Budyń proteinowy fit z tapioką to wyjątkowy deser błyskawiczny na tle pozostałych ukazanych rankingu. Stanowi przedstawiciela budyniów czekoladowych, z uwagi na co zdecydowałam się go uwzględnić, jednak wykazuje wiele różnic. Zgodnie z nazwą jest proteinowy, do tego waży tylko 30 g, można go upolować w dziale ze zdrową żywnością i ma absolutnie przepiękną szatę graficzną, którą deklasuje konkurentów.
A raczej deklasowałby. Koniec końców nie szata czyni budyń godnym upolowania, czyż nie?
Budyń proteinowy fit z tapioką o smaku czekoladowym
Jak to możliwe, że budyń błyskawiczny ważący na sucho tylko 30 g ma zostać zalany ok. 190 ml wrzątku (w instrukcji stoi 185 ml + trochę) i stać się gęsty? Dla porównania Słodka Chwila i Słodki Kubek mają proporcje 45 g x 175 ml. Na zapewnienia marki Intenson patrzyłam z nieufnością, ale skoro wszystkie recenzowane desery instant wykonuję zgodnie z zaleceniami producenckimi, i tym razem tak postąpiłam.
Budyń proteinowy fit z tapioką o smaku czekoladowym marki Intenson dostarcza 364 kcal w 100 g suchego budyniu.
Budyń czekoladowy Budyń proteinowy fit waży 30 g na sucho i zawiera 109 kcal.
Proteinowy budyń czekoladowy pachnie rozkosznie. Przywodzi na myśl miękkie ciasto czekoladowe, np. miękką i wilgotną babeczkę typu brownie.
Deser wykonany zgodnie z instrukcją marki Intenson tradycyjnie odstawiłam na 20-30 minut. W tym czasie powstał na nim prowizoryczny kożuch. Ekhm, zważywszy na konsystencję części właściwej budyniu, powinnam raczej użyć słowa rzęsa (jak na jeziorze).
Budyń białkowy zgodnie z przewidywaniami okazał się maksymalnie rzadki. Osiąga może 10% w skali gęstości. Kojarzycie mleka smakowe w kartonikach? Deser marki Intenson jest jak one. Wodnisty, płynny, nadający się do picia, nie zaś jedzenia. Na domiar złego zawiera masę grudek.
Plusem budyniu czekoladowego jest niska słodycz, przy czym możliwe, że odpowiada za nią rozrzedzenie. (Worek cukru w basenie wody to niewiele). Po zachwyceniu się zapachem smak odebrałam jako boleśnie i rozczarowująco mdły. Czego jednak spodziewałam się po kolorowej wodzie?
Oto skrócony przepis na domowy budyń czekoladowy odpowiadający walorom zaprezentowanego deseru: 1. Do dużego kubka wsypać płaską łyżeczkę napoju czekoladowego, 2. Proszek zalać 500 ml wrzątku, 3. Wymieszać, ale niezbyt energicznie, żeby powstały grudki. Gotowe!
Sądzę, iż marce Intenson – a może Bezintenson? – pomyliły się proporcje. Zamiast 185 ml miało być 85 ml. W obecnej sytuacji dostajemy nie budyń, lecz mleko smakowe. Albo raczej asmakowe, wszak o nikczemnym smaku graniczącym z bezsmakiem. Kropkę nad i stanowi mączność posmaku i pokonsystencji. Nie wystawiłam 1 chi tylko dlatego, że deser nie wywołuje obrzydzenia.
Ocena: 2 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: cukier trzcinowy nierafinowany, skrobia ziemniaczana, WPC (koncentrat białka serwatkowego), skrobia tapiokowa 15%, mleko odtłuszczone w proszku, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, naturalny aromat. Może zawierać soję.
Kalorie w 100 g gotowego produktu: 364 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 1,9 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 1,2 g), węglowodany 70 g (w tym cukry 41 g), białko 17 g, sól 0,2 g.
Budynie czekoladowe błyskawiczne – porównanie
Nazwa | Marka | Zawartość czekolady | Kalorie w 100 g/porcji | Wartości odżywcze w 100 g | Gramatura sucha/gotowa | Ile ml? | Ocena |
---|---|---|---|---|---|---|---|
Słodka Chwila Budyń smak czekoladowy (stara wersja) | Dr. Oetker | 4,4% czekolada w proszku, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu | 80 kcal/176 kcal | t: 1,3 g w: 14,9 g b: 1,9 g s: 0,09 g |
45 g/220 g | 175 ml | 4,5/6 |
Słodka Chwila Budyń smak czekolada (nowa wersja) | Dr. Oetker | 4,4% czekolada w proszku, 3,3% kakao o obniżonej zawartości tłuszczu | 75 kcal/165 kcal | t: 0,6 g w: 15 g b: 2,2 g s: 0,11 g |
45 g/220 g | 175 ml | 5,5/6 |
Słodki Kubek Budyń smak czekoladowy (stara wersja) | Gellwe (FoodCare) | 7% kakao o obniżonej zawartości tłuszczu | 79 kcal/173 kcal | t: 1,1 g w: 15,5 g b: 1,6 g s: 0,08 g |
45 g/220 g | 175 ml | 4/6 |
Słodki Kubek Budyń smak czekoladowy (nowa wersja) | Gellwe (FoodCare) | 5,7% kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, 2% czekolada | 81 kcal/179 kcal | t: 1,2 g w: 16 g b: 1,4 g s: 0,11 g |
45 g/220 g | 175 ml | 6/6 |
Pyszny Budyń o smaku czekoladowym | Delecta (Bakalland) | 6% czekolada, 6% kakao o obniżonej zawartości tłuszczu | 72 kcal/158 kcal | t: 0,5 g w: 14 g b: 2,2 g s: 0,11 g |
43 g/218 g | 175 ml | 4/6 |
Budyń proteinowy z tapioką o smaku czekoladowym | Intenson | kakao o obniżonej zawartości tłuszczu | ? kcal/109 kcal | (proszek) t: 1,9 g w: 70 g b: 17 g s: 0,2 g |
30 g/? g | 195 ml | 2/6 |
Ranking: najlepszy budyń czekoladowy
I miejsce – Słodki Kubek (nowa wersja)
II miejsce – Słodka Chwila (nowa wersja)
III miejsce – Słodka Chwila (stara wersja)
IV miejsce – Pyszny Budyń
V miejsce – Słodki Kubek (stara wersja)
VI miejsce – Budyń proteinowy fit z tapioką
Opakowanie śliczności :) budyń zgroza… nie cierpię takich wodnistych glutów :D
Żeby tu chociaż był glut świadczący o zalążkach gęstości… To kolorowa woda :/
O matko, sama się na niego skusiłam… U mnie też wyszło rzadkie, grudkowate rzygówno :D zasłużone ostatnie miejsce ^^
Serdecznie współczuję (a jednocześnie cieszę się z potwierdzenia moich obserwacji). Kiedy recenzja?
To nie jest budyń… budyń MUSI być gęsty, jak dla mnie. :(
Otóż to.
kcal w 100 gr proszku to 364-tak mi podał produkcent. Chyba źle odczytalem kolumnę, podając Ci dane produktu w komentarzu pod innym budyniem. Ile wynosi w 100 gr porcji gotowej- nie mam pojęcia. Ja nie liczyłem wagi gotowego produktu tylko wartości proszku, zalałem mniejszą ilością wody a i tak..wyszła woda. Produkt lipa.
Następnym razem trzeba dać 10 ml wody, może wyjdzie prawidłowo. Przy czym u mnie następnego razu nie będzie :P
Ja też nie przewiduję, i denerwuje mnie stwierdzenie, że produkt okreslono proteinowym. Nie jest nim. Ma dodatek białka, co nie czyni go proteinowym bo nadal ma taką samą ilość węgli- typowa ściema marketingowa, że niby białko to się rzucą. Jedyne co mogę rzucić, to tym budyniem o ścianę. Ekhm..sorry, o ścianę to można rzucać erhmannami ( ze szkodą dla ściany), aczkolwiek to grzech. Ten budyn można co najwyżej wypić, chociaż wcale nie mam na to ochoty..dawno nie ”jadło-piłem” tak niezjadliwego parszywego tworu. Mówią, że wanilia lepsza. Nie zamierzam sprawdzać tej teorii. Ps off top: niedzielne zabawy – swietny pomysl.
Wersję waniliową prawie na pewno też mam ;( ;( ;(
Obudziłaś moja dawno uśpioną chęć na budyń czeko. W sklepie był, ale tylko Delecta Czeko Brownie.
Mniam no dobreeeee dobreeeee 👍
W kubku nie robiłam, znalazłam miseczkę – nie taką śliczną jak Twoja, ale nadała się.
W sklepie czy w domu znalazłaś? ;>
Podoba mi się opakowanie, zapach.
Że kożuch się nie zrobił – powiedziałabym, że tapioka mogła mieć w tym udział. Proteinowość i tapioka sugerowałyby chyba właśnie gęstość? „Piękne” zaskoczenie.
Mleko w kartonikach? Przypomniałaś mi dziwny epizod z życia, haha. Jak kiedyś dawali mleko do szkół – u nas albo nie dawali, albo hurtowo i stało nie raz bardzo długo na słońcu etc. Wstydziłam się brać, w zasadzie jak już dawali to nawet nie miałabym siły… Jak wypić w szkole to pamiętam, że było niesmaczne (obstawiam że UHT, którego od lat nie lubię), po drodze ze szkoły za to chłopacy rzucali mlekami, strzelali skacząc po nich i ulice były białe od mleka. A mnie samego mleka było szkoda i w ogóle strasznie głupie mi się to wszystko wydawało. I już wtedy sobie myślałam, że jacyś idioci zarządzają szkołą! Ha, mam satysfakcję z własnego, dziecięco-dorosłego myślenia, haha. I ciekawostka: mała ja dopuszczała wypicie raz na jakiś czas tylko jednego mleka – waniliowego tylko z firmowego sklepu jednej suwalskiej mleczarni. I tak rzadko było kupowane. Wiem w sumie, że kakaowe też jakoś musiałam pić, ale że jak już to wolałam waniliowe… JA! Dziwne.
Łaskawcy dali kakao w proszku przed aromatem. Ciekawe, czy choć 1%. Nie lubię takich produktów nawet nie to, że nie dla mnie. Nie lubię ich tak kompleksowo, bo złą robotę robią zdrowej żywności.
Niską słodycz przypisałabym cukrowi. Słodzone nim czekolady są znacznie mniej słodkie, ale nie tylko chodzi o to, że on ma mniej słodki smak. Wydaje mi się, że surowy trzcinowy tak nie odstaje. Tylko że… ekhem, woda jako partnerka? Smutno.
Rozdawanie mleka w szkołach? ;o To już chyba nie moje czasy. Pamiętam z telewizji akcję „Pij mleko, będziesz wielki”. Czy to w jej ramach rozdawano mleko? W ogóle takie rozdawanie kojarzy mi się z przedszkolem, hmm. Tyle że ja dostawałam plebejski kompot w kubkach-garnuszkach.
Jak chodziłam do 1-3 rozdawali mleko (to w sumie blisko przedszkolnych lat; ja do przedszkola nie chodziłam). Może to była jakaś lokalna akcja? „Pij mleko, będziesz wielki” nie miało z tym związku.
W zerówkach dostawaliśmy ohydne herbaty, których nigdy nie piłam, bo były muląco słodkie i nie pasowały mi do kanapek z serem i mięsem. Nigdy nie rozumiałam, jak takie można popijać czymś słodkim. Albo jak niektórzy popijają Kubusiami kabanosy (a to już nawet na studiach widywałam).
Ja nie popijam jedzenia – wyjątek od czasu do czasu stanowią ciastka – bo generalnie nie przepadam za piciem. Natomiast nie obrzydza mnie wizja popicia kabanosa Kubusiem. Podczas picia mleka z miodem tuż po spożyciu smażonego kotleta i kiszonej kapusty zastanawiałabym się co najwyżej, czy wyprzedzę Zosię i Adasia w wyścigu do jedynej czynnej kabiny toaletowej – dodajmy: wyścigu utrudnionym koniecznością zdejmowania spodni i majtek w biegu – ale poza tym okej.
Też nie popijam jedzenia. Ewentualnie łyczek wody dla np. zerowania smaku między jedną rolką sushi, a kolejną lub jak jem czekoladę z kilkoma warstwami nadzienia / dodatkami to żeby lepiej czuć smak jednej warstwy, a druga mi nie przeszkadzała, też robię łyk. Tylko że to właśnie nie tyle picie, co „zerowanie”. Piję więcej dopiero już jak zjem. No, ale ludzie jedzą słodycze do kawy, piją wino do kolacji / obiadu, no cóż.
Łe, ja nienawidzę mieszania smaków. Słodkie picie do wytrawnego jedzenia to w ogóle dla mnie jakaś pomyłka. Tak samo jak na filmach często widuję sok pomarańczowy do płatków z mlekiem; w USA tak łączą normalnie, więc też… Po prostu nie rozumiem, jak może to komuś smakować.
Prawdę mówiąc, nie rozumiem zerowania smaku wodą, która smaku nie ma. Według mnie woda nie robi ze smakiem w ustach dokładnie niczego.
To zerowanie jak przepłukanie.
Poza tym woda „nie ma smaku”?! Każda smakuje inaczej. Kocham Nałęczowiankę, lubię Cisowiankę, nienawidzę Primavery, Żywiec Zdrój mi nie podchodzi… Najlepiej czuć na mineralnych – one warunkują wszystko.
Herezje mi tu opowiadasz. :P Woda wiele robi. Nie dość, że ma smak, to jeszcze realnie nieco czyści język.
Wodę akceptuję tylko w wybranych zbiornikach wodnych, np. morzu i jeziorze, oraz wannie.
Za nic tego nie zrozumiem, serio. Ona dosłownie odżywia… jak jestem padnięta-zdechnięta, to potrafi mnie nieco podnieść (?), Mamie na bóle głowy (zwłaszcza na to!) itp. często pomaga, na jakieś jej stany, gdy się słabo czuje. Serio woda czasem jak lek działa. Wiem, że i tak się nie przekonasz, ale jak odkryłam już dawno, dawno jak pozytywnie na mnie działa to po prostu pokochałam.
Wiem jednak, że Cię nie przekonam, jak Ty mnie, że morze, jezioro czy wanna to miejsca, do których warto wchodzić.