś biszkopty, nie znałaś o wiele ciekawszych słodyczy?” – Zupełnie odpada. Biszkopty jadałam od dzieciństwa do założenia bloga, a nie wyłącznie w odleeegłym dzieciństwie.
No właśnie jego też nie były po terminie. Z tymi paroma miesiącami chodziło mi o to, że jak już znalazł jakieś, to kupował, kupował i w końcu trafiał, że było coś nie tak. Jakby na przestrzeni miesięcy wśród producentów jakaś tendencja się wtedy pojawiła do pogarszania. Z Mamą nawet mamy teorię, że tak jest z wieloma produktami, np. lider rynkowy z danej dziedziny się pogorszy, ale ludzie dalej kupują, bo a to sentyment, a to coś tam. I inni producenci wtedy sobie też pozwalają na pogarszanie, bo po co mają „tracić”? W sensie jak można pracować na coraz tańszych (gorszych) składnikach, coraz mniej porządnie za tę samą cenę przy utrzymaniu dawnej ceny na rynku, to dlaczego nie? Takie… utrzymywanie swojej pozycji przekłada się na ogólne pogarszanie. I się nadziwić nie możemy, że na to wygląda, bo właśnie na jakości ktoś mógłby się wybić. Tylko że najpierw rzeczywiście miałby przychód mniejszy niż inni. Ale to domysły. Gdybym ja była producentem, nie umiałabym swoją twarzą firmować badziewia, oszukiwać ludzi, którzy na mnie liczą. Ale to ja.
„Do założenia bloga” – no właśnie. A mam wrażenie (błędne?), że właśnie dzięki blogowi / blogując poznałaś wiele produktów, których wcześniej nie znałaś. I dopiero na lata naszego blogowania wiele w Polsce dopiero się pojawiło.
Moje jeżdżenie z ojcem przez Polskę przypadło na lata (ja wiem?) 2013-2016 i… wtedy np. w Suwałkach to ze słodyczy bardzo mało ciekawych rzeczy było. Na pewno we Wrocławiu wyglądało to inaczej, ale i tak mam wrażenie, że wiele weszło dopiero w ciągu ostatnich lat.
Jakiż sfrustrowany użytkownik! Aż się wystraszyłam, co mu chodzi:/ Taka irytacja z powodu biszkoptów, i śmietnik sobie urządzić z takiego fajnego bloga! Beznadziejny przypadek :/ A co do biszkoptów:mMój hit to bonitki klasyczne z Biedry( żadne duo, czy inne kakaowce). Mięciutkie, sporej wielkości. BARDZO słodkie, więc nie wiem czy by Ci zasmakowały, jak dla mnie bomba :) Tych mamucich nie jadłam, ale spróbuje opcji z cukrem. Maltitottoto jakoś nie do końca mnie przekonuje, konsystencja te nie bardzo ( twardość).
Potrafisz porównać biedronkowe Bonitki z Petitkami? Wydaje mi się, że mogą być podobne.
„Maltitottoto” <3
Petitki jadłam wieki temu, nie pamiętam ani smaku ani struktury. Bazując na dzisiejszej recenzji mogę stwierdzić, że zgadza się na pewno: wielkość, stopień „skapcanienia”(?) :D. Bonitki są chyba jednak mniej słodkie i bardziej biszkoptowe..chociaż czuję w nich lekką syntetyczną wanilkę, taką jak w spodach do tortów, np od Dan Cake. Niemniej lubię sztuczne smaki ( nie wszystkie oczywiście), ale truskawka, wanilia, owoce leśne- które jadą delikatnie chemią- nie są dla mnie wadą).
Ja baaardzo lubię chemiczne banany <3
Chemiczne banany love <3 bardziej bananowe niż naturalne :P
Nazwa niestety nie może być inna – to tak jak produkt „sugar free” i „no added sugar” – w biszkopcie są naturalnie występujące cukry, stąd nazwanie ich „bez cukru” byłoby sprzeczne z prawdą ;) osobiście wolę z cukrem, choć już wieki ich nie jadłam. Pozdrawiam.
Dziękuję :) Około dwóch tygodni temu doszłam do tego wniosku sama, bo rozmyślałam nad zróżnicowaniem nazw ciastek Gullona. Większość jest sugar free, a jedne no sugar added.