Z roku na rok – a wręcz z miesiąca na miesiąc – staję się coraz mniej tabliczkoczekoladowa. Być może trend ulegnie odwróceniu, ale jeśli nie, będziecie musieli pogodzić się z faktem, że na livingu przestaną pojawiać się tabliczki czekolad. (Co o tym sądzicie? Btw, to pole dla was do przysyłania swoich recenzji).
Póki co chwytam się przebłysków ochoty na konkretne tabliczki. Przykładowo w 2020 roku raz po raz nachodziła mnie myśl, żeby kupić stare dobre czekolady z okienkiem. Największą ochotę miałam na zapamiętanego z dzieciństwa Nussbeissera Alpen Gold, wszelako cena nie zachęcała do sięgnięcia po portfel. Uznałam, że Czekolada mleczna z całymi orzechami laskowymi będzie niczego sobie zamiennikiem, zwłaszcza że podczas promocji w Biedronce – urządzanej podejrzanie często, zauważyliście? – można kupić trzy warianty w niższej cenie. Poza tym lubię firmę Millano.
Czekolada mleczna z całymi orzechami laskowymi z Biedronki
W dzieciństwie wybierałam i lubiłam czekolady ze względu na smak, nie zaś formę (sposób podziału). Dopiero w liceum przyzwyczaiłam się do popularnych kostek typu milkowego czy wedlowego i to je stawiałam ponad inne. Obecnie chyba jest mi wszystko jedno, zwłaszcza że tabliczka jako twór budzi we mnie coraz mniej emocji. Sześć kostek-rządków czekolad z okienkiem traktuję jako pozytyw.
Czekolada mleczna z orzechami laskowymi marki Millano dostarcza 563 kcal w 100 g.
Mleczna czekolada z orzechami z Biedronki (Magnetic) zawiera 94 kcal w rządku 16,7 g.
Mleczna czekolada z całymi orzechami z Biedronki pachnie prześlicznie i apetycznie. Oferuje mleczność do kwadratu i ogrom świeżych, wyrazistych orzechów laskowych. Te drugie są leciutko duszne, pokryte nieznaczną warstewką kurzu. Nie trzeba niczego poprawiać.
Czekoladę Magnetic/Millano wypełnia mnóstwo orzechów – producent się postarał. Mimo iż tabliczka została podzielona na sześć sekcji, łamie się zgodnie ze swoim widzimisię. Jest twarda, nielepka. Podczas dotykania i łamania sprawia wrażenie odrobinę masowoplastikowej.
Degustację rozpoczęłam od odgryzienia i ułożenia na języku fragmentu czystej czekolady. Odkryłam, że ulega ciepłu ciała bardzo szybko. Nie czeka z rozpuszczaniem na spóźnialskich. Momentalnie przeobraża się w gęste, tłuściutkie, śliskawe w gęstości bagienko. Co jednak istotne: niepełne bagienko. W istocie czekolada bagienkowieje jedynie podczas rozpuszczania. Potem znika, pozostawiając gęstawe echo. Jest kremowa i niby pylista, wszelako w rzeczywistości aksamitna. Smakuje bardzo słodko i rozkosznie przemlecznie, idealnie dopasowując się do aromatu.
Mleczną czekoladę Magnetic/Millano wypełniają orzechy laskowe. Są twarde, chrupiące – ale jednocześnie kruche – tłuste. W smaku esencjonalnie laskowoorzechowe. Według mnie przypominają orzechy surowe.
Czekolada mleczna z orzechami laskowymi z Biedronki to twór całkiem przyzwoity. Gryziona nie funduje margaryny ani plastiku. Rozpuszczana tworzy (chwilowe) bagienko. Zawiera orzechy twardsze względem czekoladowej bazy i cudnie kruche. Smakuje również satysfakcjonująco. Niestety nie funduje efektu wow.
Od zakochania się w zaprezentowanej dziś czekoladzie dzieli mnie przepaść. Przede wszystkim wolałabym tabliczkę miększą, rozpływającą się w inny sposób i tworzącą porządne bagienko. (Pod tym względem Millano mogłoby pójść na praktyki do Milki). Pragnę też smaku, który wyrwałby mnie z kapci. No dobra, skarpet, bo kapci nie noszę. Tabliczki nie dokończyłam i z pewnością do niej nie wrócę.
Ocena: 4 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: cukier, orzechy laskowe (27%), mleko w proszku pełne, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, tłuszcz mleczny, emulgator: lecytyny (z soi); ekstrakt z wanilii. Masa kakaowa minimum 32%. Produkt może zawierać orzeszki arachidowe, inne orzechy, jaja i zboża zawierające gluten.
Kalorie w 100 g: 563 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 40 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 17 g), węglowodany 40 g (w tym cukry 39 g), błonnik 4,2 g, białko 9,5 g, sól 0,16 g.
Kiedyś ją jadłam i też uważam że jest przyzwoita, ale bez szału. I nawet nie chodzi mi o konsystencję tylko o smak, coś w niej czułam takiego takiego i podejrzanego co mi nie pasowało :(
Czyli więcej dla kogoś innego.
Nie rozumiem pytania ze wstępu – jak ludzie zaczną pisać, że chcą czytać o czekoladach u Ciebie to przecież bez sensu, byś miała się do nich zmuszać. Ja jestem za tym, byś pisała przede wszystkim o tym, o czym chcesz, co chcesz jeść i opisywać.
Ja z Nussbeisserami nie kojarzę Alpen Golda, gdy chodzi o dzieciństwo. Nie wiem, kto je robił, ale np. Mama upiera się, że nie Alpen Gold, bo były inne. Te, które my pamiętamy, babcia kupowała na bazarku, gdzie ludzie sprzedawali rzeczy zza granicy, toteż wszystko możliwe.
Obecnie Alpen Gold ani trochę mnie nie interesuje, ale mam czekoladę tej marki, właśnie też z orzechami. Moja jednak to ciemna(wa) z rodzynkami, bo kiedyś chodziła za mną ciemna czekolada z rodzynkami i laskowcami (właśnie konkretnie duetem).
Nie lubię Barona, to wiesz, więc tych za nic bym nie kupiła. Z ciekawości: dlaczego promocje urządzane „podejrzanie często”? Miałam małą teoryjkę swego czasu, że w np. Biedrze właśnie często robią promocję na produkty i tak tanie, które kiepsko schodzą, żeby chwalić się, jak to dużo promocji mają etc.
W taką czekoladę Barona Mama się wrąbała. Ona jednak kupiła wersję dla Lidla (myśląc, że to Terravita, haha). Ponoć była podła, plastikowo-cukrowa i z twardymi orzechami. Jak łatwo się domyślić, umocniło to moje stanowisko.
Surowe orzechy brzmią dobrze – osobno stawiam je nad prażonymi, to pewne. A jednak w produktach? Chyba mi obojętne, jakie są, aby były dobre jakościowo.
Recenzja wpisuje się w serię Twoich recenzji, które potwierdzają moją hipotezę o tym, że Ty o wieeele więcej poświęcasz uwagi konsystencji tabliczek czekolady ode mnie, a ja właśnie stosunkowo mało jak na mnie. To o tyle ciekawsze, że w przypadku wielu innych rzeczy też konkretnie biorę strukturę pod uwagę. To zabawne, że patrząc na czekolady różnimy się w zasadzie zupełnie… jakiej by kwestii nie zahaczyć.
Źle zinterpretowałaś. Chcę tylko wyczuć nastroje. Gdybym dostała sto komentarzy „chcemy więcej czekolad, minimum jedną w tygodniu”, uprzejmie bym odmówiła i ponownie podkreśliła, że czytelnicy sami mogą pisać recenzje i mi podsyłać :)
„Z ciekawości: dlaczego promocje urządzane „podejrzanie często”? Miałam małą teoryjkę swego czasu, że w np. Biedrze właśnie często robią promocję na produkty i tak tanie, które kiepsko schodzą, żeby chwalić się, jak to dużo promocji mają etc.” – Dokładnie z tego powodu :P Wydaje mi się, że Biedra chce jakoś pomóc tym czekoladom, bo są tak kiepskie, że pod spróbowaniu nikt nie chce do nich wracać.
Nie lubię czekolad i w ogóle słodyczy z całymi orzechami. Nie do końca umiem to wytłumaczyć ale mam wtedy wrażenie, że to jakby dwa osobne produkty, które nie tworzą jedności.
Uuu, zdecydowanie nie podzielam opinii.
Kupiłam ostatnio na promocji (druga sztuka za 1zł). Zachęcił mnie fakt, że producentem jest Millano, no to się rzuciłam. Nie powiem, dobra, ale tylko tyle, już zwykła mleczna bardziej mnie porwała. Czekolada wydała mi się jakaś taka pusta, moja mama powiedziałaby, że mało syta, czegoś mi zabrakło. Nie wrócę do niej zapewne, no może do innego wariantu smakowego, ale nie jestem pewna.
Jeśli chodzi o publikowane przez Ciebie recenzje, czytam każdą, bez względu na to czy jest odnośnie czekolady, czy zdrowych produktów. Czytam, bo bardzo lubię Twój styl pisania, ogarnia mnie takie ciepełko, nie umiem inaczej tego nazwać. Wiem, to dziwne, ale tak jest.
Przykro mi, że Ciebie też czekolada rozczarowała. Plus jest taki, że siedzimy w dołeczku rozczarowania razem :P
Dziękuję, to bardzo miłe.
Mam opór do podróbek, choćby miały mi smakować. ☹ To uprzedzenie, pewnie dużo tracę, ale nie umiem się przekonać!! 😧
A Nussbeiserki z okienkiem to i moje dzieciństwo!! 👶
Co rozumiesz poprzez „podróbkę”? Która czekolada z okienkiem jest według Ciebie oryginałem?
Podróbka czyli udająca oryginały. To Alpen Gold ma prawnie Nussbeisery, więc jest oryginalny. ;)
Aaach, podróbka udaje oryginał. Jasne :)
Ja kupuje z okienkiem tylko terravite. Nussbaiser ma podły skład…
Piszesz o czekoladzie Alpen Gold, dobrze myślę? Głowy nie dam, ale nussbeisser to chyba nazwa typu czekolady. Wnioskuję po fakcie, że czekolady rożnych marek noszą tę samą nazwę.