Każda kolekcja serków homogenizowanych zwiera wariant waniliowy. Ba! czasem nawet nie tworzy się kolekcji, lecz wypuszcza sam serek waniliowy (przykład: marki plebejskie i marketowe).
Nie inaczej jest z Bakusiem Puszystym Bakomy. Deser dla dzieci ma u boku czterech braci: czekoladowego, biszkoptowego, wafelkowego i truskawkowego. Chętnie dodałabym orzechowego i karmelowego.
Bakuś Puszysty serek waniliowy
Serek waniliowy Bakuś Puszysty ma kremowy kolor o jasnym odcieniu. Jest absolutnie uroczy. Zawiera jedynie aromat waniliowy, więc jednolitej masy nie zakłócają czarne kropeczki tartej przyprawy.
Bakuś Puszysty serek waniliowy marki Bakoma dostarcza 111 kcal w 100 g.
Piankowy serek homogenizowany waniliowy waży 90 g i zawiera 100 kcal.
Serek Bakuś waniliowy pachnie jednocześnie słodko i kwaśnawo. Przepięknie, zwłaszcza że oddaje typowy waniliowy serek homogenizowany z końca XX wieku.
Deser został nadmuchany, toteż zdawałoby się, że będzie lekki. Nic z tego. Cechują go ciężkość, specyficznego rodzaju gęstość i tłustość-bez-tłuszczu. Sprawia wrażenie wykonanego na nietłustej śmietanie. W związku z konsystencją aero przywodzi na myśl ciężką, toporną bitą śmietanę. Oferuje parafinowość znaną z serków homogenizowanych. Jest lekko cierpki.
Próżno szukać tu naturalności. Bakuś Puszysty smakuje sztuczną, słodką w punkt, marginalnie kwaśną wanilią przeszczepioną z klasycznego serka homogenizowanego. Prawdę mówiąc, idealną. Aż szkoda, że deser waży tylko 90 g. Nie obraziłabym się za wersję dla dużych dzieci.
Dzięki specyficznej ciężkości serek waniliowy Bakomy jest treściwy, co czyni go idealnym na małego głoda nocnego. Znajduje zastosowanie, kiedy uświadamiam sobie, że w drodze do łazienki celem zażycia kąpieli będę musiała zahaczyć o kuchnię, bo umrę, jeśli nie zjem przed snem czegoś drobnego i słodkiego.
Ocena: 6 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: twarożek odtłuszczony z mleka pasteryzowanego, śmietanka, wsad smakowy (cukier, skrobia modyfikowana kukurydziana, regulator kwasowości: kwas cytrynowy; barwnik: karoteny; naturalny aromat waniliowy, wapń, witaminy: B6, D, B12), cukier, białka mleka, żelatyna wieprzowa.
Kalorie w 100 g: 111 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 4 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 2,4 g), węglowodany 12,9 g (w tym cukry 12,5 g), białko 5,8 g, sól 0,1 g.
Witaminy i minerały w 100 g: witamina B6 0,28 mg, witamina D 0,85 µg, witamina B12 0,8 µg, wapń 136 mg.
Jeden z moich ulubionych smaków Bakusiow, bo właśnie nie czuje tu ani grama kwasku (a nie przepadam za nim w setkach). Warianty karmelowe i orzechowe byłyby cudowne *-* myślisz bardziej o orzechach laskowych, fistaszkach, a może jeszcze innych?
Pomyślałam o laskowych, ale chętnie widziałabym wielowariantową serię orzechową.
Wiem, że wyda się to dziwne, ale nie pamiętam bym kiedykolwiek jadła Bakusia. Konsystencja aero do mnie nie przemawia, zarówno w serkach jak i czekoladach.
W czekoladach tak sobie, ale w serkach lubię.
Ej! Sama pomijasz owoce! A gdzie wariant… bananowy?
Ja bym jeszcze specjalnie dla Ciebie zrobiła melonowo-awokadowy. Gdybym akurat miała gest, podkręciłabym go Amaretto, by wszystkie produkowane trafiały do Ciebie, a nie do jakiś przypadkowych dzieciaków.
„Ciężka i toporna bita śmietanka” – jak mnie od takich rzeczy odrzuca… Przez krótki okres czasu do dobrych mousse’ów deserów mnie trochę ciągnęło, ale taki „dobry” rozumiany po mojemu to może jeden na kilka milionów, więc szybko mi przeszły. Ciekawe, że takie aerowatości na przestrzeni lat ogólnie mogę powiedzieć, że u mnie tylko „w parze”, z czymś. A więc jako wierzch deseru (patrz Ehrmanny), „roztrzepany element w lodach” albo np. „jogurt, który ma w sobie coś z aerowatości” (patrz jogurty Maluty typu bałkańskiego – boskie, ale giganty, że szkoda słów; chyba tylko kilka razy w życiu trafiłam na mniejsze do 200 g w Carrefourze), uczekoladowiona wersja jako nadzienie udające mousse (natomiast bąbelkowe czekolady nie – choć z ciekawości próbowanie dopuszczam; np. dostałam miętową od ojca i jeszcze nie wiem, czy dam Mamie, czy spróbuję). Taka czysta forma nie dla mnie.
Idealny. Takim wariantem zastąpiłabym śniadanie, obiad i kolację.
Jogurty typu bałkańskiego marki Maluta – opowiedz mi o nich więcej.
Pozwolę się wtrącić do dyskusji o jogurtach bałkańskich Maluty – mnie nieszczególnie przypadły do gustu. Smakują dla mnie jak coś pomiędzy jogurtem gęstym Bakomy i jej jogurtem greckim. Możliwe Olga, że Tobie jednak by posmakowały, bo są zwarte, gładkie i kremowe.
A nawiązując do naturalnego nabiału: znacie serki ,, Bieluch””? Bardzo go lubię i polecam, szczególnie wersję lekką.
Nie cierpię wersji lekkiej. Smakuje jak typowy serek light – smutna namiastka klasycznego oparta na jogurcie, a nie śmietance.
Popieram Olgę. Te bieluchy Light są obrzydliwe…
Co mam Ci o bałkańskich napisać? I tak nie kupisz, bo głównie to 340 gramów.
Smak jak jogurt grecki trochę, trochę jak przeciętny jogurt naturalny, a więc kwaśno-jogurtowy (Activia? Piątnica? te klimaty), cierpkawy. Konsystencja lekkiego bardziej chmurkowa, zwykłego kremowa. Powiedziałabym, że to dawna gęsta Bakoma z elementami greckiego i bitej śmietanki.
Serek lekki Bielucha jadłam dawno – jeśli mowa o tym 3 % tłuszczu to lubię go.
„namiastka klasycznego oparta na jogurcie, a nie śmietance.” – nie przepadam za nabiałem opartym na śmietance. Light 0 % też nie. Moje to te okolice 2-3%.
,,Serek lekki Bielucha jadłam dawno – jeśli mowa o tym 3 % tłuszczu to lubię go.”
Dokładnie ten. Cieszę się, że chociaż dwa głosy przeciwko dwóm na niego. :) Też moja ulubiona zawartość tłuszczu to 2-3%. Z tego powodu wolę również np. Tolonisy z Biedronki naturalne 2% aniżeli Skyry.
Osobiście nie kupuję nabiału z Biedry, więc tu się nie wypowiem. Ogólnie jednak np. właśnie skyrów nie lubię – bo odbieram je jako „trochę serek, trochę jogurt”, a jak jeść, to wolę albo serek-serek, albo jogurt-jogurt. Podobnie serki wiejskie – u mnie zawsze tylko lekkie, bo mają te 2-3%, a naturalne nie dość, że gramatura niewygodna (ani to na raz, ani na dwa), to jeszcze zajeżdżają śmietaną.
Bardzo lubię Bakusie, ale wanilinowego nie jadłam nigdy; co najwyżej nieświadomie w okresie dzieciństwa, ale jest to mało prawdopodobne, bo bardzo nie lubiłam wtedy jasnych wariantów w nabiale, tzn. waniliowych i śmietankowych, więc pewnie z lodówki brałam czekoladowe i truskawkowe. Dzisiaj też jakoś nie kusi mnie wanilia z tego względu, że to dla mnie mdły i nieciekawy smak; nie trafiłam jeszcze na deser waniliowy, którego opakowanie wykonywała bym ze smutkiem, że się skończył, a jedyny, który może miałby u mnie większe szanse to chyba pudding proteinowy Ehrmanna, którego jeszcze nie jadłam niestety. Podsumowując, ten Bakuś chyba na zawsze zostanie dla mnie tajemnicą.
Ps. Bakusie i proteinowe Ehrmanny to chyba jedyne desery, w których podzielam Twój zachwyt nad konsystencją. :)
Jako dziecko zwracałam uwagę na to, czy serki/lody są śmietankowe, czy jednak waniliowe. Miałam okres śmiertelnej obrazy na te pierwsze i pilnowałam, żeby niczego śmietankowego nie kupować. Prawdę mówiąc, co dziś mi trochę ów dziwny „uraz” został i gdybym miała wybierać, wybrałabym wanilię.
Ja również zwracałam uwagę, po prostu nie lubiłam obu. ;) Ale podobnie jak Ty, z dwojga złego wolałam wanilię i ją preferuję również teraz, choć wciąż uważam za wariant po prostu nudny.
„Chętnie dodałabym orzechowego i karmelowego.” Tak taki wariant bym przytuliła :) tylko pytanie jaki orzech? Nerkowce wyszłyby ciekawie :D ale bananowy byłby hitem :) wszystko co bananowe ma nie taką konsystencję jaką preferuje. Ta bąbelkowa pasowałaby idealnie ;) czy lidlowy jogurt dla dzieci czy oryginał Piątnicy to nie to samo :/ nawet ten bio
A tak to chyba banan przeważa w jogurtach do picia których w ogóle nie kupuję…
Właśnie nerkowce w 99% przypadków pozostają nieme, i to nawet w produkcie raw o małej liczbie składników. Podejrzewam, że w przetworzonym serku albo nie pojawiłyby się wcale, albo byłyby plastikową karykaturą. Myślałam o laskowych.
Bananowy wariant na tak. Piszemy petycję?
No pewnie!!!
Co do nerkowców to faktycznie raw bary często są mdłe, mydlane? Ale to chyba efekt braku wyprażenia ich. Te dodawane do musli w tubach to moje ulubione ;) sama też na patelni je prażę przed spożyciem ;)
Mydlane? Według mnie po prostu nieobecne. Wiórki kokosowe i olej kokosowy bywają kwaśnorzygowinowe, zimnoogniowe lub mydlane.