Me gusto, Super Fudgio BIO Vegan Chocolate 62% cocoa

Uroczy i apetyczny Vegan Chocolate 62% cocoa nie jest pierwszym batonem Super Fudgio (Me gusto), który znalazł się w moich zbiorach. Mniej więcej pół roku wcześniej miałam okazję zapoznać się z bogatszym w kakao wariantem Dark Chocolate Vegan 70% cocoa. Zdecydowanie mnie nie przekonał. Nie dość, że przyznałam mu 3 chi, to jeszcze nie dokończyłam degustacji. Szkoda mi czasu na nijakość i przeciętność.

Cóż więc podkusiło mnie do dania szansy batonowi Vegan Chocolate 62% cocoa, skoro deserową czekoladę uważam za gorszą od ciemnej? Najwidoczniej uznałam, że nie warto skreślać marki po jednorazowym nijakim produkcie. W gruncie rzeczy sama nie wiem.

Me gusto, Super Fudgio BIO Vegan Chocolate 62% cocoa, copyright Olga Kublik

Vegan Chocolate 62% cocoa – ekologiczna czekolada kokosowa bez cukru, glutenu i oleju palmowego

Wegański baton czekoladowy ma wiele fajności. Na uznanie zasługuje m.in. opakowanie: szata graficzna, forma i jakość wykonania. Podobają mi się również wygląd i rozmiar czekolady oraz skład, wegańskie surowce i brak cukru. Jedyna potencjalna wada to niska – jak na moje standardy – zawartość kakao. Lubię czekoladę albo porządnie ciemną, albo słodką mleczną. Twory deserowe to takie nie wiadomo co.

Vegan Chocolate 62% cocoa od Super Fudgio (Me gusto) dostarcza 481 kcal w 100 g.
Ekologiczna czekolada kokosowa bez cukru i glutenu waży 40 g i zawiera 192,5 kcal.

Me gusto, Super Fudgio BIO Vegan Chocolate 62% cocoa, copyright Olga Kublik

Zapach Vegan Chocolate 62% cocoa jawi się jako bardzo duszny, przesadnie słodki, cudnie kokosowy i satysfakcjonująco kakaowy. Gdybym miała zamknięte oczy, mogłabym pomyśleć, że wącham kokosowo-kakaowy raw bar z nibsami. I to nie byle jaki! Gęsty, słodki daktylami i przepełniony wiórkami kokosowymi do tego stopnia, że aż fundujący kwaśnawą nutę oleju kokosowego.

Wegański baton Super Fudgio ma wygląd eleganckiej sztabki czekolady. Odznacza się kolorem DarkMilk (mlecznej czekolady z podwyższoną zawartością kakao). Jest twardy, toporny, matowy. Trzeba intensywnie i długo pocierać powierzchnię, by na palcach został choćby drobny ślad.

Me gusto, Super Fudgio BIO Vegan Chocolate 62% cocoa, copyright Olga Kublik

Ze względu na grubość i twardość ekologiczny baton czekoladowy głośno trzaska pod zębami. Momentalnie funduje śliską plastyczność. Nie jest jednak tłusty. Topi się stopniowo. Mało tego, ulega rozpuszczaniu bardzo cienkimi warstewkami. Przeobraża się w wodę, wobec czego o gęstości i bagienkowości można tylko pomarzyć. Woda zdaje się nieść orzeźwienie. Jest jakby miętowa, przy czym nie ma smaku mięty, lecz wyłącznie jej odświeżające właściwości.

Kiedy plastyczna śliskość przemienia się w wodę i znika, pozostawia usta idealnie czyste. W toku rozpuszczania ujawnia się pylistość tak drobna, że puder to przy niej stado olbrzymów. Co ciekawe, ów pył również znika, zupełnie jakby opanował umiejętność rozpuszczania się na wodę.

Deserowy Vegan Chocolate 62% cocoa smakuje wyraziście kokosowo, kakaowo i słodko. Kakao implikuje cierpkość. Na języku i w gardle dość szybko zaczyna płonąć ognisko. Pieczenie wywołują nieistniejące przyprawy korzenne. Całość niby jest w porządku, wszelako w połowie – przypominam, że baton waży tylko 40 g – zrobiło mi się lekko niedobrze i czułam obrzydzenie na myśl o dokończeniu degustacji.

Me gusto, Super Fudgio BIO Vegan Chocolate 62% cocoa, copyright Olga Kublik

Po paru ugryzieniach wegańskiego batona Vegan Chocolate 62% cocoa Super Fudgio doszłam do wniosku, że wiem, co przypomina mi pod względem konsystencji. Świeczkę. Śliskawo-parafinową, zwięzłą i spójną, lecz koniec końców przemieniającą się w wodę. Gryziony chrupie jak ona. Kiedy przychodzi do topnienia, znika. Wszystko się zgadza. Czyżby producent minął się z powołaniem branżowym?

Smak ekologicznego batona czekoladowego też nie zachwyca. Początkowo wydaje się znośny, niemniej skoro już w połowie zrobiło mi się niedobrze, wnioskuję, iż tkwi w nim jakiś szatan. Degustacji oczywiście nie dokończyłam, a kolejnego podejścia robić nie zamierzam.

Ocena: 2 chi


Skład i wartości odżywcze:

Skład: miazga kakaowa*, substancja słodząca: erytrytol*, napój ryżowy w proszku*, tłuszcz kakaowy*, proszek kokosowy* (13%), emulgator: lecytyna słonecznikowa*. * Surowce pochodzące upraw ekologicznych. Może zawierać: mleko, soję, orzeszki ziemne, orzechy. Masa kakaowa min. 62%.

Kalorie w 100 g: 481 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 39 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 27 g), węglowodany 47 g (w tym: cukry 5,2 g, alkohole wielowodorotlenowe (poliole) 23 g), błonnik 6,8 g, białko 4,2 g, sól 0,2 g.

17 myśli na temat “Me gusto, Super Fudgio BIO Vegan Chocolate 62% cocoa

  1. Ta konsystencja brzmi paskudnie :( może trzeba stopić tą czekoladę, wtopić w nią knot, pozwolić jej ponownie zastygnąć i ta daam! Mamy czekoladową świeczkę ^^

  2. Nie lubię tej marki, więc za nic nie chciałabym tej czekolady. Najgorsze, co może być to dla mnie właśnie ryżowe i słodzikowe.
    Śliska woda i palenie… Ciesz się, że nie miałaś smaku smecty jak ja ostatnio przy jednym Dziwiszu (to będzie jedna z najpodlejszych rzeczy, jaką jadłam).

    Ciekawe, dlaczego niektóre produkty robią jako Super Krówka inne Super Fudgio. Acha, że jak natnę się i znienawidzę Super Krówkę = drugi raz jej nie kupię to możliwe, że natnę się na Super Fudgio, myśląc, że to inny producent = alternatywa być może lepsza?

    1. Trzymaj się fotela. Otóż… lubię smak Smecty! Poznałam go dopiero parę lat temu, bo w dzieciństwie przy zatruciu pokarmowym zawsze dostawałam węgiel (też lubię). Oba specyfiki mają interesujące, przyjemne konsystencje i delikatne, słodkawe smaki.

      Dokładnie tak jest.

      1. Smecta słodkawa i przyjemna? No w życiu. Przyjemna konsystencja? Że co? Ja znam smectę w proszku i tylko taką. Nie widzę zupełnie nic interesującego w prochu.

        Do węgla natomiast nic nie mam, więc za nic bym ich nie porównała. Chyba że… w innej postaci smecta jest podobna w kwestii struktury?

        PS 7Days’y, Serduszka, smecty, słodziki i inne kontra ziemiste czekolady ciemne, chili, anyże, wiśnie… Jestem ciekawa, czy gdyby nasze-nasze smaki wymieszać w jedno, to ktoś postronny nakarmiony / napojony (co robimy z tego? ciasto? smoothie?) padłby trupem od razu czy zdołał jeszcze rzucić nam nienawistną wiązankę?

        1. „Ja znam smectę w proszku i tylko taką.” – Dokładnie, ale przecież rozpuszcza się ją w odrobinie wody.

          Smecta i węgiel są podobnie słodkie, niemniej konsystencje mają inne, przynajmniej w znanej mi formie. Węgiel przyjmowałam w tabletkach do rozgryzania. Smectę w proszku do rozpuszczania. Węgiel był w listku, Smecta w saszetce.

          Nie wiem, ale możemy się przekonać. Któremu politykowi zrobimy prezent?

          1. Taak, ale to takie wstrętne, że najlepiej wychlać, zapić i nie myśleć o tym. Nie ma mowy o rozmyślaniu nad konsystencją.

            Węgiel znam (napisałam przecież, że nie mam nic do niego), ale myślałam, że mówisz o jakiejś innej formie smecty.

            Obóz rządząco-skrajnieprawicowy jest tak duży, że chyba warto zacząć masową produkcję.

            1. „Węgiel znam (napisałam przecież, że nie mam nic do niego)” – obecnie węgiel sprzedaje się w rozpuszczalnych kapsułkach. Nie mam pojęcia, czy „mój” jest jeszcze dostępny, a jeśli nie, kiedy wycofali. Stąd nie wiem, jaki węgiel znasz.

              Jestem za!

              1. A zobacz! Kapsułek to nie znam. Myślałam, że piszemy o tym sprzed lat i nie wpadłam, że może być inny niż taki tabletkowy (do sproszkowania). Obecnie w zasadzie nie kupuję leków, więc w asortymencie aptek słabo się orientuję.

  3. ,,Twory deserowe to takie nie wiadomo co.”
    Jedną z doskonale znanych światowych prawd.
    Dziwię Ci się, że po niego sięgnęłaś, mimo że wariant zapowiadał się gorzej niż ten przez Ciebie niedokończony. Dobrze chociaż, że już przestałeś brać niezliczoną ilość sztuk nieznanego produktu.
    Wyrzuciłaś niedojedzony baton? Biorąc pod uwagę, jak nie lubisz marnować jedzenia, ta seria musi być serio paskudna. Nigdy nie jadlam niczego tej firmy, ale na Twoim guście batonowym polecam, więc na pewno będę omijać go szerokim łukiem.
    Głosuję za Me Rzygusto!

        1. Nadgryzione nie. Zawsze ładnie ucinam, a fragment z zębami leci do kosza. Zresztą często nie ma takiej potrzeby, bo jak robię zdjęcia, przecinam słodycze. W efekcie mogę komuś oddać zupełnie czystą część.

  4. Nie kupowałam go, po patrząc na skład sądzę, że to nie będzie satysfakcjonujący mnie smak i chyba się nie mylę. No ale może kiedyś gdzieś mi się napatoczy, a póki co, pozostanę przy krówkach tej firmy ;))

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.