Czy jest się singlem, czy też stanowi się element związku co najmniej dwuosobowego, dzięki sympatycznym stworzonkom takim jak Kimiko w walentynki można szeroko się uśmiechnąć. Już drugi rok z rzędu ów uroczy smok podarował mi drobny prezent, za który bardzo dziękuję (;*).
W ramach tegorocznej słodkiej radostki otrzymałam małą, różową niczym wzorowa guma balonowa tabliczkę złożoną z pięciu kostek-rożków. Co prawda Strawberries ’n’ Creme marki Hershey’s nie prezentuje rożków miniaturowych unicornów, ale rożki lodowe też wypadają nieźle.
Strawberries ’n’ Creme
Truskawkowa czekolada dzieli się na pięć trójkątów równoramiennych (#zastosowaniematematykiwżyciu). Na każdym rożku lodowym znajduje się logo Hershey’s. Trójkąty łamią się zgodnie z liniami. Robią to ochoczo i bezgłośnie, jako iż tabliczka jest plastyczna. Zgodnie z oryginalnym opisem nie należy do zbioru białych czekolad – jest polewą o smaku białej czekolady – choć w sklepach internetowych nazywa się ją białą czekoladą. Myślę, że to twór podobny do białej polewy na Lionie.
Strawberries ’n’ Creme marki Hershey’s dostarcza 531 kcal w 100 g.
„Biała czekolada” truskawkowa Hershey’s waży 39 g i zawiera 207 kcal.
Strawberries ’n’ Creme pachnie słodziuteńko, truskaweczkowieńko i śmietankowo. Przywodzi na myśl szczelnie obtoczone w kryształkach cukru żelkopianki truskawkowo–śmietankowe. W odległym tle pachnie białą czekoladą truskawkową, przy czym białoczekoladowości nie sposób oderwać od truskawkowości.
Plastyczność i białopolewowość czynią tabliczkę lepkawą, kleistawą. Co jednak ciekawe, podczas dotykania wcale nie zostawia na palcach tłustych plam, a jedynie ogrom drobnego pyłku, słodkiego talku.
Degustację przekornie zaczęłam nie od czekolady, tylko od truskawek. Okazały się twardym, chrupiącym, kruchym szkłem. Ale tylko wstępnie. Po chwili bowiem, gdy tylko zaczęłam rozgryzać owo zwodnicze szkło, dało się poznać jako zliofilizowane na twarrrdy, chrupiący pumeks truskawki. Spodziewałam się odnotowania przede wszystkim kwaśności, lecz dostałam słodycz. Kwaśność, jeśli w ogóle występuje, została zepchnięta na tysięczny plan. Truskawkowość jest marginalnie plastikowa.
Biała czekolada położona na języku rozpuszcza się momentalnie. Jest pylista na potęgę. Sprawia wrażenie tworu wykonanego poprzez zatopienie talku w tłusto-plastycznej masie a la czekoladowej. Plastyczność w połączeniu z tłustością przeobrażają truskawkową tabliczkę Hershey’s w przykładne gęste bagienko.
Polewolada raczy degustatora przede wszystkim cukrową słodyczą. Owocowy smak jest syntetyczny, truskaweczkowy. U jego boku stoi śmietankowość. Mimo iż całokształt wcale nie przywodzi na myśl lodów, z czasem lody rzeczywiście przychodzą do głowy. Dzieje się tak dzięki nieodgadnionemu efektowi odświeżenia, orzeźwienia, chłodzenia. Otóż Strawberries ’n’ Creme odświeża jak intensywnie miętowy cukierek, nie zawierając jednak smaku mięty. Za ów efekt zazwyczaj odpowiadają słodziki – erytrytol albo ksylitol; nigdy nie pamiętam – niemniej tutaj ich nie widzę.
Czasem się okazuje, że czekolada jest świetna podczas rozpuszczania, za to gryziona sprawia wrażenie wykonanej z plasteliny bądź margaryny. Na szczęście Strawberries ’n’ Creme od Hershey’s nie zastawia na degustatora podobnej pułapki. Owszem, jest miękka i plastyczna, wszelako wcale nie kojarzy się z plasteliną. Liofilizowane truskawki sympatycznie chrupią.
Tabliczka oddaje truskaweczkową gumę balonową z nutą śmietanki i odległym tłem białoczekoladowym (choć przypominam, że białą czekoladą nie jest). Jest nieprzyzwoicie cukrowa i tajemniczo odświeżająca. Całokształt uważam za ujmująco wakacyjny. Aż żal, że pojawiła się w Polsce w zimie.
Mimo zadowolenia czekoladę Hershey’s uważam za jednorazową ciekawostkę. Nie wrócę do niej, a ocenę wystawiam z naciskiem na jednorazowość właśnie. Inne warianty smakowe, które zjawiły się w Polsce na początku roku – złoto z preclami i orzeszkami czy mięta z ciasteczkami – wydają się ciekawsze.
Ocena: 4 chi
(ocena jednorazowa)
Skład i wartości odżywcze:
Skład: polewa o smaku białej czekolady (96%) [cukier, masło kakaowe, odtłuszczone mleko w proszku, syrop kukurydziany, laktoza (z mleka), oleje roślinne (palmowy i/lub shea i/lub olej słonecznikowy), tłuszcz mleczny, emulgatory (lecytyna sojowa (E322), polirycynooleinian poliglicerolu (E476) z oleju rycynowego); sztuczny aromat (wanilina), płatki truskawkowe (4%) [cukier, kawałki truskawek, skrobia kukurydziana, naturalne barwniki (sok i koncentrat z czerwonego buraka), naturalny i sztuczny aromat (truskawkowy). Może zawierać śladowe ilości pszenicy.
Kalorie w 100 g: 531 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 28,7 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 17,9 g), węglowodany 62,6 g (w tym cukry 52,5 g), białko 5,4 g, sól 0,23 g.
Takie odświeżenie brzmi mega ciekawie, uwielbiam taki efekt w słodyczach *-* chociaż trochę bałabym się truskawkowego produktu od Hersheys, bo wiem jak łatwo można spieprzyć smak truskawek :D
Hmm, chyba wszystko łatwo spieprzyć :’D
Chociaż nie jestem fanką ich czekolad, to muszę przyznać, ż ta z preclami była całkiem niezła.
Na preclową miałam ochotę.
W życiu bym nie zgadła, że na preclową miałaś ochotę. Uznałam, że u Ciebie odpada, bo sól. Może zaskoczę, ale był krótki okres czasu, w którym pomyślałam, że mogłabym spróbować, gdyby trafiła do mnie. Tak samo w sumie z miętową. Ale to szybko minęło. Żadnej nie chcę. Nawet nadal nie umiem powiedzieć, czy jej podział na te trójkąty z lodami mi się podoba. I hm… ten efekt odświeżania na pewno był zamierzony. Ciekawi mnie, jak to zrobili. Powiedziałabym, że aromatem, ale przecież nie waniliną i nie truskawkowym. Dziwne. Nie podoba mi się truskawkowe szkło, nie podoba mi się… nic. Znaczy dla mnie, bo – jak to pięknie ujęłaś – „ujmująco wakacyjny” to twór ten na pewno jest.
Ale cieszę się, że choć na jeden raz, to smakowała jakoś tam.
Muszę, bo się uduszę, haha. Czy ja tam widzę krytykę za margarynową konsystencję przy gryzieniu? Czekolad się nie gryzie! Gdybyś zadławiła się batonem, bo próbowałabyś go połknąć w całości, krytykowałabyś za to, że jak się łyka, to można się udławić? Uf, obywatelski obowiązek spełniony, jestem adwokatem diabła (że Hershey’s w sensie). Nawet patriotyczny obowiązek! Bo co z tego, że hamerykańska, przecież jest teoretycznie biało-czerwona! Idę po moje flagi i race. I szalik kibica.
Złapałaś mnie na haczyk. Niegryzienie czekolad ma się nijak do łykania batonów ;>
Na hak nawet. Jak Kapitan Hak (choć i tak wolę Sparrowa). Ma się. Bo ani batony nie są do łykania w całości (np. tabletki do łykania są), ani czekolady do gryzienia (w większości; nie piszę jednak o dodatku, a o konsystencji samej czekolady w gryzieniu). To nic, że lubisz gryźć czekolady. Ktoś może lubić łykać batony. Mam nadzieję, że nie odebrałaś tego jako: „nie wolno Ci gryźć czekolad”. A czepnąć się musiałam, bo to ja. :P Tak samo jak proteinowce i KitKaty nie są do pieczenia, ale te pierwsze bardziej Ci smakują pieczone (drugie to przykład zachowania ludzi, nie, że Ty tak robisz). Dalej! Czekolady „jedz z lodówki / najlepiej smakują z lodówki”… wiesz, że za nic bym żadnej zimnej nie jadła. Za nic nie wypiję chłodnego wina, whisky z lodem, bo nie. Także też mam rzeczy, które robię po swojemu i uważam, że dobrze jest, że każdy ma swoje.
Ale to nietrafione porównanie. Papierem toaletowym możesz podcierać tyłek (do tego służy), ale też ścierać kurze z szafek (jeśli chcesz). Natomiast głupio byłoby wsadzić sobie rolkę w tyłek. Jeżeli chcesz się trzymać swojego „czekolad się nie gryzie”, to porównaj je do ścierania kurzu, a nie wsadzania rolki w tyłek. Przykład spożywczy: jabłko możesz zjeść ze skórką (ssać czekoladę) albo bez skórki (gryźć czekoladę). Ale jabłka nie wkładasz sobie do ucha (połykasz baton w całości, co spowodowałoby ból albo wręcz śmierć). Kumasz mój tok myślenia?
Wiem, o co Ci chodzi, ale do mnie nie trafia. Bo jabłko do ucha nie wejdzie. Możesz zjeść jabłko z pestkami i łuskami, ogryzkiem (gryźć czekoladę), ale to nie jest fajne. A jednak ludzie, którzy tak robią pewnie się znajdą (słyszałaś o mieleniu i jedzeniu pestek jabłek „bo zdrowe”?) To do mnie trafia.
Cóż, nie dogadamy się w tej kwestii.
Jaka cudaśna! 🤩 Z ogromną ochotą zatknęłabym trójkącik (nie jeden!!) w pucharek lodów. 🍓🍨 Trrruskawkowych rzecz oczywista!! Szkoda, że Hershey’s normalnie u nas nie występują.
Będą u cb jeszcze jakieś czekolady ruby?
Tabliczki czekolad? Pewnie kiedyś tam się zdarzą. Kupić nie planuję, jeśli o to pytasz.
PS Nie lubię czekolady w lodach, brr.
Możliwe, że to przez zdjęcia, ale… czy to nie są by równoramienne trapezy?
Niech Cię licho, matematyczny szatanie! :D (Oczywiście masz rację).
#zastosowaniematematykiwżyciu ;>
Przydałoby się zestawić z kitkatem strawberry który jest w żabce niestety w wersji tabliczkowej, choć opakowaniem także zachęca konsumenta do zakupu :)
Zupełnie mnie nie interesuje ten Kit Kat.
Nie widziałam w żadnym sklepie tej czekolady ani innej z tych nowych smaków co piszesz:(.
Chyba są/były w Auchan.