Helio, Natura Goldenberry Miechunka suszona

Najbliższa rodzina, sterroryzowana wizją kupienia mi niewłaściwych słodyczy, zrezygnowała z próbowania. Raz na rok zdarzy się, że jakiś śmiałek podejmie ryzyko. Najczęściej jednak wybiera produkty bezpieczne, bo powszechnie lubiane, ewentualnie zagraniczne – takie, których prawie na pewno nie jadłam.

Pod koniec zeszłego roku śmiałkiem okazała się mama, od której pod choinkę otrzymałam dwie paczki suszonych owoców (dziękuję!). Uznała, że skoro ja i siostra lubimy zdrowe słodycze, ucieszymy się z wyboru. Tak się w istocie stało. Zainteresowała mnie zwłaszcza Miechunka suszona Helio (Natura), z którą w życiu miałam do czynienia zaledwie parę razy. (To znaczy ze świeżą, bo suszonej nie próbowałam nigdy).

Helio, Natura Goldenberry Miechunka suszona, copyright Olga Kublik

Goldenberry Miechunka suszona

Miechunkę kojarzę z deserów lodowych w pucharkach, do których była dodawana w zawrotnej liczbie: pojedynczego owocu. Ponadto kupiłam ją dla siebie w małym koszyczku parę lat temu. Okazała się owocem przedziwnym, bo pokrytym czymś w rodzaju oleisto-parafinowej warstwy. Czasem znajduję coś takiego na jabłkach, przy czym nigdy w podobnie zatrważającej ilości.

Goldenberry Miechunka suszona z linii Natura od Helio dostarcza 305 kcal w 100 g.
Paczka suszonej miechunki Helio waży 60 g zawiera 183 kcal.
Porcja miechunki suszonej waży 25 g i dostarcza 78 kcal.

Helio, Natura Goldenberry Miechunka suszona, copyright Olga Kublik

Niestety na wstępie Miechunka suszona Helio (Natura) nie popisała się aromatem. Jak tylko otworzyłam torebeczkę i zbliżyłam do niej nos, uznałam, że zawartość śmierdoli w sposób wyjątkowo wstrętny i nie do wytrzymania. Przywiodła mi na myśl bardzo słodki sfermentowany sok wieloowocowy wykonany z owoców egzotycznych bądź skiśniętą multiwitaminę zmiksowaną z potem spod pachy.

Suszona miechunka wygląda jak wielkie rodzynki. Jest złocisto-brązowa. Po przekrojeniu przypomina figę, jako iż jest pełna drobnych pesteczek a la paprykowych. Atrakcyjny widok, nie przeczę.

Helio, Natura Goldenberry Miechunka suszona, copyright Olga Kublik

Miechunka wzięta w palce momentalnie okleja palce, a potem wargi. Widocznie wersja suszona nie różni się ilością omasty od świeżej. Ma twardawą skórkę, niemniej cudnie miękką i nawilżoną. Zdaje się świeża w wysuszeniu. Środek daje się poznać jako gęsssty, pełny przyjemnie strzelających pod zębami pesteczek.

Po pierwszym ugryzieniu, a wręcz nagryzieniu, w głowie usłyszałam krzyk rozpaczy. Rany, czy to powinno być tak kwaśne?! Nie pokonałam nawet jednego owocu, a już czułam się jak po wypiciu kufla skwaśniałego piwa z sokiem z marakui. Skwaśniałym, ma się rozumieć.

Helio, Natura Goldenberry Miechunka suszona, copyright Olga Kublik

Zjadłam dwa owoce, licząc na to, że kolejny okaże się lepszy. Nic z tego. Miechunka suszona Helio z linii Natura ma cudną konsystencję – od sprężystej skórki zaczynając, na mięciutkim, wilgotnym i chrupiącym środku kończąc. Mimo poddania procesowi suszenia pozostała rozkosznie wilgotna i świeża.

Cóż mi jednak po zaletach, skoro smak odpowiada zepsutemu piwu połączonemu ze sfermentowanym sokiem z najkwaśniejszych owoców, jakie udało się zebrać? Tego nie da się jeść. To czysta potworność.

Ocena: 1 chi


Skład i wartości odżywcze:

Skład: 100% miechunka suszona (Goldenberry). Produkt może zawierać orzeszki ziemne, orzechy oraz nasiona sezamu.

Kalorie w 100 g: 305 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 4,3 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 0,8 g), węglowodany 49 g (w tym cukry 38 g), błonnik 23 g, białko 6,6 g, sól 0 g.

18 myśli na temat “Helio, Natura Goldenberry Miechunka suszona

  1. To ciekawe bo zapamiętałam świeże owoce jako raczej słodkie, ale tak jak Ty jadłam je nie więcej niż dwa razy w życiu.

    1. Łe, gusta są różne. Ja uważam, że miechunka jest na tyle dziwna, że właśnie warto spróbować, bo może albo właśnie bardzo odpychać albo bardzo smakować (jak np. dla mnie).

  2. Uwielbiam suszoną miechunkę. Świeża wydaje mi się zabawna, smaczna, ale jej nie kupuję, bo droga i problematyczna w jedzeniu, najeść się nie ma czym. Parafinowo-oleista warstwa? Co? Nie spotkałam się. W moich przy oderwaniu (też kupiłam raz czy dwa i to dawno) tego liścia (?) za to było coś dziwnie lepkiego jak klej, irytującego.
    Omasta? Na miechunce suszonej? Pokazywałaś mi omastę… nie powiedziałabym, że jest na suszonych miechunkach.
    A co do jej „smrodu”. Coo… rzeczywiście multiwitaminowo się kojarzy, ale w wersji na maksa naturalnej. Lubię podfermentowane nuty. Dalej: smak. Goryczkę jej cenię, a ja odbieram całość jako miks pomarańczy, ananasa i pomidora. Jak dla mnie rewelacja. Stąd nie podjęłabym się oceniania suszonych owoców w skali. One przeważnie smakują… sobą. Co innego jakość. Miechunka jest pyszna! Dla mnie oczywiście. Wg Mamy do zjedzenia trochę jako ciekawostka, ale i jej kwasek się podobał (goryczka nie). Chociaż… Dobra, to że ja lubię, a Ty odebrałaś, jak odebrałaś, jest w miarę logiczne, biorąc pod uwagę różnice w naszych gustach, ale tak sobie myślę… Najpierw napisałam, że nie chciałabym pisać, że „może na złą miechunkę trafiłaś”, bo wiemy, jakie mamy nastawienie i gusta (np. goji – ja lubię, Ty nie tak po prostu), ale właśnie Helio jakoś tak z kiepskimi suszonymi dziwnościami mi się kojarzy, np. pamiętam nędzne suszone czereśnie, które bardzo mi nie smakowały, inne jakieś jackfruity też okropne ich próbowałam, Mama miała obleśne śliwki… Zaciekawiłaś mnie, czy i z miechunką coś im mogło nie wyjść. :>

    1. „Helio jakoś tak z kiepskimi suszonymi dziwnościami mi się kojarzy, np. pamiętam nędzne suszone czereśnie, które bardzo mi nie smakowały” – „nędzne suszone czereśnie” będą jutro :P

    2. Kimiko, w jaki sposób spożywasz goni, sztuka za sztuką czy jakoś przyrządzasz albo do czegoś dodajesz?
      Oczywiście jeśli mogę o to zapytać… Ja jem jedną po drugiej, suszone.

  3. Mi suszona miechunka przypomina wizualnie pomidory suszone :) śmierdzi fakt, ale ile witamin. Smak także wykręca twarz niestety. Zgadzam się. Jeśli leży na przecenie biorę w celach odżywczych, ale tak nigdy :)
    Widzę, że ominęła Cię przyjemność jedzenia batona dobrej kalorii z miechunką… to było coś 😂😂😂

    1. Nie przekonuje mnie zaleta prozdrowotności, kiedy produkt jest paskudny. Gdyby był przeciętny – okej. Tym bardziej pyszny, w takiej sytuacji jest najlepiej.

      Haha, to już na pewno nie tknę :D

  4. Nigdy nie jadłam suszonej miechunki, ale brzmi jak serio produkt z koszmarów. Nie przepadam za kwaśnymi rzeczami, a multiwitamina to najgorszy smak ever. Omasta zaś mnie nieco obrzydza; co do tej na jabłkach, nie wiem na ile to prawda, ale czytałam kiedyś, że to wosk z szelaku mający zapewnić połysk? Szczerze jednak w to wątpię, bo mam do czynienia z politurą (substancja nabłyszczająca z szelaku) na co dzień i raczej bym wyczuła podobny produkt… muszę zrobić kiedyś research, byleby dostać się do wiarygodnych źródeł.

    1. Kiedyś czytałam o omaście na jabłkach. Nie pamiętam, czym jest ani po co się ją stosuje, za to pamiętam, że nie jest szkodliwa.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.