Bakoma, Bakuś Puszysty serek wafelkowy

Kolekcjonując warianty smakowe Bakusia Puszystego, byłam pewna, że wafelkowy przestał istnieć. Zawędrowałam do wielu sklepów, ale w żadnym go nie spotkałam. Zawsze za to trafiałam na pozostałą czwórkę: czekoladowego, waniliowego, biszkoptowego i truskawkowego.

Bakuś Puszysty odkrył przede mną tajemnicę swego istnienia dopiero w Lidlu, kiedy to pojawił się w czteropaku. Byłam pewna, że właśnie wrócił po latach. Niestety moje podejrzenie rozwiało się niedługo później, gdy w Leclercu trafiłam na pojedyncze sztuki. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego w innych sklepach – a przynajmniej tych, które odwiedzam – nie występuje wraz z czwórką braci.

Bakoma, Bakuś Puszysty serek wafelkowy, copyright Olga Kublik

Bakuś Puszysty serek wafelkowy

Znam niewiele deserów mlecznych o smaku wafelków. Prawdę mówiąc, chyba Bakuś Puszysty jest jedyny. Trochę szkoda, bo koncepcja brzmi dobrze. Nie obraziłabym się, gdyby pojawił się taki Grand Dessert, limitowane Riso czy dowolna kaszka manna. Nie pogardziłabym też wafelkowymi deserami instant.

Bakuś Puszysty serek wafelkowy marki Bakoma dostarcza 111 kcal w 100 g.
Piankowy serek homogenizowany wafelkowy waży 90 g i zawiera 100 kcal.

Wafelkowy serek Bakomy pachnie cudownie, jednakowoż wcale nie czysto wafelkowo. Oddaje cappuccino zalane w pełni mlekiem bądź kawę mrożoną Frappe Nescafe. Napój ów został połączony ze zmiksowanymi wypieczonymi wafelkami przełożonymi kremem waniliowym.

Obłędny aromat idealnie splata się z kolorystyką Bakusia wafelkowego. Ona również przywodzi na myśl produkt inspirowany mocno mlecznym cappuccino.

Zgodnie z nazwą serek jest puszystą pianką, ale typu ciężkiego. Podczas nabierania na łyżeczkę syczy i mlaszcze. Piankowe aero łączy się z gęstością specyficznego typu. Deser jest natłuszczony, wilgotny, cierpki. Odrobinkę skleja zęby. To nadmuchany serek homogenizowany dobrego rodzaju.

Bakoma, Bakuś Puszysty serek wafelkowy, copyright Olga Kublik

Podczas polowania na serki Bakuś – zanim uznałam, że wafelkowy przestał istnieć – zastanawiałam się, który smakował mi bardziej: dzisiejszy czy biszkoptowy. Pierwsze degustacje nie przyniosły odpowiedzi. Wariant wafelkowy okazał się słodki w punkt, wyraziście nabiałowy, gorzkawy w sposób kawowy (cappuccinowy). Przywiódł mi na myśl cappuccino bądź kawę mrożoną wykonaną na mleku połączoną z koktajlem z wafelków z kremem waniliowym. W efekcie nie potrafiłam stwierdzić, czy wróciłabym do niego chętniej niż do biszkoptowego, który rozgrzał moje serducho parę dni wcześniej.

Kolejne degustacje potwierdziły idealny poziom słodyczy, twarogową nabiałowość i specyficzną gorzkawość cappuccino. Może nawet cappuccino chałwowego (oddałabym za takie życie!; jak zwykle czyjeś). Ale, ale! Mimo iż jestem zachwycona, wolę wariant biszkoptowy. Chyba. Wrócę oczywiście do obu. Ponadto do czekoladowego i waniliowego. Truskawkowy jest zbyt zwykły.

Ocena: 6 chi


Skład i wartości odżywcze:

Skład: twarożek odtłuszczony z mleka pasteryzowanego, śmietanka, wsad wafelkowy (cukier, wafel 0,5%: mąka pszenna (gluten), olej rzepakowy, emulgator: lecytyny; sól, skrobia modyfikowana kukurydziana, regulator kwasowości: kwas cytrynowy; aromat, barwnik: karmel; wapń, witaminy: B6, D, B12), cukier, białka mleka, żelatyna wieprzowa.

Kalorie w 100 g: 111 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 4 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 2,4 g), węglowodany 12,9 g (w tym cukry 12,5 g), białko 5,8 g, sól 0,1 g.

Witaminy i minerały w 100 g: witamina B6 0,28 mg, witamina D 0,85 µg, witamina B12 0,8 µg, wapń 136 mg.

24 myśli na temat “Bakoma, Bakuś Puszysty serek wafelkowy

  1. Popieram ostatni akapit ;) tak jak zapowiedziałam w pierwszym komentarzu, że spodziewam się zbieżności tak o to ją potwietdziłaś tym zdaniem :”Mimo iż jestem zachwycona, wolę wariant biszkoptowy. Chyba. Wrócę oczywiście do obu. ”

    „Ponadto do czekoladowego i waniliowego. Truskawkowy jest zbyt zwykły.”Tu niestety nie wrócę do żadnego. Gdybym nie miała wyjścia to jednak w tej kolejności bym ustawiła ww. warianty ;)
    Truskawkowy smak w nabiale jest nieatrakcyjny dla mnie w ogóle. Zbyt łatwo mi go uzyskać w wyniku połączenia mojego ulubionego dżemu i jogurtu/serka naturalnego :D waniliowy i czekoladowy kojarzą mi się z tym niemoim kwaskiem więc gdyby zabrakło wafelkowego czy biszkoptowego to dla Ciebie nie zabraknie 😅

    Odnosząc się do tej części wpisu natomiast:
    „Zupełnie nie rozumiem, dlaczego w innych sklepach – a przynajmniej tych, które odwiedzam – nie występuje wraz z czwórką braci.” to jak dla mnie brak wafelkowego wynika z tego że na kartonowej palecie najczęściej mieszczą się 4 rzędy po 5 albo 6 kubeczków albo mniej zależy od typu opakowania. Nie ma miejsca poprostu na upchanie dodatkowego. Myślę, że to może więc wynikać właśnie stąd ;) a skoro ludzie są przekonani, że wariant biszkoptowy i wafelkowy są zbieżne w odbiorze to pruducent w takiej formie je pakuje i rozwozi po sklepach.

    1. Hmm, producent mógłby zatem wkładać na paletę raz biszkoptowy, raz wafelkowy. Ta teoria wydaje mi się naciągana, no ale zupełnie się nie znam na sklepowej logistyce.

      Daj znać, jak wrócisz do biszkoptowego i wafelkowego, który wygrał :)

  2. Grand Desert albo Riso wafelkowe brzmią cudownie, mogliby takie zrobić *-* ten wariant bardziej niż cappuccino z wafelkami przypomina mi po prostu wafelki śmietankowe, a goryczka bardziej przywodzi mi na myśl spalony karmel. Gdyby nie ta goryczka to byłby najlepszy smak pod słońcem :( muszę do niego wrócić i odświeżyć pamięć, ale najgorsze jest to że ciężko na ten smak trafić :/

  3. W sumie dziwne, że tak niespotykany smak jest tak rzadko spotykany. Może czują, że wyszedł cappuccinowo i trochę się boją taki dzieciom pokazywać? Bo przecież tak nie nazwą, bo… ekhem. Tak, jasne, jasne, nie ma to jak dobudowywać ideologię.
    Cappuccino-chałwowy byłby dla mnie zbyt namieszany, ale chałwowego Bakusia chyba bym kupiła.

    Czeekaj… to, że smak cappuccino w słodyczach lubisz, to wiem. Raz i drugi mi jednak mignęło i wychodzi, że… cappuccino samo w sobie do picia też lubisz?! Nie pasujesz mi do niego. Kojarzysz mi się tylko z czarnymi rozpuszczalnymi.

    1. Tak, lubię :) Nie traktuję tego jako zamiennika czarnej kawy. Funkcję kawy pełni czysta czarna kawa li tylko. Cappuccino to alternatywa wobec Serduszka, Bakusia, rządka czekolady i innych przekąsek na słodkoochotę pokolacyjną.

      1. A właśnie kawa i mleko to kolejne rzeczy, które mi po prostu dla mnie nie pasują. Jak miałabym pić kawę z mlekiem, wolałabym wcale.
        Stąd to, że cappuccino traktujesz jako zamiennik deseru, nie kawy potrafię zrozumieć. Kiedyś próbowałam tak (bo i ekhem, skąd musiałam się dowiedzieć, że kawa z mlekiem mnie odpycha) różne wymyślniejsze warianty jako coś „do łyżeczkowania” (Twój deser? ja tak nie nazywam żadnego z posiłków), ale smakowo-słodko, a jednak napojowo to zupełnie nie dla mnie. Piszę zarówno o niesłodzonych cappuccino (bo samo mleko w takiej kawie wychodzi słodko), jak i latte (o dziwo „dzikie” warianty, w których kawy prawie nie czuć podchodziły mi bardziej niż cappuccino, ale wciąż nie dla mnie, bo z kolei to był efekt „mleka smakowego”). Po kilku na dobre nabrałam niechęci do nich (w dobrych i to różnych kawiarniach, nie mogę więc powiedzieć, że np. „trafiłam na złe”). Gorącej czekolady też nie lubię (nie wiem, czy właśnie nie na tym samym poziomie co cappuccino) – to taka ciekawostka.

        1. Lubię zarówno przeróżne kawy z dodatkami (tyle że to dla mnie nie kawy, a desery), jak i gorące napoje czekoladowe. Kupuję jednoporcjowe suszki, kiedy zauważę fajne limitki. Poza tym zawsze mam w domu duże opakowanie. Tego typu zamienniki deserów pijam głównie zimą, więc niektóre są przeterminowane spokojnie o 10 lat :’D

          1. Jak znałam Cię mniej, wyobrażałam sobie, że na pewno lubisz takie wymyślne kawy, jak poznałam lepiej – przestały mi do Ciebie pasować. I znów zaskoczenie. Blee, te małe cosie odrzucają mnie bardzo. Proszko-saszetek nie lubię, słodkiego picia też. „Picie” – chodzi o konsystencję, bo myślenie o tym mamy to samo: nie kawa, a deser-słodycz.
            Ty i napoje czekoladowe? Za nic bym nie powiedziała! Zapamiętałam coś w dodatku, że też nie lubisz mlek smakowych… jednak lubisz? Wiem, że nie pijasz, ale pytam, czy lubisz.

            1. Nie pijam, ale lubię. Czemu mam nie lubić, skoro są pyszne? Po prostu nie odpowiadają mi pod względem konsystencji, bo stanowią napój. Ależ dużo zaskoczeń, co? :D

              1. „Czemu mam nie lubić, skoro są pyszne?” – bo nie są. Znaczy się dla mnie nie są i zawsze zachodziłam w głowę, kto je właściwie lubi i za co. :P Kiedy raz i drugi jak mi jakieś posmakowało, to np. kupiłam drugi raz i za nic sama nie mogłam pojąć, co za pierwszym mi smakowało (to o mleku smakowym). Potem doszłam do wniosku, że nie lubię i tyle.

                Oj dużo! Aż strach pomyśleć, ile jest rzeczy, których bym nie zgadła, ale o których nawet nie wiem.

                  1. Weź przestań! Przecież nuty ziemi są obłędne i każdy normalny człowiek powinien je lubić. Swoją drogą, kupiłam ostatnio malutką chryzantemę i co chwila przechodzę koło niej i zaciągam się zapachem ziemi z doniczki. Kocham.

                    1. Doniczki?! Chryzantemy (złociste) trzyma się w półlitrówce po czystej. Chyba że nie są złociste, wówczas sprawdza się wilgotna mogiła nawożona świeżym, jeszcze ciepłym zwłokiem.

  4. Zjadłam wczoraj waniliowego Bakusia, dobry i w ogóle, ale! zobaczyłam tę wieprzową żelatynę w składzie… I teraz nie wiem, czy będę próbowała całej reszty. A ta konsystencja „aero” i taka śmieszna kwaskowatość do mnie przemówiły.
    Ostatnio, gdy kupiłam jakiś deser i zobaczyłam żelatynę wieprzową w składzie, to go oddałam. Ale Bakusia musiałam spróbować.

    1. Zrezygnowałam z mięsa, ale na porzucenie żelatyny – jak również produktów odzwierzęcych – nie jestem jeszcze gotowa. Być może nigdy nie będę.

    1. XD podobno pyszna, a ta o smaku pralinek kokosowych..niebo, bo akurat miałam okazję pić. Nie znalalzłam tez o niej negatywnej opinii,pewny hit.

        1. Ok, wiem, że są tzw „opiniotwórcy”, wynajęci i opłacani przez producenta celem zachwalania produktu, opinie pozytywne idą masowo. Ale łatwo to rozpoznać, choćby daty publikacji, często – jeśli „recenzent” nie jest zbyt ogarnięty- styl pisania także. Niemniej ta kawa serio jest pyszna, ta kokosowa. Piłam, mam podstawy, żeby wierzyć ludziom wystawiającym oceny, nie kłócę się jednak, bo jakaś część może nie być – mówiąc delikatnie- obiektywna. Poprawie się więc: „możliwe, że to pewny hit” ;)

          1. Abstrahując od wiarygodności opinii, osiągnęłaś swój cel: mam na nią ogromnego smaka :D (Na wszystkie tej marki).

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.