Milka, wafelek Nussini (orzechy laskowe)

Prowadzę w internecie kilka odrębnych list słodyczy do upolowania. Jedna zawiera nowości i edycje limitowane. Druga różności do ustrzelenia w bliżej nieokreślonej przyszłości. Trzecia produkty warte powtórki. (Istnieje więcej list, ale nie będę wymieniała wszystkich). Ta ostatnia dzieli się na dwie części. Obejmuje słodycze do powtórzenia dla siebie oraz wymagające ponownego zrecenzowania.

Wafel Nussini Milki jest bohaterem trzeciej listy. Kiedy go kupowałam, byłam przekonana, że posłuży mi w dniu, w którym nie będę miała ochoty na robienie notatek. (Takowe zdarzają się coraz częściej). Pudło! Po zerknięciu na skład zorientowałam się, że uległ drobnej zmianie. To z kolei przełożyło się na chęć ponownego sięgnięcia po lupę, zwłaszcza że pierwsza recenzja pojawiła się na blogu w 2017 roku.

Milka, wafelek Nussini, copyright Olga Kublik

Nussini wafelek orzechowy

Nie jestem przekonana, czy lubię wafelki, na których znajduje się posypka. Albo inaczej: lubię wafle z dodatkami na wierzchu, acz tylko jako sporadyczne urozmaicenie. Nie chciałabym, aby wyparły konwencjonalne twory złożone z samych płatów waflowych, kremu i – opcjonalnie – czekolady.

Nussini marki Milka dostarcza 547 kcal w 100 g.
Wafelek orzechowy w mlecznej czekoladzie waży 31,5 g i zawiera 172 kcal.

Milka, wafelek Nussini, copyright Olga Kublik

Orzechowo-czekoladowy wafel Nussini prezentuje tożsamość w zapachu całkiem zacnie. Proponuje kakaową mleczną czekoladę: słodką, gęstą, kremową. Dokłada do niej świeże orzechy laskowe zatopione w nugacie: także gęstym, drożdżowym. Całość splata się w twór bliski Nutelli, a może nawet będący nią.

Według moich kryteriów na wafelku Milki znajduje się średnio dużo orzechów. Po przekrojeniu wydaje się, iż ma tylko dwie warstwy kremu. Nic bardziej mylnego. Po prostu trzecia umiejętnie i sprytnie skitrała się tuż pod górną warstwą czekolady i orzechami laskowymi.

Mleczna czekolada szybko zdradza plebejski charakter. Jest miękka, kremowa. Łatwo się rozpuszcza – czy to w palcach, czy to w ustach. Daje się wówczas poznać jako cudownie gęsta i bagienkowa. Przypomina twór niezastygnięty, np. krem kanapkowy. Ponieważ dodatkowo smakuje czekoladą i orzechami, przywodzi na myśl odnotowaną już w zapachu Nutellę. Najgrubsza warstwa znajduje się na wierzchu. Została zespolona z kremem, przez co nabrała ziarnistości i dozy suchości.

Milka, wafelek Nussini, copyright Olga Kublik

W górną warstwę czekolady – i kremu – Milka wtopiła siekane orzechy laskowe. Są bardzo duże, idealnie świeże, podprażone. Czuć je zarówno w konsystencji, jak i w smaku. Istnieją słodycze, w których dodatki są tylko po to, żeby figurowały w składzie. Nussini do nich nie należy. Tu orzechy pełnią ważną funkcję.

Dalej w kolejności mamy krem orzechowo-kakaowy. To jedyny element, który – mimo iż nie jest zły – nie zachwyca. Cechują go zasmucająca cienkość, olbrzymia ziarnistość, suchość, brak kremowości. W smaku łączy orzechy laskowe i kakao, co zgadza się z opisem (brawo!; bez ironii, wszak bywa różnie). Jest nutellowawy, przy czym zamiast czekolady oferuje masę kakaową.

Ostatni, lecz nie najmniej ważny, jest wafelek pszenny. Stanowi wzór świeżości, kruchości i chrupkości. Jest leciutki jak piórko. Smakuje delikatnie pszennie i albo niesłodko, albo nieprzesadnie słodko.

Milka, wafelek Nussini, copyright Olga Kublik

Wafel orzechowy Nussini Milki był i nadal jest bardzo dobrym produktem z oferty fioletowej krowy. Godnym wielokrotnych powtórek. Nie funduje mdłości, plastelin, plastików, margaryn. Zdaje się łączyć Nutellę z pokruszonymi orzechami, zwiewnymi wafelkami i mleczną czekoladą. Co prawda nie sposób odkryć, iż ta ostatnia pochodzi z fabryki Milki, ale to żadna wada.

Wahałam się, czy przyznać wafelkowi Milki samo 5 chi, czy sięgnąć po wstążkę. Jest pyszny, wszelako brakuje mu efektu wow. Nie wrócę do niego chętniej niż do Grześków czy Lusette. Niech jednak zna moją dobroć – ze wstążką będzie mu do twarzy!

Ocena: 5 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Skład: cukier, mąka pszenna, oleje roślinne (palmowy, shea), orzechy laskowe (9,5%), serwatka w proszku (z mleka), tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, miazga kakaowa, tłuszcz mleczny, kakao w proszku o obniżonej zawartości tluszczu (1,3%), skrobia ziemniaczana, emulgatory (lecytyna sojowa, E 476, lecytyna słonecznikowa), olej rzepakowy, aromaty, substancje spulchniające (węglany sodu, węglany amonu), sól.

Kalorie w 100 g: 547 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 33 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 15 g), węglowodany 54 g (w tym cukry 39 g), błonnik 2,7 g, białko 6,9 g, sól 0,39 g.

14 myśli na temat “Milka, wafelek Nussini (orzechy laskowe)

  1. Mi nie podpasował. Jakiś za mdły, plastelinowy? Takiego go pamiętam. Wracałam do niego 2x, ale mnie nie przekonał. Pozostanę przy wersji bez dodatków ;)

  2. Jeden z moich ulubionych wafli, a sama zbyt waflowa i Milkowa nie jestem *-* urzekła mnie ta nutellowość i fakt, że brak tu posmaków plasteliny czy plastiku, jak to bywa w wafelkach orzechowych. Ale jak to bywa w testerskim świecie nie mam czasu do niego wracać zbyt często :’D

  3. Mam ochotę kupić go ponownie tylko przez Twoją opinię. Mi trafiła się sztuka, w której jedynie czekolada była podobna do opisanej dzisiaj. Kawałki orzechów były zmiękłe i nie chrupiące, krem plastelinowy, a wafelki były nieświeże, jakby nasiąkły tłuszczem z kremu.

  4. Ten wafel wpisuje się w moją kategorię: „fajny brzydal”. Z jednej strony te wypukłości są niby takie nieestetyczne, ale „niby” to słowo klucz. Bo wygląda to tak ciekawe, jak… diamenty w koronie? Albo pryszcze albo… no, nieważne.
    Btw 31,5 g – hm, umarliby pewnie, gdyby łaskawie dali konsumentom gratisowe 0,5 grama.
    Jadłam podobnego kokosowego i dałam 6/10, co zrobiło z niego najlepszego spośród kokosowych białych wafelków, które wówczas porównywałam. Nie dziwi mnie więc, że wariant orzechowy jak na wafelka orzechowego też dobrze wyszedł.
    Leciutki wafelek na plus, naturalne orzechy – wiadomo. Gdybym lubiła wafelki, musiałabym spróbować. Obecnie nie kusi ani trochę. Hm, ja widziałabym go w dobrej ciemnej czekoladzie – może podczołgałby się pod skojarzenie z czymś rocherowatym?

      1. Pamiętam właśnie, stąd nie zdziwiłam się, że ten wyszedł dobrze. Moje 6, a Twoje 4 to chyba ocena w miarę porównywalna?

        Z ciekawości: jak wystawiasz czemuś 4, to klasyfikujesz to jako warte jedzenia (tak w swojej głowie)? Ja mam śmieszny podział, bo moje 6 dla zwykłego słodycza to takie: „nie chce mi się tego jeść, wolę cokolwiek innego”, ale czekoladę ciemną na 6 w sumie zjem acz „na dojadanie”, gorszego dnia czy coś.

        1. „Moje 6, a Twoje 4 to chyba ocena w miarę porównywalna?” – Si, mniej więcej. 4 chi przypisałabym już 7/10, acz to nadal bliskie oceny.

          Czasem wystawiam produktowi 5 chi bez szansy na powrót – albo z nikłą – bo np. ma nie moją formę. Czasem zaś 3 chi zgarnia coś, co mimo ordynarności kupuję jeszcze wiele razy.

          1. Z tym 5 rozumiem świetnie! Często wystawiam np. 8/10 czemuś, co jest nie moje i np. gdy chodzi o tabliczkę 200 gramów, to i tak powiedzmy połowę mogę Mamie wcisnąć, gdy to jakaś mleczna / biała. Ostatnio tak z giandują zrobiłam. Obiektywnie bardzo przykładna i w ogóle, ale dla mnie taka nudna, że nie chciało mi się jej jeść. Nie pytałam więc o 5, które jest oceną produktu, a nie „bo ja nie lubię, bo nie moja forma to nie wystawię dobrej mimo że produkt zrobiona świetnie”. Pytałam o przeciętną czwórkę. Odpowiedziałaś mi chyba po części z tym 3 chi. U mnie nie znalazłoby się nic ze słodyczy (w tym czekolad), czemu wystawiłabym 5, a wracała do tego.
            Podasz przykład czegoś na 3, do czego wiele razy wracałaś? Wybacz ciekawość.

            1. Nie gniewaj się, ale bardzo nie chce mi się szukać. Przejrzenie sześciu lat recenzji – nawet tylko z oceną 3 chi – to spora chwila.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.