Milka, bałwanek z czekolady mlecznej

Od kilku lat nie dostaję na święta niemal żadnych słodyczy. Najwyraźniej tak sterroryzowałam bliskich, że wolą kupić mi coś zdrowego – np. suszone owoce, na co w minionym roku zdecydowała się mama – niż celować w drogie, fikuśne czekoladki, na widok których ze zgrozy wypływają mi oczy.

Powyższy fakt mnie nie martwi. Odkąd na siebie zarabiam, preferuję: 1) wydawanie własnych pieniędzy, 2) na słodycze względnie pewne. To nieporównywalnie lepsze od smucenia bliskich oczywistym rozczarowaniem. Za korzystniejszy pomysł na prezent dla mnie uważam bony do sklepów. Ponadto okazjonalnie lubię pojedyncze słodycze ryzykowne – z perspektywy darczyńcy – acz przede wszystkim w formacie w sam raz na raz. Takim tworem jest czekoladowy bałwanek Milki (od mamy; dziękuję!).

Milka, bałwanek z czekolady mlecznej, copyright Olga Kublik

Czekoladowy bałwanek (Milka)

Aby ryzykowny słodycz miał szansę na sukces podarunkowy, musi spełnić kilka kryteriów. Dwa już wymieniłam: pojedynczość i rozmiar w sam raz na raz. Nie mniej ważna jednak jest moja sympatia do marki, rodzaju produktu lub smaku. (Baton Wawelu czy ciastka Kopernika? No, thx). Bliskie osoby są względnie na bieżąco z tym, co lubię. Dalsze mają do dyspozycji archiwum bloga.

Bałwanek z czekolady mlecznej marki Milka dostarcza 530 kcal w 100 g.
Czekoladowy bałwan Milki waży 50 g i zawiera 265 kcal.

Milka, bałwanek z czekolady mlecznej, copyright Olga Kublik

Czekoladowy bałwanek nie zawodzi aromatem. Jest przemleczny, słodki do bólu, dziecięco czekoladkowy. Zdecydowanie da się w nim rozpoznać produkt Milki. Trudno powstrzymać się od westchnienia: nareszcie!

Do degustacji bałwanka z czekolady mlecznej przystąpiłam 1 stycznia. Poczułam się jak za starych dobrych czasów, gdy jako mała Olesia siadałam przy choince i beztrosko pochłaniałam wszystkie słodycze otrzymane od Mikołaja. Przy okazji ucieszyłam się, że bałwanek Milki waży tylko 50 g, bo gdyby był cięższy, nie powstrzymałabym się od zjedzenia całego.

Bałwanek z mlecznej czekolady Milki to porządna figurka. Ma grube ścianki, dzięki czemu nie pęka od byle nacisku. Ba! w ogóle nie pęka, a przynajmniej nie od razu. Elastyczna czekolada najpierw ugina się pod palcem, a dopiero potem rozpada na kawałki. Nie towarzyszy temu trzask ani żaden wyraźny dźwięk.

Milka, bałwanek z czekolady mlecznej, copyright Olga Kublik

Mleczna czekolada fioletowej krowy położona na języku momentalnie się topi. Daje się poznać jako gęsta, bagienkowa, obłędnie masowa. Cechuje ją drobna, pudrowa pylistość. Najwięcej jest jej na brzuchu bałwanka – osiąga grubość niemalże tabliczki czekolady.

[Pssst! Czy ten bałwanek nie wygląda nieco dziwnie? Po pierwsze nie uśmiecha się, na co wskazuje opakowanie. Po drugie z uwagi na kształt przypomina bałwaniego księdza (snow priest). Sądzę, że figurki przedstawiające Mikołaja mają ten sam szkielet, przy czym inne wytłoczenie formy.]

Mleczna czekolada nie budzi wątpliwości: to esencja milkowej rozkoszy. Jest mleczna do kwadratu, dziecięco czekoladkowa – momentami wręcz mlecznokinderkowa – i morderczo słodka (rozpiska wartości odżywczych zdradzająca, iż bałwanek w 100 g zawiera 59 g węglowodanów, w tym 58 g cukrów, zobowiązuje!). Nie trzeba zjeść nawet połowy figurki, by odczuć cukrowy ból zębów.

Milka, bałwanek z czekolady mlecznej, copyright Olga Kublik

Czekoladowy bałwanek Milki stanowi produkt skrajnie plebejski, dziecięcy. Figurka trzyma fason, ale tylko początkowo. Poddana ciepłu palców i języka gnie się niczym plastelina. Staje się gęsta, bagienkowa. W smaku rozkoszna, przy czym stanowczo nazbyt słodka. Od poziomu cukrowości aż bolą zęby.

Całe szczęście, że bałwanek z czekolady mlecznej waży tylko 50 g. To rozmiar dostosowany do okazji i rodzaju rozrywki, czyt. zajęcia miejsca przy choince i zjedzenia figurki na raz. Co prawda sama nie mam w domu choinki, bo szkoda mi przystrajać wnętrze dla jednej sztuki człowieka, ale posiadam bogatą wyobraźnię. Czekoladowy bałwanek spełnił swoje zdanie perfekcyjnie.

Ocena: 6 chi
(ocena okazjonalna)


Skład i wartości odżywcze:

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, miazga kakaowa, serwatka w proszku (z mleka), tłuszcz mleczny, emulgatory (lecytyny sojowe), pasta z orzechów laskowych, aromat. Masa kakaowa minimum 30%. Może zawierać inne orzechy oraz pszenicę.

Kalorie w 100 g: 530 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 29 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 18 g), węglowodany 59 g (w tym cukry 58 g), błonnik 1,8 g, białko 6,3 g, sól 0,37 g.

29 myśli na temat “Milka, bałwanek z czekolady mlecznej

  1. Kurczę papierek mnie urzekł. Śliczna różowa Pani Bałwanowa :D ale kształt mnie rozczarował mementalnie – Pan Bałwan …
    Smak czekokształtów milki kocham ale nie kupuje skoro mam zapasy czekolady fioletowej krowy ;) a dostać nie mam od kogo? Na Wielkanoc także dostałaś albo dostaniesz jakąś figurkę? Daj znać koniecznie :)

      1. No wiem, ale przecież zająca byś chętnie zjadła :)
        Biustu jak biustu. Ale mogli dać akcent korali i rzęs :)

  2. Zawsze kupuję Jasio jakiegoś Mikołaja bądź bałwanka na święta i wybieram zazwyczaj Milkę lub Kinder mimo słodkości to chyba najlepsza opcja w tych wszystkich wyrobach czekoladopodobnych . Teraz kupiłam dwa zajączki z jedn biały oreo a drugi jakiś innym Merci (przekonamy się czy ok).

      1. Pewnie każdy skubnie po ociupince bo ja czekolady już nie jadam nie ciagnie mnie ,mój mąż się odchudza a Jasio ma alergię :( wiec tylko spróbujemy a resztę kiedyś dodam do chlebka bananowego bo jego nie słodzę więc czekolada się tam wkomponuje :)

  3. Jestem pewna, że by mi smakował ale jednak jest zbyt zwykły żeby kupić. Na tym zdjęciu w poziomie wygląda jakby leżał w trumnie :D

  4. Jadlam kiedyś taką samą figurkę ale w kształcie Mikołaja, jak dla mnie jest całkiem dobra (na pewno to ulga od czekoladopodobnych figurek, ble) ale trochę jednak za słodka i muląca… Jak to Milka :D marzy mi się spróbować figurki od Merci albo Kit Kat, ale szkoda mi kasy xD

    1. Mnie póki co nie marzy się poznawanie żadnej nowej figurki. W święta Bożego Narodzenia mogłabym co najwyżej wrócić do dzwonka Lindta. Mam z nim miłe skojarzenia.

  5. Co do wstępu – ja z kolei mam uzgodnione, że jak np. ojciec ma mi coś kupować to konsultując ze mną, co. Mama nic na święta mi nigdy nie kupuje, bo nie lubię, a jeśli już, to stawia na te czekolady „do dojadania”. Biednej, wczoraj oczy zaświeciły się na widok pralinek Lindta, ale wybiłam jej je z głowy, bo jakość pewnie niska (a przynajmniej nieadekwatna do ceny) i tylko by się rozczarowała.

    Fajny bałwan. Zazwyczaj figurki wyglądają wg mnie odpychająco, ten jest przyjemny dla mojego (!) oka, taki „uroczo bałwankowy” właśnie, a pod sreberkiem… bardziej upiorny (<3). Ostatnio widziałam chyba milkowe zające darkmilk i Oreo (?) – też niezłe.
    Dobrze też, że opisany wyszedł, jak miał wyjść. Zupełnie nie dla mnie, ale wiadomo.

    Co do czasu publikacji – no zobacz, a u mnie jakoś w grudniu wielkanocny Zotter wleci i jest blogowa natura w przyrodzie zachowana!

    1. Drzewiej przygotowywałam mamie listy propozycji, czasem z miejscami zakupu, ale to się nie sprawdzało. Z kolei tuż przed nie chciałabym być pytana. Wolę niespodzianki. Przynajmniej w święta, bo w urodziny niet.

      Wielkanoc, Boże Narodzenie, jeden pies. Wiedziałam, że mogę liczyć na Ciebie i Twój harmonogram <3

    2. Dobre z tym lindorem zarządziłaś ;) j kupiłam z przeceny te czarne… jedną odpakowalam reszta wrzucona została do zająca sąsiadów :) po czym dostałam ogromne opakowanie czerwonych … omg
      Marzyłam w tym roku o odpowiedniku toffifi z Lidla ale zeszło zanim przecenili :/ a cena jednak zbyt wysoka

      1. Co to znaczy „do zająca sąsiadów”? Dajecie sobie prezenty z sąsiadami? ;o Chyba że nakarmiłaś czekoladą realne zające sąsiadów :P

        1. Nie zawsze ;) w tym roku to nasze pierwsze święta były Wielkanocne. Oni zostali tak jak ja. 3 na 4 lokale w szeregowcu to roczniki 90 do 92, jak my ;) oprócz jednej desperatki w wieku grubo 40+ mega humorzastej… i chyba w menopauzie… bo tego ukryć się nie da…
          Na Boże Narodzenie i nowy rok także coś sobie kupiliśmy ;) miło jest żyć w dobrych stosunkach.
          Lindory trafiły jednak do sąsiadów 4 domy dalej. Ich pies pogryzł mnie w nocy z Środy na Wielki Czwartek… okoliczności nie najprzyjemniejsze, ale ludzie super. Małżeństwo w wieku 45+ z córką no i psem … :) stateczni, że tak to określę. Rzeczowi i dojrzali co dziś coraz częściej to rzadka cecha – sąsiad zawiózł mnie na SOR, do apteki i poradni leczenia chorób odzwierzęcych. Nawet zabrał na zakupy, bo do świąt nie mogłam prowadzić. Przygotowałam im zbiorczą paczkę zajączkową zatem. Już mam w nowym miejscu masę nowych życzliwych ludzi choć także 2 wrogo nastawionych z własnej natury niemal do każdego…

          Wracając do pytania. Lindorami miałam zamiar nakarmić sąsiadów niemniej znajomi z szeregowca mają królika ;) więc czy ten dostałby przydział gdyby co nie wiem ;) od nich dostałam właśnie te czerwone lindory ;)

          1. Super, że sąsiedzi wzięli odpowiedzialność za psa. Cieszę się, że masz życzliwych sąsiadów. Zostajesz czy nadal wiatr chce Cię ponieść dalej?

  6. Smutno mi, że nie świętujesz Wielkanocy… :((
    W takim razie życzę Tobie wesołego, cudownego czasu początku wiosny…!! :)

      1. Wielkanoc kojarzy mi się z radością, z byciem w gronie najizszych… I dlatego miałam skojarzenie, że skoro nie masz Wielkanocy = tego również nie masz w tym czasie … A że życzę Ci jak najlepiej, więc zrobiło mi się smutno i przykro za Ciebie …

        1. Mnie Wielkanoc kojarzy się z koniecznością wstawania wcześniej i przymusowym siedzeniem z rodziną, kiedy zupełnie nie mam na to ochoty. Dlatego od lat świąt nie obchodzę, co daje mi radość :)

  7. Już kilka lat tak wypada, że każde Święta spędzam sama. Staram się zrobić jakiś nastrój, żeby było przytulnie. Prezentów oczywiście nie dostaję, ale od 2 lat nie mogę odpuścić promocji w Biedronce na mikołaje z czekolady za 1,45zł, które w przecenie schodzą do 99 groszy. Pierwszy raz kupiłam jednego ot tak, bo mi się chciało prymitywnego mikołaja z plastikowej „czekolady”. Zdziwiłam się, bo nie był to wyrób czekoladopodobny, ale mleczna czekolada, która cudownie rozpuszcza się w ustach. Czytałam nawet plecy figurki, ale nie pamiętam producenta, choć nie zdziwiłabym się gdyby był nim Millano, ze względu na pyszne wytłaczane świąteczne czekolady z Biedronki. Drugi walor to oczywiście cena, bo ja to skanera do potęgi. Nawet jeśli nie obchodzisz Świąt, życzę spokoju i zdrowia przede wszystkim.

    1. Wątpię, że w Biedronce da się kupić wyroby czekoladopodobne. Ma być tanio, owszem, ale bez przekraczania granic rozsądku. Ludzie nie chcą tego jeść. Gdyby rzeczywiście producentem było Millano – super, ja bym się cieszyła.

      Co do ozdabiania domu, zawsze chcę coś zrobić, bo kocham bożonarodzeniową atmosferę i oprawę wizualną. Niestety jak już dochodzi do realizacji, odkrywam, że jednak nie chce mi się starać dla siebie samej.

  8. Ja mam zajca Figaro chyba okropność stulecia… tylko sreberko ładne :/
    Mama też wie że pieniędzy nie trwonimy toteż nie robimy sobie prezentów na żadne okazje od lat ;)

    1. Wydaje mi się, że jak byłam dzieckiem łatwiej było popaść na mikołaja czekoladopodobnego, nawet trzeba było uważać. Trochę ich zjadłam. Czasem stoimy z mamą w sklepie i mówimy „to sobie kupimy”, ” no kup sobie na święta „, a potem ja kończę i mówię, „ale po co?” i tak się kończą plany prezentowe. Potem mama dzwoni i pyta czy kupiłam coś sobie, a ja no tak 3 mikołaje w Biedronce.

      1. Ja też czasem chodzę po sklepie i myślę, co bym sobie kupiła słodyczowego z okazji świąt, ale jak przychodzi co do czego, zostaję z pytaniem: po co? Z kolei kiedy ktoś pyta, jaki prezent chciałabym dostać tak ogólnie, nie do jedzenia, uświadamiam sobie, że mam wszystko, czego mi potrzeba.

      1. Nie wiem. Kupuję na mordkę ;) ładniejszego nie zauważyłam a w sobotę kiedy już udało mi się o tyle o ile prowadzić wszystko było posprzątane tak że przed samą Wielkanocą już nic nie sugerowało, że po zakupach trzeba święcić jaja :)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.