Dużo dobrego od KruKam: masło orzechowe, tahini, kakao niealkalizowane

W ostatnich miesiącach, a tym bardziej tygodniach, zadaję sobie różne pytania związane ze sposobem odżywiania. Zastanawiam się, co mogę zmienić, poprawić, ulepszyć. Analizuję, z czego powinnam zrezygnować, co ograniczyć, czego zaś stosować więcej. Albo w ogóle zacząć.

Póki co na blogu podzieliłam się dwiema decyzjami: zupełnego odstawienia mięsa (do tej pory jadłam je od kilku do kilkunastu razy w roku) i przestawienia się z mleka krowiego na napoje roślinne. Obie mają pozytywny finał. Dzisiejszy wpis wiąże się z trzecią decyzją, póki co eksperymentalną.

Więcej białka i tłuszczu w diecie

Jeżeli śledzicie mnie na Instagramie, zapewne widzieliście zdjęcie prezentujące szalone zakupy wegańskie w Biedronce, podczas których zaopatrzyłam się w tysiąc pięćset sto dziewięćset deserów Go Vege o smaku kawy i słonego karmelu. Taak, wciąż je wyjadam – nie ma zmiłuj (ale nie narzekam!; odebrały mi serce i rozum). Kiedy jednak uporam się z ostatnim kubeczkiem, testowo porzucę słodkie jogurty i deserki na rzecz naturalnego skyru, jogurtów greckich, serków wiejskich… zobaczymy, na co przyjdzie mi ochota.

Niestety naturalne twory są dla mnie nie do przejścia. Serek wiejski – super. Ale skyr czy nawet jogurt? Brr. Poza tym nieszczęsny skyr, który czaruje wysoką zawartością białka, mierzi mnie brakiem tłuszczu. I w tym momencie mojej opowieści pojawia się firma KruKam, do której napisałam z pytaniem o masła orzechowe, które mogłabym dodawać do deserów (a także podjadać przed snem, jak najdzie mnie na coś dobrego lub ze względu na zabieganie w ciągu dnia nie dostarczę sobie wystarczającej liczby kalorii).

Bardzo dziękuję firmie za odpowiedź i szybką wysyłkę bajecznych maseł (past) orzechowych ♥ Jeszcze nie zdecydowałam, czy zrecenzuję same masła, czy połączenia deserowe (np. ze skyrem). A może obie formy? Pożyjemy, zobaczymy. Tak czy owak – spodziewajcie się opinii na temat każdego produktu.

Masła orzechowe i pasty KruKam

Masło orzechowe (Pasta orzechowa) – KruKam

Poniżej ukazałam wszystkie produkty, które zainteresowały mnie na stronie producenta. (No dobra, część, bo interesujących znalazłam znacznie więcej). Wyboru dokonywałam podług ulubionych rodzajów orzechów. Wartości odżywcze brałam pod uwagę w dalszej kolejności, żeby przede wszystkim mieć frajdę z posiłków. Chociaż zmiana to praca, nieodzowna jest doza przyjemności.

Fistaszki to pyszna klasyka (a formę sproszkowaną poleciła mi przyjaciółka; dziękuję ;*). Nerkowce stanowią mój Orzechowy Numer Jeden – nie istnieją lepsze! Migdały i orzechy laskowe bardzo, bardzo lubię. O tahini sporo się naczytałam w internecie i jestem niezwykle ciekawa smaku. Jest słodkie? Wytrawne? Neutralne? Nie mogę się doczekać odkrycia! Ponadto zapolowałam na czyste kakao, żeby tworzyć własne kompozycje czekoladowe zamiast kupować gotowce. No dobra, kupować mniej. Nie zamierzam zrezygnować z rzeczy lubianych, nie planuję zostać mnichem :)

Chciałabym jeszcze z całego serca podziękować Ani z Naturalnej Kuchni, którą zadręczam dietetycznymi pytaniami, a która cierpliwie mnie znosi i daje mi rady. Tak jak napisałam Ci prywatnie, jestem pełna podziwu wobec Twojej wiedzy i uważam Cię za dietetyczny autorytet, stąd mnóstwo pytań. Dziękuję!

KruKam masło orzechowe z orzechów ziemnych

Pasta orzechowa bez dodatku soli i cukru 100% orzechów KruKam 500 g

Skład: orzechy arachidowe prażone mielone 100%.

Wartość energetyczna: 560 kcal w 100 g
Tłuszcz ogółem: 46,1 g, w tym kwasy tłuszczowe nasycone: 6,1 g
Węglowodany: 19,2 g, w tym cukry: 6,2 g
Błonnik: 7,3 g
Białko: 25,7 g
Sól: 0 g

Recenzja: Pasta orzechowa bez dodatku soli i cukru 100% orzechów

***

KruKam masło orzechowe z fistaszków w proszku

Pasta orzechowa bez dodatku soli i cukru w proszku KruKam 250 g

Skład: orzechy ziemne prażone, odtłuszczone. Prawie 15% mniej kcal. Ponad 60% mniej tłuszczu. Pastę należy mieszać z wodą, mlekiem lub napojem roślinnym w proporcji 1:1.

Wartość energetyczna: 478 kcal w 100 g
Tłuszcz ogółem: 14 g, w tym kwasy tłuszczowe nasycone: 2 g
Węglowodany: 31 g, w tym cukry: 9 g
Błonnik: 14 g
Białko: 50 g
Sól: 0,02 g

***

KruKam masło orzechowe z nerkowców

Pasta z nerkowców bez dodatku soli i cukru 100% nerkowców KruKam 300 g

Skład: 100% orzechy nerkowca.

Wartość energetyczna: 615 kcal w 100 g
Tłuszcz ogółem: 48,9 g, w tym kwasy tłuszczowe nasycone: 8,8 g
Węglowodany: 20,8 g, w tym cukry: 5 g
Białko: 21,2 g
Sól: 0,01 g

Recenzja: Pasta z nerkowców bez dodatku soli i cukru 100% nerkowców

***

KruKam masło orzechowe z migdałami

Pasta z migdałów bez dodatku soli i cukru 100% migdałów KruKam 250 g

Skład: 100% migdały kalifornijskie.

Wartość energetyczna: 619 kcal w 100 g
Tłuszcz ogółem: 53 g, w tym kwasy tłuszczowe nasycone: 4 g
Węglowodany: 7,5 g, w tym cukry: 4,9 g
Białko: 22 g
Błonnik pokarmowy: 12 g
Sól: 0,01 g

Recenzja: Pasta z migdałów bez dodatku soli i cukru 100% migdałów

***

KruKam masło orzechowe z orzechów laskowych

Pasta z orzechów laskowych bez dodatku soli i cukru 100% orzechów laskowych KruKam 300 g

Skład: 100% orzechów laskowych.

Wartość energetyczna: 698 kcal w 100 g
Tłuszcz ogółem: 69 g, w tym kwasy tłuszczowe nasycone: 3,8 g
Węglowodany: 17 g, w tym cukry: 2,8 g
Białko: 16,8 g
Błonnik pokarmowy: 9,8 g
Sól: 0 g

Recenzja: Pasta z orzechów laskowych bez dodatku soli i cukru 100% orzechów laskowych

***

KruKam pasta sezamowa tahini

Pasta sezamowa tahini bez dodatku soli i cukru 100% sezamu KruKam 300 g

Skład: 100% sezam.

Wartość energetyczna: 672 kcal w 100 g
Tłuszcz ogółem: 60 g, w tym kwasy tłuszczowe nasycone: 9,6 g
Węglowodany: 3,6 g, w tym cukry: 1,7 g
Białko: 25,4 g
Sól: 0 g

Recenzja: Pasta sezamowa tahini bez dodatku soli i cukru 100% sezamu

***

KruKam kakao niealkalizowane

Kakao niealkalizowane KruKam 500 g

Skład: kakao naturalne niealkalizowane proszek. Produkt może zawierać śladowe ilości: glutenu, orzechów, sezamu, gorczycy, soi.
Kraj pochodzenia: Algieria.

Wartość energetyczna: 299 kcal w 100 g
Tłuszcze: 10,05 g, w tym kwasy tłuszczowe nasycone: 8 g
Węglowodany: 8,5 g, w tym cukry: 0 g
Błonnik: 39,8 g
Białko: 23,5 g
Sól: 0,09 g

Recenzja: Kakao niealkalizowane (surowe)

***

Masło orzechowe KruKam – do przetestowania w przyszłości

Jak wspomniałam, w ofercie firmy KruKam znalazłam mnóstwo innych interesujących produktów. Lista jest długa, a przecież i tak ograniczyłam się do samego działu z masłami orzechowymi i pastami! Poza posiadanymi już skarbami moją uwagę wzbudziły kolejno:

  • Pasta z orzechów brazylijskich – są to moje Orzechy Numer Dwa,
  • Pasta z orzechów makadamia – nigdy nie jadłam czystych, a bardzo bym chciała,
  • Pasta z orzechów pecan – jak wyżej,
  • Pasta z orzechów pinii – jak wyżej; orzechy pinii stoją na równi z pekanami,
  • Pasta z pistacji – zawsze myślałam, że to ulubione orzechy wszystkich ludzi. Moje zresztą też. Kiedy jednak porządnie wchrupałam się w nerkowce, pistacje odeszły w zapomnienie. Dziś wolę od nich orzechy brazylijskie, migdały, nawet rodowicie plebejskie orzechy laskowe,
  • Pasta chałwowa Naturalna – dobrej chałwy nigdy za dużo w życiu, zwłaszcza gdy nastaje okres ochoty chałowej. Bardzo kusi mnie tworzenie domowych mieszanek z pastą chałwową,
  • Pasta daktylowa – daktyle to moje Suszone Owoce Numer Jeden,
  • Pasta dyniowa z pestek dyni – nigdy nie słyszałam o maśle pestkowym, a przecież to twór zbliżony do klasycznego masła orzechowego. Jedno jest pewne: jadłabym,
  • Pasta kokosowa – oczami wyobraźni widzę domowe Bounty. Wreszcie takie, jakie powinno być i na jakie liczę, gdy raz na kilka lat kupuję popularny baton, po czym z rozczarowaniem żuję bryłę cukru.

Tyle na dziś. A kolejne zmiany w jadłospisie? Może rezygnacja ze słodyczy? Przydałaby mi się najbardziej, ale jej nie chcę. Bynajmniej nie ze względu na siebie – chętnie porzuciłabym plebsłodycze – tylko na living. Kiedyś żartowałam, że przyjdzie dzień, w którym zacznę recenzować jabłka. Wolałabym uniknąć konieczności przeobrażenia owego żartu w rzeczywistość. Zobaczymy, co życie przyniesie.

Ach, jeszcze jedna sprawa! Jak wspomniałam w odpowiedzi na wasze założenia, nie będę opowiadała o zmianach życiowych w świetle żywienia. Nie znaczy to jednak, że nie mogę dzielić się niczym. W ostatnim czasie zalewam najbliższe osoby milionami wątków wartych przemyślenia. Przypadkiem, i to nie wiem za sprawą czego, otworzyłam w sobie jakieś drzwi, za którymi pojawiło się ogromne pomieszczenie, które mogę pomalować na dowolne kolory, wypełniać jakąkolwiek muzyką. Właśnie jestem na etapie wybierania mebli, więc jeśli macie ochotę oglądać, jak je wybieram, chętnie się tym podzielę. Byłabym niewyobrażalnie szczęśliwa, gdyby choć jedna osoba mogła poczuć ten przedziwny stan, w którym się znalazłam.

55 myśli na temat “Dużo dobrego od KruKam: masło orzechowe, tahini, kakao niealkalizowane

  1. Jadłam wszystkie warianty smakowe jakie zamówiłaś. Nie z tej firmy wprawdzie, ale w końcu to orzechy ;)
    Te które masz w planach sama chętnie bym przetestowała. Niestety dotąd nie było mi dane. A teraz jestem na takim etapie życia, że jedynie się wyniszczam. Nie ratuje… co 10 lat temu byłoby nie do zaakceptowania dla starej wersji mnie :/ ja która ma gdzieś zdrowe odżywianie?! No way… no a życie swoje…
    Kibicuje Ci w tym. No wiesz zresztą we wszystkim. Ania to także moje Guru :* pozdrawiam Cię Aniu gorąco :*

    1. Martha, czytam wszystkie Twoje komentarze tutaj i często jest w nich tyle smutku, że bardzo chciałabym Ci jakoś pomóc. Można się z Tobą jakoś prywatnie skontaktować?

      1. Joan i Dorotka bardzo dziękuję. Wzruszyłam się czytając Wasze komentarze. Cieplej człowiekowi robi się na sercu gdy wie że są ludzie którym nie jest obojętny jego los. Że nie jest plamą na mapie życia. Że ktoś go dostrzega.

        1. Marta, wszyscy dostrzegamy i się martwimy! Też chcę jakoś pomóc a prawie cię nie znam. Łap chociaż internetowego przytulasa! 😘

  2. Wiele dobrego słyszałam o tych pastach i sama przymierzam się do zakupu.
    Mnie najbardziej interesuje kokosowa, chałwowa, z nerkowców, migdałowa, macadamia, pecan, a także pistacjowa.
    Nie słyszałam o kakao od nich, ale także skradło moje zainteresowanie, pewnie też wrzucę do koszyka, głównie z myślą o wypiekach

  3. Nie zadręczasz mnie pytaniami, zawsze możesz do mnie pisać i choć nie uważam się za autorytet, to cieszę się, że mogłam Ci coś doradzić ;)
    Co do maseł, to tak jak Ci pisałam, migdałowe jest moim ulubionym (zarówno to, jak i wersja crunchy). Nerkowcowe jest pyszne, ale ostatnio trafiło mi się takie lekko kwaśne, z kolei laskowe i włoskie gorzkie, ale to może być specyfika partii orzechów. Tahini jest świetnie i zawsze mam jakieś w zapasie, masło fistaszkowe też mnie nie zawiodło. Kiedyś miałam fazę na pastę dyniową, ale później mi się przejadła. Chałwa jest bardzo dobra, choć dla mnie trochę za słodka (ale kupuję ją dla mamy, dla której chałwa ta smakuje zdrowiem – mama tak określa smak zdrowszych słodyczy, które lubi, ale odbiegających smakiem od tradycyjnych wersji :P), a mój tata z kolei lubi bardzo czekolady tej firmy bez cukru (dla mnie są ok, ale wolę tradycjne ciemne 85% + ze zwykłym cukrem ;))
    Jestem bardzo ciekawa Twoich opinii ;)

    1. Trzymam kciuki za wytrwanie w postanowieniu o jedzeniu większej ilości białka i tłuszczu ^^ z Kurkam jadłam raz pastę orzechowa z ciasteczkami i była genialna, bardzo chciałabym spróbować też tego masła orzechowego w proszku, pasty z orzechów laskowych, pistacji, chałwowej i dyniowej <3
      Chętnie zobaczę jak urządzasz to pomieszczenie które w sobie otworzyłas ^^ to faktycznie dziwny, ale intrygujący stan, który sama chciałabym poczuć :D

    2. Masło z orzechów włoskich usunęłam nawet z listy przyszłościowej, bo nie przepadam za tym gatunkiem. Być może właśnie przez to, że zdarzają się gorzkawe partie. Oby mój słoiczek z laskowcami nie prezentował się tak samo.

      Kiedy myślę o tahini, od razu stajesz mi przed oczami. Skojarzyłam ten produkt z Tobą chyba już na zawsze :P

      Dziękuję za te i inne polecenia :)

  4. Wszystko bez soli i cukru? Mnie by ich na pewno brakowało gdybym miała tworzyć z nimi desery. Natomiast masło fistaszkowe i tahini bez cukru nadają się super do dań wytrawnych jako baza sosów do różnych makaronów czy salatek. A z oferty firmy w pierwszej kolejności wybrałbym pastę kokosową i chałwowa.

    1. Nie chcę cukru, bo mam w domu wór erytrytolu (od Julki; nie smakował jej i dała mnie, a dla mnie jest zupełnie w porządku). Soli nie chcę nigdy i w niczym :P

  5. Niektóre widzę, że dla mnie byłyby zbyt lejące. Nie przemawia do mnie w proszku. Marka jednak raz i drugi mi się przewijała przed oczami i w zasadzie nerkowcowe czy migdałowe mogłabym spróbować.

    Zobacz, zgadzamy się, że nerkowce to najlepsze orzechy! Yeah.
    Brazylijskie mnie nudzą. Makadamia wg mnie są mdłe, obrzydliwie tłuste i żadne, a z domniemaniem oleju o smaku niczego.
    Pekan są śmieszne trochę. Dla mnie jak połączenie włoskich i laskowych. Zdecydowanie wolę ALBO ALBO, ale pekany też spoko. Tylko że nudniejsze od włoskich.
    Kurde, jak tak patrzę, czasem trudno mi wytłumaczyć, co czyni orzecha wg mnie ciekawym lub nudnym. Też tak masz z jakimiś zwykłymi produktami?
    Co do pasty z pestek dyni – widziałam tylko ze słonecznika, ale czytałam różne opinie, że np. nie smakuje jak pestki, a czystą goryczą i się nie skusiłam, bo i zastosowania u siebie dla wielu takich rzeczy nie widzę.

    Z tahini jakoś się nie polubiłam, bo pierwsze raz trafiłam na walące wstrętnym kurczakiem. Pewnie było po prostu z przepalonego sezamu i z dużą ilością oleju, ale po nim mam uraz i w sumie nie jest mi potrzebne. Kiedyś jednak jakieś kupię jeszcze na pewno.

    Nie rozumiem chyba: „Bynajmniej nie ze względu na siebie – chętnie porzuciłabym plebsłodycze – tylko na living.”. W sensie, że…? Ja jak patrzę ogółem na słodycze, to zupełnie nic interesującego nie widzę i… zaszczepiam takie podejście Mamie. Narzekaniem, a ona sama też nie może znaleźć „tego czegoś”. Czyżbyś i Ty to miała? Obecnie ograniczyłam się do czekolad z nielicznymi wyjątkami i… na podstawie tego, co przeczytałam i zrozumiałam Tobie życzę, byś mogła się ograniczyć tylko do słodyczy, które Cię cieszą i satysfakcjonują. O!

    1. „Niektóre widzę, że dla mnie byłyby zbyt lejące. Nie przemawia do mnie w proszku.” – Rzadkość była cechą, z uwagi na którą wybrałam te masła. Potrzebuję ich do rozrabiania skyrów etc. W proszku z kolei można zrobić rzadkie, gęste – jakie się chce.

      „Pekan są śmieszne trochę. Dla mnie jak połączenie włoskich i laskowych.” – Jadłam tylko we flapjackach, więc mam szczątkowe dane, ale podzielam opinię.

      „Też tak masz z jakimiś zwykłymi produktami?” – Nie wiem. Nie wymyślę niczego na szybko, więc może nie. A może tak. Cholera wie :P

      „W sensie, że…?” – W takim sensie, że jedzenie słodyczy nie sprawia mi przyjemności. Jem je przez living. Gdybym miała kupować słodycze dla siebie, jadłabym w kółko te same raw bary i wafle kukurydziane. Cokolwiek jem ze „zwykłej” oferty, zmuszam się. Kończą mi się siły na blogowanie.

      1. Pamiętam te recenzje. O pekanach pisałaś, że wydały Ci się zapleśniałe. Coś w tym chyba jest, stąd ja je lubię, a Mama czuje w nich „coś dziwnego” pewnie.

        Mi dziś w ciągu dnia przyszedł jeszcze jeden przykład. Brokuły – od dziecka mi się nie nudzą. A np. Mama uważa, że to warzywo, które sobie można raz na długi okres czasu kupić, ugotować i jak najszybciej wywietrzyć, zjeść i na kilka miesięcy zapomnieć.

        Ze słodyczami – świetnie rozumiem. Jak wiesz, słodyczy mam dość od dawna, a tylko czekolady kręcą. I też – mogłabym się ograniczyć do tych do degustacji plus kilku do których wracam, bo lubię. To pewnie jak Twoje kilka raw barów, tylko że czekolad do degustacji jest większa oferta (a czasami dostępność taka, że nawet gdybym 2 razy chciała jakąś zamówić, to nie ma szans).

        1. „Brokuły – od dziecka mi się nie nudzą.” – Podpisuję się rękami, nogami i zębami. Brokuły mogłabym jeść codziennie. Zresztą przez ostatnie lata – z przerwami – właśnie to robię :P

          Zastanawiam się, czy pójść w tę stronę. W Twoją stronę. Oczywiście nie chodziłoby o czekolady, tylko o rawy. Jeśli niechęć do zwykłych słodyczy się utrzyma, mogę zamawiać droższe, mniej znane rawy z neta. Może będę publikowała recenzje rzadziej? Może w resztę dni będę pisała o czymś innym? Albo w ogóle nie będę wtedy pisała? Trudny orzech do zgryzienia mam z tym livingiem. Jeszcze nie wiem, czego chcę i potrzebuję.

          1. Ja nie codziennie, ale trudno u mnie o tydzień bez brokułów z pary. Ciekawostka: na surowo ich nie dałabym rady jeść. Nie wiem, co w nich takiego jest, że jakoś nie przechodzą takie. Za wielka miłość do parowanych? A z kalafiorem z kolei inaczej, bo zjem i surowego.

            Bardzo, bardzo podoba mi się Twój pomysł z raw barami. Może dlatego, że w ich recenzjach zawsze piszesz tak z sercem? Wyczuwasz nuty całych tworów (np. makowców), że czuję taką „nić zrozumienia”. Nie jak w przypadku produktów, których nie lubię. Te intrygują. I w ogóle, gdybyś skupiła się na takich, Twój blog byłby jeszcze bardziej Twój = oddający Ciebie, niepowtarzalny.
            Poza tym… Myślałam, że kochasz pisać? A przecież nazwa to „Livingonmyown”, a „Eating…” jest kategorią. Zawsze mogłabyś pisać o tym, co akurat obecne w Twoim życiu.

            1. „Poza tym… Myślałam, że kochasz pisać? A przecież nazwa to „Livingonmyown”, a „Eating…” jest kategorią. Zawsze mogłabyś pisać o tym, co akurat obecne w Twoim życiu.” – To bardzo prawdziwe. Tyle że nie chcę pisać dla siebie. Od tego mam pamiętnik.

  6. Uwielbiam produkty z Krukam i nie ma to nic wspólnego, że firma pochodzi z mojego miasta rodzinnego :P. Dlatego się rozpiszę :D

    Od wielu lat kupuję u nich mnóstwo różnych rzeczy, nie tylko pasty orzechowe. Póki co zdecydowana większość past jest świetna, jedynie tahini nie przypadło mi do gustu – smakowało trochę aptecznie (bardzo chałwowe w smaku jest tahini z Primaviki lub z Ekogram) i pasta ze słonecznika – smakowała trochę jak ropa czy nafta. Ale to było kilka lat temu i może coś się zmieniło, nawet mam w planach dać tym pastom z Krukam jeszcze jedną szansę. Ponadto chyba mam jakąś nadwrażliwość na taniny, bo gardło mnie szczypie jak jem orzechy laskowe ze skórką. Dlatego, mimo że bardzo mi smakowała, nie kupuję pasty z orzechów włoskich.

    Pasta orzechowa w proszku jest świetna – mocno podprażona i pozwala dodać potrawom porządny zastrzyk fistaszkowości.

    Co do pasty kokosowej to jest porządnie kokosowa. Trzymam ją w lodówce i w związku z tym muszę ją łupać wbijając w nią nóż (duh! – ponad 60g tłuszczów nasyconych). Czasami taki okruch jako kokosowa przekąska jest świetny. Stosuję ją też jako „mleczko kokosowe instant”. Może nie wychodzi kremowo, ale trochę smaku kokosowego dodaje. Nadal trwają moje próby uzyskania intensywnego smaku kokosowego (zwłaszcza na słodko) bez konieczności użycia tony tłuszczów nasyconych znajdujących się w produktach kokosowych. Póki co pasta kokosowa w małych ilościach sprawdziła się lepiej niż mleko kokosowe, a dodatek Malibu też pomaga (chociaż jest trochę sztuczne). Co ciekawe pasta z nerkowców z mikroskopijną szczyptą cynamonu staje się nagle jakby kokosowa (jeśli spróbujesz to daj znać). Podzielam Twoje rozczarowanie Bounty (nie jestem pewny czy ono jest w ogóle kokosowe, czy producent nam to wmówił).

    Co do past orzechowych ogółem to można zrobić z nich świetny sos/krem, mieszając je z wodą lub jogurtem i wodą (najlepiej dodawać ją powoli). Ponieważ pasty orzechowe mają sporo tłuszczu to poprzez dodawanie wody odwracamy emulsję. Na początku będzie to wyglądało jakby się zwarzyło, ale wraz z mieszaniem i kolejnymi porcjami wody stanie się kremowe i gładkie. Moja dziewczyna nie bardzo lubi zaklejającość pasty z fistaszków, a takie odwrócenie emulsji pozwala ten efekt zneutralizować.

    Ciekaw jestem Twojej opinii na temat chałwy z Krukam. Mnie od niej odstraszył dodatek soku z limonki i dlatego nie próbowałem.

    Z całym sercem mogę polecić kasze, ryże, bakalie, pestki, suszone owoce, płatki owsiane, przyprawy itd. Z suszonych warzyw i płatków drożdżowych robię świetny bulion warzywny instant, z hibiskusa – intensywną herbatkę owocową (wychodzi taniej i smaczniej niż herbatki w torebkach, które zazwyczaj są bardzo płaskie albo bardzo sztuczne), a z hibiskusa z dodatkiem goździków bezalkoholowy zamiennik grzanego wina. Pektyn używam do robienia domowych dżemów o niskiej zawartości cukru. Nie polecam mąki kokosowej i z ciecierzycy – te które miałem były bardzo grubo mielone. Batony daktylowe są dosyć gumowe w konsystencji i smakują głównie daktylami – daleko im do batonów z Lidla (chyba produkowanych przez Bombus), które ubóstwiam.

    Btw, mi bardzo podoba się pomysł na recenzje jabłek :D Z dziewczyną mamy listę odmian z ocenami i naszymi opiniami na ich temat.

    1. Tyle opinii i poleceń, bardzo dziękuję! <3 Masło nerkowcowe z cynamonem połączę, jeśli nie zapomnę. Po pierwsze kocham cynamon, po drugie - skoro mogę otrzymać niespodziewany smak - sądzę, że warto. Co do sosów, nie potrafię robić żadnych. Jadę na sosach słoikowych i z torebek :/ Kasze, ryże i tego typu produkty preferuję zwykłe z supermarketu. Czemu wolisz zamawiać? Bombusy z Lidla oczywiście kocham. Aktualnie mam w domu kilkanaście sztuk.

      1. Sosy to mogło być trochę mocne określenie z mojej strony, może bardziej polewy ;) Jeśli potrafisz mieszać łyżeczką to taką polewę do owsianki, jogurtu czy owoców, składającą się z masła orzechowego, wody i ewentualnego słodzidła na pewno dasz radę zrobić :)

        Kasze i ryże kupuję z Krukam przede wszystkim dla tego, że są tańsze. Jest to szczególnie istotne przy takich rarytasach jak czarny ryż czy komosa ryżowa. Przy okazji są smaczniejsze niż te z marketu (w szczególności płatki owsiane czy kasza jaglana). Może nie jest to różnica spektakularna, ale jak się je te produkty często to warto (włożyć wysiłek w zamówienie, bo cena i tak jest niższa :P). Poza tym metodę na gotowanie kasz mam bez woreczka, więc nawet jak mam marketowe to je z woreczka wyciągam :P

        1. W sumie taki miałam plan – żeby łączyć masło z wodą (o ile będzie za gęste) i erytrytolem. Mieszanie łyżeczką jest umiejętnością kulinarną, którą ogarniam :D

          Czarny ryż. Dziki w sensie? Jadłam raz w życiu i niemal umarłam z zachwytu. Milion razy chciałam wrócić, ale ta cena…

          Co do kupowaniu kaszy/ryżu w woreczkach bądź workach, zawsze kupuję w dużym worku. Po pierwsze wychodzi taniej, po drugie i tak nie gotuję w woreczkach. Przesypuję całość do słoików, a gotuję tyle, ile potrzebuję (50 g suchego produktu dla mnie samej na jeden obiad).

          1. Niedziki :P Czarny ryż to pełnoziarnisty ryż specjalnej odmiany. Jest przepyszny tylko długo się gotuje. Dzikiego jeszcze nie jadłem, ale może kiedyś się szarpnę.

  7. Ja też bym se takie masełka pokupowała, ale kompletnie nie mam na nie pomysłu… Niedawno miałam zwykle masło Orzechowe, nie wiedziałam, z czym je jeść, jadłam solo, było super, lecz zapewne są wspaniałe możliwości komponowania tych maseł, past, z jakimiś produktami i uzyskiwanie wspaniałych dań, deserów…
    Mam nadzieję,, że pojawią się tu jakieś przepisy… hm w miarę łatwe typu zmieszAj to z tym i posyp tamtym… (przepisom z innych stron internetowych nie ufam 🤪)
    Pozdr.

    1. Nigdy nie kupowałam maseł właśnie z tego względu, że nie miałam z czym ich łączyć. Miałam w domu ze cztery w przeciągu ostatnich lat, każde po spróbowaniu oddałam rodzince. Były dobre, ale zmarnowałyby się u mnie. Za to teraz będę je dodawała do jogurtów, serków i takich bajerów. No i będę łyżeczkowała ze słoika ;)

      „Mam nadzieję,, że pojawią się tu jakieś przepisy… hm w miarę łatwe typu zmieszAj to z tym i posyp tamtym” – chętnie coś wrzucę. I zdecydowanie będą to przepisy proste, coś typu „wrzuć, pomieszaj, gotowe”, bo nie lubię ani nie umiem gotować :D

  8. ,,Chciałabym jeszcze z całego serca podziękować Ani z Naturalnej Kuchni, którą zadręczam dietetycznymi pytaniami, a która cierpliwie mnie znosi i daje mi rady. Tak jak napisałam Ci prywatnie, jestem pełna podziwu wobec Twojej wiedzy i uważam Cię za dietetyczny autorytet, stąd mnóstwo pytań. Dziękuję!”- podpisuję się rękoma, nogoma i czym się tylko da, pod Twoim zdaniem. Przed iloma błędami żywieniowymi Ania mnie uchroniła, ile inspiracji od niej zaczerpnęłam i ile w ogóle mi pomogła- tego nie wie nikt, a jej wrodzona skromność jest godna podziwu.

    Pssst… Przyznam się, że pzez dłuuugi okres wręcz wyłudziłam od niej osobistego newslettera z jej posiłkami w wiadomościach do siebie- serio :D

    Po dziś dla mnie Ani blog jest na tyle uniwersalny w treści, że nadal z niego korzystam. Uważam, że dla wielu jeszcze osób (ze mną) będzie stanowić kopalnię cennej wiedzy, natchnień, przepisów etc., dlatego wkleję link dla niewtajemniczonych:

    naturalnakuchnia.blogspot.com/pl

    Co do wpisu, bardzo mnie cieszy ta współpraca i chciałabym wraz z Tobą doświadczać tego stanu ,,przemeblowania” (oczywiście na tyle, na ile nam pozwolisz :) Chciałabym, żebyś dopóty w nim trwała, dopóki czerpiesz z tego pozytywne emocje!

    1. Po Twoim komentarzu jeszcze bardziej mi głupio, że tak zadręczam Anię. Skoro ma stałe grono zadręczaczy, musi ją to – przynajmniej od czasu do czasu – męczyć. Btw, ja też mam w planach porządne przetrzepanie jej bloga w poszukiwaniu prostych i smacznych połączeń smakowych, głównie deserowych.

      Dziękuję <3 Po wrzuceniu selfiaczy na Instagram zdałam sobie sprawę, ile na nich szczerego uśmiechu. Pierwszy raz od dawna nie musiałam się zmuszać/przekonywać, żeby kąciki ust poszły w górę.

      1. ,,Po Twoim komentarzu jeszcze bardziej mi głupio, że tak zadręczam Anię”- nie mam prawa się wypowiadać za naszego mentora ds. żywienia, ale jestem pewna, że wcale tak tego nie odebrała. To swój człowiek, a ja w końcu się opamiętałam i dałam jej prawo do własnej prywatności bez wścibiania swojego nosa w każdy jej talerz… tudzież garnek :D Co do bloga to jestem bardzo wdzięczna, że go zawiesiła, a nie usunęła. Będziesz miała co trz… (nie dziwnie to zabrzmi). Ekhem… trzaskać w ramach lektury ;)

        I wiesz Ty co? (Chyba każdy się ze mną zgodzi). Do twarzy Ci z nim!

    2. Nigdy nie odebrałam Waszych wiadomości jako zadręczanie, możecie do mnie pisać kiedy chcecie :*
      PaniChrup – ja Tobie też przecież zaglądałam w garnek, wysyłałaś mi fotki tylu ciekawych miszmaszy ;) No i w ogóle zawsze miło mi się z Tobą pisało. Cieszę się, że mogłam Ci pomóc, choć ja tego tak nigdy nie odbierałam i zawsze traktowałam nasze rozmowy, jako rozrywkę i plotki z dobrą koleżanką (zresztą Ty i Olga byłyście jednymi z pierwszych osób, jakie poznałam dzięki blogowi ;))

        1. Ba! Zrzuciłam sobie screena, jak będę mieć gorszy humor to do tego komentarza wrócę <3

          A nie mowiłam, że nasza Ania to klasa sama w sobie? :D

  9. Po pierwsze: niezmiernie zazdroszczę Ci przesyłki! To bardzo miło ze strony tej firmy, już samą odpowiedzią na Twoją prośbę dla mnie punktuje. Nigdy jeszcze nie jadłam wyrobów ich firmy, choć rzeczywiście wybór mają naprawdę szeroki. 2
    ,, (…) otworzyłam w sobie jakieś drzwi, za którymi pojawiło się ogromne pomieszczenie, które mogę pomalować na dowolne kolory, wypełniać jakąkolwiek muzyką.”
    Kojarzę to uczucie! Towarzyszyło mi w okresie, kiedy musiałam w krótkim czasie przytyć przynajmniej 5 kg. W tamtym okresie jadłam dużo suszonych owoców oraz oczywiście, masło orzechowe – przede wszystkim fistaszkowe (firm AllNutrition oraz Primavika, zawsze z kawałkami orzechów!). Uwielbiam ponadto masło migdałowe, jedyne z innych orzechów, które dotychczas miałam. Teraz niestety jestem znowu na etapie, kiedy boję się wysokokalorycznego jedzenia, więc zarówno pasty orzechowe, jak i suszone owoce jem w bardzo małej ilości. Skyr i jogurt naturalny bardzo często jednak jem, w wielu różnych kombinacjach; ulubioną ostatnio jest właśnie jogurt naturalny z kakao zalanym odrobiną wrzątku i śliwkami suszonymi. Z masłem orzechowym niezbyt mi nabiał gra – wolałabym te rzeczy oddzielnie. Mam nadzieję jednak, że opiszesz na blogu kombinacje, których spróbujesz i możemy liczyć na źródło inspiracji od Ciebie.
    Bardzo się cieszę, że starasz się coraz bardziej dbać o siebie. Liczę, że wszystko, co robisz, przyniesie pozytywne rezultaty… oraz że pomimo Twoich początkowych deklaracji, że nie chcesz się dzielić zmianami w swoim żywieniu, coś tam czasem nam powiesz. 😊21
    1

    1. PS. Tak jak Konrad, bardzo chętnie poczytałabym recenzje różnych jabłek u Ciebie. Nie żartuję.

        1. Myślę, że jeśli te sklepy mają różnych dostawców, jest tego spore prawdopodobieństwo, ale z jabłkami problem jest taki, że nawet dwa z tego samego sortu mogą być zupełnie różne ze względu na stopień dojrzałości itd. Myślę jednak, że ogólne porównanie odmian, po zakupieniu paru sztuk, jest jak najbardziej możliwe, bo sama bez problemu rozpoznaję jaką odmianę jem, jeśli ją znam.
          Trochę offtop, ale dla mnie fascynującym produktem do osobistego recenzowania są pomidory. W każdej partii czuję co najmniej tyle różnych nut co Kimiko w dobrej ciemnej czekoladzie.

          1. Hmm. Do takiego testu przydałoby się jeść np. jedno jabłko danego gatunku każdego dnia przez tydzień i dopisywać wnioski. Problem w tym, że nie przepadam za częstym jedzeniem świeżych owoców. Mój żołądek niezbyt sobie z nimi radzi.

            Kocham pomidory.

    2. „Kojarzę to uczucie! Towarzyszyło mi w okresie, kiedy musiałam w krótkim czasie przytyć przynajmniej 5 kg.” – Wydaje mi się, że u mnie ma to związek z całokształtem zmian i podjętych decyzji. O przytyciu oczywiście też, ale nie tylko. Przykładowo przepracowałam temat nazywania ludzi przyjaciółmi. Nie używałam tego słowa od lat. Mówiłam o „bliskich osobach”, ale etykieta „przyjaciele” brzmiała jakoś nieszczerze i dziwnie. Myślę, że poświęcę temu jeden z niedzielnych wpisów.

      „W tamtym okresie jadłam dużo suszonych owoców” – które polecasz? Ostatnio jadłam miechunkę i czereśnie. Daktyle kocham, morele tak sobie. Banany jadłam tylko w formie smażonych chipsów, a te nie są przesadnie zdrowe. Rodzynki i żurawina są takie sobie. Śliwki okej, ale nie mam ochoty jeść ich prosto z opakowania.

      „Teraz niestety jestem znowu na etapie, kiedy boję się wysokokalorycznego jedzenia” – rozumiem doskonale. To jedna z rzeczy, nad którymi sama pracuję.

      „Jogurt naturalny z kakao zalanym odrobiną wrzątku i śliwkami suszonymi” – to brzmi genialnie i bardzo mojo. Wypróbuję na pewno, dzięki <3

      "Mam nadzieję jednak, że opiszesz na blogu kombinacje, których spróbujesz i możemy liczyć na źródło inspiracji od Ciebie." - Myślę, że coś mi się uda wykombinować fajnego. Jeśli tak, wrzucę na pewno :)

      Dziękuję ;*

      1. ,,Mówiłam o „bliskich osobach”, ale etykieta „przyjaciele” brzmiała jakoś nieszczerze i dziwnie.” Zagadnienie tego, kogo tak naprawdę, szczerze z sobą samym można nazwać ,,przyjacielem” i od czego to zależy jest bardzo ciekawe. Nie mogę doczekać się niedzielnego wpisu, by móc przeczytać Twoje przemyślenia na ten temat. Chętnie dowiem się również, jakie zdanie będą mieli inni czytelnicy. Zapytałabym, czy doszłaś już do jakichś konkretnych wniosków, ale z drugiej strony nieelegancko prosić o spoilery. :P
        Moje ulubione suszone owoce to figi. <3 Bardzo lubię ponadto jabłka, śliwki i białą morwę, nie cierpię za to rodzynek i żurawiny i mango. Chciałabym móc Ci polecić więcej, ale niestety jadłam bardziej ilościowo to, co udało mi się kupić w Rossmanie niż wszystkie rodzaje świata. Nie mieszkam w miejscu ze sklepem ze zdrową żywnością za rogiem.
        Bardzo mnie zaskoczyłaś tym, że i dla Ciebie wysoka kaloryczność stanowi problem w jedzeniu pewnych rzeczy. Myślałam, że zawsze cenisz dużo bardziej smak nad objętość i jeśli coś jest wystarczająco pyszne, jest dla Ciebie warte każdych kalorii, bo wiesz, że tak czy inaczej nad ilością zapanujesz.

        1. „Bardzo mnie zaskoczyłaś…” – niestety nie, bo np. gdybym miała przyjąć racjonalną liczbę kalorii w deserze, który w 100 g ma ich mnóstwo, ale jest bardzo ciężki – np. od wilgoci – musiałabym się ograniczyć do niewielkiego kawałka. Ani to przyjemność, ani się takim krasnalem najeść.

      2. Ja mam niestety kochane tak jak Wy. Boję się wysokolorycznych rzeczy. Jem po ociupinie je a potem i tak poczucie wartości szybuje mibw dół…
        Jem jednak masła orzechowe. Przetłumaczyłam sobie jeszcze 7 lat temu że to nie zło a odżywcze łakocie ;)
        Długie odmawianie normalnego jedzenia jedzenia i tak wiadomo czym się kończy i kg lecą w górę (galopują?) – z tego względu ja ciągle na redukcji …
        Jeśli lubisz wyjadać masła orzechowe ze słoika tak jak ja z nerkowców :* to polecam Basia Basia :) chałwolada jest mega :) no i baban chia kocham miłością niezmienną ❤ choć niektórym zapewne trzaskanie ziaren by przeszkadzało.
        Dziewczyny wszystkie Was darzę ogromną sympatią. All of Was :*

  10. Nie ma lepszego połączenia, niż masło orzechowe/fistaszki z nabiałem: najlepiej z serkiem wiejskim bez zalewy, to jest niebo w gębie. Ja to jeszcze blenduje..po dodaniu słodzidła- jeśli masz erytrytol to wypas, sprawdzi się- wychodzi coś niesamowitego: pasto-krem, kremo-pasta z milionem zastosowań: na wafle ryżowe, do nalesników, na grzanki-tosty, jako dip do herbatników, do kanapek, na słodko, na wytrawnie, jako sos/nadzienie/polewa! Mam nadzieję,że mix orzech+nabiał spasuje Ci smakowo, jestem bardzo ciekawa wrażeń:) Pomieszczenie…tak. Myslę, że wiem o czym mówisz. Odkrywasz nowe lądy i badasz nowy teren, „meblujesz”-urządasz sobie to pomieszczenie, oby ZE SMAKIEM! ;) *w sumie wcale w to nie wątpię <3

    1. „Nie ma lepszego połączenia, niż masło orzechowe/fistaszki z nabiałem: najlepiej z serkiem wiejskim bez zalewy, to jest niebo w gębie.” – Bardzo mnie cieszy ta opinia, bo póki co dostawałam komentarze raczej negatywne, mianowicie że to niezbyt dobre połączenie. // „Ja to jeszcze blenduje” – chyba wolę deser z typowymi dla serka wiejskiego kawałkami twarożku. Poza tym nie mam takiego małego blendera, żeby to ogarnąć. O ile w ogóle mam jakikolwiek :P // „Jeśli masz erytrytol to wypas, sprawdzi się” – si, mam. Mam też całkiem udaną stevię. Nie cierpię stevii, a ta jest całkiem niczego sobie.

      1. Stevia ma u mnie bana do końca życia, nienawidzę jej gorzkiego posmaku. Ziarenka z wiejskiego są cudne i też je uwielbiam, ale raz na jakiś czas masakruję je ostrzem :D wtedy konsystencja jest bardziej uniwersalna. Serio negatywne opinie o mieszaniu nabiału z orzechami? Przecież to dość typowe połączenie: sernik z bakaliami ( tam tez są orzechy), masa jogurtów orzechowych jest przecież, koktajli na bazie odżywek białkowych o smaku orzechowym/masłoorzechowym/laskoorzechowym itd..dziwne. Mam nadzieję, że jednak smak przypadnie CI do gustu.

        1. „Stevia ma u mnie bana do końca życia, nienawidzę jej gorzkiego posmaku.” – O to, to. Przy czym ta moja stevia jest zupełnie niesteviowa. W życiu byś nie zgadła, że to stevia.

          „Serio negatywne opinie o mieszaniu nabiału z orzechami?” – W odpowiedzi na opowieść o moim planie łączenia nabiału z masłem orzechowym z pięć osób mi powiedziało, że łee i blee. Jesteś pierwszą, która wyraziła się jednoznacznie pozytywnie.

          1. hmm..ciekawa jestem, czy próbowali :D Czy to tylko na zasadzie skojarzenia smakowego: może ciężko im sobie wyobrazić taką smakową fuzję? Nie wiem, ale j.w: jest dużo produktów- gotowców na bazie orzechów i nabiału, stąd zaskoczenie.

            1. I jeszcze coś: napisałaś w którejś odpowiedzi, że konczą Ci się siły na blogowanie i zmuszasz się- ze względu na living- do jedzenia słodyczy. Jeśli mogę od siebie: z DUŻO większą chęcia czytam recenzje zdrowych produktów, rawbarów, vege smarowideł, wafli ryżowych itd niż typowych słodyczy sklepowych. Sądzę, że jeśli chciałabyś lekko odejść od stricte niezdrowych plebejskich jak to określasz produktów, to na pewno nie pozbędziesz się odbiorców. Uważam, że świadomość zdrowego jedzenia i istnienia przepysznych zdrowszych zamienników słodyczy jest na tyle duża, że wręcz zachęcisz ludzi do odwiedzania bloga:) Pozdrawiam Cię ciepło!

              1. Oby więcej osób myślało w ten sposób. Zdrowsze słodycze, np. raw bary, nadal jada mi się bardzo przyjemne. Chętnie pisałabym o nich częściej niż o tych zwykłych, które coraz częściej męczą mnie i dręczą. Twoje komentarze bardzo mnie pocieszają, dziękuję :)

  11. <3 Nie ma za co. Jeszcze jedno: zrzeszenie ludzi w społeczność: genialne posunięcie choć zapewne nie celowe). Świadomość przynależności do większej grupy działa mocniej, niz to, jakie produkty będziesz brała pod lupę..myślę, ze wszyscy zostaną :)

    1. Dokładnie beaufort święta prawda!
      Nie ważne o czym piszesz. Ważne byś zachowała do tego serce :* możesz przecież tylko nowości np. zwykłych słodyczy wystawiać ;) albo coś dla czego w sklepie mocniej zabije Ci serce a tak recenzować to co sprawia Ci frajdę, bo przecież o to chodzi w życiu ;)
      Ja masło uwielbiam samo lub na wysuszonym chlebie graham :) bajka
      A tak zagryzam nim sproszkowany korzeń macy, ostropest plamisty. Ale nie będę oszukiwać samej siebie. Kocham je jeść ze słoika :) tak jak masło ze slonym karmelem ❤ przepadłam po spróbowaniu na wieki. Dzięki masłom orzechowym nie ciągnie mnie do słodyczy, w tym deserów ani ciast. Od lat. Każdego smak mogę odnaleźć odpowiednio zestawiając produkty zdrowe. Tak się nauczyłam na początku drogi i takie wpoiłam sobie przekonanie głęboko do głowy. Otoczenie się dziwi że jem słodycze po pasku, kawałeczku. To mi wystarcza. Jem by odżywiać ciało co do zasady. Nigdy nie pozwoliłabym sobie na cały niezdrowy posiłek. Choć w ostatnim czasie moje ciemne oblicze skutecznie to rujnowało. Nadal to czyni…
      5g ciasta czy batona jednorazowo to max, ale pozwala nuty smakowe zidentyfikować i pomóc w decyzji czy je lubię czy jednak nie i je uzyskać z dostępnych w mojej diecie składników. Np. ciasto marchewkowe. Po spróbowaniu takiego z cukierni dobrej wiedziałam że opłaca się je upiec :) itd.
      Jem zatem twaróg z serkiem homogenizowanym waniliowym, zamiast sernika; mus z prażonych jabłek z dodatkiem ciastek bez cukru maślanych itd. zamiast jabłecznika no i mój posiłek jest pyszny a zdrowy ;)
      Zmowu popłynełam. Przepraszam

      1. Hmm, zupełnie nie pasuje mi ten opis do naszych rozmów na FB. Coś się musiało mocno zmienić.

        Nie przepraszaj! Pisz tyle, ile masz ochotę :) Miłego i spokojnego dnia, oby wesołego jak ostatnie!

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.