J.D. Gross, Czekolada gorzka Ekwador 70% cacao

Jeżeli czytacie wszystkie recenzje słodyczy publikowane na livingu i robicie to w kolejności kalendarzowej, prawdopodobnie macie już za sobą lekturę wstępu, w którym zapowiedziałam, że odchodzę od tabliczek czekolad, bo mnie męczą. Dzisiejsza publikacja nie wynika z wycofania się z decyzji. Nadal cierpię na tabliczkową awersję, nic się pod tym względem nie zmieniło. Po prostu czekoladę gorzką z Lidla upolowałam parę miesięcy wcześniej – w październiku albo listopadzie 2020 roku.

Tabliczka Ekwador 70% cacao marki J.D. Gross padła moją ofiarą w wyniku rzeczywistej ochoty na ciemną czekoladę. Takowa ochota nachodzi mnie raz na… kilka lat? Pewnie tak. Zdecydowanie zaspokoiłabym się batonem wykonanym z samej tylko czekolady, a nawet deserem mlecznym. Niestety firmy nie chcą produkować czystych batonów – przynajmniej w ludzkiej cenie i dostępnych od ręki – deser zaś zdecydowałam się zastąpić czekoladą, ażeby zweryfikować starą sympatię do marki J.D. Gross z Lidla.

J.D. Gross, Czekolada gorzka Ekwador 70% cacao, copyright Olga Kublik

Czekolada gorzka Ekwador 70% cacao

Niezależenie od wariantu smakowego czekolady J.D. Gross są przepiękne, wykonane wzorowo i drobiazgowe. Wyglądają elegancko, szlachetnie. Są podzielone na kwadratowe kostki z logo marki Lidla. Łamią się raczej zgodnie z liniami, o ile robi się to tuż nad powierzchnią (np. stołem).

Czekolada gorzka Ekwador 70% cacao marki J.D. Gross dostarcza 565 kcal w 100 g.
Rządek ciemnej czekolady 70% kakao z Lidla waży 25 g i zawiera 141,5 kcal.
1 kostka gorzkiej czekolady Ekwador 70% kakao waży 12,5 g i dostarcza 71 kcal.

J.D. Gross, Czekolada gorzka Ekwador 70% cacao, copyright Olga Kublik

Zapach czekolady Ekwador 70% cacao jest podobny do aromatu Noir Extra Dunkel 78% cacao z Rossmanna pod względem łagodności i rozkosznej obecności nuty ciasta czekoladowego. Można jednak uchwycić różnice, którymi są chociażby niższy kwasek i wyższa słodycz – dla tabliczki z Lidla. W dzisiejszej propozycji czuć przyjemną kakaowość pozbawioną choćby cienia goryczy.

Ciemna czekolada J.D. Gross jest twarda, toteż pęka z głośnym trzaskiem. Sprawia wrażenie chłodnej i matowej, niemniej lepi się do ciepłych palców. Cechują ją elegancka porcelanowość. Podczas gdy rossmannowa jest kruchokoścista, w lidlowej nie sposób uświadczyć ani lekkości, ani kruchości. Ciężar łączy się z twardością, współtworząc porządny kawał ciemnej czekolady.

J.D. Gross, Czekolada gorzka Ekwador 70% cacao, copyright Olga Kublik

Zgodnie z optymistycznym założeniem poczynionym w trakcie zakupów czekolada okazała się mieć cudowną konsystencję. Włożona do ust topi się od pierwszej sekundy. Od setnej sekundy! Tworzy gęste, tłuste bagienko. Bardzo pyliste i nie mniej węgielne, cierpkie. Z czasem wysoką skłonność do topnienia można uznać za wadę, bo o ile w ustach to cudowne odczucie, o tyle w palcach nieco mniej.

Ciemna czekolada z Ekwadoru smakuje kakaowo i słodko. Cechują ją marginalna kwaśność i jeszcze skromniejsza gorycz. Jest zdecydowanie słodsza od tabliczki z Rossmanna, lecz tak samo łagodna jak ona. I czekoladowa do kwadratu, za co należy jej się uznanie.

J.D. Gross, Czekolada gorzka Ekwador 70% cacao, copyright Olga Kublik

W przeciwieństwie do ciemnej czekolady 78% kakao z Rossmanna tabliczki 70% kakao z Lidla nie trzeba wstępnie rozgryzać, by delektować się gęstym bagienkiem. Błyskawicznym i rozkosznym. Pomimo tej zalety czekolada J.D. Gross przegrywa z propozycją Das Exquisite smakiem. Jest przyjemnie kakaowa, wszelako nazbyt słodka. Co wcale mnie nie dziwi, jako iż właśnie przez poziom słodyczy nie lubię łakoci z Lidla.

Tabliczka z Ekwadoru jest też inna podczas gryzienia. Daje się poznać jako plastyczna, miękka. Zdaje się zastygniętą masą bądź kremem ciemnoczekoladowym. Oprócz pyłu zawiera drobny proszek typu rzężącego. Jest sympatycznie gruba, mięsista, treściwa. Pyszna, tylko ta słodycz… po cóż ona w plebejskiej ilości?

Może powinnam była sięgnąć po propozycję z zawartością kakao 80% lub więcej? Kiedyś się przekonam, ale póki co wszelkie tabliczki odkładam do szuflady „nie kupować”.

Ocena: 5 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, emulgator: lecytyny (z soi); ekstrakt z laski wanilii.

Kalorie w 100 g: 565 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 41,5 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 25 g), węglowodany 33,8 g (w tym cukry 27,2 g), białko 8,4 g, sól 0,03 g.

33 myśli na temat “J.D. Gross, Czekolada gorzka Ekwador 70% cacao

      1. W czekoladzie gorzkiej 70% więcej słodyczy? W niej jest za dużo słodyczy. Kto do gorzkiej czekolady, która być powinna mocno gorzka dodaje na 100gramów , 27gramów cukru? Przecież taka czekolada to oszustwo ! To nie gorzka czekolada acoś co się nazywa CZEKOLADA GORZKA !

        1. A kto powiedział, że ma być więcej słodyczy w czekoladzie? Proszę czytać komentarze ze zrozumieniem. Proponuję też czytać recenzje, które się komentuje.

        2. Ale nie o to chodzi, żeby zjeść całą taką czekoladę naraz tylko kostkę dziennie dajmy na to, wtedy ten cukier się rozkłada..

  1. Część twoich obserwacji podzielam, nie zarejestrowałam jednak pylistości. Niższa słodycz byłaby dużym atutem, ale niestety, producent/testerzy mają jak widać inną opinię na ten temat…
    Przykre, że aż tak zwiększa się ilość cukru w produktach, przez co konsumenci potrzebują go potem jeszcze więcej, by zaspokoić potrzebę na słodki smak. Nie mamy chyba jednak realnej możliwości walki z tym zjawiskiem.

    Nie wyczułaś w niej ani trochę orzechowości? Nie jestem aż tak wyczulona na nuty smakowe/zapachowe, jednak ta czekolada mocno i wyraźnie kojarzyła mi się z orzeszkami ziemnymi lub słonecznikiem (a może raczej z fistaszkowymi łupinkami/otoczkami? Chodzi o taką… delikatną, ususzoną, martwą zdrewniałość.
    Ps.
    Porównanie pewnych aspektów J.D Grossa do czekolady z Rossmana było tym, czego potrzebowałam. Dzięki Ci, czcigodna Olgo!

  2. Bardzo, bardzo ją lubię, o czym wiesz, ale właśnie – za słodka. To jej ogromna wada, a zarazem mała. Mała, bo i tak jest świetna, a ogromna, bo przez słodycz wcale jej tak często nie jem.
    Gross 80% jest bardzo tłusty, wcale nie bardziej gorzki czy ambitniejszy w smaku. Może mniej słodki, ale co z tego, jak nie dostarcza tyle czekoladowości, mocy kakao, co by się chciało.
    Hm, to, że odbieramy je mimo wszystko inaczej raczej nie dziwi. Chodzi mi o nuty oczywiście. Naprawdę nie czujesz np. stopnia palenia w czekoladach? Czy mocno palona, czy słabo? Nigdy specjalnie o tym nie piszesz i zastanowiło mnie, czy w ogóle na tej kwestii się skupiasz.

      1. Jak masz w czekoladzie smak gorzki (czasem prawie w ogóle, czasem mocniejszy), to… czuć tam taką paloną nutę. Bardzo albo w zasadzie wcale (wtedy czekolada wydaje się soczystsza).
        Analogicznie do nut palonych ziaren kawy, słodu, zboża, kasz. Czuć, czy są palone i mogą być bardzo / słabo.

      2. „Czekolada gorzka Ekwador 70% cacao marki J.D. Gross dostarcza 565 kcal w 100 g.
        Rządek ciemnej czekolady 70% kakao z Lidla waży 25 g i zawiera 141,5 kcal.
        1 kostka gorzkiej czekolady Ekwador 70% kakao waży 12,5 g i dostarcza 71 kcal”

        Coś tu chyba poszło nie tak w obliczeniach 😅

    1. Jeśli tak piszesz to ciekawe, jestem łasuchem i kupiję gorzkie czekolady, a tu gorzka 70% czekolada okazujesię być nie gorzką czekoladą ale czekoladą z ¼ objętości cukru.

  3. Kimiko ją lubi, ty chwalisz, obie piszecie o słodyczy, więc jak będę chciała się przekonać do gorzkich, to może o niej pomyślę? 🤔 Ale mnie nudzą takie bez niczego. 🍫

  4. Czekolady 70% nie należą do moich ulubionych z tego względu, że zbyt już kojarzą się z deserowymi – niby gorzkie, ale jednak zasładzające. Na plus bardzo jednak szybkość rozpuszczania się i gęste, tłuste bagienko, czyli ulubiona kąpiel ząbków. :P Myślę, że mogłabym ją zakupić, gdy obecnie posiadane czekolady się skończą. Rzadko mam co prawda ochotę na czekolady, bo podobnie jak Ty nie lubię tabliczkowej formy, ale jak już się jednak ta chęć pojawi, to jednak deser mleczny mi tego nie zastąpi.
    To straszne, ale jedyną czekoladą JD Grossa była 95%, która leżała otwarta i nieosłonięta przed powietrzem przez ponad miesiąc (moje rodzeństwo ją zakupiło i nie posmakowała im). Zjadłam tylko mały kawałek, ale smakowała starością do tego stopnia, że wszelkie moje obserwacje byłyby w tym przypadku nieadekwatne. Muszę w końcu poznać bliżej tę markę!

    1. „Ale jak już się jednak ta chęć pojawi, to jednak deser mleczny mi tego nie zastąpi.” – Ja mam to szczęście, że mleczny czy wegański deser czekoladowy zaspokaja moją potrzebę na czekoladę w 100%.

      „Muszę w końcu poznać bliżej tę markę!” – Powodzenia :) Dla mnie kiedyś była fajna, a teraz zrównała się z resztą marek słodyczowych z Lidla – kiepskich, przewalonych cukrem.

      1. Nie potrafię wymienić ani jednego słodycza z Lidla, którego jadłam… Ale chyba niewiele tracę. :)

        1. Piszą sprawdzaj zawarte cukru. Mnie skusiło ładne opakowanie i fakt, że miała być gorzka w 70%. Gdyby nie to, że ¼ tej gorzkiej podróbki to cukier zamiast 70% samego kakaa i 0 gr cukru to mogli byśmy mówić o gorzkiej czekoladzie.

          1. Na opakowaniu napisano „70% kakao”, co się zgadza, a nie „bez cukru”. Radzę najpierw nauczyć się czytać nazwy produktów, zanim przejdziesz do analizy składu.

  5. Ach, tak, Alesto… Jedyny produkt, po który chodzę specjalnie do Lidla. Tylko raz jadłam oryginalnego Bombusa z uwagi na tę wspaniałą tańszą ,,alternatywę”. Czekam tylko, aż będą nowe smaki.

  6. Bardzo lubię czekolady tej firmy, ale zazwyczaj kupuję o wyższej zawartości kakao. Uważam, że jak na cenę, te czekolady są naprawdę świetnej jakości i w zupełności zgadzam się z Tobą w kwestii konsystencji i smaku. Akurat dzisiaj do śniadania wykończyłam 90 – tkę innej firmy, więc na jutro otworzę coś lidlowskiego chyba ;)

      1. Czekolad ciemnych mam sporo, bo to w sumie jedyne słodycze, jakie mi obecnie smakują. W moich zbiorach dominują Lind 85% i 90%, z Lidla też mam kilka sztuk, oprócz tego Vivani, lubię też Wedla 80%. Nie pamiętam wszystkich, w sumie dawno nie przeglądałam zbiorów, ale na braki nie narzekam ;)

        1. Do czekolad nadal mi daleko, wręcz coraz bardziej. Ostatnio największą radość czerpię ze słodyczy bez cukru. Przez tydzień jadłam naturalny skyr/jogurt grecki z masłem orzechowym i erytrytolem, po czym do recenzji kupiłam nowy jogurt owocowy z cukrem. Nie mogłam znieść tego rodzaju i ogromu słodyczy.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.