Mondelez, Petitki Biszkopty

Do porównania z biszkoptami Mamuta – tradycyjnymi z cukrem i dietetycznymi bez cukru – wybrałam popularne Biszkopty marki Petitki (koncernu Mondelez). Okazały się największe, najciemniejsze i najmiększe z testowanej trójki. Podczas gdy jedno okrągłe ciasteczko Mamuta z cukrem waży 2,5 g, a bez cukru ok. 1,5 g (niezgodnie z wyliczeniem producenta), biszkopty Petitki wykazują na wadze aż 5 g.

Mondelez, Petitki Biszkopty, copyright Olga Kublik

Petitki Biszkopty

Biszkopty Petitki wyróżniają się także fakturą. Mają niejednorodną, pofalowaną, nieco skapcaniałą powierzchnię. Przywodzą na myśl Lubisie oraz inne ciasteczka i babeczki z worka. Są złociste niczym płynny miód. Niejeden rabuś podprowadził je z bankowego skarbca zamiast złota.

Petitki Biszkopty koncernu Mondelez dostarczają 390 kcal w 100 g.
1 biszkopt Petitki waży 5 g i zawiera 19,5 kcal.

Mondelez, Petitki Biszkopty, copyright Olga Kublik

Ukontentowana zapachami biszkoptów Mamuta zwróciłam się ku Petitkom. Tu niestety spotkał mnie nie tylko zawód, lecz także – przede wszystkim! – zgroza. Aromat popularnych ciasteczek osiąga 200% w skali intensywności, bezlitośnie waląc w nozdrza. Ale to nie koniec. Jest nieznośnie słodki, na dodatek czystym koktajlem miodowo-cukrowym. Tuż obok wygodnie rozsiadła się do bólu syntetyczna wanilia rodem z ciastka z worka, którego nie chciałabym zjeść nawet ja.

W aromacie Petitków nie sposób uświadczyć choćby najskromniejszej biszkoptowości. Dostajemy miodowo-waniliowe skapcaniałe ciastka z worka, ot co. Syntetyczność złego rodzaju wykrzywia początkowo szczęśliwą buźkę degustatora w podkówkę. Może kompozycję odebrałabym inaczej, gdybym nie miała porównania. Może. Coś mi mówi, że nie podejmę kroków, by się przekonać.

Mondelez, Petitki Biszkopty, copyright Olga Kublik

Miodowe biszkopty są kruche i lekko suche od zewnątrz. Fakt ów sprawia, że podczas łamania pykają. Mają miękkawe, względnie sprężyste wnętrze. Ponieważ okrągłe ciasteczko jest bardzo duże, nie da się włożyć do ust całego (chyba że wcześniej poćwiczy się na arbuzach). Ułamany fragment bez zwłoki mięknie, gęstnieje, papieje i ciastowieje. Przekształca się w zwartą i cudownie treściwą masę, mięciutką gąbkę.

Petitki są konsekwentne. Skoro nie fundują biszkoptowości w zapachu, nie mają jej też dla poszukiwaczy smaku. Zamiast tego oferują wyrazistą słodycz miodu, maślaność i waniliowość. Smakują niemal identycznie jak Petitki Herbatniki mleko i miód. Szkoda, bo gdybym miała ochotę na miodowe petit beurre, sięgnęłabym właśnie po te ciastka, a nie po biszkopty.

Mondelez, Petitki Biszkopty, copyright Olga Kublik

Warto zauważyć, że biszkopty Petitki są nieco inne podczas gryzienia i rozpuszczania. Gryzione uwydatniają zewnętrzną kruchość. Potraktowany zębami środek nie rozpuszcza się na masę, tylko znika. Wyłącznie podarowanie biszkoptom czasu czyni je gęstymi, ciastowymi i gąbkowymi.

Wątek przewodni biszkoptów Mondelezu stanowią miodowo-maślano-mleczne petit beurre. Są nazbyt intensywne aromatycznie i smakowo. Przytłoczyły mnie, zasłodziły i obrzydziły. Rozczarowały marginalnością biszkoptu w biszkopcie. Pierwszego wieczora zjadłam dwa albo trzy krążki, drugiego jeden albo dwa. Za więcej podziękuję. W razie ochoty na petit beurre sięgnę po inne Petitki – herbatniki.

Ocena: 3 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Skład: mąka pszenna 43%, cukier, jaja 27%, syrop glukozowo-fruktozowy, skrobia ziemniaczana, olej rzepakowy, sól, substancja spulchniająca (węglany amonu), aromat, emulgator (mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych, lecytyny sojowe), barwnik (karoteny). Może zawierać mleko i orzechy.

Kalorie w 100 g: 390 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 7,1 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 1,3 g), węglowodany 73 g (w tym cukry 35 g), błonnik 1,1 g, białko 8,1 g, sól 0,37 g.


Porównanie biszkoptów: Mamut, Petitki

Porównanie biszkoptów, ranking biszkoptów

13 myśli na temat “Mondelez, Petitki Biszkopty

  1. Tsk masz rację. Jako biszkopty zawodzą. Jako ciastka innego typu mi podchodzą ;) jak mnie najdzie ochota na coś nieokreślonego, ale miękkiego wybieram petitki biszkopty :) ale kiedy najdzie mnie na biszkopty to mogiła bo żadne dostępne powszechnie nie spełniają podstawowych kryteriów tego produktu :/

  2. No proszę, a mi właśnie ten miód i wanilia bardzo odpowiadają i przez ten smak wolę je od innych biszkoptów :D co osoba to inne gusta ^^ przynajmniej w sklepie nie pobijemy się o biszkopty :D

  3. O! Te kiedyś, kiedyś lubił ojciec. Kojarzę w miarę biszkoptowy zapach, a potem mi dziwnie w samochodzie waliły, tak właśnie nierealistycznie mocno (nie kojarzyłam, że akurat wspomnianymi herbatnikami, które swoją drogą w mojej klasyfikacji petit beurre nie są na szarym końcu), a on przestał je kupować. Obstawiam, że wówczas coś pogmerali, zmienili. U nas był podział, że z takich bazowych rzeczy Mama jak już to celowała w herbatniki, ojciec w biszkopty. To by wiele wyjaśniało.
    „Są złociste niczym płynny miód.” – Chyba jakiś błąd się wkradł. To znaczy… przecież kolor miodu nie wiąże się z jego konsystencją. Jak się jasny scukrzy, to nadal jest w miarę jasny. Gryczany zawsze będzie brązowy.
    „Przytłoczyły mnie, zasłodziły i obrzydziły.” O, proszę. Jakbym czytała swoje podsumowania większości słodyczy. Dwa-trzy krążki? I Ty się dziwiłaś, że większe, zacukrzone ciastka wykańczały mnie już przy jednym!
    Nie lubię powielania swoich produktów / smaków jak z tymi Petitkami. Chociaż… biszkopty o smaku herbatników? Gdyby to jakoś zaznaczyli np. „biszkopty herbatnikowe” to tam luzik. Tak jednak – dość dziwne. Pewnie pójście na łatwiznę i walenia do jak największej ilości rzeczy tych samych aromatów itp.

    1. „Chyba jakiś błąd się wkradł. To znaczy… przecież kolor miodu nie wiąże się z jego konsystencją. Jak się jasny scukrzy, to nadal jest w miarę jasny. Gryczany zawsze będzie brązowy.” – Chcesz pogadać o tym, jakie jest, a jakie nie jest masło? :P

      „Jakbym czytała swoje podsumowania większości słodyczy.” – Nie mogę się zgodzić. Jemy inne ilości słodyczy. To kompletnie nie ma przełożenia. Przykład: „Dwa-trzy krążki? I Ty się dziwiłaś, że większe, zacukrzone ciastka wykańczały mnie już przy jednym!” – Tyle że ja nie umarłam po trzech biszkoptach, tylko zjadłam łącznie z 80 g ;>

      „Pewnie pójście na łatwiznę i walenia do jak największej ilości rzeczy tych samych aromatów itp.” – Właśnie tak mi się wydaje. Jak u Wedla z nadzieniem orzechowo-kakaowym.

      1. Z masłem nie wyszło chyba, bo serio… płynny miód gryczany, wrzosowy itp. będą ciemnobrązowy, więc..
        Chodzi Ci, że nie znam masła? Znam, wiem, dlaczego go nie lubię. Co do tego, gdy odnoszę się do jego struktury itp. – pewnie wyobrażasz sobie co innego, niż ja pisząc. Np. czasem piszę „twardy i zbity jak masło”, a powiedzmy wyobrażasz sobie „cieplutkie, rozpływające się masełko” czy chi Cię wie co jeszcze. A pisząc przed oczami mam twardą, zimną kostkę masła wyjętą z lodówki. Stąd… „co autor miał na myśli” jest ważne – dlatego dopytałam o ten miód. Czy jakiś konkret miałaś na myśli, czy wyobrażenie, czy co.

        Aa, zapomniałam, że porównywałaś je podczas jednej degustacji! Ale i tak się nie zgadzam… w pełni (choć honor częściowo oddaję, bo 80 g biszkoptów mnie by skatowało). Byłabyś jednak w stanie zjeść więcej, niż te 3, prawda? Po prostu było tak słodko / obrzydliwie, że nie chciałaś tego robić. To teraz weźmy przykład mnie i cukrowo-lukrowo-oleistych ciastek Hershey’s. Po jednym, jego mdlącej słodyczy i tłustości, czułam, jak mnie to obrzydza itp. toteż ani trochę więcej nie miałam ochoty do ust wsadzać. A jednak jakbym znalazła się w sytuacji „zjedz więcej, bo jak nie, to zostaniesz żywcem obdarta ze skóry”, zjadłabym. Obstawiam, że znalazłaby się też sytuacja, w której cierpiąc zjadłabyś boczek. Tylko że… wolisz się trzymać od niego z daleka. Ja od pewnych słodyczy obecnie trzymam się z daleka, bo mnie przeraziły, o prawie zgon cukrowo-psychiczny przyprawiając. No, ale tak – inne słodycze, i zupełnie inaczej jadamy. Przynajmniej ich sobie nawzajem nie wykupujemy. xD
        I naprawdę, podziwiam. Jak mi uzmysłowiłaś te 80 gramów biszkoptów, wytrzeszczyłam się.

        1. „Czy jakiś konkret miałaś na myśli, czy wyobrażenie, czy co.” – A zatem dla mnie istnieją tylko dwa miody. Miód-miód – złoty i lejący się, a także miód kremowany – wiadomix. Może też być skrystalizowany miód, czyli miód-miód w innej postaci pod względem konsystencji. Gryczane, orkiszowe czy orkowe nie istnieją.

          „80 g biszkoptów mnie by skatowało” – zjadłabym więcej, ale chciałam podzielić mniej więcej po równo na dwa dni. Dla mnie zjedzenie kilkuset gramów chałwy nie byłoby problemem pod względem słodyczy ani wypchania żołądka. Byłoby nieprzyjemnie słodko, ale to tyle. Co do boczku, tutaj szczerze uważam, że zwymiotowałabym podczas jedzenia, gdybym musiała wgryzać się w białą masę surowego tłuszczu.

          1. Ale to w skojarzeniowym o tych miodach piszesz u siebie? Jak czytasz moją recenzję i piszę o miodzie gryczanym czy coś to… wyobrażasz sobie, że nie jest to ten jasny miód-miód zasładzający i nudny, a goryczkowato-ostry? Albo „miód malinowy / pomarańczowy” – wyobrażeniowo nakładasz sobie wtedy posmak owocu na miód? Błagam, powiedz, że tak!

            „kilkuset gramów chałwy nie byłoby problemem pod względem słodyczy ” – przerażasz mnie, masz chyba kubki smakowe ze stali. :P
            O, a ja uwierzę, że przy paczce wspomnianych ciastek mogłabym pawia puścić, więc to w sumie co innego niż Ty i biszkopty (jednak!). Przy boczku też. Kiedyś jadłam kabanosy (kiepskie) i z jednego strzelił mi w twarz biały tłuszcz i musiałam jak najszybciej od tego uciec i dla bezpieczeństwa poszłam do łazienki, bo myślałam, że się zrzygam, ale przemyłam twarz i mi przeszło. Przy makaronikach / pączkach miałam realnie odruchy wymiotne (cofało mnie), ale… nie powiesz mi chyba, że perspektywa np. realnego obdzierania ze skóry żywcem byłaby atrakcyjniejsza.
            Hm, naprawdę nie ma ze słodyczy niczego, co po gryzie-dwóch byłoby dla Ciebie tak wstrętne jak powiedzmy ten boczek? :>

            1. Jak czytam o miodzie x, owszem, nakładam sobie smak x na miód. Przykładowo gryczany wyobrażam sobie jako miód o smaku kaszy, tak jak kaszą smakują gryczane wafle a la ryżowe.

              Nie mogę niczego wymyślić. Czekoladowy shot z krwią? Tyle że to przez krew.

              1. Nie do końca… on jest głębszy i gorzkawo-ostrawy niż inne miody, a kasza nie jest taka mocno gorzka czy pikantna. Miód gryczany do pewnego stopnia smakuje gryką, ale też jest… zupełnie inny niż jasny miód. Miody ciemne smakują inaczej niż jasne, choć wiadomo – to wciąż miód. To jak czekolada 70 % a taka 50 %. Jak… toffi w odniesieniu do karmelu.

                Niee, krew nie jest przecież słodyczem. I nie dziwi mnie, że jedzenie z krwią może obrzydzać ogółem. Niektórych obrzydzają krwiste steki itp. Chodzi mi o zwykły słodycz. Jak coś do głowy Ci przyjdzie, napisz!

  4. Obecnie są dla mnie za słodkie, ale to jeden ze smaków mojego dzieciństwa. W sumie to chyba nawet w liceum zdarzało mi się jeść je zanurzane w mleku (na chwilę tylko, żeby zbytnio nie namiękły).

    1. Mnie się nie kojarzą z przeszłością, więc podczas degustacji stanowiły czystą kartę. Tym lepiej, bo nie doznałam zawodu.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.